Gościnny wpis Lesserwisera bezpośrednio dotyczy niniejszego cyklu, w wielu miejscach nasze doświadczenia pokrywają się, w innych postaram się cokolwiek uzupełnić jego wywód.
Tam gdzie niezbędne posłużę się wyboldowanymi cytatami.
——————————-
„[Narzędzia i pomysły prezentowane w książkach] powinny się obronić, czyli sprawdzić się w praktyce pod kątem przydatności no i skuteczności. Problem tylko w tym, kto i na jakiej podstawie orzeka czy się faktycznie sprawdzają czy nie i czy akurat można mu wierzyć .”
Istnieje jeden i to bardzo wiarygodny sprawdzający i orzekający – nazywa się rynek, i naprawdę można mu wierzyć. Cała reszta innego orzecznictwa nie ma większego znaczenia.
„Myślę, że morał tej historyjki jest oczywisty dla każdego jak też podobieństwo schematu elektronicznego do wykresów analizy technicznej dosyć bliskie.”
Przykład konkursu, w którym uczestnik ma za zadanie uzupełnić obwód częściami elektronicznymi dobrze oddaje to co i trader musi zrobić aby osiągnąć zyskowność: dopasować wiele elementów w jeden działający system. I na odpowiednim ich doborze kończą się podobieństwa.
O ile bowiem prawidłowo złożone elektroniczne części zapewnią obwodowi na płytce długie i stabilne działanie, to w przypadku strategii inwestycyjnej sprawa staje się dużo bardziej skomplikowana. Strategia bowiem nawet jeśli dobrze złożona zwykle przechodzi okresy braku działania (zjazdy kapitału), lub też przez jakiś czas może działać na błędnie dobranych podzespołach (nawet strategie nie posiadające przewagi lub przeoptymalizowane doznają ciągów zyskownych transakcji), czy też każdorazowe wpięcie innego elementu może zapewnić działanie (intuicja), a co gorsza – nie ma takich fachowców, którzy prawidłowo ocenią który element i dlaczego nie działa!
To wszystko dlatego, że podczas gdy w obwodach elektronicznych przyczyny i skutki są wyraźnie powiązane, to w inwestycyjnych strategiach mamy do czynienia z elementami losowości oraz niestacjonarności procesów.
„Przykładowo wielu techników wyśmiewa wręcz fale Elliota, jako wymysł, tymczasem niektórzy (vide Pretcher) osiągają przy ich pomocy całkiem niezłe rezultaty. Komu więc wierzyć? Rozczarowanej większości czy też zadowolonej mniejszości!”
To ta sama pułapka o której piszę wielokrotnie. Kto i co osiąga owe niezłe rezultaty – owe fale Elliota jako perpetuum mobile czy może Prechter? Czy gdyby te fale odłączyć od Prechtera byłyby nadal skuteczne? Ponieważ są one quasi-obiektywnym narzędziem, znaczy to mniej więcej tyle, że przewagę temu narzędziu daje sam Prechter – albo perfekcyjnym oznaczaniem fal albo doskonałym operowaniem stopami i ryzykiem. Przypuszczalne jedno i drugie, same fale są zbyt niedoskonałe jako narzędzie dające przewagę skoro większość dzięki nim nie zarabia.
„W głowach i rękach jednych dane narzędzie analityczne może działać a u innych może nie działać. I każda z tych osób szczerze i obiektywnie (w swoim subiektywnym przekonaniu i doświadczeniu) będzie wypowiadać się o jego przydatności.”
Co do szczerości powiedzmy, że nie wątpię. Co do tej obiektywności – mam same wątpliwości. A to dlatego, że wracamy do „outcome bias” czyli błędu wyniku, a więc zaniedbania naszej racjonalności postrzegania.
Załóżmy, że traduję trójkąty na wykresach. Udało mi się złapać 20 przez ostatni rok i zarobiłem. Powiem więc zupełnie „obiektywnie”, że są zyskowne i zasugeruję wszystkim ich przydatność. Tymczasem ktoś zrobi test i wyjdzie mu, że w tamtym roku takich trójkątów było 50 i w sumie dały stratę. LOSOWO albo tylko dzięki własnym UMIEJĘTNOŚCIOM lub też INSTYNKTOWI i być może z powodu jakichś ZALET działania trójkątów udało mi się złapać te zyskowne. Za rok okazać się może, że teraz złapałem tylko te stratne.
Co mam więc obiektywnie powiedzieć o przydatności narzędzia typu „trójkąt”? Szczerze mówiąc nic! Ponieważ to, że wybrałem akurat te trójkąty i tradowałem je tak a nie inaczej BYŁO WYNIKIEM przynajmniej 4 wymienionych wyżej wielkimi literami przyczyn (w wyborze, narysowaniu i użyciu stopów oraz wielkości pozycji). W finansach i na giełdzie tak się dzieje, że w wielu miejscach trudno oszacować czy osiągnięty sukces był skutkiem wiedzy i kompetencji czy może po prostu przypadku. Algorytmy po części rozwiązują ten dylemat.
Warto przy tej okazji solidnie rozważyć bardzo trafną puentę Taleba: to, czego nie wiesz, ma dużo większe znaczenie od tego, co wiesz!
„Myślę podobnie, jednak problem chyba polega na tym że, w moim przekonaniu, to Murphy raczej nie opisuje układów, w których omawiane przez niego narzędzia powinny działać, ani jak je stosować w praktyce, a raczej ogranicza się do samego ich opisu. Nie piszę, gdzie i jakie ustawiać stopy, jak rozpoznawać fałszywe breakouty, kiedy wejść a kiedy wyjść z pozycji itp. Bo jego książka bardziej poświęcona jest AT i jej narzędziom, a nie ich praktycznemu zastosowaniu w tradingu.”
Nie zgodzę się z tym z 2 powodów:
1/ Wiele z narzędzi same w sobie zawierają już w opisie u Murphy’ego pełne warunki dokonywania transakcji. Jak choćby naprzemienne przecinanie się 2 średnich od góry i dołu, albo formacje klasyczne gdzie podaje się wielkość zasięgu jako teoretyczną bazę do ‚take profits’ i stopa w połowie wysokości. Cóż, że brak tam statystyk…
2/ Już samo opisanie ich w książce jest swego rodzaju sugestią dla początkujących, że stanowią obietnicę zysków. Czyż nie jest tak, że taki czytelnik chwilę po zamknięciu ostatniej strony, nie wiedząc tego wszystkiego co my dzisiaj, z zapałem szuka formacji i kreśli wskaźniki, na które stawia realną kasę??!!!
„Koncentrując się przede wszystkim na omawianiu formacji cenowych (price patterns) wyrobiła u wielu adeptów błędne przekonanie, że istota analizy technicznej sprowadza się właśnie do rozpoznawania figur, podczas gdy już pionierzy AT podkreślali, że rynek przemawia do nas przede wszystkim poprzez price action (szeroko rozumiane zachowanie się cen) oraz wolumen (co składa się na market action) – mówi się, że wolumen tworzy ceny i potwierdza trend.”
Czymże jak nie „price action” są klasyczne albo świecowe formacje? Ich budowa w 100% opiera się na interakcji między cenami bez angażowania wskaźników. Z wolumenem byłbym natomiast niezwykle ostrożny w czasach algorytmów. Jeśli 70% obrotów generują komputery na kilkusekundowych transakcjach (im dłużej kurs nie wpada w trend tym dla nich lepiej) to jaką wartość waluacyjną ma wolumen niezwiązany z samym wybiciem z formacji ???
„Czegoś mi jeszcze brak w książce Murphego, co zresztą jest dziwne, gdyż był to jeden z kanonów klasycznej analizy technicznej. Chodzi mi tu o szersza analizę przypadków konsolidacji cenowej, obszaru kongestii oraz jak kto woli okresu bazowania.
Dawniej poświęcano temu zagadnieniu dużo więcej czasu, starając się pokazać kiedy mamy do czynienia z akumulacją kiedy z dystrybucją i jak to się może przekładać na ceny, na kontynuację trendu lub jego odwrócenie. Kiedy wybicie z kanału trentowego jest prawdziwe a kiedy tylko markowane no i kiedy gracze wpadają pułapki zastawione przez rynek.”
Wszystkie formacje cenowe są okresami konsolidacji! Wyjście z nich konstytuuje nowy lub kontynuuje stary trend. Moje 20 lat doświadczeń wskazuje, że głębsze analizy konsolidacji niewiele dają. Można co najwyżej zmienić taktykę przechodząc na inne poziomy analizy – na przykład do swing tradingu. Wybicie z progu zmienności czy nawet świecowe formacje ignorują te szerokie obszary beztrendzia, które są podstawą klasycznych formacji.
Do tej pory nie spotkałem również efektywnych narzędzi do rozpoznawania markowanych wybić i pułapek, ale o tym więcej niebawem ponieważ takie pytanie dostałem w Kołobrzegu.
„Dzisiaj też niektórzy traderzy, jak Joe Ross, poświęcają tym zagadnieniom odpowiednią uwagę, a nawet twórczą je rozwijają”
Książki Rossa mają pewną zaletę w porównaniu do Murphy’ego i jemu podobnych (Elder, Sperandeo itd.) – są bliższe zarabiania a nie teoretyzowania. Ross obszernie wprowadza zarządzanie ryzykiem i stopami, strategie są przejrzyste, mocno osadzone na „price action” i mocno redukują rolę intuicji. Ale nie wypierają jej zupełnie co powoduje, że tak szybkie strategie jak u niego wprowadzają sporo chaosu. Mogę zresztą w przyszłości wrzucić tutaj z jedną , dwie dla przykładu, pokazując zalety i wady. Sam Ross skrupulatnie przez lata unika odpowiedzi na wszelkie pytania o wyniki.
„Opisane przeze mnie faktyczna trudność właściwej interpretacji ”Japońców” (mimo pozornej ich przejrzystości) jest chyba przyczyna tego, że nie są one wcale tak popularne na Zachodzie, jak się niektórym zdaje. Ich popularność praktyczna wynosi tam bowiem X % ( kto zgadnie ile)?”
Można by pokusić się o zadanie pytania typu: czy poznanie japońskiej, azjatyckiej czy konfucjańskiej filozofii pomoże w uzyskaniu lepszej zyskowności ? Mam obawy, że pomoże jedynie w usprawnieniu własnego czucia, rozumienia rynku czy wyrobieniu intuicji, nie gwarantuję, ale też nie wykluczam, że doda siły zyskowności. To czy są gdziekolwiek popularne nie zmienia ich przewagi. A szkoda, że nie są popularne, ponieważ ich obiektywność powala tę z formacji klasycznych, są dużo łatwiejsze w obsłudze i wdzięczniej poddają się zarządzaniu ryzykiem. Moim skromnym zdaniem żadna dodatkowa filozofia tego nie poprawi gdyż istotą świec nadal jest statystyka, prawdopodobieństwa i jak najlepsza praca nad stopami. Być może konfucjańskie podejście ułatwia natomiast samodyscyplinę, opanowanie złych emocji, usprawnia samodoskonalenie i rozumienie świata, a więc sprawy jak najbardziej wpływające na wynik.
Na tyle ode mnie w dużym skrócie … 😉
Jeśli ktoś chciałby w tym lub innym temacie zająć stanowisko dłuższą wypowiedzią, również z wykresami, z przyjemnością oddamy miejsce na gościnnym blogu 🙂
—Kat—
28 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Zabawne,że tyle sie pisze o ksiazakach,inwestowaniu,psychologi a zero o analizach..rzetelnych analizach – czyli chyba fundamentach inwestowania.. gdyby nie Trystero uznałbym,że rzesze analityków to raczej komentatorzy dyskutanci.. ki diabeł.. kim jest Inwestor? Ktoś kto ma kase i podejmuję prostą decyzję inwestuję,wchodzę- bo ktoś tak mówi,sugeruje lub mu się wydaję,że o teraz zarobie tyle lub stracę tyle.. Jest aspekt analizy i strategii.. no spoko.. ale jest tu ktoś z 1M kto zagra na jakies capsy ? 😀 Albo sezonowy pomysł ? Gdzie to całe misterium zarabiania forsy ? Na pisaniu czy analizowaniu ?
BlackSwan.. my.reptile (at) w gmailu <–pofatyguj się zgłosić
..Prechter … jaką próbe wziąć pod uwagę by uznać jego całego w modus w analize i z analizami by uznać za skutecznego? Czy to tylko takie tam dywagacje.. gość jest znany.. i mówi o Eliocie, który chyba sam stwierdził, że nie wie czy jego teoria działa, ale taką stworzył 😀
Medal temu kto znajdzie cytat 🙂
PA i algo.. przeciez jest VSA,VWAP,DOMiT+E i bardziej zaawansowane metody.No to co z tą „redundacją” i „teorią obciążenia”?
@reptile
puscilem maila juz jakis czas temu…sprawdz spam 🙂
Cieszę się i martwię jednocześnie, tym że katay obszernie skomentował mój wpis (a raczej komentarz) – „Tajemnice inwestycyjnej literatury – refleksje osobiste”. Cieszę się, gdyż dał mi tym samym okazję uzupełnienia, rozwinięcia i skorygowania pewnych kwestii, co do postrzegania których różnimy się, a nie są to kwestie błahe.
A martwię się tym, że wyjdzie z tego kolejny sążnisty wpis, bo inaczej raczej się nie da, co zajmie mi sporo czasu. Ale niech tam, damy radę, może czytający coś na tym skorzystają, więc może nie będzie to czas zmarnowany na czcze polemiki.44
Na dziś, jedynie mała wprawka, taki przedsmaczek, na zachętę do dalszej lektury, tym bardziej że @ reptile (czujna gadzina :)) też zwrócił na to uwagę, jakże słusznie zresztą.
Chodzi tu o analizę wolumenu, na lekceważenie, którego zwracałem uwagę.
A teraz do rzeczy.
Ja napisałem:
„Koncentrując się przede wszystkim na omawianiu formacji cenowych (price patterns) wyrobiła u wielu adeptów błędne przekonanie, że istota analizy technicznej sprowadza się właśnie do rozpoznawania figur, podczas gdy już pionierzy AT podkreślali, że rynek przemawia do nas przede wszystkim poprzez price action (szeroko rozumiane zachowanie się cen) oraz wolumen (co składa się na market action) – mówi się, że wolumen tworzy ceny i potwierdza trend.”
Katchay skomentował to tak:
Czymże jak nie „price action” są klasyczne albo świecowe formacje? Ich budowa w 100% opiera się na interakcji między cenami bez angażowania wskaźników. Z wolumenem byłbym natomiast niezwykle ostrożny w czasach algorytmów.
Jeśli 70% obrotów generują komputery na kilkusekundowych transakcjach (im dłużej kurs nie wpada w trend tym dla nich lepiej) to jaką wartość waluacyjną ma wolumen niezwiązany z samym wybiciem z formacji ???
Reptile zaś zauważył co następuje:
„PA i algo.. przecież jest VSA,VWAP,DOMiT+E i bardziej zaawansowane metody”
Przyznam się, że tą uwagą o wolumenie kathay mnie zaskoczył, i to wielce, przecież ma niemałe doświadczenie w kwestii AT i tradingu technicznego, zarówno teoretyczne jak i praktyczne, więc można go nazwać profesjonalistą.
Jeśli więc profi twierdzi coś takiego, i reprezentuje aż tak uproszczone rozumienie tego istotnego aspektu technicznego, to znaczy, że jednak miałem tu rację i tym bardziej kwestia analizy wolumenu wymaga uwypuklenia, docenienia i dopracowania.
Jako odpowiedzią posłużę się tu cytatem niedawnej z książki o analizie wolumenu, doświadczony autor której, świadomy jest istnienia alorytmicznego tradingu jak też omawia przypadek flash crash, który zresztą niejako przewidziała wszechstronna analiza wolumenu.
„Wolumen spełnia dużo większą rolę, niż samo tylko pokazywanie (mierzenie) ilości akcji przechodzących z rąk do rąk uczestników rynku. Gdy nauczysz się interpretować wolumen by przekładać go na sygnały tradingowe to będziesz w stanie odczytywać sentyment rynkowy, opracować nowe strategie tradingowe i umiejscowić zmiany cen w szerszym kontekście rynkowym”.
Po analiza wolumenu nie ogranicza się jedynie do naniesienia ilości akcji w obrocie w danym interwale czasowym, tylko jest to szersze, głębsze i bardziej złożone zagadnienie. Opanowanie go pozwala nam uzyskać lepszy wgląd w rynek i osiągnąć większa skuteczność w tradingu.
Umownie rozumiany wolumen, to jak słusznie zauważył kolega „reptile” to również VSA (volume spread analysis), VWAP (volue weighted average price), a less doda od siebie do tego instrumentarium również OBV (On Balance Volume), VROC (Volume rate of change), VMA (volume moving averages), różne oscylatory wolumenu itp.
Tak więc fakt występowania na rynku algo tradingu czy HFT wcale nie pozbawia wolumenu wartości poznawczych, o ile wie się co, jak i kiedy analizować!
To tyle na gorąco, a szerzej, dogłębniej i chyba lepiej wkrótce, w komentarzu całościowym.
Nara. 🙂
Robienie pochodnych z wolumenu czy inne uśrednianie szeregów
danych z obrotem nie zmienia wiele. Ale jeśli masz jakieś ciekawe
statystyki, które potwierdzają użyteczność wolumenu i wzrost
efektywności dzięki jego analizie to zapraszam na wpis gościnny:)
//oczywiście problemem pozostaje forex//
co do wykresów świecowych- znalazłem pozycje w swojej bibloteczce „Wykresy świecowe” Gregory L. Morrisa . i autor na końcu dokonuje weryfikacji skuteczności formacji. i np. takie objęcie bessy i hossy mają mniej więcej 50 % trafności ( interwał dzienny, spółki wchodzące w skład S&P) ), inne, ( gdzie próbka danych jest też wiarygodna statystycznie, a wiec liczba wystąpień jest większa niz powiedzmy 300 ) mają trafność pomiędzy 40 a 50 %. ale co ciekawe im wyższa liczba wystąpień danej formacji tym większa trafność.
autor stwierdza jednak, że bez filtrów zyskowność formacji może być wątpliwa w długim okresie, stąd proponuje ich filtrowanie np. wskaznikiem momentum. z testów jakie wykonał wynika że takie filtrowanie daje lepsze wyniki.
Formacje świecowe są o tyle ciekawe, że są programy które w zobiektywizowany sposób potrafią rozpoznawać formacje ( nawet zdaje się jest pod mql4 taki robot ) a przez to możliwe jest ich testowanie skuteczności na danych historycznych
Traper
A jak to on określił które objęcie hossy tym właściwym objęciem hossy ?
Tzn. robionym w dołku trendu – bo coś co wygląda na objecie hossy tworzy się w każdym miejscu…
Druga sprawa – trafność niewiele mówi o zyskowności
Proszę kliknąć w zakładkę statystyki dla objęcia hossy i białej marubozu – trafność zbliżona a mediana zysku/wzrostu w ciągu 5 dni radykalnie inna
http://www.attrader.pl/edukacja/formacje-swiecowe/pozytywne
Różnice się powiększają dla większej ilości sesji.
Dapi
Jak zamykane są transakcje aby mieć możliwość obliczenia zyskowności jakie dają testowane formacje? Rozumiem, że musi być pewien algorytm, ściśle określone zasady zamykania. Jak chcesz nie musisz zdradzać, chodzi mi o pewność, że nie są zamykane w najlepszym możliwym miejscu widzianym po fakcie.
Oczywiście napisał Klondike a nie Klonfike
Dapi, on to liczył ręcznie ( tzn. jakimś arkuszem kalkulacyjnym ), a nie komputerowo , gdyż wydał on tą książke w 1992 r. ( pierwsze wydanie, w Polsce ukazało się w 1998 ), stąd zapewne na podstawie obowiązującego trendu określał czy dana formacje spełniała warunki na to aby być objęciem hossy czy bessy.
Klondike
To sa czyste statystyki.
Zamknięcie jest czasowe tzn. teoretyczne kupno na open dnia następnego po wystąpieniu sprzedaż na close 5 sesji 10 15.
Opisze to bo nie ma rzeczywiście tego nigdzie. statystyki obarczone sa w tej chwili transakcjami nienaturalnymi ponieważ dane z giełdy są bez korekty o splity, pp i dywi ale mediana jest bardziej wiarygodna
Podkreślam to jest statystyka wzrostu i spadku po wystąpieniu formacji nie żaden system.
@ kathay
„Robienie pochodnych z wolumenu czy inne uśrednianie szeregów
danych z obrotem nie zmienia wiele.”
Może i niewiele zmienia, ale czy masz jakieś statystyki (ciekawe albo nieciekawe), które potwierdzają nieużyteczność lub nieefektywność wolumenu w takiej analizie.
Jeśli nie to chwilowo będę wierzył tym co się w wolumnenie specjalizują i piszą, że jest pomocny oraz pokazuja jak z jego analizy korzystać.
Jeśli zaś takowych nie posiadasz, to mogę założyć, że negatywna odpowiedź na poniższe stwierdzenie/pytanie, też niewiele zmienia.
„Ale jeśli masz jakieś ciekawe statystyki, które potwierdzają użyteczność wolumenu i wzrost efektywności dzięki jego analizie to zapraszam na wpis gościnny. :)”
Nie mam niestety takowych pod reką, ale nie mogę wykluczyć że istnieją. Ty też chyba nie? 🙂
@ Traper
„Dapi, on to liczył ręcznie ( tzn. jakimś arkuszem kalkulacyjnym ), a nie komputerowo , gdyż wydał on tą książke w 1992 r. ( pierwsze wydanie, w Polsce ukazało się w 1998 ), stąd zapewne na podstawie obowiązującego trendu określał czy dana formacje spełniała warunki na to aby być objęciem hossy czy bessy.”
To juz prawie prehistoria, bo wydanie drugie jest liczone komputerowo a wydanie trzecie z 2006 roku, jest uzupelnione i skorygowane w oparciu o poszerzona analizę.
Dla engulfing pattern (Objęcia) sprawdzalnośc jest na poziomie 45-46%, z zeskownośc jest rozna dla hossy i bessy o ile pamiętam.
@ Dapi
„Traper. A jak to on określił które objęcie hossy tym właściwym objęciem hossy ?
Tzn. robionym w dołku trendu – bo coś co wygląda na objecie hossy tworzy się w każdym miejscu…”
Słuszna spostrzeżenie, bo objęcie hossy to zestaw dwuświeczkowy i faktycznie jako taki zestaw – czyli dwu elementowa kombinacja świeczek – ( co wcale nie znaczy, że jako objęcie hossy) może się tworzyć w każdym miejscu.
Objęcie hossy występuje jedynie w dołku zniżkowego trendu cenowego (albo na trendzie znizkowym), a jeśli taka kombinacja dwuch świeczek pojawi się w innej sytuacji cenowej, to będzie to juz inny zestaw, bo podobnych kombinacji jest parę.
O tym fakcie zawsze należy pamiętać, że formacje świecowe (podobnie zreszta jak wykresy słupkowe) nalezy zawsze lokalizowac i rozpatrywac w okreslonym kontekście cenowo-sytuacyjnym.
W książce wpomnianego Morrisa, jest wywiad z doświadczonym japońskim traderem świecowym, T.Hikitą. Na pytanie jakie świece się niesprawdzaja odpowiada on, że to zalezy od konkretnych warunkaów cenowych, poziomu cen itp.
Tych formacji bowiem nie rozpatruje się jako abstraktów oderwanych od konkretnej sytuacji rynkowej.
odnośnie wolumenu, wydaje się że jest to całkiem użyteczne narzędzie szczególnie na akcje, gdzie początek trendu potwierdzany jest wzrostem obrotów ( faza akumulacji ). w trendzie spadkowym nie jest to już tak jednoznaczne, bowiem może spadać swobodnie zarówno na małym jak i dużym obrocie ( chociaż duży obrót na spadkach często oznacza punkt zwrotny i ostatnią fazę spadków )
Wolumen obrotów fajnie się uzupełnia też w formacjach technicznych, szczególnie na RGRach i przyznam szczerze też jest ogromnie zaskoczony
hipotezą KatHay’a o pewnej bezużyteczności wolumenu.
„Tych formacji bowiem nie rozpatruje się jako abstraktów oderwanych od konkretnej sytuacji rynkowej.”
No właśnie bo analiza ilosciowa traktuje formacje, które jest w stanie „obiektywnie” zdiagnozować jako konkretne sytuacje rynkowe , a tych przy których podnosi rece do góry określa jako subiektywne, szum, coś co subiektywnie bo obiektywnie nie może odrzuca jako mniej rynkowe 🙂
„Przykładowo wielu techników wyśmiewa wręcz fale Elliota, jako wymysł, tymczasem niektórzy (vide Pretcher) osiągają przy ich pomocy całkiem niezłe rezultaty. Komu więc wierzyć? Rozczarowanej większości czy też zadowolonej mniejszości!”
Generalnie – jeżeli ktos coś wyśmiewa /nie wliczam w to zdrowej ironii czyli de facto krytycznego sceptycyzmu/ to przyznaje się do porażki w wyśmiewanym temacie.Niczego nie może przez to udowodnić jeno własną nieudolność.Świeci ona wtedy /nieudolność/ jak słonce 🙂
Jednakże w drodze do sławy można popaść w samouwielbienie za co rynek pokarał rzeczonego Pretchera który łamiąc zasady teorii wyrywał sie był co rusz z prognozowaniem szczytu na DJ od bodajże 3 tys. Błąd więc wyniósł ponad 10 tys. pkt i w czasie z 2 dekady 🙂
Zawsze ważkie pytanie czy to teoria była zła czy teoretyk do….
I na zakończenie jak popatrzymy uważnie na S@P to od wielu tygodni teoria powinna ostrzegać, że pomimo ożywienia w USA i dzielnej walki z kryzysem powinniśmy wyjść z dzisiejszej konsolidacji niżej…..
Jesli nie to analityk w tym wypadku moja skromna osoba jest do …. 🙂
Czy to cokolwiek uwłacza teorii 😉
„//oczywiście problemem pozostaje forex//”
– nie ma wiekszego problemu jesli zna sie strukture rynku a nie zyje mt4 i opcjami
Pochodna volumenu.. lol.. a cena to pochodna czego jest ?
Strzecie sie falszywych prorokow albowiem oni jedna wiare maja.. 😀
Zaprawdę powiadam Wam, za prawdę – Strzeżcie się fałszywych proroków albowiem oni posiądą Ziemię. 🙁
Ciekawe co pokazują wskaźniki typu Volume na mt4 przy działaniu przez Market Makera?
„Zawsze ważkie pytanie czy to teoria była zła czy teoretyk do…”
Czy jednak taki dychotomiczny podział musi być jedynym, czy może dopuścimy jeszcze trzeci wariant, wedle którego to ani teoria ani teoretyk nie musza wcale być do de tylko duzi chłopcy (ci co kręcą rynkiem) akurat zmienili plan swojej gry, bo coś im nie wyszło lub się odwidziało.
Bo może to „chłopaki bystrzaki” (smart money), grubasy, silne ręce kręcące korbą, którzy coś przygotowywali i nagle zmienili zamiary, z sobie tylko znanych powodów.
I to coś zamiarowane zaczęła rozpoznawać teoria i/lub zaczął wyczuwać teoretyk i przygotowywali się na to, a tu nagle szast-prast i „rynek” dokonuje niespodziewanego zwrotu albo nie kontynuuje rozpoczętej akcji (cenowo-woluminowej).
No i wtedy przy podziale dwuczłonowym mówimy: rynek a zawsze rację, nie da się ograć rynku, zwiodła teoria to teoretyk jest do luftu, itp.
A przy trójpolówce (proponowanym wariancie z podziału z trzecim elementem na uwadze) możemy też dopowiedzieć: to dużi chłopcy (grubasy) mają zawsze rację, you can not outsmart the smart money, teoria jest dobra ale praktycy byli lepsi, teoretyk nie jest wcale do luftu tylko akurat wstępne sygnały nie zostały potwierdzone (bo ten Ktoś w pół drogi zmienił plan podroży.)
Czy to cokolwiek uwłacza teorii (albo praktyce)? 😉
PS
Ja wciąż wierzę, że trwa akcja odchudzania – bo grubasy odchudzają nasze portfele!
Oj naiwny, naiwny, naiwny jak dziecko …?
Jedyna tajmenica inwestycyjnych literatur.. jest to, że nie ma tam tajemnic.. co najwyzej można się ich domyślac gdzie są 😀
Sucha wiedza nie jest tajmenica, jesli ta nie daje zarabiac..
@Less
Ależ Less na rynku sa jedynie 2 kierunki i w ramach metody zawsze trzeba to widzieć , a nie być zaslepionym jedynie słuszną…..
Wtedy chłopcy czy to z obowiazującej ideologi , czy rzadzacej parti wpływającej dodrukiem na ułamek cenowy tudzież inni pomniejsi grubasi spełniac beda rolę Twojej własnej se osobistej katapulty za friko .
Od Ciebie zależy czy podczepisz sie do siły odrzutu czy bedziesz jej celem 🙂
A mnie sie marzy kurna chata 🙂
@pit65
Ależ pit(65) na rynku są trzy kierunki – boczny kanał (ok 2/3 czasu ceny się tam srednio znajdują), kanał wzrostowy i kanał spadkowy.
Nas interesuje głównie ten wzrostowy (średnio połowa z 1/3), no chyba że bawimy się w futuresy.
Ale przede wszystkim chodzi o to by nas smart boys with big money nie wpuszczali nas w kanał, stwarzając wrażenie i złudne iluzje i wychodząc z rynku kiedy się nie spodziewamy.
Rynek podąża za nimi (najczęściej wedłe ich woli) a my za rynkiem. Często ci gracze specjalnie symulują pewne zachowania, dokonując tzw neutralnych transakcji, a potem zostawiają na lodzie podwieszonych pod nich frajerów i drobnicę z ręką w nocniku.
Uważam, że nie można lekceważyć tego aspektu – czyli tzw silnych rąk -zresztą ja wyrosłem ze szkoły, która właśnie poprzez pryzmat działań wielkich graczy tłumaczy zachowanie się cen i wydarzenia rynkowe. Może wydawać się, że to trochę skrzywiona optyka, ale twarde fakty ją wciąż potwierdzają.
co za bełkot
„co za bełkot”
Też tak uważam!
Dobra Less już to przerabiałem , a co wrażliwsze oczy widza już znaki chinskie w naszej dyskusji co znaczy ,że powinna się skończyć 🙂
Ja proponuje, aby każdy, kto ma do zaprezentowania konkretną strategie z opisem, wykresem i bactestem zaprezentował ją na gościnnym blogu ( o ile to możliwe) utnie to gdybanie – co daje zyski, a co nie (przynajmniej w teorii, póki użytkownik strategii sam nie zacznie jej „przechytrzać”). Mogę to zrobić jako pierwszy na przykładzie bardzo prostej i znanej metody CTOD.
40.4% na depo 5000zł, małe dd, to dobrze czy źle???
Dixi i jego dziennik który do złudzenia przypomina ten lucka, bozyszcze klikowego irca gdzie lucek stał sie już legendą 🙂
http://transakcjenamiedzi.blogspot.com/