Czytelnicy blogów bossy, którzy obecni są na Facebooku wiedzą, iż część notek pisanych na tym polu znajduje komentarze na facebook’owej tablicy, czy jak się tam nazywa ta część do komentarzy (przepraszam za ignorancję na tym polu, ale po miłość do Facebooka ciągle stoję w kolejce). Po ostatnim wpisie jeden z komentatorów na FB pozwolił sobie postawić tezę, iż Fed nie wie już co robić, żeby gospodarka poderwała się do lotu.
Nie miałem czasu szukać, do kogo należała ta opinia, ale zgodnie z przyjętą zasadą na blogach koncentrujemy się na tematach a nie osobach i autora proszę o wybaczenie mi pominięcia nazwiska. Zresztą głos był w jakiś sposób modelowy dla wszystkich tych, którzy uważają, iż Fed nie ma już amunicji i za chwilę podda się w walce o wzrost gospodarczy. Rzućmy zatem okiem na ledwie kilka narzędzi, o których dyskutuje się w gronie mniej pesymistycznie nastawionych komentatorów i po które może sięgnąć Ben Bernanke i spółka.
Bez wątpienia ciągle możliwa jest kolejna fala luzowania ilościowego, w której Fed ponownie ingeruje na rynku skupując rządowe obligacje w celu poprawienia płynności w gospodarce. To, czy taki program może być wprowadzony, gdy w II połowie roku pojawi się zarys kolejnej fali recesji właściwie nie podlega dyskusji. Ben Bernanke zachęcony efektami pierwszych dwóch programów, które pozwoliły uchronić gospodarkę amerykańską przed Wielką Recesją, byłby skłonny to takiego kroku. Amerykańscy analitycy są właściwie zgodni, iż w nowym programie inaczej mogą zostać rozłożone akcenty i oprócz skupu papierów o krótkim okresie zapadalności w koszyku mogą znaleźć się również papiery o dłuższym terminie wykupu.
Kolejnym elementem może być taka komunikacja z rynkiem, by powstało przekonanie, iż Fed przez wiele kolejnych miesięcy nie podniesie ceny kredytu. Deklaracje Fed mogą iść w tym kierunku, żeby rynek myślał, iż stopy procentowe pozostaną na obecnym poziomie poza oczekiwane dziś kilkanaście miesięcy. Wzmocnienie tego elementu łatwo można uzupełnić o sygnał – który zresztą już pojawiał się w komunikatach i był błędnie odczytywany – wskazujący, iż obowiązujące przez lata akceptowalne wzrosty cen przestają obowiązywać. Inaczej rzecz ujmując Fed może zgodzić się na wyższy próg inflacji. Oczywiście podniosłyby się głosy, że Fed chce walczyć z recesją poprzez akceptację wyższej inflacji, ale między słuchaniem krytyków a podejmowaniem decyzji zgodnej z krytyką jest sporo miejsca.
Wymuszenie akcji kredytowej przez banki, to kolejny element, po który możne sięgnąć Fed. Klasycznym krokiem byłoby tu obniżenie stopy procentowej dla tej części rezerw w bankach, które przekraczają wymagane minima. I tu podniosłyby się głosy, iż w czasach, gdy banki ledwo uciekły spod gilotyny utraty płynności działania Fed wymuszające odpływ pieniądza z banków doprowadzi do kolejnego kryzysu w sektorze bankowym, ale wykluczyć takiego kroku nie można. Zresztą bez podniesienia się gospodarki i tak, wcześniej, czy później kolejny kryzys w sektorze bankowym były oczywistością.
Ostatnim czynnikiem, po jaki może sięgnąć Fed jest polityka zakładająca podniesienie konkurencyjności amerykańskiego eksportu i obniżenie wartości dolara, który oglądany przez pryzmat Dollar Indexu (pokazującego siłę dolara na tle koszyka walut państw, z którymi USA mają największą wymianę handlową) jest notowany na poziomach obserwowanych na przełomie 2006/2007 roku i daleko mu do trendu, który w latach 2002 i 2007 pozwalał rozwijać się amerykańskiej gospodarce. Obniżenie wartości dolara w świecie bojącym się upadków państw wydaje się zadaniem trudnym, ale większość ekonomistów jest zgodna, że można to osiągnąć sygnalizując np. zakupy zagranicznych obligacji.
Znając sporą część tego, co Bernanke napisał o kryzysie lat 30 XX mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że powyższe wyliczenie dalekie jest od wypełnienia pola, na jakich Fed będzie walczył z potencjalną recesją. Sadzę, że nikt kto zadał sobie odrobinę trudu, by zrozumieć politykę obecnego szefa Fed nie będzie miał wątpliwości, iż Bernanke ma w zanadrzu co najmniej kilka pomysłów i dużo jeszcze upłynie wody w Potomaku zanim Fed powie, że nic nie da się zrobić. Zresztą, chyba nikt nie oczekuje od Rezerwy Federalnej deklaracji, że przejdzie na pozycje zajmowane przez inne banki centralne i zacznie wycofywać się z obranej ścieżki, gdy bezrobocie w USA zbliża się do 10 procent.
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Fed ma amunicję, ale ta amunicja jest z gumy.
QEIII – z gumy. Mówienie, że „uniknęli katastrofy”, to propaganda. Wystarczy popatrzeć na wyniki zamówień w przemyśle, zrewidowaną ostatnio zmianę PKB czy zatrudnienie (liczone w etatach, godzinach) – stopa bezrobocia, i tak bardzo wysoka, zaniżona jest przez masową deaktywizację zawodową.
„Komunikacja z rynkiem” – zakrawa na żart. Próbował tego Trichet, Juncker i inni – jak im poszło?
Wymuszenie akcji kredytowej – może co najwyżej nadąć kolejną bańkę, tak jak polityka Greenspana ułatwiła bankom a legislacja Kongresu niemal zmusiła je do udzielania kredytów NINJA. Ale nawet to się raczej nie uda. Banki będą płacić negatywne stopy procentowe, bo wiedzą, że są niedokapitalizowane – stress testy to żart, bilanse banków dalece odbiegają od tego, co byśmy zobaczyli, gdyby wycenić papiery hipoteczne w wartości rynkowej.
Osłabienie dolara – FED prowadzi taką politykę od lat, ale ze względu na podobne działania Wielkiej Brytanii, Chin i Europy polityka ta nie daje bodaj nic.
W działania FED od dawna nie wierzy rynek obligacji. Rynek akcji też wcześniej czy później przejrzy na oczy.