Prawdziwe przyczyny końca QE3

Zgoda, tytuł jest przesadzony. Trudno jednak nie dostrzec przepaści, jaka dzieli dyskusję o zbliżającym się finale luzowania ilościowego w USA w mainstreamie a sygnałami, które wysyłają mniej zaangażowani w rynkową gorączkę analitycy.

Fakty są takie, iż w ramach trzeciej rundy luzowania ilościowego w każdym miesiącu Fed skupuje z rynku około 45 mld obligacji i za resztę papierów powiązanych z hipotekami (MBS). Każdy powie, że w tych liczbach nie ma żadnej tajemnicy. Jednak, jak odnotował to kilka tygodni wcześniej amerykański Barron’s proste uzupełnienie blisko 500 mld dolarów lokowanych w amerykański dług rocznie z projektowanym na przyszłe lata deficytem budżetowym USA (Tabela 1.1) oznacza, iż podtrzymanie programu w obecnej postaci równałoby się banalnemu faktowi – Fed niemal w całości finansowałby amerykański deficyt. Inaczej rzecz ujmując amerykański bank centralny kupowałby wszystko to, czego nie może sfinansować amerykański rząd własnymi przychodami.

Już tylko powyższy fakt wskazuje, iż QE3 w obecnej postaci zwyczajnie przerodziłoby się w coś tak absurdalnego, iż utrzymanie programu byłoby kuriozum, przy którym europejskie pomysły na umarzanie długów Grecji czy kradzież lokat w cypryjskich bankach byłyby wytłumaczalne i logiczne. Naprawdę kluczem do końca QE3 nie będzie wcale to, czy rynek pracy ulegnie poprawie a dane ułożą się tak a nie inaczej, ale brak przestrzeni i potrzeby luzowania ilościowego, gdy projektowany deficyt budżetowy będzie zachowywał się, jak na wykresie poniżej. W skrócie rzecz ujmując amerykański rząd zaczął lepiej czy gorzej sprzątać w swoich księgach po dynamicznym skoku deficytu w czasie kryzysu 2008-2013 i program QE3 staje się zbędny.

deficytUS

Powyższy wykres pokazuje również, iż bieżący rok może być ostatnim, w którym walka polityczna pomiędzy Republikanami a Demokratami o podnoszenie limitów zadłużenia będzie miała wysoką temperaturę. W kolejnych latach deficyt będzie mniejszy z każdym rokiem i władze zasadnie mogą argumentować, iż lepsze dla ożywienia gospodarczego jest spokojne redukowanie deficytu niż skokowe zacieśnienie wydatków. W sumie w perspektywie kilku lat amerykański deficyt zbliży się do poziomów niewiele różnych od tego, jak kształtował się, gdy władzę dzierżył republikański prezydent George W. Bush. Można tylko popuścić wodze wyobraźni i pomyśleć sobie, jak będą kształtowały się powyższe słupki, gdy USA nie zaplączą się w kolejną wojnę.

Bawiąc się pastiszem można i należy zadać retoryczne pytanie: dlaczego USA nie wpadnie na europejski pomysł umarzania sobie długów i nie skasuje długu, który posiada wobec Fed? Po pierwszym szoku przyszłaby refleksja, że nikt na tym nic nie straci. Wszak federalni pożyczyli federalnym, więc wszystko zostałoby w rodzinie. Idąc dalej tym tokiem myślenia można sobie pomyśleć świat, w którym Fed przedłuża skup długu z rynku na kolejne kilka lat, po czym rząd federalny przesuwa dług z ksiąg Fed do budżetu i dokonuje likwidacji swojego długu, który sam posiada. Brzmi znajomo? Oczywiście coś takiego wymagałoby nowego języka, którego świat jeszcze nie zna, ale to tylko kwestia wdrożenia słownika, który w Europie już testujemy.

7 Komentarzy

  1. Deo Gratias

    Ładny obrazek, budujące jest to, iż tak jak obecnie zmniejszają się czerwone słupki, tak zmniejszały się zielone w latach 2004-2007r. Ciekawe jaki trend wtedy sobie ekonomiści ekstrapolowali…

    Ale koniec marudzenia, będzie dobrze, ładujemy kredytowane L na SP500 póki jeszcze jakieś dołki są na tym indeksie, gdyż ostatnio z tym coraz gorzej, nie ma jak się zapakować na dalsze wzrosty. Metoda na przebicie szczytów też odpada, bo już wszystko przebite.

  2. _dorota

    A najfajniejsze jest to, że już nikt nie mówi o inflacji w kontekście QE3 (czy ja napisałam: inflacja; jaka inflacja? 😉 ). Tylko wola polityczna jest limitem (procz tego, oczywiście, że sky is the limit).

  3. astanczak (Post autora)

    @ _dorota

    Problem inflacji wróci, jak trzeba będzie wyjaśnić jakąś zwyżkę cen złota czy ropy lub słabość dolara. Na dziś przestała być modna.

  4. _dorota

    „Na dziś przestała być modna”
    Jest coś symptomatycznego w tej nieobecności problemu inflacji w dyskusji na blogach finansowych (a może tylko tak mi się zdaje). Kilka lat temu Shedlock i Ritholtz (również Mauldin) bombardowali nas apokaliptycznymi wizjami weimarskimi. Temat był nośny, wznowiono „Kiedy pieniądz umiera”.

    Teraz jakby wszyscy przyjmują milcząco, że gospodarka amerykańska z uproczywie niezbijalnym bezrobociem wchłonie każdy dodruk.

  5. kajet

    Te prognozy spadającego deficytu są warte tyle co przewidywania Rostowskiego. Idę o zakład, że CBO przyjmuje na przykład permanentnie niskie stopy procentowe (–> bardzo powolny przyrost kosztów obsługi długu), zakłada odbicie PKB i wzrost inflacji (wzrost PKB i cen jakoś z niskimi stopami nie idzie w parze), spadek wydatków na zasiłki dla bezrobotnych, spowolnienie wzrostu kosztów opieki zdrowotnej – czy wręcz ich spadek (Medicare/Medicaid to potężne pozycje w budżecie) itp.

  6. astanczak (Post autora)

    @ kajet

    Każde przewidywania na 5 lat mają swoje granice. Kluczem jest to, że w kolejnych latach deficyt nie będzie tak rekordowy, jak ostatnio i Fed nie może być kupującym całej dziury budżetowej. Jeśli deficyt wyniósłby powiedzmy 500 mld USD, to skupowania 45 mld długu miesięcznie dałoby 540 mld interwencji na rynku. Nawet potrzymanie QE3 w obecnej postaci do połowy przyszłego roku spowoduje, że Fed „kupi” pewnie połowę deficytu w 2014.

  7. mzpriv

    zgadzam się z autorem. FED dzięki QE pomógł kolegom politykom i ordynarnie zmonetyzował sporo długu rządu USA w czasach, gdy nikt inny za takie odsetki kupić go nie chciał. i zrobili to tak zgrabnie, ze prawie cały świat jest zachwycony dualnym mandatem FED i tym, jak pięknie kreuje miejsca pracy 😉
    teraz gdy sytuacja trochę się unormowała, a przepychanki w kongresie zmusiły Obamę do ograniczenia wydatków, mogą już nie pracować tak ciężko i ograniczyć QE. bo trzeba zając się innymi problemami: spuszczaniem powietrza z kilku za bardzo nadętych baloników (akcje, obligacje śmieciowe i rządowe), tak delikatnie aby nie pękły…
    no i trzeba już zacząć dbać o dolara, aby za bardzo nie osłabł. bo USA ciągle mają duże deficyty budżetowy i w handlu zagranicznym, które ktoś musi sfinansować. a tym kimś jest zagranica, która nie kupi długu USA za tak małe odsetki i perspektywą kompletnego zepsucia dolara…

    cokolwiek więc dziś zrobi FED, to raczej nie będzie to wynikało z ich oceny stanu amerykańskiej gospodarki 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *