Wyciskania cyferek z raportu o rzeczywistej dystrybucji zysków z akcji ciąg dalszy.
Każdy długoterminowy inwestor nadwyraz optymistycznie zakłada, że jego wiedza i umiejętności wystarczą do zbudowania portfolio akcji, którym nie zdarzy się utrata wartości podczas okresu trwania inwestycji i w porę wycofa się z tych najmniej rokujących czy wręcz bankrutujących. Ale gdyby przypomnieć historię choćby samych najjaśniejszych gwiazd parkietu to z takim optymizmem trzeba jednak nieco się powściągnąć. Analitycy, zarządzający, wydający rekomendacje czy instytucjonalni inwestorzy czyli profesjonalni uczestnicy gry do końca niemal przecież wierzyli w Lehman Brothers, Bear Stearns, Enron, Worldcom czy Elektrim albo Uniwersal. Ryzyko wpadnięcia w czarną dziurę papierów generujących straty w portfelu to więc nie tylko casus małych, nadmuchiwanych spółek choć oczywiście to one pakują się w kłopoty relatywnie częściej. Ale za to w blue chipy zwykle lokuje się proporcjonalnie więcej kapitału więc strata boli bardziej. Natomiast te o niskiej kapitalizacji mają większy potencjał wzrostowy (choć czasem tylko manipulacyjny).
Tradycyjna mantra ?buy and hold” (kup i trzymaj) przynajmniej w 1/3 przypadków jest chybiona co pokazywałem w poprzednim wpisie. Okazuje się, że pasywne inwestowanie na lata wymaga jednak pewnej aktywności a czasem, jak się okazuje, nawet nieco szczęścia! Dziś zresztą nawet w najpoważniejszych mediach branżowych otwarcie mówi się, że po ostatniej bessie strategia ?buy and hold” wyzionęła ducha w swej tradycyjnej formie.
Kolejny diagram z omawianego raportu przedstawia zwrot na kapitale z poszczególnych akcji w porównaniu do wzrostów samego indeksu Russell 3000 w tym samym okresie jak na wykresie z poprzedniego wpisu: styczeń 1983 – grudzień 2006. Tak więc moje poprzednie komentarze o cyklu życia akcji i tu mają zastosowanie.
Kolejne słupki pokazują ilość papierów, które mieszczą się w danym przedziale zysku (lub straty), zaznaczonym na osi poziomej. Przedziały są wyznaczone w ten sposób, że liczono całkowity wzrost kursu dla danej spółki w badanym okresie i odejmowano od niego całkowity zysk wynikający ze wzrostu indeksu w tym samym czasie. I tak słupki niebieskie grupują kolejne akcje, których zyski były wyższe niż przyrost samego Russella 3000. Odpowiednio czerwone to te papiery, którym nie udało się pobić przyrostu indeksu- są tutaj i te akcje które doświadczyły niewielkich zysków jak i te, które okazały się inwestycyjną klapą. Ponownie mamy rozkład z grubymi ogonami.
źródło: www.blackstarfunds.com
Co mówią owe słupki? Otóż bierna inwestycja typu zakup akcji do portfela i trzymanie latami okazała się aż w 64% gorsza niż wydanie tego kapitału po prostu na zakup samego indeksu- bez stresu, że może zbankrutować, bez analiz i taniej bo tylko z jednorazową prowizją. W przypadku 316 akcji zmiana kursu spółki była o 500% i więcej mniejsza niż indeksu. Po stronie inwestycji zyskowniejszych niż zwyżka samego Russell 3000 mamy tylko 36% wszystkich analizowanych spółek, z tego 494 papiery (6,1% całości) pobiły indeks o więcej niż 500%.
Jednym słowem, choć jest to bardzo uproszczony obraz, mamy 36% szans, że wyselekcjonowane przez nas spółki nadadzą sens naszej pasywnej inwestycji i premia za poniesione przez nas ryzyko będzie uzasadniona jeśli zdecydujemy się na giełdę zamiast np. lokaty bankowej. Alternatywa to oczywiście inwestowanie aktywne czyli timing (zmiana pozycji w zależności od koniunktury). Zaleca się więc sporą ostrożność słysząc kogoś kto próbuje nas przekonać, że ?kup i zapomnij” to najlepsza droga do zysków giełdowych. A tak właśnie twierdzą m.in. zwolennicy Hipotezy Rynku Efektywnego choć akurat ci nie bez częściowej racji, w świetle tych statystyk, proponują zainwestowanie w średnią rynkową. Tyle, że i to w tych czasach może się okazać drogą przez mękę – w ciągu ostatnich 10 lat zwrot na inwestycji w Russell 3000 przyniósł łącznie… 2,25% stratę 🙁 Czy można się dziwić rozczarowaniu kogoś, kto po 10 latach stresów widzi taki wynik na swoim rachunku?
—*Kat*—
5 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Selekcja-klucz do sukcesu
W zasadzie wstępne wyjaśnienia i uwagi odnoszą sie do części I wpisu. Poniewaz jednak jest to i tak całość to się nie będę rozmieniał na cżęśsci, moga byc i tu.
Okres życia w danym kontekście ( life time) oznacza nie tyle okres ile faktycznie istniała czy działała dana spółka ile w danym przypadku wypadku okres w jakim wchodziła w skład indeksu Russel 3000. Skład ten zmieniał się ze względu na tzw delistings i reconstitutions czyli bankructwa, wycofanie z giełdy, oraz zmiany składu indeksu z uwagi na niereprezentatywność spółki. Dlatego tez materiał porównawczy za lata obejmuje 8000 spółek podczas gdy indeks zawiera jedynie 3000. A wiec całkiem niezły przemiał w tych latach.
Jak sami piszą dane uwzględniają reinwestowanie dywidend zaś czy inflację, to trudno powiedzieć. Reinwestowanie dywidendy to dla nich kluczowa sprawa, gdyż jak twierdzi Eric Crittenden ? dokładność i wiarygodność bazy danych, jeśli nie została ona odpowiednio skorygowana o wielkość dywidend, jest mniejsza niż zero.
Jak zaznaczyli raport specjalnie to zrobiono by uzyskać zobiektywizowany obraz i uniknąć tzw servivership bias ? czyli skrzywienia pokazującego jedynie firmy, które odniosły sukces.
Ponieważ nie ma zapowiedziane części III podaje link do całości raportu i to z uzupełnieniem i komentarzem rozszerzającym pole widzenia, autorem których jest Mebane Faber, zamieszczających w swoich publikacjach opracowania Blackstarsów.
http://seekingalpha.com/article/108867-the-capitalism-distribution-fat-tails-in-motion
Warto zwrócić uwagę na fakt, iż we wspomnianym raporcie, opublikowanym po raz pierwszy tuz przed wybuchem kryzysu 2008, figuruje np. firma Bear Stearns jako jedna z gwiazd wzrostu (vide końcowa tabela) . Obecnie zaś jest to już lausy dog, który wypadł z gry, a jak pisze Mebane Faber, zastosowanie trailing stops pozwoliło by uniknąć tej kiszki. Wszyscy oni są zadeklarowanymi zwolennikami podążania za trendem.
A jaki z tego morał płynie ? Otóż nawet najsolidniejsze opracowania mają wartość jedynie relatywną, wiele zależy od czasu i miejsca publikacji. Miesiąc, dwa później i może być po ptokach.
A wiec co selekcja to nowa lekcja pokory wobec (swa)wolnego rynku.
Siądź gościu pod mym cieniem a odpocznij sobie, może wtedy coś odkrywczego zaświta w twej głowie. Może zajrzysz raz jeszcze co wcześniej pisałem, spojrzysz , podumasz, powiesz :kurcze, nie pomyślałem.
A odpowiedź jest prosta – słów wystarczy parę – nie ma co się podniecać – chodzi o zabawę. O gonienie króliczka, o szukanie Grala, o pobicie indeksów, których nie było i nie ma.
Śmierć i podatki -rzekł kiedyś Franklin : dwie rzeczy pewne i bez zastrzeżeń. Ja się postaram napisać szerzej – nie tylko fiskus, nie tylko kostucha, ale i także pośrednika fucha.
Prowizje, marże, narzuty i spready – nie będzie nigdy pośrednik miał biedy. Nie trzeba tutaj w Mensie zasiadać, wystarczy tylko z rozsądkiem pogadać. Chyba to proste i jasne jak słońce – gdzie dwóch się bije, tam leżą pieniądze.
lesserwiser – co do jednego niekoniecznie musisz mieć rację:
lifetime może oznaczać rzeczywisty czas trwania życia spółki na giełdzie a nie tylko w ramach zaliczenia jej do indeksu choć te nieujęte 2% to muszą być kompletne śmieci, które niewiele wnoszą do raportu
Pamiętajmy, że skład indeksów jest czesto zmieniany,więc tak czy owak,pewne zmiany w portfelu musialyby zachodzic gdy ktos stosowal kup i zapomnij
@ kathey
Nie jest wykluczone, że może być tak jak piszesz i lifetime może oznaczać rzeczywisty czas trwania życia spółki na giełdzie a nie tylko w ramach zaliczenia jej do indeksu, tak jak ja to zrozumiałem w pierwszym czytaniu.
Przeczytałem odnośne fragmenty jeszcze parę razy i jestem coraz bardziej głupi, bo po forsownej analizie logicznej i językowe widzę też trzecią możliwość ? lifetime może tu również znaczyć ? ? okres objęcia analizą?, albo nawet i jedno i drugie.
To ?dookreślenie? – ?that would have qualified for membership in the Russell 3000 at some point during their lifetime? ? skłonny jestem obecnie rozumieć następująco – ?które kwalifikowały się do zaliczenia do indeksu R3000 ( lub też mogły być/były nim objęte) , w czasie/okresie gdy notowane były na giełdzie (co wynika z wcześniejszej informacji) w analizowanym okresie? ? ten ostatni dopisek logicznie mi wynika z kontekstu pozostałych dwóch użyć tego lifetime.
Czyli niekoniecznie musiały wchodzić w skład indeksu. ???
Czyli i tak i siak albo owak. Na szczęście naukowcy piszą precyzyjniej.