Siła rocznego maksimum, część 3.

Kupno akcji po cenie bliskiej ich rocznemu rekordowi giełdowych notowań wydawać się może trudną od strony psychologicznej decyzją.

 

Dla kogoś nie zaznajomionego z giełdową rzeczywistością jawić się wręcz może jako działanie przeczące zdrowemu rozsądkowi – dlaczego kupować po tak wysokich cenach skoro można kupić naprawdę sporo taniej?! Giełda jednak rządzi się nieco innymi prawami niż znany wszystkim rynek towarów konsumpcyjnych gdzie popyt rośnie w miarę obniżki cen. Na parkiecie wręcz odwrotnie – obroty i popyt wzrastają wówczas gdy kursy pną się w górę. Kilka miesięcy temu przypominałem o tym we wpisie poświęconym niezbyt przemyślanym powiedzeniom, które fruwają dość frywolnie w naszej około giełdowej przestrzeni:

https://blogi.bossa.pl/2012/09/16/gieldowe-madrosci/

Cytowana przez mnie w poprzednich dwóch wejściach praca a także linkowane w komentarzach przez kolegę Lesserwisera studium pokazują, że w okresach kilkumiesięcznych inwestycji (czyli średni termin) i poza styczniem każdego roku, to portfele wypełnianie akcjami po kursach bliskim rocznym rekordom zachowują się lepiej niż promocyjne połowy gdzieś przy cenowym dnie. Cóż więc z tego jeśli zadowolimy własne ego zakupem spółki z 50% rabatem wyceny w stosunku do kursu sprzed miesięcy i dostaniemy w zamian 20% wzrost, skoro, jak pokazują statystyki, popyt bardziej kocha firmy notowane po cenach bliskich maksimom, które w tym samym czasie nagrodzą ich 40% zyskiem? Myślę, że większość Czytelników przeżywała ów zawód kiedy zadowolenie z kupna „taniej” spółki psuł efekt relatywnie większego drożenia spółek „drogich”, których wyceny wydawały się już „nieracjonalne”…

Mniej więcej na takim też kontraście osadza się granica między spółkami wartościowymi, które uważa się za inwestycję kontrariańską, a wzrostowymi, które wypełniają definicję inwestowania z trendem (słynne amerykańskie: value versus growth).

Na swój sposób ową anomalię tłumaczą natomiast specjaliści od nieracjonalnych zachowań czyli ekonomiści czy psychologowie behawioralni.

Tak silny wpływ na zyski z tej strategii tłumaczy się po pierwsze tzw. efektem zakotwiczenia (ang. anchoring effect). To wykryta przez behawiorystów uproszczona metoda wnioskowania, błąd poznawczy, który polega na tym, że inwestorzy wybierają jeden z poziomów cenowych instrumentu (tzw. kotwicę) i dokonują wszelkich analiz oraz podejmują decyzje w odniesieniu do niego, ignorując informacje nie mające z nim związków i zniekształcając przy okazji prawdopodobieństwa ważności owej kotwicy.

Drugie źródło to szybkość rozchodzenia się informacji i reakcje na nie. O ile spółka zbliża się do swoich rocznych rekordów wyceny to zwykle oznacza, że płyną z niej w miarę dobre wiadomości, i choć inwestorzy początkowo niechętnie reagują na to zakupami, jednak w końcu nieufność znika i kupno nabiera rozpędu, szczególnie jeśli roczne maksimum zostaje przekroczone bezpowrotnie. Ono właśnie jest punktem odniesienia dla oceny ważności napływających newsów oraz papierkiem lakmusowym badającym nastroje i reakcje pozostałych uczestników rynku na to co dochodzi ze spółki i jej otoczenia. Do tego stopnia, że wystarczy porównać aktualną cenę z rocznym maksimum by bez czytania doniesień i bilansów ocenić kondycję spółki i nastawienie do niej inwestorów.

Po przeciwnej stronie czyli daleko od rocznych maksimów, minorowe nastroje nakręcają zwykle nieciekawe wiadomości z firm i choć początkowo panuje niechęć do pozbywania się ich, to w finale i tak dochodzi do głosu podaż.

Jak wskazują eksperymenty behawiorystów tego rodzaju zachowania mają właśnie związek z poziomami odniesienia (czyli kotwicami) i największym wpływem tych ekstremalnych w szczególności, które prosto wyznaczyć i łatwo odciskają piętno w pod- i świadomości. Jeśli natomiast kursy krążą gdzieś w środku pomiędzy rocznym maksimum a minimum, decyzję podjąć a jeszcze bardziej zmienić jest ponoć dużo łatwiej, choć czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy na poziomie świadomym (błędy behawioralne męczą inwestorów również na poziomie podświadomości).

Bliskość maksimum i minimum zmienia również perspektywę widzenia posiadających już akcje. Oto bowiem jedno z badań (Grinblatt i Keloharju) wskazuje coś o czym sami świetnie wiemy – przy rekordowo wysokich notowaniach inwestorzy bardziej myślą o sprzedawaniu lub co najwyżej trzymaniu pozycji niż nowych zakupach, a przy minimach raczej o okazyjnym kupnie niż podaży. Dla pełni obrazu trzeba dodać, że istnieje jeszcze jedna kotwica w naszych umysłach – cena zakupu. Z jej powodu rodzi się potem efekt dyspozycji – niechętnie pozbywamy się akcji ze stratą i zbyt szybko realizujemy zyski. Jeśli jednak pod wpływem części uczestników tej gry pękają obie granice – roczne maksimum czy minimum – to reszta w końcu musi przemeblować swoje emocjonalne nastawienie, uznać pokonanie barier za nową normalność, poszukać nowych punktów odniesienia i przyłączyć się do rozdania, które zaproponował rynek.

Łatwo to prześledzić w swoim umyśle, proponuję tego rodzaju eksperyment intelektualny przy najbliższym ważnym poziomie na obserwowanym instrumencie, w który inwestujemy. Wystarczy zanotować i porównać swoje myśli i odczucia przed i po pokonaniu takiego rekordu.

Zamiast pożądanej dozy neutralności, która nie zaburza naszych analiz, dajemy się wciągnąć w emocjonalną grę, która odciska się na naszych decyzjach! Co więcej- nie potrzeba nawet w tym celu patrzeć na wykres. Wystarczy, że słyszymy lub czytamy o jakimś istotnym poziomie, a szczególnie właśnie rocznym maksimum, by zarzucić w umyśle kotwicę i przez jej perspektywę oceniać sytuację. Świadomość wpływu tego rodzaju pułapek to jeden z istotnych elementów naszej giełdowej edukacji, a szczególnie psychologicznego dopasowania.

Skoro strategia kupna blisko maksimum bije zyskownością zakup akcji dołujących to znaczy, że to świeży pieniądz wpływający na parkiet wyznacza tu role – preferuje zwycięzców, nawet jeśli teraz kosztują drogo, nad taniejące spółki, choć te można by nabyć teraz w promocji. Pamiętajmy po prostu o tym gdy zżerać będzie nas wściekłość na to, że nasze tanio kupione akcje rosną relatywnie wolniej niż te, które wydawały nam się zbyt drogie. To nasz umysł płata nam figle po prostu…

—kat——-

1 Komentarz

  1. lesserwisser

    Chciałym dodać, dla pełniejszego obrazu omawianego zagadnienia, że wspomniane prze Kayhaya czynniki psychologiczne i uwarunkowania behawioralne to nie jedyne wyjaśnienia jakie podaje się dla efektu impetu 52 tygodni.

    Badacze suherują, że być może w tym przypadku nie mamy wcale do czynienia z efektem impetu ale z odległym echem odbijajacych się czkawką czynników fundamentalnych. Czyli z tak zwanym the blast from the past. 🙂

    Nie przypadkowo zadawene są bowiem pytania – Czy mamy tu do czynienia faktycznie z impetem?

    „Momentum is primarily driven by firms’ performance 12 to seven months prior to portfolio formation, not by a tendency of rising and falling stocks to keep rising and falling.

    Strategies based on recent past performance generate positive returns but are less profitable than those based on intermediate horizon past performance, especially among the largest, most liquid stocks.

    These facts are not particular to the momentum observed in the cross section of US equities. Similar results hold for momentum
    strategies trading international equity indices, commodities, and currencies.”

    Niestety nie mam aktualnie czasu na szerszy komentarz ala dla potencjalnie zainteresowanym podaję właściwe linki:

    „Is momentum really momentum?” – Robert Novy-Marx ??? 🙂

    schwert.ssb.rochester.edu/f532/jfe12_rnm.pdf

    „Is Momentum Really Momentum? International Evidence” – Qiang Gong, Ming Liu and Qianqiu Liu.

    http://www.iuj.ac.jp/workingpapers/index.cfm?File=EMS_2011_22.pdf

    „Is momentumn an echo?” – Sunil Wahal i Amit Goyal

    http://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=1935601

    PS

    I to tyle z mojej strony, bo czasowo będe wyłączony z komentowania, choć mam nadzieję że nie na stałe.

Skomentuj lesserwisser Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.