W powszechnym mniemaniu rynki finansowe zdają się mieć luźny związek z realnym życiem ludzi. Prasa, komentatorzy i politycy robią wszystko, by wmówić światu, iż ceny aktywów napędzane są głównie przez działania spekulantów i zwyczajnie trzeba to wszystko ignorować.
Jeśli jednak przyjrzeć się wydarzeniom, w momentach naprawdę mocnych przesileń gospodarczych, to okazuje, iż kryzys – przez który tu rozumiem spadek zaufania inwestorów do jakiegoś rynku – bardzo szybko przekłada się na pewne segmenty rzeczywistości. Dziś, jak w laboratorium, widać to po Rosji i słabości rubla. Ucieczka inwestorów od rosyjskich aktywów i pikująca wartość waluty spowodowały, iż w bardzo odległym od Londynu i Nowego Jorku miejscu, radykalnie wzrosła cen usług, dla których w Polsce nie mamy ładnego słowa.
W skrócie rzecz ujmując, w Murmańsku korzystanie usług pań – może również panów, agencje milczą na ten temat – świadczących najstarszy serwis świata, wzrosło o 40 procent. Przypadkowo oczywiście, blisko 40 procent wynosi tegoroczna strata rubla do dolara. BBC donosi, iż murmańskie panie do towarzystwa postanowiły powiązać koszty własnych usług z wyceną dolara, co w slangu rynkowym nazywamy pegiem. Jak widać, rynek potrafi wymusi nałożenie pega na instytucję tak szanowaną, jak szwajcarski bank centralny i tak mało szanowaną, jak damsko-męskie łagodzenie obojętności wszechświata.
Inaczej mówiąc, rynek kolejny raz przypomina, iż można żyć w przekonaniu o iluzoryczności oraz małej wadze dealerów i maklerów, ale raczej wcześniej niż później ignorowanie tego smoka odbije się czkawką. Odważę się na tezę, iż czkawka będzie tym większa, im większa będzie wielkość czarnych chmur, jakie zbiorą się nad pewnym fragmentem rynkowego pejzażu i im dalej od centrum oddalone jest miejsce, w którym przyszło przeżyć deszcz zwątpienia. Kryzys rosyjskiego rubla wydaje się wywołany wyjątkowymi wydarzeniami, ale skala i dynamika przeceny waluty nie różni się znacząco od spadku złotego w 2008 roku.
Naprawdę obecne zamieszanie wokół Rosji i rynków surowcowych wskazuje, iż każdy człowiek mieszkający i żyjący na peryferiach inwestycyjnego świata powinien część własnych oszczędności trzymać w koszyku walut rezerwowych, jak dolar, euro czy frank szwajcarski i nie zawracać sobie głowy teoriami np. o upadku dolara. Równie dobrym pomysłem jest inwestowanie w akcje spółek zagranicznych, bo jak to mówią, w kraju ślepców jednooki jest królem. W sposób specyficzny przypomina o tym dziś Murmańsk, a jutro przypomni inne miasto, do którego dotrze zwątpienie centrum świata. Zwyczajnie, bycie mieszkańcem kolonii zmusza do sięgania po inne strategie niż bycie mieszkańcem metropolii.
7 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Skoro jednak rynek ma takie duże przełożenie na życie zwykłych ludzi to można więc spokojnie finansistów/spekulantów obwiniać o „tu-wstawić-odpowiednie-oskarżenie”.
@ mall
Rynek i spekulantów można oskarżyć o wszystko i oskarżano o wszystko – nawet o kryzysy, które się samemu się wywołało. Szczęśliwie, rynku nie można oszukać.
Cztery gwiazdki za „damsko-męskie łagodzenie obojętności wszechświata” (choć tu jakiś poprawnościowy purysta mógłby się obruszyć: gdzie mniejszości).
A poważnie: ostatnie zdanie warte jest kilku słów komentarza. Podział na metropolie i kolonie we współczesnym świecie przestaje być oczywisty. Globalnie to jasne: eksplozja rozwoju Chin i Indii. Ale nawet w kontekście Europy Środkowej (bo jak rozumiem Autor pisze także o Polsce) też nie jest oczywisty.
Nie tylko dlatego, że w ciągu ostatniego ćwierćwiecza nieco zbliżyliśmy się do metropolii (z naciskiem na nieco). Rzecz w tym, że dołączenie do niej – w postaci przyjęcia euro – może nie być rzeczywistym awansem cywilizacyjnym. W kwestii walutowej może lepiej do metropolii się nie pchać.
Czarno-białe te podziały już nie są, co chciałam zauważyć.
Kolonią już nie jesteśmy, dołączonym do metropolii być się nie opłaci.
@ _dorota
Te cztery gwiazdki to dla Kołakowskiego (jeśli dobrze pamiętam).
@astanczak
Offtopicowo, andrzejkowo, mikołajkowo.
KAbała harmoniczno-symetryczna na SP500 🙂
bankfotek.pl/view/1826761
Brak pokonania oporu grozi urwaniem całego prawego skrzydła motylkowi.
Puki co cel do nastepnego mikołaja: niepozwolić motylka okaleczyć czyli pokonac opór 🙂
@ pit65
Czyli największa hossa naszego życia 🙂
@astanczak
Oby trwała wiecznie.