Trudno mi odmówić sobie przyjemności skomentowania trzystronicowego artykułu badawczego, który wnosi interesujące myśli do dyskusji o sektorze inwestycyjnym (zarządzania powierzonymi pieniędzmi). Tym bardziej, że autorem tekstu jest Nassim Taleb.
Taleb buduje swoją argumentację na stwierdzeniu bezspornego faktu: na wyniki inwestycyjne bardzo duży wpływ ma losowość. W związku z tym, część uczestników rynku osiąga fenomenalne wyniki nie dzięki nadzwyczajnym umiejętnościom lecz dzięki szczęściu.
Taleb nazywa tę populację szczęściarzy na rynku finansowym fałszywym, wątpliwym, pozornym ogonem (spurious tail). Taleb argumentuje, że im większa jest populacja wszystkich uczestników rynku finansowego tym większe są szanse na to, że Ci z nich, którzy znaleźli się w wąskiej elicie pod względem wyników, znaleźli się tam dzięki szczęściu (bez względu na to czy mieli czy nie mieli umiejętności).
Ten efekt jest silny nawet na rynku finansowym, który odznacza się normalnym rozkładem stóp zwrotu. Taleb zauważa jednak, że im grubsze są ogony tym bardziej spektakularne będą wyniki niewielkiej grupy szczęściarzy, a tym samym tym mniejsza będzie szansa, że do tej grupy będzie się można dostać inaczej niż dzięki szczęściu.
Przejęcie założenia o istnieniu na rynku finansowym rozkładu z grubymi ogonami od 15-30 razy zwiększa potencjalne wyniki osiągane przez wąską elitę szczęściarzy, w porównaniu z rozkładem normalnym.
Taleb wyciąga z tego taki wniosek: jeśli zaczynasz karierę unikaj zarządzania pieniędzmi ponieważ będziesz musiał rywalizować z pogrubionym, przyszłym, fałszywym ogonem szczęściarzy. Tym bardziej, że na rynku finansowym silny jest efekt ‘biorącego wszystko zwycięzcy’ i do funduszy zarządzanych przez wąską elitę managerów alokowana jest istotna część aktywów.
Felix Salmon uważa, że choć Taleb trafnie wykazał, że wejście do wąskiej elity w tym sektorze może być nierealne to oferuje on relatywnie korzystne warunki także dla przegranych. Nie jestem pewien czy Salmon naiwnie zakłada, że każdy kto chce kariery jako zarządzający zostaje zarządzającym i w najgorszym przypadku zarządza małym funduszem hedge czy bierze pod uwagę, że nawet jeśli ktoś nie zostaje zarządzającym albo przestaje nim być to warunki oferowane przez sektor finansowy i tak są korzystne w porównaniu z resztą gospodarki. To drugie założenie wydaje się całkiem sensowne jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że płace w sektorze są wyższe niż w innych sektorach gospodarki, nawet po uwzględnieniu edukacji.
Nawet z taką interpretacją nie zgadza się Joshua Brown.
Moim zdaniem z artykułu Taleba wyciągnąć można ciekawsze wnioski. Po pierwsze, zarządzanie pieniędzmi pozostanie kluczowym sektorem, w którym można osiągnąć monstrualny sukces dzięki szczęściu a grube ogony rozkładu tylko zwiększają ten efekt.
Po drugie, z badania Taleba wynika, że kierowanie się historycznymi wynikami stóp zwrotu funduszy czy zarządzających przy wyborze inwestycji może polegać na wybieraniu szczęściarzy i pomijaniu pechowców. Ten efekt jest tym ważniejszy, że szczęściarze, świadomi tego, że są w stanie skutecznie racjonalizować swoje wyniki, mogą oczekiwać wyższych niż przeciętna opłat i prowizji, choć de facto nie oferują wyższych niż przeciętna umiejętności.
Po trzecie, uświadomienie sobie tego, że o wejściu do wąskiej elity zarządzających decyduje de facto szczęście oraz tego, że rynek finansowy znany jest z dawania zarządzającym drugich i trzecich szans (John Meriwether), może racjonalizować w oczach zarządzających przyjęcie strategii ignorujących realne ryzyko inwestycyjne. Dotyczy to jednak zarządzania powierzonymi pieniędzmi a nie własnymi. W tym drugim przypadku nie istnieje przecież potrzeba znalezienia się w wąskiej elicie szczęściarzy i podporządkowania temu celowi strategii inwestycyjnych.
18 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
„Or, if you stay in trading, become a market-maker.”
zagadka:
dlaczego Talen w ten sposób zakończył swój wywów?
na zwycięzcę czeka bukiet róż
Od dawna wiadomo, że pośrednicy zarabiają najwięcej i to we wszystkich dziedzinach gospodarki, więc dlaczego by tak miało nie być na rynkach finansowych 😛
Megan – on nie miał na myśli pośredników, lecz zarządzających funduszami, którzy rywalizują o kapitał.
i tak, żeby było jaśnie, bo autor napisał to nieprecyzjnie:
„Taleb wyciąga z tego taki wniosek: jeśli zaczynasz karierę unikaj zarządzania pieniędzmi ponieważ będziesz musiał rywalizować z fałszywym ogonem szczęściarzy”
powinno być:
„Taleb wyciąga z tego taki wniosek: jeśli zaczynasz karierę unikaj zarządzania pieniędzmi ponieważ będziesz musiał rywalizować z PRZYSZŁYM fałszywym ogonem szczęściarzy”
Jeśli ktoś ma konsekwentnie szczeście przez kilka lat, to chyba nie można już tego nazwać przypadkiem.
„Jeśli ktoś ma konsekwentnie szczeście przez kilka lat, to chyba nie można już tego nazwać przypadkiem.”
wrong
natomiast edd, jak przeczytasz uważnie ten artykuł, który sprowadzony jest do absolutnego minimum aby zobrazować puentę, to zobaczysz, że chodzi po prostu o to:
Im większa próba inwestorów w środowisku z grubymi ogonami rywalizującymi o kapitał, tym prawdopodobieństwo tego, że zwycięza z grubego ogona zawdzięcza swoją wygraną wyłącznie szczęściu wykładniczo ROŚNIE.
Nie oznacza to jednak, że każdy zwycięzca zawdzięcza swoją wygraną wyłącznie szczęściu.
W przypadku artykułów Taleba polecam je czytać, ale broń Boże nie czytać analizy i wniosków wyciąganych przez dziennikarzy/blogerów, przed czym sam Taleb ostrzega (nawet w komentarzu do tej podlinkowanej publikacji)
Myślę, że eksperyment myślowy z „grą”, w której należy wyrzucić jak najwięcej razy orła w 10 próbach jest prostą ilustracją że nie zawsze powtarzalność musi oznaczać umiejętności. Załóżmy że ktoś wyrzucił 10 razy pod rząd, czy ma jakieś umiejętności? Jeśli jest np 10 tysięcy uczestników to pewnie któremuś uda się wyrzucić 10 pod rząd mimo że rzuca równie dobrze jak pozostali. Jeśli założyć, że rzut odbywają się np raz na miesiąc, a zawodnicy w międzyczasie trenują sprawia to iluzję wymagania umiejętności. Zwłaszcza jak się do tego dorobi teorię o rzucaniu monetą i zdolnościach uczestników.
Sensowniejsze sytuacje wymagają oczywiście analizy rozkładu i realnego wpływu umiejętności na wynik, ale nawet tak banalny przykład jak rzut monetą pokazuje że na przypadku brzegowym można się łatwo oszukać nie analizując statystycznie rozkładu.
@Zephyr
Eksperyment z monetą obrazuje różnicę w pojmowaniu pojęcia procesu stochastycznego i jego realizacji. Mam wrażenie, że wielu myli te dwa pojęcia. W przytoczonym rzucie monetą x razy znamy cechy tego procesu (np wartość oczekiwaną), ale ta jedna jedyna jego realizacja może być totalnie zaskakująca.
Poza tym umiejętności w przypadku zarządzania kapitałem jednak się liczą.
W moim przekonaniu to nie tylko szczęściarze, ale i ryzykanci. Wielu ludzi o wysokich umiejętnościach tak zarządza ryzykiem inwestycyjnym, aby zminimalizować wpływ czynników losowych na wyniki. Oznacza to zmniejszenie szansy na poważne straty, ale jednocześnie taka osoba zrzeka się szans na przypadkowe, wielkie zyski. Z kolei ci co podejmują niebezpieczne decyzje, zostają przerzedzeni, jakaś część z nich odpada, jednak kilku wypływa w glorii i w chwale na szczyt.
Nie tylko szczęściarze, ale i jednocześnie ryzykanci…
@ Grześ
„Poza tym umiejętności w przypadku zarządzania kapitałem jednak się liczą.”
Typowy przykład illusion of skill
http://theinvestmentsblog.blogspot.com/2012/04/illusion-of-skill.html
Może to i czepialstwo (jedynie lekkie!) z mojej strony, ale lepszym odzwierciedleniem byłoby rozpatrywanie fartu (ang. luck) zamiast szczęścia (ang. happiness).
@ Bartolomeush
Cenię sobie uwagi lingwistyczne ale ta wydaje się być nietrafiona. Nie widzę powodów, dla których nie można tłumaczyć ‚luck’ na szczęście. Szczęście w języku polskim posiada dwa podstawowe znaczenia. Pierwsze to ‚pomyślny los, pomyślność, powodzenie’, drugie to ‚uczucie zadowolenia, upojenia, radości; szczęśliwość; to wszystko, co wywołuje ten stan’. W tym pierwszym odpowiada angielskiemu ‚luck’, w tym drugim angielskiemu ‚happiness’.
Jak mamy fart to jestesmy szczęśliwi a jak niefart to nieszczęśliwi.
to ten Taleb nigdy nie widział Kathey’a i Lucka w akcji 🙂
jakby ich widział to musiałby zweryfikować swoją teorię, no ale nie sposób wiedzieć wszsystkiego a teoretyzować się kce 😉
poza tym , każdy wie ze AT pozwala zdobyc przewagę na rynku i żadne tam ogony nie mają na to wpływu – wystrarczy poczytać wpisy Kat’a zeby to wiedzieć ..
kurcze, zapomniałem , ze nie tylko Taleb nie widział ich w akci .. Nikt nie widział ich w akcji , stąd byc moze i Taleb ma racje..
„Missing in action”? – no to cytat na dziś:
„Głosić prawdę, którą odnalazł w medytacji i atakować błędy, które walczą przeciw prawdzie, oto czym powinien zajmować się mędrzec.” –
Święty Tomasz z Akwinu.
Święte słowa, święte słowa.