Z różnych powodów gospodarka francuska i spółki francuskie nie mają dobrej prasy w Polsce. Można nawet pokusić się o tezę, iż o kraju i gospodarce francuskiej pisze się przeważnie źle, a kondycję giełdy zwyczajnie ignoruje. Wszystko to w kontekście danych, które mówią, iż kapitał francuski chętnie inwestuje w Polsce, a w gronie inwestorów na rodzimym rynku nie brakuje spółek wchodzących w skład indeksu CAC40.
Nie czas jednak na spekulacje i złośliwości, skąd niskie zainteresowanie polskich inwestorów oraz polskiej prasy branżowej indeksem i spółkami zakorzenionymi w jednej z największych gospodarek świata. Czas na odnotowanie, iż paryski CAC40 radzi sobie ostatnio równie dobrze, jak niemiecki DAX. Drugi po DAX-ie najważniejszy indeks strefy euro wzrósł od początku roku o kilkanaście procent i jest na dobrej drodze do zakończenia I kwartału imponującą zwyżką. Z jakiegoś powodu niewielu odnotowało, iż indeks francuskich blue chipów znalazł się nad psychologiczną barierą 5000 punktów.
Sarkastycznie nastawieni komentatorzy zechcą zapewne powiedzieć, iż całość tego wzrostu to efekty luzowania ilościowego ze strony EBC, ale rzucenie okiem na skład indeksu CAC wskazuje, iż nie brakuje tam firm godnych miana globalnych graczy. Naprawdę, w przypadku firm z indeksu CAC można mówić już nie tylko o markach globalnych, ale jeszcze o globalnym akcjonariacie. Wielkość blogonotki nie pozwala prześledzić aktualnego akcjonariatu 40 firm z indeksu, ale z pamięci wyciągam tezę, iż popularność spółek paryskiego koszyka była kiedyś na tyle duża, iż niemal połowę akcjonariuszy prestiżowej czterdziestki stanowili inwestorzy zagraniczni.
Nie trudno być zaskoczonym tym faktem, gdy uzna się, iż w indeksie są gracze naprawdę światowej klasy, którzy nie ustępują pola spółkom z innych rynków. Rzut oka na listę Forbesa 2000 największych upublicznionych spółek świata bez trudu pozwala odnaleźć tam wszystkie spółki z koszyka, z czego 10 procent lokuje się w pierwszej pięćdziesiątce, kilkanaście w gronie pierwszej dwusetki, a większość w pierwszym tysiącu, co jest godnym szacunku wynikiem, jak na koszyk składający się z 40 spółek. Inaczej mówiąc, pomijany w Polsce CAC to zestaw, który aż prosi się o większą uwagę, gdy zamierza się szukać swojej szansy na rynkach zagranicznych, choćby przez prosty ETF.
Również zwolennicy analizy technicznej nie powinni czuć się zawiedzeni. Poniższy wykres z platformy BossaFX – pokazuje perspektywę miesięczną CFD na indeks – dobrze obrazuje wrażliwość rynku na równe poziomy. Hossa 2000 roku skończyła się w rejonie 7000 pkt., a w 2008 roku średnia ledwie przekroczyła 6000 pkt. Obecnemu przekroczeniu 5000 pkt. towarzyszy marsz w ramach kanału wzrostowego rysowanego po obronie dołka z 2003 roku, na którym złamała się ostatnia bessa z lat 2008-2009. Za wcześnie dziś spekulować o pokonaniu trendu prowadzonego po kluczowych szczytach, ale zostało naprawdę niewiele miejsca do ważnego wydarzenia technicznego, którego nie warto pominąć.
(źródło: BossaFX)

Klauzula informacyjna