Od wielu lat mam przekonanie, że na rynkach finansowych, w szczególności zaś na naszym niewielkim rynku, istnieje kilka słów kluczy. Są one wypowiadane zbyt często, nie zawsze adekwatnie, najczęściej mam wrażenie, że mają pokazać wyłącznie, że wypowiadający „wie o co chodzi”. Czasem pełnią rolę „marketingową” i mają na celu odpowiednio zakotwiczyć potencjalnych klientów. Takim słowem kluczem jest Warren Buffett. Gdy rusza u nas jakiś nowy fundusz inwestycyjny, jego przedstawiciele, zarządzający bardzo często nie odmawiają sobie przyjemności – a może przymusu – wykorzystania frazy „będziemy inwestować jak Buffett”, choćby stało to w ewidentnej sprzeczności, z tym co powiedzą chwilę potem (np. o wykorzystywaniu pochodnych do zabezpieczania, albo horyzoncie inwestycyjnym itp.).
Z jednej strony rozumiem pewien potencjał marketingowy tkwiący w tym nazwisku, z drugiej… czy naprawdę nie ma już na tym świecie innych inwestorów, którzy mogliby stać się wzorem, inspiracją lub po prostu pokazać, że wypowiadający zna coś więcej, niż „metodę Warrena”.
Utyskuję tak sobie, po przeczytaniu w dzisiejszym Parkiecie rozmowy z Tomaszem Adamusem – prezesem MetLife TFI:
„[….] są takie zespoły jak nasz, w którym staramy się patrzeć na spółki, jak przedsiębiorstwa prowadzące określoną – mniej lub bardziej perspektywiczną – działalność gospodarczą. Choć coraz więcej pisze się o Buffecie i jego podejściu do wyboru spółek i inwestycji w ogóle, to gdyby przysłuchać się temu o czym mówi się na spotkaniach inwestycyjnych (zwłaszcza mniej formalnych) [chodzi o spotkania zarządzających TFI], to wciąż jednak dominuje tematyka analizy technicznej […]”
Naprawdę? Coraz więcej dopiero pisze się o Buffecie? Bo mi się wydaje, że poza nim polskie media, a tym samym szerokie rzesze inwestorów nie znają innych inwestorów w wartość. Już nie mówię o równie wielkich (i z odpowiednio długą historią) nazwiskach, jak Pyter Lynch, Ralph Wanger czy John Templeton, ale choćby o gwiazdach ostatnich lat, których na blogach bossowych przybliża choćby Trystero.
https://blogi.bossa.pl/trystero/
Coraz więcej pisze się o metodzie Buffetta? Naprawdę? A czy pisze się (powszechnie) o szczegółach, smaczkach, tak jak to zrobił (znów) na blogach bossa Tomek Symonowicz:
https://blogi.bossa.pl/2012/10/16/statystyka-talentu-w-buffetta/
https://blogi.bossa.pl/2008/12/09/bron-masowego-nieporozumienia/
https://blogi.bossa.pl/2008/10/19/buffet-niczym-gordon-gekko/
https://blogi.bossa.pl/2009/03/31/krolowie-spekulacji/
Czyżby mnie coś ominęło? Jakaś dyskusja o nowych trendach, zarządzających. U nas istnienie Buffetta to kilka „kalk” i wdzięcznych cytatów, nie zawsze zresztą prawdziwych, czyli należących do W.B., jak wyjaśnialiśmy to przy okazji dyskusji przy wpisie (ponownie) Tomka Symonowicza:
https://blogi.bossa.pl/2014/05/13/straty-emocje/
Inna sprawa, to druga część wypowiedzi zacytowanej wyżej. Czyli powszechne dyskusje wśród zarządzających TFI o analizie technicznej. To o tyle ciekawe, że obserwując od dwudziestu już lat nasz rynek, mam przekonanie, że poza nielicznymi zarządzającymi czy analitykami, którzy wprost mówią o wykorzystaniu narzędzi AT, cała reszta – przynajmniej w wypowiedziach formalnych, czy publicznych – traktuje ocenę wykresu, co najmniej z pogardą. Więc jeśli po kryjomu jednak się korzysta z tej „amatorskiej” technicznej to w sumie jest to bardzo sympatycznie. Przypomina mi to dyskusję przed wielu lat na nieistniejącym już forum futures.pl, gdy jeden szczególnie zaciekły admirator analizy fundamentalnej próbował wszystkich rozmówców przekonać, że skuteczni są wyłącznie fundamentaliści, a jeśli jakiś zarządzający jest skuteczny i mówi, że nie jest fundamentalistą, to na pewno w jakimś celu nie mówi prawdy.
W rocznym sprawozdaniu w 1989 roku Buffett po raz pierwszy wprowadził akapit dotyczący błędów. W tamtym raporcie brzmiał on „Błędy popełnione w ciągu pierwszych 25 lat (streszczenie)”.
http://www.berkshirehathaway.com/letters/1989.html
Cały obszerny fragment zakończony został następująco:
„Mamy nadzieję że za kolejne 25 lat opublikujemy raport naszych błędów z ostatnich 50 lat. Będzie to w 2015 roku i możecie liczyć, że sekcja ta zajmie znacznie więcej stron niż obecnie”.
Ponieważ to już w przyszłym roku, jestem przekonany, że w mediach zagranicznych będą na ten temat obszerne dyskusje i analizy. U nas może ktoś, wspomni w jednym artykule.
Słowo „pomyłka/błąd” w dorocznych listach do akcjonariuszy pisanych przez Buffetta pojawia się często (w ostatnim – pięciokrotnie). Poza słynnym listem Opery do akcjonariuszy, nie przypominam sobie, żeby nasi zarządzający, przedstawiciele TFI jakoś często szafowali tym określeniem. Zwykle to zła koniunktura i nieprzewidziane okoliczności, są odpowiedzialne za marne wyniki.
Może więc, skoro już tego Buffetta tak bardzo eksploatujemy, zacznijmy od tej strony – szczerego pisania, co nam udało się zrealizować, a co nie. Jakie błędy popełniliśmy, jaką naukę na przyszłość z tego wyciągamy (poza zmianą polityki funduszu). Myślę, że potencjał marketingowy takiego działania jest o wiele, wiele większy.
27 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Jeździ starym samochodem, jada w fastfoodach i drugą żonę znalazł w przydrożnej knajpie* – to może być portret polskiego inwestora.
* podobno wszystkie powyższe stosują się do Warrena B. Innych analogii nie zaobserwowano.
Ciekawostką związaną z inwestycjami Buffeta jest to, że gdyby wyjąć z jego portfela kilka najlepszych spółek to wyniki jego funduszu byłyby przeciętne. Więc w zasadzie trudno powiedzieć na czym polega metoda Buffeta. Może po prostu na konsekwencji?
@ pawel-l
Ciekawostką związaną z inwestycjami Buffeta jest to, że gdyby wyjąć z jego portfela kilka najlepszych spółek to wyniki jego funduszu byłyby przeciętne.
To jest najnormalniejsza normalność by sparafrazować klasyka.
„Więc w zasadzie trudno powiedzieć na czym polega metoda Buffeta. Może po prostu na konsekwencji?”
Na bliskich powiązaniach z administracją federalną. Patrz „błyskotliwe” inwestycje w Goldman Sachs czy BofA.
@ dorota
Na bliskich powiązaniach z administracją federalną.
Ach, jakiż ten świat jest cudownie prosty 🙂
Trzeba czekać, aż Polska stanie się federacją 😉
[edit: w sensie: Republiką Federalną]
@ trystero
Ano, na najwyższym poziomie wpływu świat jest prosty. Ryzyko zostaje wyeliminowane:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,126079,11447735,Za_co_kochamy_Warrena_Buffetta.html
Oczywiście wpływ lobbyzmu na demokrację (lub to, co z niej zostaje), to temat na inne forum.
Z Gógla trafiłam na artykuł odkodowany, gdyby ktoś miał problem, to tutaj duży fragment. Link jak wyżej.
„W lipcu 2007 r. akcje Berkshire Hathaway osiągnęły swój historyczny poziom – blisko 150 tys. dolarów. W ciągu następnego roku straciły 25 proc. wartości. Wartość akcji spółki Buffetta spadała szybciej niż indeks giełdowy. „Wyrocznia z Omaha” nie tylko nie przewidziała globalnego kryzysu, ale zainwestowała w spółki bardziej narażone na spadki niż przeciętnie. Podczas ponurego lata 2008 Buffett był – jak zanotował brytyjski „Guardian” – niezauważalny. Zupełnie inaczej zachowywał się podczas wcześniej zdarzających się kryzysów, gdy nie szczędził publicznych rad i komentarzy.
15 września 2008 r. panika na Wall Street sięgnęła szczytu, gdy rząd zrezygnował z ratowania dużego banku inwestycyjnego Lehman Brothers, zmuszając go do ogłoszenia bankructwa. Gazety pełne były czarnych prognoz wieszczących całkowity upadek finansów, a co za tym idzie – gospodarki amerykańskiej.
23 września Buffett przerwał milczenie, ogłaszając, że kupuje za 5 mld dolarów akcje Goldmana Sachsa, który podobnie jak inne banki miał kłopoty z utrzymaniem płynności i gigantycznym długiem. Tylko naiwni mogli sądzić, że sędziwy inwestor z Omaha zwariował. Akcje Berkshire Hathaway poszły w górę. Pod koniec września kosztowały ponad 130 tys. dolarów – niewiele mniej niż w szczytowym momencie.
Znawcy rynku zrozumieli, co się za tym kryje. Buffett założył, że rząd pomoże zadłużonym bankom.
Nie był to zwykły zakład, jaki robią podpici faceci w barze. Buffett uważał, że będzie w stanie przekonać zarówno administrację George W. Busha, kończącego swą kadencję prezydenta, jak i faworyta w wyborach Baracka Obamę do tego, że trzeba wydać pieniądze podatników, by ratować banki.
Inwestor wcale tego nie krył. W wywiadzie dla CNBC wyjaśniał: „Gdybym uważał, że rząd nie będzie działać, nie inwestowałbym”. Goldman Sachs nie był jedynym bankiem, którego akcje jesienią 2008 r. kupowała spółka Buffetta. Inwestowała także w mocno zadłużone Wells Fargo i U.S. Bancorp.
Pod koniec września 2008 r. w amerykańskim Kongresie rozegrała się najdziwniejsza batalia o przyjęcie ustawy. Proponował ją republikański rząd Busha, a konkretnie sekretarz skarbu Henry Paulson, wieloletni szef Goldmana Sachsa. Przeciwko była większość republikańskich kongresmenów, a za – większość Demokratów. Ustawa o nazwie Troubled Asset Relief Program (TARP) przepadła 29 września 2008 r. w Izbie Reprezentantów, gdzie Republikanie mieli większość, lecz dwa dni później została uchwalona przez Senat i podpisana przez republikańskiego prezydenta. Przewidywała wydanie 700 mld dolarów na ratowanie banków, a objęła swym zasięgiem także kilka firm przemysłowych, przede wszystkim General Motors.
Buffett robił wszystko, by ustawa przeszła. Z Barackiem Obamą znał się doskonale – był ważnym sponsorem jego kampanii senatorskiej w roku 2004. Obama, początkowo sceptyczny wobec TARP, stał się w końcu jej gorącym zwolennikiem, a jako kandydat na prezydenta pociągnął za sobą resztę Demokratów. „Warren Buffett to jeden z tych moich doradców, których słucham najpilniej – przyznawał przyszły prezydent. – Plan jest niezbędny, by ratować gospodarkę”.
„Nie jestem dość dzielny, by próbować wpływać na Kongres” – skromnie oświadczył w wywiadzie dla „New York Timesa” 24 września 2008 r. Buffett.
Kilku kongresmenów i senatorów było jesienią 2008 r. akcjonariuszami Berkshire Hathaway. Amerykańskie media wymieniały senatora Bena Nelsona,, demokratę z Nebraski, Dicka Durbina, demokratę z Illinois, senatora Orrina Hatcha, republikanina z Utah, demokratyczną panią senator Claire McCaskill z Missouri. Akcje Goldmana Sachsa kupili kongresmeni John Boehner, republikanin z Ohio, demokratyczny senator Jeff Bingaman z Nowego Meksyku, kongresmen Vern Buchanan, republikanin z Florydy. Innymi słowy – iluś członków obu izb Kongresu inwestowało wspólnie z Buffettem i było zainteresowanych sukcesem tych inwestycji.
23 września 2008 r. ”New York Times” analizuje inwestycję Buffeta w akcje Goldman Sachs.” Buffett Deal at Goldman Seen as a Sign of Confidence”
Program TARP był przyjmowany w pośpiechu i nie określał ani zasad, ani listy banków, którym państwo zamierza pomóc. Joseph Stiglitz twierdził w wywiadzie dla Bloomberga, że Paulson oświadczył mu, że musi po prostu wydać pieniądze, wszystko jedno jak, by banki znów stały się atrakcyjne dla inwestorów.
Pieniądze przydzielano według zasady: kto ma lepsze kontakty w Waszyngtonie, ten dostanie więcej. Goldman Sachs dostał 10 mld dolarów, Wells Fargo – 25 mld, U.S. Bancorp – 6,6 mld. Rząd objął w nich udziały w zamian za z góry określoną dywidendę. „Wyrocznia z Omaha”, inwestując 3 mld w Goldmana Sachsa, wytargowała lepsze warunki niż rząd – zapewniła sobie 10-procentową dywidendę, gdy rząd za swoje uprzywilejowane akcje, które objął w ramach TARP, zagwarantował sobie tylko 5 proc. Do kwietnia 2009 r. akcje Goldmana wzrosły więcej niż dwukrotnie.
Do lipca 2009 r. Buffett zyskał z inwestycji w Goldmana Sachsa zwrot 2,5 mld dolarów.
Pod koniec września 2008 r. znów zadziwił rynek, inwestując 3 mld dolarów w jedną z największych amerykańskich korporacji General Electric, która podobnie jak cała amerykańska gospodarka przeżywała potężne kłopoty. Kilka tygodni później TARP został uzupełniony programem gwarancji udzielanych przez rządową instytucję Federal Deposit Insurance Corporation (FDIC) firmom mającym problemy z uzyskaniem kredytów. Skorzystało z niego 6 tys. podmiotów, w tym jeden z największych – General Electric. W listopadzie 2008 r. FDIC zagwarantował kredyty GE na sumę 139 mld dolarów. Natychmiast akcje GE poszły o 20 proc. w górę.
„Gdyby nie pomoc rządu, za którą Buffett mocno lobbował, wiele jego spółek zostałoby startych z powierzchni ziemi” – pisał w sierpniu 2009 r. komentator Reutersa Rolfe Winkler.
Pobudzajmy gospodarkę, wspierajmy Buffetta
Entuzjazm inwestorów dla Berkshire Hathaway trwał krótko. Kryzys finansowy doprowadził do głębokiej recesji i akcje wszystkich spółek poszły jesienią 2008 r. w dół. Firma Buffetta straciła od września 2008 do początku marca 2009 r. 40 proc. wartości, praktycznie tyle samo co przeciętna spółka notowana na giełdzie nowojorskiej.
Ale w listopadzie 2008 r. na prezydenta USA został wybrany przyjaciel „wyroczni z Omaha”, który nie ukrywał, że słucha rad inwestora. Program pomocy dla gospodarki został rozszerzony, a akcje Berkshire zaczęły piąć się w górę.
Na początku 2009 r. Kongres USA zaaprobował tzw. pakiet stymulacyjny przewidujący ulgi i wydatki w wysokości 544 mld dol, które miały pobudzić popyt wewnętrzny.
3 listopada 2009 r. w „Wall Street Journal” ukazał się artykuł pt. „Kontrakt kolejowy jest zakładem dotyczącym polityki infrastrukturalnej i klimatycznej Obamy”. Dziennikarz gazety Josh Mitchell stwierdza: „Zaplanowane nabycie przez Berkshire Hathaway spółki kolejowej Burlington Northern Santa Fe Corp. (BNSF) jest rodzajem zakładu, że w najbliższych latach rząd uzna za priorytet poprawę infrastruktury i walkę ze zmianami klimatycznymi. Najwięksi klienci kolei i menedżerowie tej branży wskazują, że umowa uczyni z szefa Berkshire rozgrywającego w przemyśle kolejowym, który będzie walczył przeciwko uchwaleniu prawa antymonopolowego dotyczącego tej branży. Jako osoba wspierająca prezydenta i jego nieformalny doradca gospodarczy Buffett może stać się adwokatem na rzecz interesów tej branży. – To dla kolei dobrze, gdyż Buffett ma duże wpływy w Waszyngtonie – powiedział Henry Lampe, prezes spółki kolejowej Chicago, South Shore & South Bend.
Portal MarketWatch pisze o zakupie BNSF: ”Berkshire Hathaway to buy Burlington Northern Santa Fe”
Buffett za BNSF zapłacił 26 mld dolarów. Akcje natychmiast skoczyły w górę, podobnie jak akcje innych spółek kolejowych. Nie dlatego, że Buffett świetnie wyczuł koniunkturę. To koniunktura podąża za jego inwestycjami. Zainwestował w kolej, gdy miał pewność, że spora część ogromnego pakietu stymulacyjnego pójdzie na unowocześnienie tej branży. A miał pewność, ponieważ do tego programu sam przekonał prezydenta.
Inwestor wie, że sam kontakt z prezydentem nie wystarczy. Berkshire wydał w 2008 r. 1,2 mln dolarów na firmy lobbystyczne. W roku 2009 wydatki na ten cel skoczyły do 9,8 mln dolarów. To była jedna z najlepszych inwestycji Buffetta.
Lobbing jest działalnością legalną (o ile nie wykracza poza ramy prawne), ale niektóre inwestycje Berkshire zbliżają się do granicy prawa, które zakazuje wykorzystywania poufnych informacji do zarabiania pieniędzy. Jeśli Buffett doradza najważniejszym osobom w kraju, jak mają zarządzać polityką gospodarczą, a jednocześnie inwestuje w branże, które zyskają na tej polityce, to zachodzi tu konflikt interesów.
Buffett nie przejmuje się tymi zarzutami. Ma wystarczające wpływy w mediach, by oskarżenie o konflikt interesów przedstawić jako atak na prezydenta, czyli kolejną awanturę polityczną Republikanów.
W grudniu 2010 r. ukazała się praca „Wartość politycznych koneksji w Stanach Zjednoczonych”, której głównym autorem jest Daron Acemoglu, jeden z najwybitniejszych ekonomistów amerykańskich młodego pokolenia (urodził się w Stambule w 1967 r.). Interesy Buffetta są kilkakrotnie podawane jako przykład zamieniania na dolary politycznych wpływów.
Raport Darona Acemoglu ” The Value of Political Connections in the United States”
Ekonomista wykazał, stosując skomplikowane metody statystyczne, że spółki mające dobry kontakt z politykami (przede wszystkim z sekretarzem skarbu w administracji Obamy Timothym Geithnerem) uzyskiwały w ostatnich lata nadzwyczajne zyski.
Warren Buffett jest kimś znacznie ważniejszym niż Geithner. Od lat jada regularnie lunch z kolejnymi sekretarzami skarbu i ich szefami w Białym Domu. W kampanii prezydenckiej w 2008 r. obaj główni kandydaci proponowali mu stanowisko sekretarza skarbu.”
@ dorota
Nie zamierzam dyskutować o treści tego artykułu bo jest zbyt kuriozalna. Fakty są takie, że w momencie inwestycji w GS akcje BH kosztowały 130K i do marca 2009 roku spadły do 72k. Każdy sobie może sobie zestawić te informacje z narracją wciskaną czytelnikom tego artykułu przez jego autora.
Załóżmy sobie radośnie, że inwestycja w GS była polityczna i powiodła dzięki układom Buffetta. (Przy okazji: IMO dużo lepszym przykładem jest Keystone)
Teraz zostaje nam proste ćwiczenie z wnioskowania. Buffett ma za sobą kilkadziesiąt lat zarządzania, w czasie których wypracował trzycyfrowy, w miliardach dolarów, zysk dla akcjonariuszy. Pod koniec tego okresu inwestuje ułamek aktywów (co najwyżej kilka procent) w GS i zarabia na tym dzięki politycznym znajomościom. Czy to wystarczający argument by napisać, że tajemnica sukcesów Buffetta polega na związkach z administracją?
@ all
Dodajmy tylko, że Buffett wchodząc w inwestycje w kryzysie potrafił zabezpieczać całość układu umowami, które dawały szanse na ponadprzeciętne zyski, znacząco przekraczające prosty schemat, kupię tanio-sprzedam drogo. Mówiąc inaczej te wejścia Buffetta miały znacznie mniejsze ryzyko niż zwykłe kupno akcji.
@trystero
Dla pewnego rodzaju umysłowości świat wydaje się prosty. Ortega y Gasset pisał, że „głupiec nie żywi względem siebie żadnych obaw, czuje się najmądrzejszy na świecie i stąd też bierze się ów godny pozazdroszczenia spokój, z jakim dureń rozsiada się wygodnie w swojej własnej głupocie. Durnia nie sposób wyrwać z objęć własnej głupoty, tak samo, jak pewnych owadów nie da się wydobyć z otworu, w którym żyją, nie sposób otworzyć mu chociaż na chwilę oczu i zmusić do porównania własnej skrzywionej wizji świata z bardziej subtelnymi i ostrymi sposobami widzenia otaczającej go rzeczywistości. Głupiec jest niezniszczalny i nieprzenikniony”.
@ trystero
„w momencie inwestycji w GS akcje BH kosztowały (…)”
To nie jest argument i masz tego świadomość. Inwestycja nie zawsze od razu przynosi zysk, a teraz akcje BH są znacznie droższe. Per saldo zakup GS opłacił się sowicie.
„Czy to wystarczający argument by napisać, że tajemnica sukcesów Buffetta polega na związkach z administracją?”
Te ostatnie sukcesy idą w miliardy dolarów. Przyznaję, że Buffett nie zbudował się od początku na lobbingu (w tym sensie duży kwantyfikator jest nieuprawniony – racja), ale też faktem jest, że po osiągnięciu silnej pozycji wykorzystuje go bardzo mocno.
Nie widzę przy tym „kuriozalności” cytowanego artykułu. Inwestycje Buffetta w czasie ostatniego kryzysu nie są publiczną tajemnicą.
@ investor_ts
Cytat tej treści umieszczony w takim kontekście jest dowodem albo nieuprzejmości na granicy chamstwa, albo nieumiejętności (jeśli nie miałeś intencji obrażenia nikogo). Nie przesądzam, która opcja wchodzi w grę, bo sam znasz siebie najlepiej.
@ astanczak
„Mówiąc inaczej te wejścia Buffetta miały znacznie mniejsze ryzyko niż zwykłe kupno akcji.”
Pozwolę sobie poprzeć taką tezę: Buffett eliminuje ze swoich inwestycji ryzyko. To pozwala mu na angażowanie naprawdę dużych sum i osiąganie niedostępnych innym uczestnikom rynku zysków.
@ dorota
Per saldo zakup GS opłacił się sowicie.
Dyskusja nie dotyczy tego czy zakup GS się opłacił lecz czy opłacił się dzięki kontaktom z administracją.
Przyznaję, że Buffett nie zbudował się od początku na lobbingu (w tym sensie duży kwantyfikator jest nieuprawniony – racja), ale też faktem jest, że po osiągnięciu silnej pozycji wykorzystuje go bardzo mocno.
Nieuprawniony duży kwantyfikator = sprowadzenie kilkudziesięcioletnich sukcesów inwestycyjnych Buffetta do wątpliwych moralnie bliskich powiązań z rządem
Jesteś bardzo wyrozumiała dla siebie.
Wzmiankowany w artykule Gadomskiego Acemoglu:
http://www.voxeu.org/article/political-connections-turbulent-times
A ja myślę ,że cóś jest na rzeczy.
Przez lata Waran był ikoną inwestowania w wartość w sensie stricte rynku.Tak się ukształtował jego wizerunek PR pieczołowicie pielęgnowany.Super wyrocznia z Omaha.
Zbiegło sie to z czasem hossy , gdzie nikt nie wnika w małe ryski na wizerunku . Ot takie prawo hossy.
No i myślę ,że ten moment prawdy, który zawsze charakteryzuje sytuacje kryzysową obnaża kuluary tegoż „rynkowego” inwestowania w wartość.
W żaden sposób nie umniejszam sprytu Warana bo jest niewątpliwie sztuką utrzymać się na topie przez kilka dekad, ale też niewątpliwie zaprezentowana przez niego forma „insidingu” w sensie flirtu z aktualnie decyzyjnym establishmentem wydatnie temu pomaga.
NAwet jeżeli to znikoma ilośc transakcji np 5% 10% to jeżeli one są tak zabezpieczane jak to pokazał z GS to właśnie te procenty robią róznicę , tę róznicę.
I nie ma tu znaczenia, alibi ,że później spadło rynkowo jeszcze o 40%.
Dla niego spadło o wiele mniej niż dla większośći innych kandydatów do wyroczni kupujących po cenie rynkowej i na rynku i właśnie ta róznica czasem decydować może o miejscu w peletonie.
Długotrwałej kontrakcji rynku nie wytrzyma bez szwanku nawet sama wyrocznia i doskonale pewno zdaje sobie z tego sprawę.
Przy jego kapitale nie było innego wyjścia , a przy okazji dowiedzieliśmy się jak kupuje się dolara za jego ułamek często opisywana w związku z jego działalnością.Każdy się zastanawiał jak ta Wyrocznia ma taki dar do podejmowania tych właściwych decyzji na rynku.
To fajna lekcja „rynku”.W tym aspekcie kryzysy są piękne.
A przy okazji wierni naśladowcy powinni miast czytać rynkowy PR z jego książek winni już teraz „wycierać” sobie ściażki po dywanach dycydentów.
Myślę ,że Warani Olbrzymy z naszego ogródka na Książęcej stosują podobne metody co Waran z Omaha choć na mniejszą skalę.
NIe znacie dnia ani godziny .. jak pouczał Sztaudynger 🙂
NIe zaszkodzi a pomoże , bo jak wiadomo rynek wredny jest, a jak straszą niektórzy efektywny do tego więc nie ma mocnych 🙂
A i gwoli wyjśnienia opisywany:
Waran wielki (Varanus giganteus) – gatunek gada z rodziny waranów. Jedna z największych jaszczurek na świecie 😉
Wszelkie podobieństwa zamierzone w sensie opisu gatunku gadziego.
@ pit65
Dwie uwagi.
Buffett zaczynał na początku lat 60. Ma za sobą besse pod koniec lat 60. w połowie 70., 1987, krach po dot-com bubble.
Nie rozumiem też dlaczego robisz Buffettowi zarzuty z zabezpieczenia transakcji z GS. Nie mam też pojęcia jakimi dysponujesz dowodami na to, że warunki, które wynegocjował zawdzięcza kontaktom z decydentami. Pewnie masz bardzo silne dowody skoro piszesz o tym z taką pewnością.
Zdaje sobię sprawę, że zostanę uznany za naiwniaka, który nie dostrzega oczywistych rzeczy ale moim zdaniem transakcje z GS wystarczająco dobrze wyjaśnia reputacja Buffetta. GS potrzebował zastrzyku gotówki i zastrzyku wizerunkowego. Niewiele rzeczy dawało lepszy efekt PR niż inwestycja „Wyroczni z Omaha”. No i gdybym był CEO GS to bym za ten efekt wizerunkowy Buffettowi zapłacił dosładzając ofertę. Nie widzę potrzeby odwoływać się do jakiś machinacji.
Faktem jest, że nawet moje wyjaśnienie wspiera Twoją ideę, że nie wszystko co robi Buffett jest do powtórzenia przez Kowalskiego. Bo Kowalski reputacji Buffetta nie ma. Nie ma też innych rzeczy – wpływów na działalność operacyjną na przykład .
@ pit65 i zwierzęce porównania
Anegdota: widziałem kiedyś wywiad z M. Douglasem (chyba materiały dodatkowe do DVD Wall Street), w którym opowiadał o przygotowaniach do roli Gekko. Miał przyglądać się gekonom. Dalsze poszukiwania genezy nazwiska Gekko skierowały do nazwy f.ck-you lizard, którą amerykańscy żołnierze nazywali w Wietnamie jaszczurki. Uwzględniając wietnamskie doświadczenia Olivera Stone’a wysoce prawdopodobne jest, ze Gekko wziął swoje nazwisko od jaszczurki.
@prawdapośrodku
Mysle, ze z jednej strony pewna rysa może nie tyle wizerunkowa, co metodologiczna w przypadku WB powstała (czyli czy na pewno inwestowanie w wartość tak wygląda). Byc moze z naszej perspektywy to „inside”, „dogadywanie się z rządem” itp. Ale z wielu różnych doniesień wygląda, na to, że to raczej jest norma – administracja amerykańska liczy się z wielkimi pieniądzem i w kryzysowych sytuacjach sięga po ten pieniądz i wsparcie (polecam „Szaleństwo, panika, krach” Kindlebergera, w szczególności ostatni rozdział „Pożyczodawca ostatniej instancji”).
Co więcej dla rządu amerykańskiego wsparcie od WB było wazne wlasnie wizerunkowo.
Pozwolę sobie zacytowac zdanie z ostatniego listu Buffetta (chyba nie ma potrzeby tłumaczyć)
„Indeed, who has ever benefited during the past 237 years by betting
against America? If you compare our country’s present condition to that existing in 1776, you have to rub your eyes in wonder. And the dynamism embedded in our market economy will continue to work its magic. America’s best days lie ahead.”
Co do naszych „warranów”- niestety ale raczej są podnóżkiem, a może nawet wycieraczką władzy, niż mają jakiekolwiek znaczenie pomocowe, vide OFE, czy warto przeczytać pod tym kątem K.I.S.S. T. Pruska, która choć jest fikcją, to korzysta z pewnych informacji branżowych.
@ GZalewski
Buffett miał też brać udział (razem z GS i AIG) w ratowaniu LTCM ale jego oferta została odrzucona.
@Trystero
A czym sie róznili ludzie w sensie ich zachowań „rynkowych” w latach 60, 70 od dzisiejszych?
A czego Waranik za młodu sie nie nauczy tego na starość nam nie pokaże 🙂
Poza tym ja do Wyroczni nic nie mam niech sobie żyją i radzą, jedynie nie wierzę w wyrocznie, nie zasięgam u nich porad , a więc i ołtarzy stawiał im też nie będę.
Zdaje sobie też sprawę , że może niechcący zburzyłem komuś jakąś prywatną „kapliczkę” z Waranem w środku co nigdy nie jest miłe więc Sory, ale ja jedynie rozszerzyłem wizerunek o jeszcze jeden rodzaj /dotychczas szeroko nie eksponowany/ wszechmocności tegoż bóstwa jako uzupełnienie. a nie negacja ,to czego mi brakowało w oficjalnym wizerunku z aureolą w tle i w ten sposób powinno się to odbierać.
Dla silnie wierzących omawiany aspekt jest i w zasadzie powinien być elementem wzmacniającym więc nie rozumiem pytania o dowody, a może i właśnie zrozumiałem 🙂
@GZ
„Co do naszych „warranów”-”
Fakt , ale nie przeszkadza im to wielce taka natura gadzia 🙂
A jak ktoś traci „Łaskę Pańską” traci też np dostęp do intratnych kontraktów, a przynajmniej progress w tym zakresie.
Czyz OFE nie było jedynie oswojoną i wychowana gadziną , która nigdy nie miała wyjść poza forme podnózka, czy wycieraczki władzy z naczalstwem namaszczonym przez tę władzę pobierąjącą myto dużych prowizji wpisane ustawowo przez awangardę narodu w Parlamencie.
Spełniło swe zadanie i zostało przerobione na kotlety.
Na to też dowodów nie posiadam , ale puki co lubie czasami coś z gatunku Political Fiction 🙂
CO kraj to obyczaj , a gadzina niczym nie pogardzi i to nie przytyk to cecha gatunkowa 🙂
@astanczak
NIe wiedziałem, że wpisuję się w historię rodem z Hollywood 😉
@ pit65
Zdaje sobie też sprawę , że może niechcący zburzyłem komuś jakąś prywatną „kapliczkę” z Waranem w środku co nigdy nie jest miłe więc Sory
Tak, tak. Właśnie na tym polegał problem. Bardzo przenikliwie to zdiagnozowałeś.
@trystero
Jestem jedynie elementem bezdowodowego folkloru na tym blogu pragnącego go troszke rozruszać poprzez stawiane tezy, więc prosze nie traktuj tego tak przenikliwie osobiście poważnie.
NIgdy nie było to moim głównym celem i raczej szanuje Twój punkt widzenia.
@ trystero
Nie dokładając się już do dyskusji (bo wypracowana prawdapośrodku jest do przyjęcia) chciałam jeszcze o jedno zapytać.
Z jakiego powodu nazwałeś artykuł Gadomskiego „kuriozalnym”?
@ dorota
Nie dokładając się już do dyskusji (bo wypracowana prawdapośrodku jest do przyjęcia) chciałam jeszcze o jedno zapytać.
Ta prawda pośrodku nie pozwala na sprowadzenie kilkudzisięciu lat sukcesów inwestycyjnych Buffetta do powiązań z rządem co zrobiłaś w swoim pierwszym komentarzu.
Z jakiego powodu nazwałeś artykuł Gadomskiego „kuriozalnym”?
Już to wyjaśniłem: Gadomski torturuje cenę BH by wykazać, że inwestycja w GS przynajmniej w krótkim horyzoncie uratowała wycenę BH.
Natomiast cały artykuł oparty jest po pierwsze o gigantyczny hindsight bias, a po drugie o dosyć odważne założenie, że rząd i Fed uratowały Wall Street by Buffet mógł zarobić kilka mld USD.
@ trystero
„Ta prawda pośrodku nie pozwala na sprowadzenie kilkudzisięciu lat (…)”
Ale też nie da się zaprzeczyć profitom, jakie Buffett czerpie ze swojej ekstrasilnej pozycji w establishmencie conajmniej od czasu ostatniego kryzysu. Wywracasz całą tezę, a ona jest częściowo przynajmniej prawdziwa.
„Natomiast cały artykuł oparty jest po pierwsze o gigantyczny hindsight bias”
To jest argument którego można nadużyć, gdy idzie o opis inwestycji giełdowych, z natury obarczonych ryzykiem. Każdy opis robiony post factum może się spotkać z tym zarzutem, szczególnie jeśli niewystarczająco podkreśli się ryzyko.
Z Buffettem jednak rzecz jest stosunkowo prostsza: on to ryzyko bardzo mocno zminimalizował. I o tym jest w istocie artykuł Gadomskiego – o potędze najsilniejszego lobbysty Ameryki.
„dosyć odważne założenie, że rząd i Fed uratowały Wall Street by Buffet mógł zarobić kilka mld USD”
Ja tam widzę inną tezę (która się broni): Buffett był tym języczkiem u wagi, który skłonił rząd do określonych działań. Argumenty nie pochodziły oczywiście tylko od niego, ale te argumenty akurat przeważyły. I ponieważ postawił na to, co stać się musiało (dzięki niemu m.in), to zarobił kilka – może kilkanaście mld dolarów.
A to rzuca inne światło na przekonanie o jego geniuszu inwestycyjnym.
@ dorota
Ale też nie da się zaprzeczyć profitom, jakie Buffett czerpie ze swojej ekstrasilnej pozycji w establishmencie conajmniej od czasu ostatniego kryzysu. Wywracasz całą tezę, a ona jest częściowo przynajmniej prawdziwa.
Powtórzę to co napisałem wcześniej. Proste ćwiczenie z wnioskowania. Buffett ma za sobą kilkadziesiąt lat zarządzania, w czasie których wypracował trzycyfrowy, w miliardach dolarów, zysk dla akcjonariuszy. Pod koniec tego okresu inwestuje ułamek aktywów (co najwyżej kilka procent) w GS i zarabia na tym dzięki politycznym znajomościom. Czy to wystarczający argument by napisać, że tajemnica sukcesów Buffetta polega na związkach z administracją?
Jeśli uważasz, że teza jest częściowo prawdziwa – Twoja sprawa. Niestety już teraz straciłem na tę dyskusję zbyt wiele czasu więc nie mam zamiaru jej kontynuować.