W 2010 roku furorę w Internecie zrobił wykres zużycia wody w Edmonton, w Kanadzie, podczas finałowego meczu olimpijskiego turnieju hokeja. Wykres ten wyglądał tak:
Od dwóch lat dysponujemy więc podręcznym empirycznym dowodem, że ważne wydarzenia sportowe wpływają na zachowania ludzi (jakby Wojna Futbolowa nie była wystarczającym argumentem). Czy te same zasady dotyczą inwestorów giełdowych?
Każdy kto w czasie ostatnich finałów mistrzostw świata w piłce nożnej ‘podglądał’ mecze w czasie obserwowania notowań giełdowych zna odpowiedź na to pytanie. Dwóch badaczy, Michael Ehrmann i David-Jan Jansen zbadało ten problem w sposób systematyczny, a wyniki swoich obserwacji w opublikowali w Serii Dokumentów Roboczych Europejskiego Banku Centralnego.
Ehrmann i Jansen zbadali zachowanie 15 rynków akcyjnych z państw, których drużyny narodowe rozegrały przynajmniej jeden mecz w RPA w czasie pracy rynku giełdowego w tym państwie. To oznacza niestety, że analiza nie uwzględnia warszawskiej giełdy. Co się okazało?
W czasie gdy drużyna narodowa rozgrywała mecz na World Cup wyraźnie spadała aktywność inwestorów – ilość transakcji spadała o 45% a wolumen o 55%. Jak zostało to policzone? Otóż, Ehrmann i Jansen zbadali zachowanie rynku akcyjnego w godzinach rozgrywania meczu na kilka tygodni przed i kilka tygodni po Mistrzostwach Świata a następnie porównali zachowanie inwestorów w czasie meczów drużyny narodowej z tak skonstruowanym scenariuszem bazowym.
Nie będzie niespodzianką, że aktywność inwestorów najmocniej spadała w Ameryce Południowej – mediana transakcji i wolumenu na minutę spadała odpowiednio o 65% i 77% w trakcie meczów drużyn narodowych. Co ciekawe, istotny był także spadek aktywności na giełdach w USA (42% spadku).
Okazało się nawet, że niektóre wydarzenia w trakcie meczu, na przykład strzelenie bramki, jeszcze bardziej obniżają aktywność inwestorów. Ilość transakcji i wolumen nieznacznie wzrastały w przerwie meczów. Spadek aktywności zaczyna się z reguły kilkadziesiąt minut przed meczem a aktywność wraca do normy jakieś 30-45 minut po meczu.
Poniższy wykres pokazuje przesunięcie rozkładu nadzwyczajnej aktywności rynkowej, mierzonej wolumenem, w czasie rozgrywania meczów drużyny narodowej w Mistrzostwach Świata w stronę mniejszej aktywności inwestorów:
Jak duże rozmiary ma omawiany spadek aktywności inwestorów? Jest on porównywalny ze spadkiem aktywności w trakcie tradycyjnych (od 12:00 do 14:00) godzin lunchu (w Europie liczba transakcji spada o 38% a wolumen o 43%).
Tym co odróżnia spadek aktywności inwestorów w trakcie rozgrywania meczów ich drużyn narodowych na Mistrzostwach Świata od spadku aktywności w trakcie tradycyjnych godzin lunchu jest spadek (o 21%) ‘synchronizacji’ (comovement) lokalnych rynków akcyjnych z rynkiem globalnym. Ehrmann i Jansen wyjaśniają to zjawisko spadkiem uwagi inwestorów, którzy zajęci wydarzeniami na boisku nie reagują na informacje ‘poruszające’ globalnym rynkiem akcyjnym.
Nie sądzę by wnioski z badania Ehrmanna i Jansena dały się praktycznie wykorzystać, w przeciwieństwie do innych badań dotyczących uwagi inwestorów oraz wydarzeń, które ją przykuwają. Ehrmann i Jansen wykazali istnieje następnej anomalii rynkowych – znalezienie anomalii, w oparciu o które można zbudować strategie inwestycyjne jest zajęciem dla inwestorów.
17 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
„Nie sądzę by wnioski z badania Ehrmanna i Jansena dały się praktycznie wykorzystać”
a może?
W czasie szaleństwa Euro giełda „zawiesi” handel, a w czasie gdy kota nie ma, myszy harcują. Podciągnięcie jakiejś akcji czy kontraktu będzie łatwiejsze (czytaj tańsze).
Ktoś z Was kupił już spółkę, która zarobi na Euro?
„Nie będzie niespodzianką, że aktywność inwestorów najmocniej spadała w Ameryce Południowej – mediana transakcji i wolumenu na minutę spadała odpowiednio o 65% i 77% w trakcie meczów drużyn narodowych.” –
no nie jest, bo tam się futbol kocha namiętną południową miłością, ale …!
„Co ciekawe, istotny był także spadek aktywności na giełdach w USA (42% spadku).”!!! –
No właśnie, w USA się kocha futbol amerykański, a piłka nożna nie jest wcale tak popularna, jak gdzie indziej, to raz.
Jeśli dodatkowo uwzględni się, że w Ameryce ok 70% obrotów na giełdzie robią automaty to znaczy, nie mniej ni więcej, że – tamtejsze komputery okołogiełdowe też muszą lubić piłkę nożną no i jakoś po swojemu kibicują w czasie meczów co skutkuje spadkiem ich aktywności no i może też odbijać się na ich efektywności tradingu.
Tak więc te wszystkie flash crashe, fat fingersy i inne śmojki bojki mogą wynikać poprostu z faktu, że automat tradingowy akurat zgapił się („zapatrzył”) obserwując gdzieś, po cichu, mecz rugby w Australii., walkę kogutów w Meksyku, czy wyścig karaluchów w Tajlandii.
Albo po prostu były wkurzone, bo akurat ich ulubiona drużyna albo zawodnik, któremu kibicowały przegrali, więc nic dziwnego, ze są wkurzone, a co za tym idzie spada im (maszynkom – znaczy się) koncentracja, zborność i efektywność.
Co to znaczy? Znaczy to, że roboty i automaty mogą nie tylko myśleć ale i mieć swoje humory, przywary i słabości tak jak ludzie no i w związku z tym wiara niektórych, że systematyczny podejście musu dawać edge’a (Kathay baczność), może być iluzoryczne, bo czynnik psychologiczny wcale nie musi być wyeliminowany.
No i co gorsza co to jeszcze może oznaczać? Ano to, że te elektroniczne gadziny mogą mieć też pociąg do hazardu i chęć do odgrywania się jak tracą. A jeśli tak to ho ho, he he i hi hi, aż strach się bać!
A tu już robi się niebezpiecznie, bo wtedy może skończyć się Armagiełdonem. Nie wiem czy profesor Rybiński uwzgledniłte czynniki w swoim modelu, choć przecie kończył matematykę i od zawsze zafascynowany był informatyką i komputerami.
Myślę,że te moje spostrzeżenia na gorąco, będące refleksyjnym odpryskiem lektury badań Ehrmanna i Jansena, mogą mieć wręcz przełomowy charakter, i kto wie może nawet nobelek mi wpadnie?
PS
A teraz wreszcie zabieram się do roboty, ale będę uważnie przyglądał się i żelastwu i miętkiemu ( hardware i software).
@ lesserwisser
Dobra uwaga i zabawnie napisana.
Nie wiem czy chcesz podważyć wyniki tych badań czy nie. Nie mam emocjonalnego stosunku do tych badań więc nie mam nic przeciwko podważaniu ich. Niespecjalnie natomiast widzę błędy w metodologii. Autorzy wykazali też istotny spadek liczby ofert co może wyjaśnić problem z automatami.
Rozwiązania są dwa – część automatów zostaje wyłączonych albo automaty zawierają mniej transakcji bo mniej transakcji jest na rynku. Automaty śledzą i ‚podczepiają się’ pod ruchy na rynku. Jeśli ruchy są niewielkie a handel zamiera to to samo robią automaty. To, że automaty generują 70% ruchu na amerykańskiej giełdzie nie jest sprzeczne ze spadkiem wolumenu o 50%. Automaty robią 70% z wolumenu 1000 i 70% z wolumenu 500.
@ Trystero
„Nie wiem czy chcesz podważyć wyniki tych badań czy nie.”
Ależ gdzież tam, co ci w ogóle przyszło do głowy. O ile spodziewałem się, że podobne zjawisko występuje, to jestem trochę zaskoczony jego skalą. Wprawdzie rozumiem, że człowiek jest człowiekiem i ulubiona dyscyplina na pierwszym miejscu, bo piniądze to nie wszystko, ale dziwi mnie akurat skala zjawiska, szczególnie w USA.
Można oczywiście tłumaczyć, że to imigranci z Ameryki Pd i z Europy odeszli od komputerów,ale to raczej nie to i nie ta skala. Puściłem więc nieco wodze swojej nieokiełznanej fantazji i znalazłem jakieś racjonalne wytłumaczenie.
Kto wie, może jednak coś jest na rzeczy! 😉
To też potwierdza, że giełda jest zabawą głównie dla chłopaków. Z punktu widzenia baby rzecz cała jest komiczna.
A czy wpływ serialu „M-Jak miłośc” byłby dla „baby” less komiczny.
Tendencje byłyby pewnie zbieżne?
Ciekawe co na to komputery , może zintensyfikowały by handel z godnie z przysłowiem „baba z wozu….”.
To byłoby interesującę , ciekawe czy Trystero dysponuje takimi badaniami.
Te baby, które zajmują się giełdą, nie oglądają seriali; jestem tego absolutnie pewna.
Pit, odwróćmy tę sytuację – wyobraź sobie, że na giełdzie inwestują głównie kobiety, i że… handel zamiera w porze emisji jakiegoś „B-jak Bzdury”. I co byś sobie pomyślał? No to ja właśnie to sobie pomyślałam. Bez szyderstwa, ot, jeszcze jedna słabość ludzka.
POmyślałbym sobie normalna sprawa – nie można być w 2 miejscach jednocześnie.
Zdziwiłbym się gdyby badania wykazywały odwrotność.
A tak to nasuwa mi się pytanie po co mierzyć oczywistosci, nawet jeśli dotycza słabości i przyzwyczajeń.
Nie wiem czy to stanowi jakąś wartość dodaną do metody na rynku czy zwiększe niepotrzebny szum do ew. odfiltrowania.
IMO jestem za tym drugim.
Pit, mówiąc już całkowicie serio i bez seksistowskich podtekstów: jeżeli na czyjeś inwestowanie wpływają czynniki całkowicie z giełdą niezwiązane, to powinien sie nad tym zastanowić.
Po co mierzyc takie „oczywistości” – rozumiem Trystero, że jest taka myśl, że możnaby to jakoś wykorzystać.
” jeżeli na czyjeś inwestowanie wpływają czynniki całkowicie z giełdą niezwiązane, to powinien sie nad tym zastanowić.”
Ależ na każdego z nas wpływają
No ale jeżeli potrafimy je zidentyfikować, to powinniśmy coś z tym zrobić, prawda? Co innego, jeżeli mamy do czynienia ze „skrzywieniami” poznawczymi, których nie jesteśmy świadomi.
World Cup? Proponuję pozostać przy polskiej nazwie stosowanej od kilkudziesięciu lat: Mistrzostwa Świata.
@ ZP
Używam tych nazw zamiennie by Mistrzostwa Świata nie powtarzały się tak często.
„No ale jeżeli potrafimy je zidentyfikować, to powinniśmy coś z tym zrobić, prawda? Co innego, jeżeli mamy do czynienia ze „skrzywieniami” poznawczymi, których nie jesteśmy świadomi.”
Po pierwsze upraszczaj.
1.Skoro skupiasz sie na zdarzeniu A to nie możesz skupiać się na B.
Koniec analizy.
Więc w jaki sposób przyklepanie tej oczywistości przez „aparat naukowy” podnosi Twoja nieświadomość w pkt 1.
Patrząc na wykres wiesz ,że w godzinach obiadowych jest względny spokój.
Szukasz zewnętrznego potwierdzenia tego co było zawsze oczywiste .
Takich powiązań sa tysiące i miliony i zmieniają sie w czasie.
Tropiąc MOżesz się za tym uganiac całe życie.
Jeżeli nie dodaja nic do metody na której działasz na rynku są IMO useless.
Z drugiej strony same w sobie mogą byc żródłem swoistej sztuki dla sztuki.Dla bloga są niewątpliwie inspiracją do nieustającej paplaniny od której ta forma komunikacji zależy.
Więc sobie teraz konwersujemy z mniejszą lub większą /nie/ przyjemnością.
To jest moja subiektywna opinia.
„byłby dla „baby” less komiczny.”
Less komiczny!, no nie, najwyżej zabawny. Pit proszę, bez takich. No!
A jeśli chodzi o wpływ babskich seriali, to coś w tym może być.
Moja żona zadzwoniła bowiem kiedyś do znajomej (pracownika naukowego z biochemii, z doktoratem) w jakiejś ważnej sprawie. Siostra chce jej przekazać telefon, a ta mówi iż nie może podjąć rozmowy bo jest bardzo zajęta.
No to moja kobitka pyta się tej siostry co tamta takiego ważnego robi.
A ta siostra po cichu mówi, ona ogląda powtórkę „M jak miłość” (czy też innego serialu babskiego), choć widziała już ten odcinek.
Moja żona pyta zdziwiona a co to jest (autentyk bo nigdy nie widziała nic z tego typu), na co ta siostra mówi tak – jak lecą te ramony (romantiki znaczy się) to tej głupiej …. odwala. Nawet i bombardowanie chyba by nie oderwało jej od ekranu!
No to tu się dziwić facetom, przecież mecze nie są codziennie, a mistrzostwa to już od wielkiego dzwonu, raz na cztery lata.
PS
Ale ja ją rozumiem, bo Plebanię oglądam namiętnie!
@ _dorota
„No ale jeżeli potrafimy je zidentyfikować, to powinniśmy coś z tym zrobić, prawda?”
No właśnie niekoniecznie.. kwestia wyboru i ustalenia priorytetów. Podążając dalej tym tropem, można skreślic z listy planów każdy urlop czy wakacje. I całą resztę pozagiełdowego życia też.. bo rozprasza i odrywa od monitora. I chyba czas rozprawić się z tym zgubnym i czasochłonnym nałogiem jakim jest sen 😉
Osobistą listę przyjemności każdy ustala sobie sam – a czy jest to przeczytanie książki, wypad na deski, leżenie na plaży, oglądanie mistrzostw świata czy śledzenie losów Hanki Mostowiak – niech sobie każdy wybierze co lubi i chce i może, wedle własnego uznania.
@ MG
Przyjmijmy, że handlują zawodowcy, którzy tak ustawiają zlecenia (w tym stopy), że mogą spokojnie zająć się czasem oglądaniem meczu, Plebanii, czy czego tam ich dusza łaknie. I moje babskie prześmiewki stają się bezprzedmiotowe.