Kilka tygodni temu na blogach bossy pozwoliłem sobie odnieść się do polskich egzorcystów krytykujących Fed i Bena Bernanke.
Postawiłem wówczas tezę, iż pomijają oni poglądy ekonomiczne szefa Rezerwy Federalnej i jego badania na temat polityki monetarnej w czasie Wielkiego Kryzysu. Dziś znów mam wrażenie, że część komentatorów nie odrobiła pracy domowej. Ostatnie wzrosty cen ropy na bazie rewolt w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie wraz ze zwyżkami cen towarów rolnych spowodowały, iż część komentatorów i przeciwników polityki Fed zdaje się obwiniać Bena Bernanke za polityczne zamieszanie. W uproszczonej wersji zarzuca się szefowi Rezerwy Federalnej, iż prowadząc politykę taniego pieniądza doprowadza do globalnego wzrostu inflacji i pcha kraje o niskim poziomie konsumpcji do politycznej niestabilności.
Bardziej krewcy zdają się krzyczeć, iż to ostatni moment, w którym Fed może podjąć działania powstrzymujące wybuch globalnej hiperinflacji, czego wskaźnikiem ma być zbliżający się dużym krokami kolejny szok paliwowy, analogiczny do tych, jakie obserwowaliśmy w latach ’70, ’80 oraz podczas wojny w Zatoce Perskiej i – w marzeniach krytyków – kolejna recesja. Doprawdy trzeba być – delikatnie mówiąc – nieoczytanym, by nie pamiętać, iż Ben Bernanke jest jednym z tych ekonomistów, którzy uważają, iż to nie szoki paliwowe a zła polityka banków centralnych przyczynia się do recesji związanej z wysokimi cenami surowców.
W 1997 roku obecny szef Fed prezentował badania pod – jakże adekwatnym do dzisiejszej sytuacji – tytułem Systematic Monetary Policy and the Effects of Oil Price Shocks*, w których wraz ze współpracownikami postawił tezę, iż recesje związane ze zwyżkami cen ropy były w dużym stopniu spowodowane skupieniem uwagi na inflacji. Brutalizując tezy obecny szef Fed zarzucił ówczesnym władzom Fed, iż to one wpędzały gospodarkę w recesje zacieśniając politykę monetarną. Oczywiście można zgadzać się lub nie z takim tezami, choć w świecie ekonomistów przyjmuje się te argumenty ze zrozumieniem, ale nie sposób wymagać od szefa Fed, by działał inaczej, niż podpowiada mu to jego wiedza i poglądy.
Dlatego porzuciłbym płonne nadzieje, iż pod obecnym kierownictwem Fed, wysokie ceny surowców z ropą na czele, przyniosą jakąś zmianę w polityce amerykańskiego banku centralnego. Przeważająca część obecnych władz Rezerwy Federalnej podziela przekonanie Bena Bernanke o tym, iż na zakręcenie kurka z gotówką jest za wcześnie a utrzymanie niskich stóp procentowych warunkiem tego, by gospodarka nie popadła w Wielką Depresję. Mówiąc wprost wzrost cen surowców, mimo medialnego szumu, nie wymusi na obecnym kierownictwie Fed jakiś nadzwyczajnych kroków a Ben Bernanke będzie miał okazję sprawdzić w praktyce, swoje badania skupiając się na promocji wzrostu gospodarczego a nie drożejącej ropie.
* Systematic Monetary Policy and the Effects of Oil Price Shocks (pdf 1,7 MB)
14 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Zaraz zaraz, kwestie są dwie:
1) Czy obniżając stopy procentowe do zera i kupując obligacje skarbowe Bernanke przyczynił się w istotnym stopniu do pompowania globalnych cen surowców i towarów rolnych?
2) Czy zacieśnienie polityki monetarnej to dobry sposób na powstrzymanie wzrostu cen towarów konsumpcyjnych, wywołanego drożejącymi surowcami i towarami rolnymi?
Krytycy Bernanke na pytanie 1 odpowiadają zdecydowanym TAK. Na pytanie 2 – niekoniecznie. Jeśli żyto będzie drożało o 10% miesięcznie, żaden monetarny czarodziej nie powstrzyma wzrostu cen chleba. Nie zmienia to faktu, że jedną z głównych przyczyn wzrostu cen żyta jest drukowanie dolara na masową skalę (niestety panie Adamie, ale zgodnie z najlepszą wiedzą ekonomistów, łącznie z Benem B., do tego właśnie sprowadza się QE) i eksport inflacji cen aktywów przez USA, które przecież wciąż dysponują rezerwową walutą świata. (Drugą przyczyną są podobne działania władz Chin i ich notorycznie przegrzana, na wpół centralnie sterowana gospodarka.)
Zacznę od apelu o nie obsadzanie mnie w roli fana Bena Bernanke. Rozumiem, że rozmowy w internecie mają do to siebie, że musi być pewna teatralizacja postaw i podział na role, ale ja nie zwykłem dawać się obsadzać w rolach i utnę założenie, że jestem fanem Fed. Notka pokazuje raczej mój punkt widzenia na to, dlaczego obecne kierownictwo Fed działa, jak działa.
>Jesli bylyby kontrakty terminowe na Bena B. to zaszorcilbym za caly kapital.
przecież to proste – jeśli Ben Bernanke się myli, to trzeba „zaszorcić” dolara i wrócić na blogi bossy, jako obecny na liście Forbesa obok G. Sorosa.
Możemy dyskutować o modelu zarządzania bankiem centralnym w USA, ale mi raczej chodziło o to, że pod obecnym kierownictwem Fed trudno oczekiwać spełnienia pewnych postulatów. Bernanke został wybrany na szefa Fed – również na drugą swoją kadencję – za to, jaki jest a nie za to, jakim chcą go widzieć inni. Moim zdaniem jego działania pokrywają się z tym, co robił, jako autor tekstów o polityce monetarnej i stają się w pełni zrozumiałe właśnie dzięki temu, co pisał w przeszłości.
Żeby krytykować Fed nie trzeba odrabiać specjalnej pracy domowej ani mieć PhD z ekonomii. Wystarczy trochę zdrowego rozsądku i niezależnego spojrzenia by stwierdzić, że Fed to ‚skorumpowana’ instytucja pracująca na rzecz wszelkiego rodzaju grup nacisku:
– każdy większy spadek na rynku – do akcji wkracza Fed,
– bailout kumpli Greenspana z LTCM,
– wsparcie koterii z Wall Street w 2008 i później, na czele z Goldman Sucks,
– drukowanie pieniedzy, które dla niepoznaki nazwano quantitative easing, LOL. (Fed bardzo chce bysmy uwierzyli, ze jego polityka a la Robert Mugabe jest w rzeczywistosci wyrafinowana i przemyslana strategia, zas praca doktorska Bernanke o wielkim kryzysie stala sie manifestem ‚drukarzy’ niczym zielona ksiazeczka Kadafiego). BIG LOL.
QE2 wbrew pozorom nie ma nic wspolnego z pobudzaniem gospodarki, obnizaniem kosztu kredyty, naprawa rynku pracy. To po prostu zamowienie ze strony z rzadu by za pomoca (hiper?) inflacji wykaraskac sie z 14+ bilionów zadluzenia, które ciagle rosnie.
Dlatego oczywistym jest, ze Bernanke nie zmieni strategii ze wzgledu na wzrost surowcow. Wysokimi cenami ropy mozna przeciez obciazyc Libie, OPEC, Chinczykow, surowce rolne rosna przez niepogode itd.
Jego celem jest przeciez wysoka inflacja, ktorą jednak BLS (amerykanski GUS) odpowiednio zaniży na potrzeby PRu administracji, wylaczajac z koszyka zbyt szybko rosnace dobra.
I ostatnia rzecz. Czy fakt, ze QE2, ktore z zalozenia mialo obnizyc stopy %, wywolalo ich wzrost, a Ben powiedzial, ze to sukces bo inaczej bylyby jeszcze wyzsze (albo, ze to oznaka wzrostu gospodarczego) nie swiadczy o tym, ze gosc nie wie co robi? Albo wiec co robi lecz jest tylko kukielka administracji?
Podsumowujac: Jesli bylyby kontrakty terminowe na Bena B. to zaszorcilbym za caly kapital. Autor wpisu moglby zajac pozycje przeciwna, jesli ma inne zdanie 🙂
>>>Jesli bylyby kontrakty terminowe na Bena B. to zaszorcilbym za caly kapital.
>przecież to proste – jeśli Ben Bernanke się myli, to trzeba “zaszorcić” dolara i wrócić na blogi bossy, jako obecny na liście Forbesa obok G. Sorosa.
—–
Szorcenie Bena to była przenośnia, mająca pokazać, że to nieudacznik, którego miejsce jest w banku centralnym Zimbabwe lub Korei Północnej.
Jeśli zaś chodzi o granie przeciwko Fed, robię to z przyjemnością wbrew powiedzonku ‚don’t fight the fed’. Jestem long surowce i short US-notes, natomiast nie wiem czemu miałbym obstawiać spadek dolara, czyż nie tego chce Ben? Jednocześnie z trudem opieram się pokusie krótkiej sprzedaży indeksów akcji – QE3,4,5 nadchodzą… 🙁
@traderblog
>short US-Notes i long-surowce
Paradoksalnie, takie same pozycje można mieć zakładając, iż Ben Bernanke pomoże wyprowadzić US z recesji a gospodarka stanie na nogi.
> Paradoksalnie, takie same pozycje można mieć zakładając, iż Ben Bernanke pomoże wyprowadzić US z recesji a gospodarka stanie na nogi.
W takim razie są to pozycje win-win 😛
Ale co ja wiem o rynkach :>
Wiem natomiast, że dobry wywiad z Bernanke zrobiła CBS w magazynie 60 minutes:
http://www.youtube.com/watch?v=LxSv2rnBGA8
http://www.youtube.com/watch?v=NaPoeg4z4CU
Po komentarzach widzę, że nie jako jedyny zauważyłem, iż zapytany wprost czy drukuje pieniądze, odpowiada trzęsącym się głosem (6-minuta w pierwszym klipie).
Cytat z komentarza:
‚Bernanke is scared to death… he knows that the USA is fucked beyond recovery, but he dare not say it.’ W pełni podzielam tę opinię.
Może ja już jestem stary, ale pamiętam analogiczne zdenerwowanie u Leszka Balcerowicza na początku transformacji. Moim zdaniem Bernanke słabo wypada w wywiadach publicznych. Zwyczajnie jest zdenerwowany. Tak samo wypada przed Kongresem. Wydaje mi się, że to raczej natura akademicka niż polityczna. Niczego więcej w tym zdenerwowaniu nie ma. Zresztą, jak odpowiedzieć na zarzut, iż drukuje się pieniądze, gdy widzi się w tym próbę utrzymania systemu przy życiu. Parafrazując: to troszeczkę tak, jakby chirurgowi, który właśnie podjął decyzję o takim a nie innym leczeniu i amputuje komuś nogę, krzyczeć przez ramię, że jest rzeźnikiem.
Prosiłeś by nie dawać Ci łatki fana BB, ale z powyższego postu wynika, że w drukowaniu pieniędzy nie widzisz niczego złego, czy dobrze rozumiem? Naprawdę uważasz, że to może uratować system?
Czy zna ktoś jakieś przykłady z historii kiedy to kraj wyszedł z głębokiego kryzysu nie ponosząc żadnych wyrzeczeń, bez cięć socjalnych, upadku niewydolnych firm, utraty wpływów zagranicznych itd. jedynie za pomocą stymulacji fiskalnej i monetarnej? Jak mówi Jim Rogers: – Problem nadmiernego zadłużenia i konsumpcji, próbuje się rozwiązać jeszcze większym zadłużeniem i jeszcze większą konsumpcją.
To absurd.
PS. Balcerowiczowi należy się porównanie do takich mężów stanu jak np. były szef Fedu Paul Volcker, a nie do pajacyków jak Greenspan i Bernanke.
>z powyższego postu wynika, że w drukowaniu pieniędzy nie widzisz niczego złego
Nie wynika – wynika tylko tyle, że rozumiem dlaczego takie a nie inne kroki zostały podjęte. Uważam nawet, że były naturalne dla obowiązującego modelu gospodarczego w USA. Oceny zostawiam ideologom, moralistom i zwolennikom innych szkół niż szkoła, do której należy Bernanke.
Osobiście uważam, że system oparty o dług, deficyt budżetowe i lewarowanie są złe, ale nie mogę ignorować faktu, że nie da się przestawić świata opartego o skrajne zlewarowanie na świat bez lewara. Kiedy Bernanke wchodził do gry z Fedem, to nikt nie wiedział, jak wielka jest skala shadow-bankingu. W sumie nikt nie wiedział, co jest do końca grane – wszyscy widzieli tylko, że system bankowy w świecie opartym o krótkookresowe pożyczki usycha, bo nikt już nie chciał pożyczać sobie pieniędzy.
Dlatego mniej mnie zajmuje to co robi Fed, bo w pełni rozumiem dlaczego to robi i nie widzę w tym niczego, czego nie da się wytłumaczyć bez odwoływania się do emocjonalnych argumentów. Bardziej mnie interesuje, co zostanie zrobione, kiedy proces delewarowania znajdzie jakiś tam poziom równowagi i jaka będzie ta równowaga.
Jeśli mnie zapytasz, czy uważam, że banki na Wall Street powinny upadać, to odpowiem, że tak i dodam, że powinno być prawo wsadzające prezesów do więzień za działania na szkodę spółek, ale to nie zmieni faktu, że nie będę miał problemu ze zrozumieniem polityki Fed.
Tylko między rozumiem a popieram jest pewna różnica. Nie popieram nikogo i niczego. Nawet w Polsce przestałem chodzić do urny, więc jak mam popierać szefa Fed? Jaki mam w tym interes? Żadnego.
Zresztą mam naturę obserwatora raczej niż moralisty. Fed, robi to co robi i mnie zajmuje to, jak to działa a nie to, czy USA się zawali, czy pozostanie mocarstwem gospodarczym i militarnym. Jak upadnie, to będę oglądał upadek – jak podniesie się, to też chętnie popatrzę, jak ten proces przebiega i co mogę z tego wycisnąć dla siebie.
Szkoda, że nie czytałem książki Bernanke, więc trudno mis się wypowiedzieć, czy jest oszołom i psuj czy też dobrze czyni. Czytałem za to trochę Alana Grynszpana i powiem, że nie jest to wcale żaden lebiega.
Ale jak czytam takie krotochwile, jak poniżej to trudno mi wstrzymać się przed komentarzem.
„Balcerowiczowi należy się porównanie do takich mężów stanu jak np. były szef Fedu Paul Volcker, a nie do pajacyków jak Greenspan i Bernanke.”
Faktycznie P.Volker to był dużego formatu gość, wielka figura, i ciałem i czynem, i nijak nie da się do niego porównywać jakiegoś Balcerowicza, psuja ekonomicznego, który miał luki w podstawach zarówno mikroekonomii jak i makro, a wykreowany został na guru ekonomii praktycznej, nie wiadomo dlaczego.
PS
Temat polityki Bernanke jest wielce ciekawy, może się rozwinie i pogłębi.
Coś do przemyśleń ze strony zerohedge.com
http://www.zerohedge.com/article/fed-balance-sheet-hits-new-record-255-trillion-bank-reserves-hit-13-trillion-all-time-high
taka mała glossa (byłem w Empiku i zobaczyłem okładkę tygodnika Time, która ładnie oddaje ten podział opinii na temat upadku US)
http://www.time.com/time/nation/article/0,8599,2056610,00.html
Pingback: Blogi bossa.pl » Cena ropy w czasach zarazy