Analiza Techniczna u źródeł, część 5

Moim zamiarem nie jest przekonywanie za wszelką cenę do A.T., ani stawianie jej pomników, a na pewno nie degradowanie jej roli i funkcji. Wszystko co piszę w tym temacie ma jeden zasadniczy cel – pokazywanie wszystkich jej pożytków i ograniczeń (słabych i silnych punktów) przez jak najbardziej obiektywne i wielostronne zweryfikowanie jej efektywności.

Nieustannie obserwuję w rozmowach, mailach i czytając dyskusje, że ze zrozumieniem siły i słabości A.T. są problemy. Pół biedy jeśli słyszę o nich od początkujących czy wątpiących albo zrażonych, gorzej jeśli nonszalancja w traktowaniu efektywności A.T. wyziera z tekstów aspirujących do miana profesjonalnych.

Do znudzenia będę przypominał, że skuteczna A.T. jest kwestią wyboru obiektywnych lub quasi-obiektywnych narzędzi graficznych i ilościowych w jednym z dwóch układów:

1/ Albo w całości podporządkowujemy trading i wszystkie decyzje Analizie Technicznej z możliwością weryfikacji źródeł (nie)skuteczności  w każdym miejscu

2/ Albo do Analizy Technicznej dodajemy własne , „intuicyjne” elementy, narażając się na niemożność weryfikacji tego ile z przyczyn porażki lub sukcesów pochodzi rzeczywiście z A.T., a ile z naszych kompetencji

O A.T. popełniłem tutaj już kilkadziesiąt wpisów a temat nadal nie jest skończony. Chciałbym by jak największa ilość praktyków odnalazła i zrozumiała powody nieskuteczności narzędzi technicznych, których używają, jak też celowość ich użycia w ogóle. Dlatego nowych tekstów o A.T. w przeróżnych kontekstach pojawi się jeszcze sporo. Dziś spojrzenie od strony naukowej, akademickiej. Myślę, że wielu z Czytelników to zaciekawi gdyż z tej perspektywy o A.T. nie mówi się za wiele. A powinno gdyż akademicka krytyka bardzo pobudza dyskusję i wymusza doskonalenie i warsztatu i aparatu badawczego jak i procesu wnioskowego.

Wybrałem więc bardzo krótką ale treściwą pracę Martina Sewella pod prozaicznym tytułem „Analiza Techniczna”. Autor pracuje obecnie na Uniwersytecie w Cambridge, zajmując się badaniami klimatu ale również pracami nad finansami, a szczególnie właśnie A.T. czy też algorytmami.

Spośród wielu akademickich definicji Analizy Technicznej spodobała mi się właśnie jego. Nawiązuje ona do samej ceny instrumentów, gdyż tak naprawdę przestało mieć znaczenie w XXI wieku na ile rynki poruszają się w trendach i na ile dyskontują wszystko z otoczenia. Jego definicję A.T. można zapisać wzorem:

E(pt:t>0|dt:t−n…0)

Gdzie:

p to cena

t to czas

d to dane generowane przez podaż i popyt na parkiecie

Tłumacząc ten zapis na język ludzki:

Analiza Techniczna to sztuka wnioskowania o prawdopodobieństwie poziomu przyszłej ceny rynkowej poprzez analizę danych generowanych w procesie handlu instrumentami.

Osadza się to na założeniu, że rynek dyskontuje wszystko OPRÓCZ informacji generowanej przez akcję rynku (czyli oprócz cen), a więc wszystko czego potrzebuje analityk techniczny to dane z notowań.

Na marginesie – tu pojawia się ciekawy dylemat, który zresztą stawia sam autor:

Skoro klasyczne dogmaty A.T. zakładają, że rynek dyskontuje wszystko, to dlaczego nie dyskontuje on informacji płynących z historycznych cen (albo inaczej dlaczego A.T. nie dyskontuje samej siebie?). To nieco filozoficzne pytanie, zostawiam je czytelnikom 🙂 Przybliżę tylko o co w nim chodzi.

Otóż w bieżących cenach znajdują jak najszybciej odzwierciedlenie (zostają zdyskontowane) wszystkie newsy z otoczenia jak i nastroje inwestorów (emocje, obawy, nastawienia, błędy) co znaczy, że jeśli na przykład wypłynie z serwisów zła wiadomość dla spółki, to rynek (inwestorzy) nie czeka z przełożeniem jej na zmiany w poziomie cen akcji owej firmy. Nie ma przerwy, nie wisi ów news w powietrzu, reakcje są zwykle natychmiastowe ale rozciągnięte w czasie. Tymczasem rynek nie dyskontuje w ten sam sposób, czyli natychmiast, tego co jest materiałem bazowym dla technika – układów cen, które się powtarzają czyli pewnej nieefektywności zapisanej w danych. Im dłużej ta nieefektywność trwa (nie jest dyskontowana) tym lepiej dla analityka technicznego. Rynek efektywny nie powinien pozwalać regularnie zarabiać, na przykład na strategii wybicia z kanału cenowego, a mimo to legendarny team Turtles zarabiał na tym setki milionów $.

Wiem, że to dość abstrakcyjne i trudne do zrozumienia dlatego zostawiam temat pasjonatom, to była jedynie ciekawostka.

Sewell w swojej pracy analizuje dziesiątki prac akademickich na temat skuteczności i słabości A.T., stawiając wnioski i diagnozy naprawdę warte bliższego poznania. Dlatego z przyjemnością zrobię to w kolejnym wpisie.

CDN

—*Kat*—

13 Komentarzy

  1. Lucek

    „p to cena,
    t to czas,
    d to dane generowane przez podaż i popyt na parkiecie”

    Bo na rynku są tylko dwie strony, kupujący i sprzedający.
    Tylko jedna z tych stron uzyskuje przewagę powodując wzrost lub spadek ceny.
    Dzięki temu posługując się PA można wywnioskować o przyszłym jej poziomie.
    PA działa na każdym rynku i na każdym interwale.
    Ale nie miałem pojęcia jakim wzorem to zapisać:)
    Na szczęście mam wykres, który kreśli się na konkretnym interwale i na konkretnym poziomie cen.
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/f6a4427295a7b18c.html

  2. exnergy

    Tak właśnie sobie skojarzyłem, że traderom dyskrecjonalnym z wiadomych, bardzo ludzkich powodów wygodniej/przyjemniej jest jak wykres jest bardzo „choinkowy”. Tyle, że jutro 3 Króli, więc za niedługo trzeba będzie rozbierać choinkę ze świecidełek. Łańcuchy średnich, bombki wskazówek systemów opartych na ATR, tysiące wskaźników pokazujących w gruncie rzeczy to samo itp trele morele pójdą na strych. I tak samo jest z traderami, którzy dojrzewają. Ich wykresy stają się wolne od szumu. Skoro cena dyskontuje wszystko i jest najszybsza, to wszelkie jej derywaty tylko mogą zaburzać obraz.

    Czy właśnie cena nie jest wspólnym mianownikiem, na który zwracają uwagę wszyscy? Czy jakiś „fancy” kosmiczny wskaźnik może być więcej warty niż rzut monetą?

  3. Zdzich

    Mógłbyś Lucek zostawić jakiegoś maila do siebie?Pozdrawiam

  4. lesserwisser

    @ Kathay

    „Analiza Techniczna to sztuka wnioskowania o prawdopodobieństwie poziomu przyszłej ceny rynkowej poprzez analizę danych generowanych w procesie handlu instrumentami.

    Osadza się to na założeniu, że rynek dyskontuje wszystko OPRÓCZ informacji generowanej przez akcję rynku (czyli oprócz cen), a więc wszystko czego potrzebuje analityk techniczny to dane z notowań.”

    Chyba czegoś tu nie rozumiem, bo wydaje mi się, że ta definicja jest wewnetrznie logicznie sprzeczna.

    Jeśli AT to sztuka wnioskowana w oparciu o analizę danych generowanych przez handel giełdowy (poziom cen otwarcia i zamkniecia, min-max, wolumen, LOP etc) to jak może tych danych, czyli cen, akurat nie brać pod uwagę? Tak się chyba nie da! Cuda jakieś czy co?

    Może jestem taki bardziej oldskulowy ale próba wytłumaczenia tego
    paradoksu do mnie nie przemawia, a ponieważ nie jestem jakimś pasjonatem AT, więc nie chce sobie nad tym łamać głowy, a chciałbym zrozumieć.

    Ciekawe czy studenci AE skumali o co tu biega, bo w końcu mają świeższe głowy?

    Może ktoś inny tez pomoże rozszyfrowac tę ciekawostkową zagadkę.

    A tak na marginesie to to lecture note dla studentów z wykazem literatury do studiowania to faktycznie bardzo krótka ( zaledwie 4 strony bo odliczeniu bibliografi i wstępu) ale czy „treściwa praca”?

    Zupełnie nie rozumiem co Ci się tak podoba w tej definicji TA więc podam moją ulubioną bo jest właśnie krotka i treściwa!

    „badanie ruchów cenowych bez odnoszenia ich do wartości” (Elli Gifford były praktyk).

    @ Lucek

    „Ale nie miałem pojęcia jakim wzorem to zapisać:)”

    Myślę, że coś mogę podpowiedzieć bo podany wzór niezbyt dobrze oddaje pozytywne działanie PA (moim zdaniem oczywista), więc proponuję następujacy:

    ∑_(x=0-n) xv δ(pa+)= Δ SKG , dla x(0-n) 🙂

    Już wyjaśniam – ( δ(pa+ ) suma indywidualnych jednostkowych zarobków na PA (dodatnich oczywiście zdyskontowanych przyrostów cenowych) pomnożona przez (x) – ilośc dokonanych transakcji (od 0-n) razy (v) – wolumen konkretnej transakcji równa się (Δ SKG) globalny prxzyrost stanu środków na koncie giełdowym.

    :)- to emot śmieszek.

    Bo delta plusowa (δ, Δ) to zarobek jęśli faktycznie PA działa na każdym rynku i na każdym interwale, bo wtedy stratom mówimy pa pa.

    A jeśli PA działa zawsze i wszędzie to siłą rzeczy i TA też działa zawsze i wszędzie więc wszelkim krytykom wytrącamy argumenty.

    @ exnergy

    „Ich wykresy stają się wolne od szumu. Skoro cena dyskontuje wszystko i jest najszybsza, to wszelkie jej derywaty tylko mogą zaburzać obraz.”

    Z tym szumem to trafiłeś w sedno (może to rozwinę), problem w tym że robi się tu wiele hałasu o nic, z tym fancy wzorem, który niewiele wnosi i w teorii i prasktyce.

    PS

    Na chorobie to mi się rożne rzeczy w głowie roją bo jestem jakiś taki zgorączkowany czytając takie teksty.

  5. Lucek

    @ lesserwisser
    „Bo delta plusowa (δ, Δ) to zarobek jęśli faktycznie PA działa na każdym rynku i na każdym interwale, bo wtedy stratom mówimy pa pa”

    To, że PA działa na każdym rynku, znaczy tylko tyle, że na każdym rynku są zawsze dwie strony (kupujacy/sprzedajacy).
    To, ze PA działa na każdym interwale, znaczy tylko tyle, że obojętnie jaki interwał bedziesz obserwował, zawsze znajdziesz poziomy cen, na których jedna ze stron rynku kupując lub sprzedając uzyskuje przewagę, tworząc kolejne HH HL LH LL.
    To, czy stratom powiesz pa pa zależy od tego jak szybko opanujesz proces myślenia, który właściwie pozwoli ci ocenić, czy kolejny dołek jest wyższy czy niższy od poprzedniego, a kolejna górka jest niższa czy wyższa od poprzedniej.
    Zrozumienie działania PA jest proste, ale droga do zysków jest kręta,
    ponieważ zwoje mózgowe są poskręcane i każdy ma je poskręcane inaczej:)

    @ Zdzich
    fw.20(małpa)interia{dot}pl

  6. exnergy

    @lesserwisser
    „Jeśli AT to sztuka wnioskowana w oparciu o analizę danych generowanych przez handel giełdowy (poziom cen otwarcia i zamkniecia, min-max, wolumen, LOP etc) to jak może tych danych, czyli cen, akurat nie brać pod uwagę? Tak się chyba nie da! Cuda jakieś czy co?

    Może jestem taki bardziej oldskulowy ale próba wytłumaczenia tego
    paradoksu do mnie nie przemawia, a ponieważ nie jestem jakimś pasjonatem AT, więc nie chce sobie nad tym łamać głowy, a chciałbym zrozumieć.

    To proste – od razy zrozumiałem. Chodzi o to, że cena jest tylko nośnikiem, a oceniającym jest trader. Gdyby cena sama siebie oceniała, to rynek byłby zgodny z EMH.

  7. exnergy

    Do Lucka – tyle, ze nie zawsze te sekwencje HLi HH sa poukladane ksiazkowo, a raczej, czlowiek wyszukuje ksiazkowych stacjonarnych ukladów w czyms co jest niestacjonarne. Na tym wszyscy kruszą kopie. Poza tym ci co zarabiaja dyskrecjonalnie na PA to maja nieuswiadomione doswiadczenie, ktorego inni nie moge przeniesc na algorytmy, stad wiele osob z backgroundem w IT mowi, ze PA sucks.

  8. lesserwisser

    @ Lucek

    Tworząc kolejne sekwencje HH HL LH LL siłą rzeczy dają nam trendy, które podobno już nie istnieją, przynajmniej według analizy technicznej XXI wieku! 🙂

    „Zrozumienie działania PA jest proste, ale droga do zysków jest kręta, ponieważ zwoje mózgowe są poskręcane i każdy ma je poskręcane inaczej:)”

    Pierwszą część zdania zapisuje złotymi zgłoskami w swoim kajeciku, z niewielką modyfikacją, ale nie odbierając splendorów autorowi, jako:

    „Droga do zrozumienie działania PA jest prosta, ale droga do zysków jest kręta” (Lucek).

    Odnośnie zaś drugiej części zdania to aluzju poniał! 🙂

    Piszesz rzeczy oczywiste (oczywiście dla mnie niekoniecznie), którym trudno zaprzeczyć ale na szczęście wychodzi na to co mówiłem – jeśli
    działa PA to działa i TA.

    A teraz dopowiem jeszcze, że jeśli działa TA to działa i PA.

    A dlaczego? Ano wynika to z samych podstaw analizy technicznej, bo zasadniczo to co się dzieje na rynku da się sprowadzić do price action. Chociaż nie wszyscy studenci AT, już zdają sobie z tego sprawę. Ja też prawie zdążyłem to zapomnieć.

    Ale mamy winnego tego stanu rzecz, którego prosimy tłumacz ty nam
    tak nie tłumacz.

    Dlatego też pozwolę sobie w tym miejscu przytoczyć cytat z książki „dziadka” Murphego „Analiza techniczna” str 1-2 (tytuł oryginału Technical analysis of the futures markets…..), bo się to może przydać w przyszłej dyskusji.

    Tłumaczenie polskie miejscami uzupełniam angielskimi odpowiednikami z oryginału, bo wtedy oczywiste staje się jeszcze bardziej oczywiste a nieoczywiste staje się oczywistsze:

    „Analiza techniczna to badanie zachowań rynku (market action), przede wszystkim przy użyciu wykresów, którego celem jest przewidywanie przyszłych trendów cenowych. Termin „zachowanie rynku” (market action) dotyczy trzech podstawowych źródeł informacji, jakimi posługuje się analityk, to znaczy ceny, wolumenu oraz otwartych kontraktów (open interest).

    Mówienie o „zachowaniu cen” (price action) wydaje się nazbyt wąskim ujęciem, ponieważ dla większości analityków badających rynki towarowe wolumen i otwarte kontrakty (open interest) stanowią nieodłączną część analizy rynku. W dalszych częściach tej pracy będziemy obu tych terminów używać zamiennie, ale warto pamiętać o poczynionym tu zastrzeżeniu.”

    Dlatego Murphy pisze:

    „Twierdzenie „rynek dyskontuje wszystko (market action discounts everything” można prawdopodobnie uznać za kamień węgielny analizy technicznej.” Podobnie zresztą twierdzą i inni autorzy i praktycy AT.

    Zauważmy, nie market, nie market price, tylko market action (czyli price action plus trading action (activity). Może robi to jakąś różnicę? Kto wie!

    @ exnergy

    ”To proste – od razy zrozumiałem. Chodzi o to, że cena jest tylko nośnikiem, a oceniającym jest trader. Gdyby cena sama siebie oceniała, to rynek byłby zgodny z EMH.”

    Dla jednych proste dla drugich nie bardzo i wcale nie jestem przekonany co do tego wyjaśnienia, a lubię rozumieć sens i czuć logikę.

    Wy młode bystrzaki macie elektronowe mózgi łapiecie w lot i szybko przyswajacie, a u mnie już centralny procesor sfatygowany, powolny, pamięć ograniczona, więc muszę wszystko powoli przemyśleć, odpowiednio przetrawić by zrozumieć i przyswoić.

    Ale ma to też i swoje dobre strony, bo wydaje się że chyba rozkminiłem o co może biegać w tym zdaniu, z niewielką pomocą moich przyjaciół.

    Efekty tej myślówki są wręcz zaskakujące i nie mniej zabawne. Zupełne kwik pro kwok.

    No to do jutra.

  9. Lucek

    @ lesser

    TA to dla analityków, jak sam napisałeś.
    PA to dla traderów.
    Analitycy mają zwoje bardziej poskręcane, pewnie mają ich więcej.
    Dlatego mogą analizować, zastanawiać sie, snuć przypuszczenia i prowadzić niekończące się szkolenia i wykłady. Nie muszą natomiast podejmować żadnych decyzji odnośnie kupna czy sprzedaży. Mogą kontemplować się cytatami z książek i mają od cholery czasu.

    Trader ma ograniczony czas działania, musi podejmować decyzje tu i teraz, nie musi pamiętać tytułów przeczytanych książek. Jego zwoje mózgowe mają tylko tyle długości, aby mógł w nich pomieścić kilka formacji wykresowych.
    Analityk to poważna osoba, a taki trader to przy nim wyrobnik, który czasami sprawia wrażenie nie w pełni poczytalnego.

  10. lesserwisser

    @ Lucek

    A tam jak taki trader,, który czasami sprawia wrażenie nie w pełni poczytalnego, sobie trochę poczyta to będzie poczytalny.

    Podobno według przeprowadzonych badań wysoki stopień pofałdowania kory mózgowej nie ma wcale decydującego wpływu na wyniki zarówno analityków jak i traderów. On generalnie ułatwia ale czasem wręcz przeszkadza.

    Tajemnica sukcesu ma się sprowadzać do reguły 4Z: zapoznać się, zrozumieć, zapamiętać, zastosować. One raczej nie mogą się bez siebie obejść.

    A tak na marginesie to nie korci Cię choć trochę aby jednak dotrzeć aż do samych źródeł AT?

  11. Darkh

    „A tak na marginesie to nie korci Cię choć trochę aby jednak dotrzeć aż do samych źródeł AT?”

    tak tak w sam srodek debowego gaju Aresa ;]

  12. Lucek

    “A tak na marginesie to nie korci Cię choć trochę aby jednak dotrzeć aż do samych źródeł AT?”

    U samych żródeł AT:
    http://www.youtube.com/watchv=vIMwMsY0ndo&feature=player_embedded

  13. kathay (Post autora)

    Dyskontowanie oznacza odzwierciedlanie wszystkich informacji, mogących mieć wpływ na kurs, w bieżącej cenie. A.T. zakłada, że ceny z przeszłości i ich układy są również informacją. Jeśli dany układ cen (formacja) wskazuje wzrosty to jest to informacja, która powinna być jak najszybciej zdyskontowana (odzwierciedlona) w cenie jeśli rynek byłby efektywny. Ale nie jest, to jest właśnie ten paradoks. Nie jest gdyż znajduje odzwierciedlenie czasem nawet przez wiele tygodni czy miesięcy zanim rynek wzrośnie- to oznacza , że rynek nie jest w pełni efektywny. Exnergy miał więc sporo racji 🙂

Skomentuj lesserwisser Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *