Nie ma chyba bardziej gorącego tematu na giełdach w ostatnich dniach niż kondycja rynków wschodzących. Przemarsz niedźwiedzi po mapie świata spowodował, iż wszyscy nagle zaczęli zadawać sobie pytanie o zagrożenia, jakie generują emerging markets. Jak to na rynkach bywa stadny odpływ inwestorów analizowano przez pływy pieniędzy do i z funduszy i nieliczni mają odwagę na tezę, że panika otwiera okno możliwości.

Nic lepiej nie podsumowuje ostatniego stosunku świata inwestycyjnego do rynków wschodzących niż zdanie Briana Rogersa z T. Row Price, który tygodnikowi Barron’s powiedział: Kupujący nienawidzą rynków wschodzących. Sprzedający nienawidzą rynków wschodzących. Technicy i quants nienawidzą rynków wschodzących […] Jeśli połączyć ten negatywny sentyment z neutralnymi wycenami, to całość zaczyna wyglądać pozytywnie. Ładnie powiedziane. Odnotujmy więc, iż mocne tąpnięcie na rynkach wschodzących, które tak strasznie wygląda, gdy się jest ich częścią, wywołało nieco większe zainteresowanie świata różnymi krajami. Jeśli sięgnąć tylko po popularny serwis Marketwatch, to w ostatnim czasie pojawiły się tam teksty (1 i 2) wprost wychwalające niskie wyceny i sygnalizujące godną uwagi relacje pomiędzy wskaźnikami fundamentalnymi akcji na EM a relatywnie wysokimi wycenami na rynkach rozwiniętych.

Naprawdę jednak kluczem do zrozumienia szans, jakie pojawiają się przed inwestującymi np. na GPW jest stosunek do ryzyka i perspektywa, z jaką wschodzi się na rynek. Dla szukających stabilności GPW – i kilka innych poprawnych fundamentalnie EM – jawi się jako segmenty, które czeka większa zmienność i przez to nie mogą znaleźć się w polu zainteresowania. Zwyczajnie nie spełniają jakiegoś warunku, które ładnie opisał G. Zalewski w jednej z notek na blogu. Jednak dla graczy, którzy czekali na dwie trudne do pogodzenia zmienne – niskie wyceny i próg nowego cyklu gospodarczego – obserwowana jeszcze niedawno słabość GPW i innych rynków musi być traktowana w kategoriach okazji do przejęcia akcji o dobrych perspektywach i to mimo relatywnie wysokiego ryzyka związanego z falą spadku zaufania do emerging markets.

Blogonotki mają to do siebie, iż pozwalają z pewnym uproszczeniem traktować całość obrazu, więc odważę się na tezę, iż dla inwestorów, których zaskoczyła hossa ostatnich dwóch lat emerging markets są jedna z ostatnich dobrych okazji na podłączenie się do stale obowiązującego na giełdach scenariusza wzrostowego. Graczom na GPW, zwłaszcza oczekującym kolejnej fali kryzysu, wielkiej podaży ze strony OFE i całej gamy negatywnych wydarzeń, trzeba przypomnieć zasadę, iż tak długo, jak przed gospodarką światową nie pojawi się perspektywa nowej recesji, tak długo mocne przeceny są z definicji okazjami do pozbierania akcji z parkietu. Naprawdę w ostatnim czasie była tylko jednak poważna okazja do podłączenia się pod przyszły trend wzrostowy, gdy świat panikował – rok 2011 w Europie, która miała się zawalić przez PIIGS. Możliwe, że właśnie pojawiła się druga – tym razem w segmencie EM.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.