O tytułowym filmie spekulowaliśmy, (a jakże, w końcu to nasza robota 🙂 ) na naszych blogach jeszcze przed premierą. Czas skonfrontować to z tym co rzeczywiście ujrzeliśmy.
Mówi się, że to najlepszy film Olivera Stone’a od lat. Być może, ale na pewno nie przebił pierwszej, kultowej już części. Sequele rzadko się udają, uważam, że tym razem również nie wyszedł. Zabrakło kilku elementów ale jednego z nich szczególnie: EMOCJI. Przynajmniej takich, które wbijały w fotel przy oglądaniu jedynki. Silniejsze emocje niż podczas seansu drugiej części czuję zawsze gdy przesadzę z pozycją na forexie 🙂 A może właśnie z powodu wysokiego ich poziomu w tradingu brakuje nam ich, lub też ich nie doceniamy, w innych aspektach życia?
Scenariusz był pisany niemal na gorąco i zmieniany wielokrotnie, dzięki temu mamy podgląd na ostatni kryzys – czuć jego powagę choć Stone nie rozlicza go z taką siłą jak na kontestatora przystało. I niestety zaplątały się do akcji mielizny. Jak choćby bajkowy, liryczny finał- miał być optymistyczny, bo ludzie się przecież zmieniają jak stwierdził sam Gekko, ale wyszło cukierkowato mdło.
Nie mówiąc o tempie akcji i narracji, które w obecnych czasach kultury obrazkowej musi być szybkie żeby ściągnąć widzów. Sięgnięcie po ‘wartkość’ akcji sprzed lat jest jak komórkowy telefon wielkości cegły w początkowej scenie, takie tempo to jednak licentia poetica, na którą mogą sobie pozwolić mistrzowie kina. Gorzej, że film z góry nie przeznaczono do masowego rozpowszechniania i szybko zszedł z nielicznych ekranów. Prawdopodobnie nie liczono (przynajmniej u nas), że widz zrozumie fabułę – bailouty, short selling, CDS-y być może przeszły w USA ale pewnie sprawiłyby sporo problemów w kraju nad Wisłą, w którym nawet kryzys się nie udał.
Na ten film czekało się głównie dla Gordona Gekko. W pierwszej części miał swoim łajdactwem w zamierzeniu kompromitować Wall Street i chciwą, bezwzględną finansjerę. Stone nadał mu jednak tak wyrazisty charakter, że zamiast parszywego łajdaka powstał wprawdzie bezduszny i cyniczny ale za to charyzmatyczny, wyrazisty, przebiegle inteligentny i nurzający się w przyjemnościach tego świata, magnetyzujący stylem bycia szwarccharakter. W rezultacie tysiące przyszłych adeptów finansów, inwestorów i spekulantów marzyło o podobnych szelkach, przylizanych do tyłu włosach i machinacjach wartych miliony za pomocą telefonu.
Tymczasem stworzenie jego nowego, powięziennego, psychologicznego portretu wyszło w sequelu mało wiarygodnie, choć miało być pewnie zaskakująco. Rynek jest jak mafia – z niego się tak po prostu nie odchodzi. Potwierdził to choćby realny prototyp Gekko – Ivan Boesky, który po wyjściu z więzienia ponownie zabrał się za zarządzanie. Tymczasem Gekko po 9 latach wychodzi i przez kilka kolejnych pisze tylko i po prostu książkę? Na której nie może zarobić na miejsce na balu charytatywnym? Przez ponad pół filmu scenarzyści próbowali nam wcisnąć, że stał się wilkiem z wyrwanymi kłami? Że czekał na niepewne 100 milionów przez tyle lat? Nie ma szansy, nie kupuję tego. Gekko stał się sobą tylko przez 5 minut gdy drapieżnie skupuje wszystkie toksyczne aktywa i upadające spółki by za chwilę 100 milionów zamienić w nieco ponad miliard, i potem gdy przychodzi do niego powierzyć pieniądze wiekowy inwestor, pamiętający Wielką Depresję z 1929 roku. Gekko to hiena finansowa ale ma swój styl. Czuje doskonale, że rynek jest u progu krachu, widzi, że nowe instrumenty są zabójcze, obserwuje, że chciwość to teraz powszechna idea, nadal wie jak zarabiać ale marnuje się na jakichś wykładach? Nieeeee, to zbyt płytkie …
Mówi się, że Michael Douglas ma szansę ponownie na Oscara za tę samą rolę. Nie wierzę. Ten Gekko to cień tamtego z pierwszej części, nie ma już tej charyzmy, nie magnetyzuje z ekranu, nie wzbudza tylu emocji. Nawet cytaty, które rzuca są wtórne, jak ten o broni masowego rażenia zapożyczony od Buffetta czy znane giełdowe powiedzenie o bykach, niedźwiedziach i świniach prowadzonych na rzeź.
Stone odmienia wyrażenie „hazard moralny” przez kolejne osoby ale tak jak w pierwszej części nie pojawiają się tutaj krystaliczne postacie związane z rynkiem, każdy jest tam w coś unurzany. Pieniądze zmieniają ludzi, a duże pieniądze ponoć deprawują. Miało być odniesienie do Madoffa i jego piramidy ale nie zauważyłem takiego wątku. Jest za to predator nowych czasów -James Bretton- który po części replikuje historię Johna Paulsona, grającego na krótko ogromnymi pozycjami przed wybuchem ostatniego kryzysu, po części uosabia skompromitowanych prezesów wielkich banków inwestycyjnych.
To zdaje się pierwszy film dla masowego odbiorcy, który nieśmiało zaczyna rozliczanie ostatniego Wielkiego Kryzysu (Wall Street ma za dużą władzę, spekulacja i życie na kredyt mają swoje granice). Ponoć Stone planuje 3 część. Nich zgadnę – Gekko wyda wojnę algorytmom? Tymczasem na światowe ekrany wchodzi film francuski pod tytułem (oryginalnym): Krach. Historia tradera, który tworzy system transakcyjny w oparciu o zmiany klimatu a potem robi się z tego bigos i flaki na ścianach. A ja marzę o czymś prozaicznym – jakimś serialu, może być fabularyzowany dokument, o prawdziwych luminarzach – Buffecie, Sorosu, Rogersie, Dennisie i innych…
—*Kat*—
….posłowie:
źródło: kadr z filmu „Wall Street”
………………
P.S. Konkurs forexowy BossaFX trwa od kilku dni. Rankingi można przeglądać -> tutaj . Walki w klatce to mam wrażenie zabawa przy tej jeździe po bandzie, którą obserwujemy:) Zdaje się, że w tym tempie każdy z pierwszej dziesiątki na 100 tys USD zapracuje sobie własnym kapitałem;-)
17 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
„P.S. Konkurs forexowy BossaFX trwa od kilku dni. Rankingi można przeglądać -> tutaj . Walki w klatce to mam wrażenie zabawa przy tej jeździe po bandzie, którą obserwujemy:) Zdaje się, że w tym tempie każdy z pierwszej dziesiątki na 100 tys USD zapracuje sobie własnym kapitałem;-)”
Albo bardzo szybko wyczyści konto. Przy okazji ktoś się zareklamuje ;).
Jest w tym filmie dość ważne przesłanie, ale mało kto to dostrzega, bo większośc już w połowie seansu smacznie chrapie, lub rozgląda się za wyjściem ewakuacyjnym. Mianowicie autor zwraca uwagę na wartość czasu; moim zdaniem, dobry inwestor to taki, który na początku potrafi kupic sobie trochę czasu, a potem potrafi w ten czas zainwestować wszystko, co ma.
Forexiarze śmigają, aż miło popatrzeć; trochę narwani, ale za nimi idzie cała armia inwestujących w czas, w sumie z optymizmem patrzę w przyszłość terenu między… tfu! do diabła – Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
O sobie mówię, że jestem pierwszym zwycięzcą tego konkursu – wygrałem sto tysięcy… co prawda groszy, ale to też pieniądz, np. wystarcza, by umówić się z nią na dziewiątą:
http://www.youtube.com/watch?v=2xlKRtF9FkE
P.S. Przedni tekst – ten o kryzysie nad Wisłą, ale mam małe deja vu, bo mam wrażenie, że gdzie już to czytałem.
Kornik
Dla mnie ten film jest zwyczajnie nudny, a już para młodych aktorów i cały ten ckliwy wątek melodramatyczny był rodem z Klanu czy innego podobnego dzieła.
Wywalić tę parkę i zrobić jakiś spektakularny pojedynek Brolina z Douglasem – to może wyszłoby coś lepszego niż skrzyżowanie M jak miłość z paroma wstawkami rodem z programów CNBC z ładnymi zdjęciami NYC w tle.
Nie lubię programów ani filmów o giełdach itp m.in. z tego powodu co lekarze nie lubią „Ostrego dyżuru”.
No ale jak ktoś wierzy, że dobre dane z gospodarki są gwarantem hossy, albo, że po dobrych wynikach kurs spółki będzie zawsze szczytował to może mu się taki film spodoba.
Film jest zbyt ckliwy, choć można obejrzeć go z drugiej strony z laską i nie będzie marudzić. 😀 Uważam, że pierwsza część która powstała zanim się urodziłem była o niebo lepsza.
„blue horseshoe loves anacott steel”
ZP napisał: (…)”para młodych aktorów i cały ten ckliwy wątek melodramatyczny był rodem z Klanu czy innego podobnego dzieła.”
____________
Fakt, LaBeouf raczej nie wygląda, jak Charlie Sheen albo, jak ten jopek, samowładny pan świata – z „25 godziny”. Ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto tak wygląda. Chociaż… teraz tak patrzę do lustra: rzymski nos – jest coś we mnie… 🙂 W tym przypadku Wall Street, to amerykańska sztampa – giełdowy spekulant musi wyglądać, jak superman, ponieważ człowiek sukcesu nie może wyglądać, jak Rysio z Klanu. 🙂 Tymczasem różnie bywa, pozory mylą.
ZP napisał: „Wywalić tę parkę i zrobić jakiś spektakularny pojedynek Brolina z Douglasem.”
____________
Gdyby to ode mnie zależało, to Gordon wyglądałby tak:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/29be25579b8633f6.html
A Bud Fox tak:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/7024b89740265eb0.html
🙂
P.S. A z Brolinem to polecam „Amerykańskiego gangstera”, świetny film, coś w sam raz dla tych z KNF-u, albo CBA. 🙂
BYKI PIERWSZA KREW
Dość o głupotach. Poważnie, co ja widzę:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d62b5445a5617017.html
– trwa długoterminowy trend wzrostowy,
– trwa średnioterminowy trend wzrostowy.
Krótkoterminowo, w kończącym się tygodniu w mechanizmie tym, coś mocno zazgrzytało.
OPERACJA „BURZA ZIMOWA”
Osobiście, jak to napisałem kilka dni temu, w rozmowie z Luckiem – kibicuję. Jednak od początku miesiąca pilnie obserwuję ruchy niedźwiedzia, a powody tego są następujące:
– nie podoba mi się włączenie drukarek przez FED,
– nie podobają mi się sygnały płynące z G20 – jeżeli administracja USA decyduje się na coraz ostrzejsze wypowiedzi pod adresem Chin, to być może jest gorzej niż nam się wydaje – w gospodarce amerykańskiej, ewentualnie może być gorzej w przyszłości – na skutek iskrzenia na linii Waszyngton-Pekin (nawiasem, administracja USA chyba zapomina, że Chiny są winne, ale tylko w połowie; w równym stopniu winni obecnej nierównowagi są sami Amerykanie, bo prawdopodobnie nie byłoby tego „bajzlu”, gdyby nie rozdęty do granic absurdu amerykański deficyt budżetowy),
– warto pamiętać, że krach nastąpił w październiku 2008, ale załamanie nastąpiło w listopadzie 2007, czyli dokładnie trzy lata temu,
– warto pamiętać, że u nas zaczęło się od „cofki” spod 3900, co dwa miesiące później zakończyło się aktywacją (naciąganego) podwójnego szczytu i jego realizacją, której kulminacja nastąpiła, gdy rynek obiegła radosna informacja o licznych trupach w szafach banku SocGen,
– gdyby obecnie taka „cofka” nastąpiła na rynku S&P, to można by zacząć spekulować o podwójnym szczycie o głębokości 200, i zasięgu 800,
– u nas byki mają mocne atuty, w postaci silnego oporu na 2600 i linii trendu całej hossy (obecnie ok. 2550),
– jednak zakres ruchów niebezpiecznie się wyostrza, co pozwala mi rozpocząć spekulacje o klinie na FW20,
– w przypadku napływania dalszych niepomyślnych wieści z giełd za oceanem, może nastąpić wyjście dołem z tej hipotetycznej formacji,
– dynamiczne wyjście dołem może poważnie zagrozić wspomnianym dwóm barierom.
Wydaje się, że w obecnej sytuacji, jaka kształtuje się na głównych rynkach, wyjście dołem jest już chyba przesądzone i testu tych barier nie unikniemy, a wynik tego starcia zadecyduje o dalszej przyszłości jesiennej hossy na GPW.
Wydaje się, że niedźwiedzie, które po śmiałym manewrze byków znalazły się w kotle miedzy 2600-2700 – łatwo się nie poddadzą i dopiero fiasko próby deblokady może je skłonić do kapitulacji.
Podsumowując, obecnie zalecam więc szczególną ostrożność i wysyłam ostrzeżenie przed możliwą „Burzą zimową” – operacją niedźwiedzi, której celem będzie próba deblokady kotła.
Co koledzy/koleżanki;) sądzą – należy spodziewać się spadków, czy też przedwcześnie sieję „defektyzm”:)?
Trader jest jak aktor – musi dobrze grać, a nie mieć opinię.
@Kornik
To jakis skecz? 😀
„Co koledzy/koleżanki;) sądzą – należy spodziewać się spadków, czy też przedwcześnie sieję “defektyzm”:)?”
Kornik, po co Ci opinia innych?
Trade what YOU see, not what think „koledzy/koleżanki;)”.
Nie chowajcie do mnie urazy, gdy Wam powiem, że rynek najwięcej uwagi poświęca mediom, bo jest medialny, że ho ho ho. Mniej uwagi poświęca sygnałom sprzedaży a podejrzewam nawet, że ma je w wielkiej pogardzie. Ale najbardziej rynek będzie się nudził i może wyłamać, gdy Kali ustawiać (set up), powtarzać te same Cwiczenia. Przekonanie moje wyssałem z pustyni i puszczy, z kultury osobistej Stasia, także z kultury angielskiej i afrykańskiej w czasach, gdy pierwsza cocalizuje tę drugą.
P.S. Gdym kończył kręcić ślimaka przy wjeżdzie na Trasę Łazienkowską ujrzałem lśniącą złocistą szarfę łososiowego blasku przy horyzoncie firmamentu a na niej wpiętą Różanopalcą Homera – Gwiazdę Poranną. Ciekawym, czy wykaże ja kondukt świec japońskich – Pomyślałem zaraz.
Nie mówcie czasem morningstar albo morgenstern, bo mnie diabli porwą!
Zawołajcie; „Jutrzenka śliczna jak boska panienka”(polski przekaz ludowy). O to Was proszę.
Odnosnie PS:
Czy liczba uczestnikow jest jawna?
Jesli tak to ilu ludzi wzielo juz udzial w konkursie?
@exnergy
Jak to mówią – trader, który dobrze gra i ma opinię, jest bogatszy od tradera, który dobrze gra i nie ma opinii.:)
@Pink Floyd
Traktuj jak Ci wygodnie. Widzę, że się śmiejesz, więc na zdrowie.:)
@Lucek
„Trade what YOU see, not what think “koledzy/koleżanki;)”.”
__________
Tak tez czynię, ale co to szkodzi zapytać, co też widzą inni, choćby dla zabicia czasu.
Cześć!
„ale co to szkodzi zapytać, co też widzą inni, choćby dla zabicia czasu”.
Ale trzeba wiedzieć gdzie pytać.
Przecież tutaj jest miejsce, w którym pisze się w całkowitym oderwaniu
od aktualnej sytuacji rynkowej. Liczy się elokwencja i ilość obcojęzycznych zwrotów, a to czy spada czy rośnie nie ma najmniejszego znaczenia.
Chcesz się skonfrontować z prognozami bez zbędnych słów, zaglądaj tu:
http://pawelszczepanik.blox.pl/html
Pan Paweł Szczepanik napisał kiedyś na blogu BRE (kryptoreklama?), że nie znosi pisania blogu i tych wysilonych AT klasycznych.
Pisanie o aktualnej sytuacji na blogach itp analizy jest jak rzucanie błotem na forum.parkiet.pl
@Lucek
Dziex za link.
Co do formuły blogu, to „nie gadoj gupot”;) – dobrze jest. Analizy są w dziale analiz, a tu jest więcej ogólnie. Co do poziomu tych analiz, to moim zdaniem Bosscy (jak ich kiedyś nazwał exnergy), trzymają równy i wysoki poziom (strasznie to „lisusoskie”, ale tak myślę).
Chciałem jeszcze napisać trochę na temat prostoty, tzn. zbędnych słów i wysilonych AT klasycznych, ale nic z tego nie bedzie – padam na twarz. Więc może tak:
Oglądałem kiedyś bardzo ciekawy dokument, który przybliżał widzowi Włochy, m.in kuchnię włoską. W pewnym momencie, przewodnik, znany kucharz, o przyrządzanych przez siebie potrawach, powiedział mniej więcej tak: „W kuchni prostota jest celem, nigdy punktem wyjścia.”
Niestety, ja mam z tym problem, tzn. kiedy myślę, to wystarczy rzut oka na wykres i na ogół wiem co robić (oczywiście w ramch strategii), ale kiedy potem chcę to zapisać, to lubię podkolorować (myślę obrazami), i zanim się obejrzę, powstają z tego całe epopeje 🙂 (patrz – wpis wyżej).
Ideałem jest oczywiście Sparta, czyli krótka forma.
Przykład: „Ociec, prać? Prać!”. 🙂
Czołem!
„Co do formuły blogu, to “nie gadoj gupot”;) – dobrze jest.”
Dobrze jest, ale nie beznadziejnie:)