O błędzie, który nie błędem jest, lecz cnotą.

 

Jedynym strawnym dla mnie kanałem telewizji informacyjnej jest „Biznes i Świat”. Tam właśnie co jakiś czas pojawia się zajawka biznesowo-giełdowego, codziennego programu, w której pan prowadzący pyta panią goszczącą w roli eksperta:

„Jakie błędy popełniają inwestorzy indywidualni?”

Pani wśród kilku innych wymienia na wstępie:

„Kupują akcje na szczytach”.

I tym sposobem pani mi podpadła 🙂 Nie znam niestety jej godności ani miejsca zatrudnienia, które zapewne reprezentowała w tym programie, a chętnie podyskutowałbym z nią na ten właśnie „szczytowy” temat. Pozostaje mi tymczasem w samotności wyrazić własne w owej kwestii zdanie.

Błędem nie jest bowiem kupno na szczytach, co za chwilę poprę argumentami. Co najwyżej błąd to sprzedaż tych akcji przez inwestujących w nieodpowiednim momencie, a powstaje on nie tylko dlatego, że umierają oni z lęku i niepewności, lecz również z pewnej nieświadomości tego jak ten biznes się kręci.

Myślę, że dla wielu czytających ten wpis, poniższy wykres będzie w pełni czytelny bez słów komentarza. Jeśli nie dla wszystkich, służę pomocą zaraz poniżej niego:

eurocash_maxy

Na obrazku powyższym, wygenerowanym na bossowej stronie z notowaniami, mamy dzienne zmiany kursów spółki Eurocash. Wybrałem akurat ten papier ponieważ wykres idealnie pokazuje ideę tego co mam zamiar wyjaśnić. Dokładnie takie samo zjawisko występuje jednak na dowolnym innym wykresie spółki giełdowej.

Poprzeczne czerwone linie poprowadziłem tam po wszystkich kolejnych szczytach cenowych jakie się w historii notowań chronologicznie tworzyły. Sporo ich, choć to w miarę młoda spółka na GPW. Po każdym ze szczytów następowała korekta, a po niej ruch wznoszący, który pokonywał te rekordowe poziomy zaznaczone na czerwono by ustanawiać kolejne wyżej. Im więcej tych czerwonych linii tym większa korzyść dla inwestora, oznacza to bowiem, że z jakichś powodów spółka jest lubiana i kupowana, a więc daje okazje do zysków, ale również wielokrotne okazje do zajęcia pozycji. Na szczycie właśnie!

Na każdym wykresie tylko jedna czerwona linia w dowolnym momencie pozostaje jeszcze nieprzekroczona – ta na samym wierzchołku, a na powyższym obrazku zaznaczyłem ją dla odróżnienia na niebiesko. Co to oznacza? Ni mniej ni więcej, że kupno na wszystkich szczytach poza tym jednym było bardzo dobrym pomysłem. Prędzej czy później każdy ze szczytów zostaje pochłonięty przez nowe rekordy cenowe. To co kiedyś wydawało się szczytem teraz może wyglądać śmiesznie tanio i pozostawia wręcz uczucie niedosytu i żalu, że właśnie wtedy szczyt nie został uznany za okazję.

Im więcej tych rekordowych poziomów rynek pokonuje tym bardziej grana, popularna i rozchwytywana prezentuje się spółka. Bez względu na kondycję. Ale inwestor kupuje ją właśnie po to by poprawiała regularnie swoje najlepsze osiągnięcia. Jedyną przeszkodą wydaje się być mentalne podejście do tego zjawiska. Inwestowanie opierać się powinno jednak na faktach a nie obawach i przesądach.

Nawet fakt tego, że akcje nie poprawiają swoich szczytów, powinien być znamienny dla każdego analityka. To swego rodzaju papierek lakmusowy, który powinien przede wszystkim skłaniać do rozważenie przyczyn tego stanu rzeczy.

Szczytów nie ma więc sensu bać się! Im zdrowsza lub bardziej lubiana spółka tym więcej tego rodzaju szczytów (bywa, że nawet kilkaset), stanowiących inwestycyjne okazje, nie błędy. Czasem nawet wbrew wycenom, fundamentom i rekomendacjom.

Precz więc ze stereotypami propagowanymi przez … wiadomo kogo 😉

–kat—

5 Komentarzy

  1. darkh

    a jako disclaimer wykres BOSia 😉

  2. cyzo

    Wydaje mi się, że doszło tu do małego nieporozumienia. Podejrzewam, że Pani miała na myśli, aby nie kupować na szczycie a Ty mówisz o kupowaniu na wybiciu poprzedniego szczytu a to różnica…i obydwoje macie rację.

  3. _dorota

    Widziałam tą zajawkę – pani z wielkim zadowoleniem mówi: „Chodzi o to, żeby nie kupować drogo” 🙂
    Rzeczywiście ładny przyczynek do tematu: kupowanie na bazarze a kupowanie na giełdzie.

  4. _dorota

    A to się przy okazji powyzłośliwiam.

    „Jedynym strawnym dla mnie kanałem telewizji informacyjnej jest „Biznes i Świat”.”
    Wnoszę, że autor tych słów jest niedosłyszącym estetą. Ponieważ BiŚ jest ewidentnie dotknięte przypadłością niemal wszystkich mediów: dominacją na antenie świetnie wystylizowanych spikerów/dziennikarzy, którzy nie potrafią przeczytać prostego tekstu („Guana”) lub nie władają językiem ojczystym („Belgijczyków”). Niektórzy goście są zapraszani chyba również kryterium wyglądu, co jak na telewizję biznesową pozostawia pewien niedosyt.

    Dlatego wolę zaglądać 2-3 razy dziennie na Polsat Biznes. Prowadzący jest co prawda łysy, ale gada do rzeczy i zaprasza gości, którzy mają cokolwiek do powiedzenia.

    PS. Żeby nie było, ze całkowicie nie doceniam BiŚ – jedna z dziennikarek lansuje bardzo modne ostatnio naszyjniczki; dzięki temu wiem, co najmodniejsze.

    PS2. Niby dlaczego tabloidyzacja mediów miała oszczędzić kanały tematyczne?

  5. G

    Zainspirowany wpisem postanowiłem zbadać na żywym organizmie moją wersję systemu opartych na nowych szczytach.
    https://akcjometr.wordpress.com/2015/01/04/czy-oplaca-sie-kupowac-akcje-z-nowym-maksimum/

    -G

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *