Polityczne zamieszanie w państwach OPEC i kłopoty z elektrownią atomową w Japonii spowodowały, iż na pierwsze strony gazet zaczęły się wybijać problemy energetyczne świata. W centrum sceny stanęły zapomniane debaty o zasadności budowania elektrowni atomowych. Jak zawsze w takim wypadku – a w Polsce chyba w szczególności – pojawia się masa specjalistów od atomu i energii.

Jakoś już tak mamy, że jak Adam Małysz dobrze wychodzi z progu, to gremialnie stajemy się specjalistami od punktu K – czy jak się tam nazywa to, co zastąpiło w rozmowach wielu środowisk mityczny punkt G. Jak spadnie samolot, to wszyscy stajemy się specjalistami od lądowania we mgle. Teraz chętnie mówimy o tym, co Unia Europejska powinna zrobić w Libii a inni ze swoimi elektrowniami atomowymi.

Osobiście jestem z tego pokolenia, które w dzieciństwie straszono amerykańskim atakiem jądrowym na Polskę a płyn Lugola przyjmowałem z uśmiechem na ustach. Jak na dziecko zimnej wojny przystało słabo poddaję się emocjom z wypadkiem w Japonii – nie pierwszy i nie ostatni, za mojego życia chciałoby się powiedzieć. W tym szumie przydałoby się spojrzeć na energetykę jądrową przez pryzmat trendu, jaki panuje na świecie a nie przez pryzmat szumu, jaki niosą walczące o oglądalność media.

Decyzja Kanclerz Merkel – o przemyśleniu strategii energetycznej Niemiec – wydaje się tylko grą na emocjach społecznych w Niemczech, gdzie w siłę rośnie Partia Zielonych. Zwyczajnie Angela Merkel musiała powiedzieć to, co powiedziała, bo Zieloni wybudowaliby na tym fundament kolejnej kampanii politycznej. Niestety, w Polsce szybko bierzemy za fakty to, co jest taktyką polityczną i przekładamy na pytania o obecność elektrowni atomowej w Polsce, która w świetle globalnego trendu i głodu na energię wydaje się koniecznością.

To właśnie taktyka każe ignorować rewoltę w Libii, bo Kadafi – zwłaszcza po kilku latach oswajania przez świat zachodni – jest znanym satrapą i nikt na ścieżce wychodzenia z recesji nie ma ochoty na dwuletnią niestabilność  i oswajanie kolejnego satrapy lub islamizację Libii. Moralizujący dziennikarze zdają się wołać o pomoc dla libijskiej rewolucji, gdy nikt rewolucji w Libii dziś nie chce. Wszyscy chcą taniej ropy, która nie będzie przeszkadzała w wychodzeniu z zapaści. Cyniczne to, ale niestety tak wygląda dziś strategia i trzeba wyjątkowej krótkowzroczności, by nie dostrzegać banalnego faktu. Dlatego jestem dość spokojny o ceny ropy i stabilność Bliskiego Wschodu – nikt nie kiwnie palcem, by pomóc rewolucji

Również w kwestii energetyki jądrowej fakty są takie, iż elektrowni jądrowych przybywa i będzie przybywało. Dziś na całym świecie pracuje przeszło 400 reaktorów jądrowych. Tylko w Stanach Zjednoczonych pracuje ich przeszło setka. W Rosji przeszło 30 i dalsze 11 jest w budowie. Francja ma blisko 60 i kolejny w budowie. Japonia ma przeszło 50 działających i kolejne w budowie. W Chinach i na Tajwanie jest 20 i blisko 30 (trzydzieści!) w budowie. W Kanadzie pracuje blisko 20. W bliskim otoczeniu Polski mamy reaktory w Czechach, na Słowacji, w Niemczech 17, w Szwecji 10. W istocie spojrzenie na mapę Europy pokazuje, iż Polska jest otoczona ze wszystkich stron reaktorami.

Na koniec warto przez chwilę zatrzymać się na Chinach w opozycji do Europy. Odnoszę wrażenie, iż moda na walkę z elektrowniami atomowymi w Europie, gdy np. Chiny budują elektrownie na potęgę, jest analogicznym krokiem, jak walka z CO2. Nasza część świata bierze na siebie zobowiązania – pod groźbą kar – których Chińczycy nie będą chcieli dotrzymać i oszukując będą truli świat radując się z przewagi konkurencyjnej. Tak też wygląda rozmowa na temat atomu. My będziemy dyskutowali lub wygaszali energetykę jądrową – nie budując nowych siłowni – a Chiny czy Indie (20 pracujących reaktorów i 5 w budowie) postawią w tym czasie kilkadziesiąt kolejnych podnosząc swoje bezpieczeństwo energetyczne.  Chyba naprawdę czas na przeprowadzkę do Singapuru.

3 Komentarzy

  1. gzalewski

    jako komentarz odeśle do cudzego bloga:
    http://miskidomleka.wordpress.com/2011/03/17/dawka/

    i zapłacze nad mediami, w których na poczatku katastrofy dziennikarze mówili o podawaniu jodyny

  2. Adam_S

    Nic czlowiek nie poradzi na to ze media robia taka sieczke z mozgu. Mama jest w sanatorium, bez telewizji i radia, nic o trzesieniu nie wiedziala, a tu przedwczoraj ktos przynosci Fakt z „Bombowa” informacja o chmurze radioaktywnej nad Polska i polowa kuracjuszy przerazona ze drugi Czarnobyl sie szykuje… Nie wiem dlaczego takie cos jest dozwolone…

  3. deli deli

    Moim skromnym zdaniem problemy z energetyką jądrową dopiero się zaczęły.Nie dla sensacji piszę i nie dla prywaty. Siedem lat chudych dla elektrowni nuklearnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *