Tajniki market makingu (animacji)

Prosto z Amsterdamu, specjalnie dla naszego bloga, wywiad z Jakubem Chawłowskim, specjalistą od animacji opcji.

Bardzo się cieszę, że Kuba zgodził się uchylić drzwi od kuchni swojego warsztatu pracy i znalazł czas i chęci, za co jestem niezmiernie wdzięczny, by podzielić się swoimi doświadczeniami, obserwacjami i radami. Nie wyczerpuje to zapewne tematu dlatego umówiliśmy się, że odpowie na ewentualne pytania, które mogą się pojawić ze strony czytelników. Proszę zadawać je albo w komentarzach albo na mój adres: kathay(at)bossa.pl lub kathay(at)interia.pl, zbiorę je wszystkie i przekażę Kubie, odpowiedzi powinny pojawić się w jednym z kolejnych wpisów. Z jednym zastrzeżeniem – nie ma szans na uzyskanie odpowiedzi typu ?gotowce inwestycyjne”, z oczywistych powodów. Miłej lektury!

Myślę, że dobrym wstępem do naszej rozmowy byłaby krótka prezentacja profilu działania firmy, w której jesteś zatrudniony.

Jestem związany z jednym z większych trading house’ów w Amsterdamie. Jest to spółka notowana na giełdzie, prowadząca działalność na praktycznie wszystkich rynkach. Posiada kilka oddziałów w Europie, jest obecna w USA i właśnie rozwija działalność w Azji. Profil działalności jest szeroki – od day tradingu i animacji rynków, przez algo-trading, działalność brokerską aż po tworzenie platform tradingowych dla klientów indywidualnych i zarządzanie majątkiem. Oczywiście poszczególne działy operują niezależnie od siebie w oparciu o system tzw ?chinese walls” (?chińskie mury”) w celu uniknięcia oskarżeń o front trading i zapewnienia najwyższych standardów bezpieczeństwa.
Wiem, ze tego typu stwierdzenia często brzmią dość sztucznie i wiele osób uważa, że tego typu firmy wykorzystują wszelkie dostępne informacje aby zarobić kosztem swoich klientów – jednak ewentualne długoterminowe konsekwencje są zdecydowanie bardziej dotkliwe niż potencjalne korzyści. Tak naprawdę żadna szanująca się firma nie zaryzykuje utraty licencji czy członkostwa w giełdzie dla jednorazowego zysku.

Na czym polega w szczegółach praca na stanowisku, które powierza ci firma i czego od ciebie oczekuje oraz jak przygotowuje?

Jako animator rynku opcji mam bardzo precyzyjnie określone zadanie – zapewnienie płynności poprzez ciągłe kwotowanie wszystkich (lub niektórych – zależnie od tego czy dla danej spółki pełnię rolę primary czy competitive market makera) serii opcji dla wybranych spółek lub indeksów na Nyse Euronext.
Nasza umowa z giełdą precyzuje stawiane nam wymagania, z których jesteśmy skrupulatnie rozliczani. Główne kwestie narzucane przez giełdę to okres w którym kwotujemy opcje (przynajmniej 90% czasu w którym rynek jest otwarty), minimalny size (wielkość), który jesteśmy gotowi kupić bądź sprzedać (różny w zależności od płynności instrumentu bazowego i daty wygaśnięcia opcji) i maksymalny spread – czyli różnica między kwotowaną przez nas ceną zakupu i sprzedaży danej opcji – czyli nasza marża (oczywiście im mniejsza tym lepiej dla klienta). Jako, że do każdej spółki przypisanych jest co najmniej kilku animatorów z różnych firm a kolejne licencje są przyznawane w oparciu o dotychczasowe wyniki, pomiędzy animatorami panuje duża konkurencja w wyżej wymienionych parametrach. Dzięki temu rynek opcji jest bardzo płynny i pozwala zawierać transakcje o dużym wolumenie przy zachowaniu jednocześnie niewielkiej marży (jest to zjawisko bardzo korzystne dla inwestorów, jednak z punktu widzenia animatora stanowi to duże utrudnienie).
To są moje obowiązki ?zewnętrzne”, natomiast dodatkowo pojawiają się wymagania wewnętrzne firmy dla której pracuję. Należą do nich między innymi – zarządzanie portfolio opcji i akcji / kontraktów w celu minimalizacji ryzyka i jednoczesnej maksymalizacji zysków. Mówimy tu o ryzyku ogólnym tzw. haircut, na które składa się wiele elementów – ruch instrumentu bazowego, zmienność i jej struktura terminowa, stopy procentowe i ich struktura terminowa, struktura dywidend i wiele innych czynników. Gdybym jednak chciał scharakteryzować swoje obowiązki jednym zdaniem, najprościej byłoby powiedzieć ?zarabianie pieniędzy przy zachowaniu możliwie niskiego poziomu straty maksymalnej”.
Oczywiście osiągnięcie tych celów nie jest proste i wymaga wielu przygotowań i umiejętności. Dla tego wszyscy market makerzy przed przystąpieniem do pracy przechodzą szkolenie teoretyczne i praktyczne, trwające od 6 do 9 miesięcy. Obejmuje ono teorię opcji oraz jej wykorzystanie w praktyce i z tego co wiem zupełnie nie przypomina wiedzy, którą na ten temat można zdobyć np. na wyższych uczelniach ekonomicznych. Szkolenie podzielone jest pomiędzy teorię oraz praktykę i daje szansę zweryfikowania wszystkich zagadnień teoretycznych na realnym rynku – co pozwala dość szybko zorientować się, które elementy są kluczowe a które można pozostawić ?na później”.

Jak trafia się do tego rodzaju profesji?

Tak naprawdę to tak jak do każdej innej. To oczywiście duże uproszczenie, ale potrzebne jest zainteresowanie konkretnym zajęciem, chęć nauki nowych rzeczy i pewne cechy charakteru, które umożliwią przetrwanie w wybranym środowisku.
Specyfiką tego konkretnego zawodu są (oprócz znajomości rynków, zdolności analitycznych, matematycznych, strategicznych i jakichkolwiek innych nabytych w toku edukacji) pewne cechy mentalne, bez których nie ma właściwie szans na sukces. To przede wszystkim łatwość podejmowania decyzji i odpowiedzialność za nie (każda transakcja niesie ze sobą różnego rodzaju skutki a czasu na decyzję nie ma zbyt wiele), umiejętność przyznania się do złej decyzji i szybkiej nauki (złe transakcje zdarzają się zawsze i każdemu – sztuką jest się do nich przyznać i nie popełniać tych samych błędów) oraz odporność na stres. Szczególnie ta ostatnia cecha jest istotna w przypadku market makera. Trzeba pamiętać o tym, że animator nie ma stop loss’a, ma obowiązek stałego kwotowania więc nie może wycofać się z rynku, a rozmiar pozycji często jest tak duży, że nie ma możliwości jej zamknięcia lub odwrócenia w dowolnym momencie. Często możemy znaleźć się w sytuacji gdy pozycja jest mocno tracąca a my musimy działać maksymalnie efektywnie w celu minimalizowania strat.

Kilka zdań o tym jak wygląda twój typowy dzień pracy.

Typowy dzień pracy zaczyna się godzinę przed otwarciem rynków. W tym czasie kontrolujemy nasze pozycje (wykonanie opcji z poprzedniego dnia), zapoznajemy się wiadomościami z rynków, sprawdzamy istotne wydarzenia, które mają mieć miejsce w danym dniu. Otwarcie i następne dwie godziny to najczęściej najintensywniejsze momenty pracy. Wszystko uspokaja się w porze lunchu i jest czas na zjedzenie czegoś czy wyjście na siłownię. Kolejny szczyt aktywności związany jest zwykle z otwarciem giełdy w USA i najczęściej dość duża aktywność trwa aż do zamknięcie giełd europejskich. Oczywiście bywają dni bardzo spokojne jak i te zupełnie szalone, na przykład kiedy spółki podają swoje wyniki finansowe czy pojawiają się jakieś spekulacje czy plotki – wtedy często nie można odejść od komputerów nawet na moment. Dzień kończy się wypełnianiem formularzy transakcji z brokerami i ewentualnymi spotkaniami zespołu wraz z dyskusją na temat tego co dzieje się na rynkach. Jak widać jest to dość długi dzień – średnio spędzamy w biurze 10 godzin dziennie.

Ile dziennie transakcji przeprowadzasz i na jak dużą skalę, o ile to nie tajemnica?

Na wstępie chciałbym wytłumaczyć dwie sprawy:
Pierwsza z nich – każdy z market makerów zarządza pozycjami kilku spółek – większych i mniejszych, dobranych tak aby zapewnić minimalną ilość transakcji konieczną do wypracowania rozsądnego zysku a z drugiej strony wciąż możliwą do opanowania w dni, w których dużo się dzieje
Druga kwestia to podział transakcji – z jednej strony screen trading – czyli transakcje elektroniczne, zawierane za pomocą myszki komputerowej a z drugiej rynki profesjonalne – czyli transakcje zawierane przez brokerów.
Ilość transakcji ekranowych jest dość duża, jednak ich rozmiar jest ograniczony przez nasz maksymalny quote size. Z kolei transakcji brokerskich jest zdecydowanie mniej, jednak ich rozmiary są zdecydowanie większe. Ciężko mówić tu o dokładnych rozmiarach ale można przyjąć, że dziennie zawieram kilkaset transakcji ekranowych na kilkadziesiąt lub kilkaset opcji każda i kilka transakcji z brokerami na kilkaset lub kilka tysięcy opcji każda.

Na czym polega twoja przewaga (the edge) jako market makera nad resztą rynku?

W tej kwestii nie mogę powiedzieć zbyt wiele. Wydaje mi się że naszą przewagę można klasyfikować w trzech kategoriach:
1/ Przewaga wiedzy – czyli znajomość teorii i wiedza ?historyczna” czyli pewnego rodzaju scenariusze o największym prawdopodobieństwie
2/ Przewaga kosztów – jako animatorzy mamy niższe koszty transakcyjne, pozwalające na aktywne hedgowanie i dostosowywanie pozycji
3/ Przewaga technologiczna – czyli oprogramowanie tradingowe, modele wyceny i czas reakcji (ale to jest głównie pole dla konkurencji pomiędzy poszczególnymi animatorami)

Czy mógłbyś choć w przybliżeniu określić jak wygląda zyskowność takiego zajęcia, rozliczenie twoich wyników i jak ty sam jesteś premiowany?

Jest zyskowne. Wszystko oczywiście zależy od wielkości pozycji (czyli dostępnego kapitału i efektywnego zarządzania ryzykiem) i trafności decyzji market makera. Nie mogę mówić o konkretnych sumach ale za świadectwo niech wystarczy to, że market making jest najbardziej zyskowną działalnością firmy, z którą jestem związany.
Rozliczenie wyników jest w trybie rocznym, ocenie podlega wypracowany zysk w stosunku do średniego haircut’u, obiektywna trudność tradingu danym produktem i wkład w ogólny rozwój firmy. Premia to określony % wyniku rocznego pomniejszony o wypłaconą pensję i koszty operacyjne.

Jakie cechy uważasz za najistotniejsze by utrzymać się w tym zawodzie?

Te o których wspominałem w odniesieniu do tego kto ma szanse trafienia do tej profesji. Niesamowita odporność na stres i chęć ciągłej nauki – bo rynek staje się coraz bardziej konkurencyjny i coraz trudniej utrzymać pozytywne wyniki. Dodatkowo postępująca automatyzacja procesu tradingowego wymaga coraz większych zdolności modelowania i programowania – i najprawdopodobniej te umiejętności wkrótce staną się kluczowe.

Co uznajesz za największy mankament swojej pracy?

Stres i ilość czasu, który trzeba jej poświecić. Może jeszcze daleko idącą specjalizację, chociaż wiele ze zdobytych umiejętności można wykorzystać gdzie indziej. Jednak zdecydowanie nie jest to praca na długie lata – w pewnym momencie grozi nam wypalenie lub popadnięcie w rutynę – jedno i drugie gwarantuje jedynie straty i sztuką jest wycofanie się zanim ten moment nastąpi.

Czy rezygnując z tego zajęcia byłbyś w stanie zarabiać na własny rachunek w podobny sposób ?

I tak i nie. Zależy od tego jak bardzo podobny. Jako market maker wyceniam pozycję na zasadzie mark-to-market i tylko na tę różnicę płacę zabezpieczenie. Jako inwestor prywatny zmuszony jestem do ponoszenia znacznie większych kosztów. Dla tego gdybym dysponował odpowiednią ilością gotówki, żeby zapewnić wymagane finansowanie zabezpieczeń to raczej leżałbym na plaży w jakimś ciepłym zakątku świata a nie zastanawiał nad kolejną transakcją w ?stylu” market makera.
Z drugiej strony jestem w stanie wykorzystać swoją wiedzę do identyfikacji pewnych okazji, czy też błędów wyceny i ich wykorzystania. Jednak tak naprawdę market making i inwestowanie indywidualne to zupełnie inna gra i przestawianie się nie jest wcale łatwe.

Co wg Ciebie przesądza o tym, że tylko część traderów przeżywa dłużej na rynku? Co byś doradził tym, którzy myślą o w miarę stabilnym zarabianiu inwestując czy spekulując, nie tylko na rynku opcji?

To bardzo trudne pytanie. Pewnie większość osób będzie zawiedziona ale nie zdradzę tu żadnej wielkiej tajemnicy (bo takiej nie ma) i powtórzę to o czym inni mówią do znudzenia:
Dyscyplina. Dyscyplina w podejmowaniu decyzji, dyscyplina w zarządzaniu kapitałem i dyscyplina w egzekucji swoich założeń. To naprawdę jest takie proste i jednocześnie takie trudne. Wszystko zależy od umiejętności podjęcia decyzji i konsekwencji. Szczególnie w momencie gdy tracimy – nie oszukujmy się, że rynek zaraz wróci do ?naszego” poziomu, nie próbujmy w złości odrobić strat, nie kierujmy się emocjami – to bilet na ekspres do bankructwa. Radziłbym określić sobie pewne korzystne (w naszym mniemaniu) warunki wejścia na rynek, pewne absolutne warunki wyjścia (czyli stop loss) i pewne absolutne warunki zarządzania kapitałem (maksymalna wielkość pozycji, niezależnie czy mamy dobrą passę czy też ciągłego pecha).
Ale ten temat jest dobrze znany – a ja nie czuję się autorytetem, który mógłby udzielać dokładnych wskazówek, więc odsyłam do innych źródeł jedynie zaznaczając swoją opinię.

Jak oceniasz użyteczność Analizy Technicznej w kontekście twojej profesji i zarabiania w tradingu w ogóle ?

Pytanie dla mnie dość podchwytliwe. Ja jestem zasadniczo na NIE, ale… Zawsze musi być jakieś ?ale”. Moim zdaniem warto znać podstawy AT, ponieważ większość inwestorów indywidualnych na nich bazuje. Znając główne poziomy dla spółek, którymi traduje, wiem gdzie mogę się spodziewać większych wolumenów, w których miejscach mogą uaktywnić się stop losy itp. – a ta wiedza daje mi pewną przewagę. Z drugiej strony podobne wnioski można wysnuć patrząc na otwarte pozycje w opcjach i ilość transakcji na poszczególnych strike’ach czyli cenach wykonania (więc patrząc na historię transakcji opcyjnych mogę właściwie nie patrzeć na wykresy – przynajmniej na płynnych spółkach). Na pewno wiele osób w tym momencie przytoczy argument, że duże instytucje i najwięksi inwestorzy też kierują się AT, więc warto zagłębić się w AT żeby nie grać przeciwko nim. Tak, tylko, że ich modele czy systemy wprowadzają zbyt wysoki stopień komplikacji (AT sektorów, poszczególnych rynków, korelacje…), żeby być w stanie replikować je w czasie rzeczywistym – po prostu nie mamy na to czasu. Tak więc z punktu widzenia animatora – AT może być przydatna na podstawowym poziomie, ale nie jest konieczna.
Natomiast w tradingu w ogóle sytuacja jest już inna – mogąc w dowolnej chwili wejść i wycofać się z rynku warto posiłkować się AT w celu uchwycenia właściwego momentu.

Skoro nie Analiza Techniczna, to co jest źródłem decyzji i twoich zysków: tylko bieżąca obserwacja zleceń, poziomów i zmienności (czyli gra w numerki i prawdopodobieństwa)? Czy może pomaga dobra interpretacja bieżących newsów? A może znajomość fundamentów ? Albo psychologii rynków ? Czy wręcz umiejętności przewidywania i prognozowania? Ewentualnie insiding?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo złożona, ponieważ źródła „zysków” są w tej pracy rozmaite, ze względu na złożoność instrumentu jakim są opcje .
Ich wycena ( a więc zmiana wartości posiadanej pozycji – czyli zysk) zależy od wielu czynników .
I tak na przykład – zmiana wartości instrumentu bazowego, która w sposób ciągły zmienia wycenę pozycji jest dla mnie istotna w różnych horyzontach czasowych. Intraday ma znaczenie dla hedgowania aktualnych transakcji opcyjnych i jest potencjalnym źródłem dodatkowych zysków (poza marżą z handlu opcjami). W decyzji czy hedgować delty w danym momencie czy poczekać licząc na korzystny ruch akcji posiłkuję się głównie obserwacją aktualnych zleceń i wyczuciem rynku. W średnim horyzoncie czasowym bardziej stają się istotne główne poziomy AT które znajdują odzwierciedlenie w transakcjach opcyjnych zawieranych przez inwestorów indywidualnych. Dość szybko można rozpracować pewne schematy ich zachowań które można wykorzystać – a że oni często kierują się AT, to również ja na nią patrzę, chociaż chyba można by to uznać bardziej za psychologię rynku ;). Z kolei długoterminowo staram się dopasować pozycję pod przewidywane zachowanie rynku – a więc patrzę zarówno na fundamenty spółki, staram się śledzić jej strategię rynkową, ważna staje się sytuacja sektora czy sentyment rynku i dane makro – wszystko co mogłoby wskazywać w którą stronę „przegiąć” równowagę pozycji. Z kolei np. struktura czasowa stóp procentowych która wpływa na wycenę opcji nawiązuje do danych makro i sentymentu całego rynku. Jeszcze inaczej jest ze strukturą dywidend… Jak więc widać na zyski wpływa bardzo wiele czynników, które niekoniecznie dają się w łatwy sposób przełożyć na wykresy bo często zależą od subiektywnych opinii uczestników rynku. Obecna bardzo wysoka zmienność implikowana opcji moim zdaniem znacząco przekracza poziomy, które można było próbować przewidywać na dowolnej podstawie np. 2 lata temu – co uważam za kolejny dowód na to, że nie należy polegać na wskaźnikach a jedynie dostosowywać się do istniejącej sytuacji.
Zupełnie osobną sprawą jest kwestia newsów i rynkowych plotek. Przewaga informacyjna jest bardzo istotna – nie bez powodu duże firmy tradingowe wydają bardzo duże pieniądze na dostęp do najbardziej aktualnych danych. Rynki reagują na wszelkiego rodzaju nowości bardzo gwałtownie – i jest to dla nas bardzo dobra okazja do zarobku, ponieważ trading w takich momentach staje się bardzo chaotyczny.
Insiding jest tak naprawdę głównym wrogiem market makera. Naszym zadaniem jest utrzymanie pozycji możliwie neutralnej i dostosowywanie się do rynku a nie gra na wzrosty czy spadki. Cały czas jesteśmy obecni na rynku i jesteśmy „neutralną” stroną transakcji. Chcę przez to powiedzieć, że druga strona kupuje lub sprzedaje opcje w oparciu o jakieś swoje przekonanie / informację o rynku, stawiając nas automatycznie w pozycji przeciwnej. Błędem jest zakładanie, że druga strona się myli i bierność – tak więc w takiej sytuacji dostosowujemy swoje ceny i rebalansujemy pozycję do ponownie neutralnej. W przypadku insider tradingu market makerzy zostają z pozycją tracącą i bez możliwości jej odwrócenia – więc z gwarantowaną stratą. Stąd nasza awersja do tego typu działań i współpraca w kwestii ich wykrywania.

Zdradź proszę czytelnikom, oczywiście w miarę możliwości, w którym kierunku wg Ciebie powinien rozwijać się i poszukiwać skutecznych metod trader, który chciałby zarabiać na rynku opcji.

Tu wiele zależy od tego o jakim traderze mówimy. Jeśli to osoba dla której opcje są nowością – na pewno powinien poznać podstawy teoretyczne wyceny opcji i podstawowe strategie opcyjne. Z tą wiedzą będzie mógł już grać pod pewne założone przez siebie scenariusze przy jednoczesnej minimalizacji ryzyka. Kolejnym etapem jest dogłębne poznanie parametrów opcji co w połączeniu z odpowiednimi możliwościami technicznymi pozwoli takiemu traderowi korzystać z bardziej zaawansowanych strategii – chociażby gamma scalpingu, czy wyłapywaniu błędów wyceny. Kolejne etapy to już wyścig zbrojeń – czyli automatyzacja i wychwytywanie wszelkich okazji. Aż się prosi o słowo na literkę ?A” ale te możliwości są już bardzo mocno eksploatowane.

Potwierdź proszę lub zaprzecz stereotypom przypisywanym twojemu fachowi, typu: market maker poluje na stopy, samotnie lub w teamie kolegów, dowolnie manipuluje kursem w krótkim terminie, rzadko się myli, dobrze przewiduje kolejne ruchy rynku 🙂

Sama prawda 🙂
Oczywiście korzystamy z każdej nadarzającej się okazji. Wiem, że wielu osobom inwestującym na GPW takie praktyki kojarzą się z oszukiwaniem i łamaniem prawa, jednak na rozwiniętych rynkach są czymś zupełnie normalnym. Szczególnie w przypadku mniej płynnych spółek kursy akcji są bardzo zmienne. Automatyczne systemy tradingowe, daytraderzy skalpujący akcje czy animatorzy wykupujący książkę zleceń są zjawiskiem normalnym. Tylko, że te procesy nie mają wpływu na inwestora indywidualnego (lub mają minimalny) i stanowią normalne działania rynkowe – nie są żadnego rodzaju zmową a jedynie przejawem konkurencji. Nie mówimy tu oczywiście o trzecim piątku miesiąca – w który dzieją się rzeczy dziwne (choć logiczne), tylko o codziennym tradingu.

Dziękuję!

—*Kat*—

80 Komentarzy

  1. kruz

    „procesy nie mają wpływu na inwestora indywidualnego (lub mają minimalny) i stanowią normalne działania rynkowe – nie są żadnego rodzaju zmową a jedynie przejawem konkurencji”

    tzn. jechanie to stopkach indywidualnemu inwestorowi przez tradera z dostepem do zlecen (o tzw. Murach Chinskich to fajnie opisal Levitt Arthur) jest normalna uczciwa konkurencja, tak?

  2. blackswan

    kruz – tu nie chodzi o to, ze market maker poluje na stopa którego zna od brokera (wlasnie z powodu chinese walls nie ma o tych stopach bladego pojecia; rozumiem twoje pytanie, tekst istotnie troche jest w tej kwestii niescisly) ale potrafi przeciagnac mocniej ruch na nieplynnym bazowym i ostatecznie wymusic trigerowanie stopow przez innych.

  3. exnergy

    Jedna zasada – jak chcesz na czyms zarobic to musisz to znac do cna, malo tego miec edge i chęć. Mnie raczej to takich aktywnosci nie ciagnelo. Pomyslcie sobie jak „zrypany” jest organizm po takiej pracy.. Tradujac samemu mozesz sobie zrobic wolne kiedy chcesz, a w takiej firmie, to jednak zawsze nawet podswiadomy wyscig szczurów.

    Moze takie pytanie do autora:

    Ile srednio lat tam goscie pracują przed wypaleniem/znudzeniem?

  4. Alicja

    ?procesy nie mają wpływu na inwestora indywidualnego (lub mają minimalny)…

    A na kogo maja w takim razie?

  5. exnergy

    Panie Tomku – maile wyslane z onetowskich serwerów niestety nie dochodzą na wskazany adres (spamfilter???)

  6. kathay

    na drugi z podanych powinny dojść

  7. mads

    JurekE… Co to ma wspolnego z postem odnosnie MM ??? Wyluzuj chlopie, jest piatek…

  8. Alicja

    Czy mozna prosic o wykasowanie postu Jurka?

  9. lepszy cwaniak

    „Przewaga technologiczna – czyli oprogramowanie tradingowe, modele wyceny i czas reakcji”

    ciekawe jak by sobie chłopina radził BEZ tych wszystkich technologicznych zabawek:)) bo reszta jego wypowiedzi nt. jego sposobu „poruszania się” po rynku to oklepany bełkot, który jest powtarzany (szczególnie przez początkujących) jak mantra, zwłaszcza w obecności płci przeciwnej;)))).

  10. next

    lepszy cwaniak Dobre!

    exnergy
    Pytanie jak zyskowny jest ten, jak by to nazwać styl, podejście i czy jest odpowiednie dla Ciebie. Indywidualny trader ma małe szanse na zmierzenie się w takich zawodach. Ja np. skłaniam się do dłuższego horyzontu czasowego.
    A tak przy okazji, czy taki MM, animator lub chociażby Dtrader byłby w stanie, po zakończeniu kariery,
    zrobić coź takiego jak znany z zamiłowania do dłuższego horyzontu czasowego Ed Seykota:
    http://www.youtube.com/watch?v=LiE1VgWdcQM
    😉

  11. exnergy

    dluzszy horyzont jest dobry na akcje w hossie 😉 i na rynki tradycyjne, ale w sytuacji zmian jakie widzimy na rynku – moze sie kiedys okazac, ze trend to tylko 3% ruchów i co wtedy.. roboty nas zabiją …;)

  12. exnergy

    aa i mowie tu o dluuugooookresowm trendzie, zeby mi nie zarzucano 😉

  13. lepszy cwaniak

    @exnergy
    Terminator na futures?!? wow;)

    gdyby rynek osiągnął ABSOLUT w swej efektywności to wykres indeksu szerokiego rynku miałby postać dłuuugich prostych ze współczynnikami kierunkowymi odpowiadającymi tempu rozwoju gospodarczego. do „estymacji” tychże wystarczyłby model Solowa-Swana…;)) I mam wrażenie, że dopiero wolne od emocji handlujące „roboty” doprowadzą do takiej sytuacji:)

    Chyba przesadziłem z tą futurologią;)

  14. exnergy

    oj teoretycy, tetrycy 😉 Skynet widzisz oczami wyobrazni 😉

  15. lepszy cwaniak

    mało kusząca perspektywa…

    „dłuższy horyzont jest dobry na akcje w hossie 😉 i na rynki tradycyjne, ale w sytuacji zmian jakie widzimy na rynku – możne się kiedyś okazać, ze trend to tylko 3% ruchów”
    uważam, że tzw. trend nie jest do niczego potrzebny (tym bardziej, że realnie nie istnieje – zgodnie z RWT). wystarczy długoterminowa zmienność do osiągania (długoterminowo) niezłych rezultatów- stąd moja początkowa uwaga 😉

  16. exnergy

    Ktos tu na blogach kiedyś pytal o SIECI NEURONOWE.

    Otóż spotkalem się z paroma opiniami panów co kochaja matmę i wynika, ze w tradingu Sieci Neuronowe są trochę jak włosy łonowe 😉 :

    – mają sklonnosc odrastania bez sensu 😉 * they are prone to curve-fitting
    – nie wiesz po co są, jak i tak musisz nosic bieliznę ;)* you can’t see the underlying logic of neural net-generated solution

    Wszystkich przerazonych porównaniem z góry Hermon przepraszam 😉

  17. exnergy

    „uważam, że tzw. trend nie jest do niczego potrzebny (tym bardziej, że realnie nie istnieje – zgodnie z RWT). wystarczy długoterminowa zmienność do osiągania (długoterminowo) niezłych rezultatów- stąd moja początkowa uwaga ;)”

    i właśnie zabiłes wszystkich myślacych systemami follow the trend and a little late 😉

    ps. RWT to od czego skrót?

  18. Karolina

    @exnergy

    RWT (random walk theory), czyli teoria błądzenia losowego

  19. lepszy cwaniak

    Wyręczyła mnie Pani, Pani Karolino:)

    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA KOBIET!

  20. exnergy

    aaa te cuda … hehe Randomy i CAP(m)y to Wlatcy Móch 😉 Na szczęscie poki co rynek nie jest efektywny ;). 90% bełkoty akademickiego jest po to, zeby utrzymywac stado naiwniaków

  21. lesserwisser

    @ exnergy

    Ach jak ja lubię takie kategoryczne stwierdzenia. Równie dobrze można by powiedzieć, że blondynki są głupie ( choć najpierw trzeba by dobrze poznać je wszystkie a i tak opinia byłaby subiektywna).

    aaa te cuda ? hehe Randomy i CAP(m)y to ? czy to czasem nie jest opinia Czesia ?

    RWT i CAPM-y to próba zrozumienia zasad działania rynku kapitałowego oraz jego spójnego i w miarę prostego opisu matematycznego. Rożne CAPM-y mają swoje słabizny i mielizny ( ale nie one jedne), świadomość których pozwoli zapewne opracować lepsze modele.
    A to że rynek nie jest efektywny to sprawa bardziej złożona ? niedostatki teorii, błędy praktyki oraz celowe wypaczenia.

    90% bełkoty akademickiego jest po to, żeby utrzymywać stado naiwniaków.

    Nie wiem czy dobrze się domyślam ale zazwyczaj z bełkotu akademickiego to wyżyć się raczej nie da, chyba że załapie się do jakichś firm doradczych, instytutów czy fundacji.

    Różne modele teoretyczne są natomiast świetną pożywką dla niezliczonych firm badawczych, doradczych, finansowych konsultantów itp., które za ciężką kasę sprzedają chybione prognozy, niedoszacowane bety i wyimaginowane alfy. I znajdują na to klientów bo ręka ręke myje a poza tym jest to zawsze dupochron w przypadku wpadki.

    ale też 90% bełkotu praktycznego jest po to, żeby utrzymywać stado naiwniaków w przekonaniu, że mogą stale pokonywać rynek ( którego najczęściej nie rozumieją) swoimi, mniej lub bardziej, wyrafinowanymi systemami i metodami.

  22. exnergy

    90% dysput na blogach jest bez sensu, a 10% czasu zwiazanego z czytaniem tych glupot uzyte do samodzielnego myslenia daje wieksze efekty 😉

    lesserwisser – najlepiej nic nie robic.. (?)

  23. lesserwisser

    @ exnergy

    lepiej robić nic niż byle co. Polecam metodę t & p ( teoria plus praktyka) bo w tym szaleństwie jest metoda (na głoda) .

    Trzeba uczyć się, uczyć się, uczyć się ( to podobno Lenin ) + ćwiczyć, ćwiczyc i ćwiczyć ( bo podobno praktyka czyni mistrza) + myśleć, myślec, myśleć ( bo myślenia ma mieć przyszłość kolosalną) + uczyć się na własnych błędach + dalej ćwiczyć.

    To lepsze wyjście niż razwiedka bojem bez rozpoznania zwiadem.

  24. exnergy

    mnie takich rzeczy mowic nie trzeba, ja caly czas uciekam do przodu , tyle, ze jak sie zastanowic, to okazuje, sie ze zycie mija a my wciaz gonimy króliczka

  25. lesserwisser

    tak już ułozone jest to życie.

    pocieszającą może być nadzieja, że jak nam wyjdzie , to może króliczki zaczna gonić nas.

  26. Dominik Jadwisieńczak

    Chciałbym wiedzieć jaki wynik odnotowaliby tacy animatorzy gdyby ich wszystkie cudne mechanizmy działania obciążyć prowizją jak dla zwykłego indywidualsa.

  27. gzalewski

    duch socjalizmu wiecznie żywy. Nawet wsrod uczestnikow rynku 🙂

    Najlepiej by bylo gdyby – wszyscy mieli te same prowizje. wszyscy mieli dostep do tych samych narzedzi. Do tego samego softu. I jeszcze dobrze by bylo dorzucic kazdemu indywidualnemu zespol analitykow 🙂

  28. exnergy

    Nie tak by nie mogło być. Nie byłoby wtedy NIC ;). Zlikwidowano by alkohol dla młodzieży, co by sie stało sie? 😉

    Kto by pisał się o aferach i duzych DD Opery sie?

    Pan Zalewski sie by zanudzil sie 😉

  29. exnergy

    I oto pytanie -ciekawostka – jak sobe takie algorytmy radzą w takich sytuacjach jak na obrazku :

    http://img25.imageshack.us/img25/4228/spikel.png

  30. jaro

    @Dominik
    Sprawdz sie z animatorami. Na futach walutowych masz wlasciwie pomijalna prowizje. Zobaczysz jak to jest łatwo i przyjemnie 😉
    A co sie stanie jak wszyscy indywidualsi dostana wreszcie to swoje upragnione API i beda mieli takie same mozliwosci jak animatorzy?
    Wszyscy beda nareszcie zarabiac. HURRA!!!
    Upsss. Zapomnialem, ze na tym wstretnym Zachodzie juz maja takie automaty. I nie zarabiaja, barany….
    Ale Polak potrafi…..

  31. Lucek

    Ja za analityków dziękuję.
    Soft i narzędzia mam dopracowane pod swoje potrzeby.
    Nie narzekam na nic, a jestem „indywidualny”.
    Do tego nie pracuję w branży, a moim jedynym celem jest kończyc kazdy dzień na plusie.
    Najlepiej tak 20 pkt:)
    „Socjalizm tak – wypaczenia nie!”

  32. jaro

    @ex
    A jak sobie radza nie algorytmy? Co ma piernik do wiatraka?

  33. lesserwisser

    Wybaczcie ale czegoś tu nie rozumiem.

    Pan Dominik Jadwisieńczak chciałby wiedzieć jaki wynik odnotowaliby tacy animatorzy, gdyby ich wszystkie cudne mechanizmy działania obciążyć prowizją jak dla zwykłego indywidualsa.

    Gdzie tu prowizje i dla kogo ? Czy czasem taki market macher nie żyje ze spreadu (marży kupno-sprzedaż) i obrotu. A że na boczku coś sobie czasem ustruga pod dywanik, to chyba zajęcie incydentalne. Komu więc animator rynku miałby płacić prowizję i za co. ?

    I co do tego mają algorytmy?

  34. exnergy

    jesli jes szybkie wybicie to algo pasuje zeby mial autotrade, bo lag z wklepaniem zlecenia moze byc bolesny .. przykladowo

  35. pit65

    Trading na rynku to ludzkie dzałanie-dynamika w róznych szeregach czasowych ,emocje itd słowem swoiste szaleństwo.
    Wszelkie teorie są statyczne z natury /a więc po fakcie/,maja charakter uporządkowanego opisu pewnych cząstkowych danych całości z przeszłości .
    Mała analogia.
    Znawcy footbolu w większości nie będą dobrymi piłkarzami.
    Zawodnik na boisku nie myśli o teoriach – działa.
    Jego wyniki nie zależą od ilości poznanych teorii.

  36. lepszy cwaniak

    @exnergy

    model CAPM sucks;) 1. jaki rozsądny człek da sobie wmówić, że beta jakiegoś papieru (czytaj. działalności jakiejś firmy!) sprzed kilku lat/miesięcy/tygodni jest wciąż aktualny, 2. po co mam zarabiać gorzej niż średnia rynkowa, skoro budując portfel mogę odzwierciedlić średnią…i zarabiać jak ona, 3. nawet nie wspominam o korelacjach bo te też są nieestymowalne – mogą się zmienić w dowolny sposób w przyszłości i cały model bierze w łeb; jak się tak zastanowić to nie wiem za co Markowitz dostał tego Nobla…
    a RWT? ooo to już inna historia: na poziomie PODSTAWOWEGO założenia: ceny błądzą (zupełnie jak traderzy…-przyp. l c ;), trudno się nie zgodzić, a wnioski jakie można wyciągnąć już z tego JEDNEGO założenia są niezwykle interesujące… (patrz fioletowa linia;)

    „90% dysput na blogach jest bez sensu, a 10% czasu zwiazanego z czytaniem tych glupot uzyte do samodzielnego myslenia daje wieksze efekty”
    święta prawda…:)

  37. lepszy cwaniak

    „Trading na rynku to ludzkie dzałanie-dynamika w róznych szeregach czasowych ,emocje itd słowem swoiste szaleństwo.”

    Panie pit65, jeżeli Pan wierzy w to co napisał, to jest Pan na najkrótszej drodze do finansowej katastrofy…:((

  38. lesserwisser

    @ pit65

    Ta mała analogia do futbolu nie jest za bardzo trafna.

    Znawcy footbolu w większości nie będą dobrymi piłkarzami.

    Zapewne, ale też inspektor nadzoru budowlanego nie musi być dobrym murarzem a mechanik samochodowy dobrym kierowcą, on nawet może nie mieć prawa jazdy.

    Zawodnik na boisku nie myśli o teoriach – działa.

    Zawodni na boisku, jak też poza nim, z reguły nie myśli bo on jest z reguły mało lotny ( chyba że w nogach), choć na pewno są też chlubne wyjątki.

    Jego wyniki (zawodnika) nie zależą od ilości poznanych teorii.

    Oczywiście bo by go ciągle głowa bolała a on jest przecież od główkowania ( ale tego fizycznego).

    Od główkowania (tego intelektualnego ) jest trener i jego wyniki zależą w znacznej mierze od ilości poznanych teorii. To trener tworzy zwycięska strategię gry a zawodnicy są tylko tej strategii egzekutorami.

    @ lepszy cwaniak

    model CAPM sucks – jaki rozsądny człek da sobie wmówić, że beta jakiegoś papieru (czytaj. działalności jakiejś firmy!) sprzed kilku lat/miesięcy/tygodni jest wciąż aktualny.

    Klasyczny CAPM jak też sama beta mają, od lat, wielu zagorzałych krytyków. Ulepszenia też nie są doskonałe ale na razie nie wymyślono niczego lepszego, choć usilne prace trwają.

    Nieporozumienia biorą się z niezrozumienia czym jest ta cała beta i jak działa. Nie jest to miara ryzyka ( jak się często przyjmuje ) ale miara elastyczności, która pokazuje stopień reakcji zysku/ceny firmy na zmianę danego parametru rynkowego ( stopy procentowej/ceny prądu/popytu).
    Dlatego też beta ( oraz sub-bety) jest względnie stała w czasie i nie zmienia się w ciągu tygodnia czy miesiąca, choć w ciągu roku może się zmienić.

    Problem w tym, ze często propagatorzy CAPM i bety nieźle bzdurzą.

    PS. Markowicz dostał Nobla za teorie doboru portfela optymalnego natomiast za CAPM i betę Nobla dostał Sharpe ( choć u niego beta nazywała się risk to reward ratio).

  39. lepszy cwaniak

    za nieścisłości przepraszam, chodziło mi o to, że bez Markowitz’a nie byłoby w ogóle teorii portfelowych (onegdaj;),
    …które generalnie są do bani, c.n.u.

  40. pit65

    @lesserwisser

    „Zapewne, ale też inspektor nadzoru budowlanego nie musi być dobrym murarzem a mechanik samochodowy dobrym kierowcą, on nawet może nie mieć prawa jazdy.”

    No właśnie dlatego tylko moga teoretyzować na temat.Czym innym ocena , czym innym akcja.

    Nie ważne ,że mało lotny ważne ,że z punktu widzenia profesji , którą wykonuje robi to perfekt.
    Na rynku podobnie; do pustej bramki każdy gola strzeli zwłaszcza po fakcie 🙂
    A ile uzasadnień w stylu wedle tej czy tamtej teorii ….rynek zachowuje sie irracjonalnie…., ceny nieodzwierciedlają… itp głupoty.IMHO to wykazywanie swej „pseudo naukowej” głupoty.
    Chciałoby sie powiedziec pokaż swój rachunek.

    Trenerem zaś są wszystkie poznane teorie, ale one same w sobie nie dają graala.
    Tylko trening sam na sam z rynkiem i niz poza tym, a przesiew jest gęsty 🙂

  41. Dominik Jadwisieńczak

    No tak, zapomniałem o tym, że w przypadku działalności opisanej w tym wpisie, prowizja ma znaczenie marginalne.
    Mea maxima culpa

  42. blackswan

    Dominik:
    prowizja ma znaczenie spore, to oczywiste jeden z incentive dla firm do tego zeby zostaly MM. Konsekwencje dla nich są dosyć oczywiste (w teorii). Praktyce praca animatora wiąże się z bardzo dużą liczbą niebezpieczeństw wynikających z: (opisane w przypadku Euronext albo EUREX a nie GPW które w tej kwestii baaaardzo mocno kuleje):

    – obowiązek kwotowania przez 90% dnia wszystkich serii opcji (dla primary market makers: wszystko, dla competetive market makers: 10% serii). Wyobrażasz sobie chyba co to znaczy dla MM który kwotuje grudzień 2013 na akcje dajmy na to ING i nagle podnoszą mu wszystkie zlecenia?? Czy zdajesz sobie sprawę z tego jak olbrzymie jest to ryzyko?)

    – bardzo duża część MM zarabia nie na spreadzie (na spreadzie można również stracić- przychodzi spike i nagle twój delta/vega hedge nie wygląda tak jakbyś chciał) ale na tzw. „position trading”. Jednak jak widze trejderów opcji na tym forum nie ma, więc nie będę wnikał o co w tym chodzi

    – technologia dla MM jest niezbędna, tak samo jak odpowiednio szybkie połączenie z giełdą (MM mają odpowiednio duży bandwidth). Gdyby nie było wysokiej technologii, to nikt z nich nie wchodziłby w ryzyko tego ze moze w danej nanosekundzie przetrejdowac kilkadziesiąt tysięcy delt, kilkadziesiąt tysięcy veg itd. Chyba zrozumiałe?

    i wiele wiele innych,

  43. blackswan

    ps.
    w wywiadzie nie wspomniano o bodajże najważniejszym czynniku osiągnięcia sukcesu jako MM (po wpisach w komentarzach wnioskuję, że wszystkim ta praca wydaje sie być taaaaka prosta…no comments do tego). Prerogatywem jest posiadanie bardzo dużej wiedzy dot. opcji i ich ryzyk. To nie jest wiedza w stylu AT czy skillu demonstrowanego przez domowego rzezimieszka-day tradera. To jest WIEDZE podobna do rzemiosła i inżynierii. WIęcej na ten temat w książce Taleba „Dynamic Hedging” w rozdziale poświęconym MM.

    pzdr

  44. lesserwisser

    @ pit 65

    Czym innym ocena , czym innym akcja.

    Tak jest, akcja jest na boisku, a tam się gra tak jak przeciwnik pozwala, przynajmniej tak twierdził nieodżałowany trener Górski. Ale ustalenia w szatni przed i w przerwie meczu też maja swoja wagę.

    Nie ważne, że mało lotny ważne ,że z punktu widzenia profesji , którą wykonuje robi to perfekt.

    Sama sprawność techniczna, nawet perfekcyjna, nie wystarczy, liczy się oczywiście skuteczność a nie wrażenie artystyczne. Nie wolno grać się na pamięć i z przyzwyczajenia tylko tak jak wymaga tego aktualna sytuacja na boisku. No i jeszcze odporność psychiczna musi być.

    Na rynku podobnie; do pustej bramki każdy gola strzeli zwłaszcza po fakcie.

    To fakt, ale nie wolno lekceważyc przeciwnika (bo zbytnia pewnośc siebie zazwyczaj gubi) oraz trzeba uważać by nie strzelić sobie samobója.

    A ile uzasadnień w stylu wedle tej czy tamtej teorii ?.rynek zachowuje się irracjonalnie?., ceny nieodzwierciedlają? itp głupoty.IMHO to wykazywanie swej ?pseudo naukowej? głupoty.

    Każdy ma prawo do własnych poglądów na naukę. Nieracjonalne zachowanie rynków to fakt obiektywny. Podaż rośnie popyt spada a ceny rosną.
    Używając dalej analogii piłkarskiej można zgadywać, że czesze i goli tu jakiś Fryzjer. I wtedy nie tylko nauka ale i prawo jest bezradne.

    Czasem niedocenianie nauki od podstaw prowadzi do takich zaskoczeń jak w przypadku tego gościa, który był zaszokowany gdy dowiedział się, ze całe życie mówił prozą.

    Chciałoby się powiedzieć pokaż swój rachunek.

    Jak na razie swoje rachunki płacę sam.

    Trenerem zaś są wszystkie poznane teorie, ale one same w sobie nie dają graala. Tylko trening sam na sam z rynkiem i nic poza tym, a przesiew jest gęsty.

    Faktycznie ćwiczenia praktyczne dużo dają ale trzeba pamiętać o jednym. Na rynku rosnącym wszyscy są dobrzy nawet małpka wyciągająca losowo z kapelusza i zaczynają wierzyć, że posiedli graala. Rynek spadający uczy zaś pokory, co ostatnio widać , słychać i czuć.

    A teraz muszę niestety wrócić do swoich zajęć.

  45. blackswan

    czy na tych blogach dyskusje są zawsze off-topic’owe?

  46. lepszy cwaniak

    no:)

    MM mają przekichane i lepiej byłoby, gdyby zastąpili ich krwiożerczy spekulanci;))),na szczęście dla tychże, wiedza dotycząca opcji nie jest ani jakaś specjalnie rozległa, ani jakaś specjalnie „wymyślna” i każdy średniorozgarnięty trader jest ją sobie w stanie przyswoić w pół roku na poziomie akademickim:). a skoro MM zarabiają głównie na „position trading”(twoje słowa!) to po jakie licho im te technologiczne fajerwerki?!? przecież „position trading” to taki krótkoterminowy (3-12 miesięcy) „buy & hold”…

  47. blackswan

    @lepszy cwaniak

    ” ‚position trading’ to taki krotkoterminowy (3-12 miesiecy) buy & hold”

    LOL – nie w przypadku opcji drogi kolego.
    Position trading polega na odpowiednim kalibrowaniu pozycji opcji (generalnie posiadasz raczej pozycje w kazdym terminie wygasniecia i praktycznie an kazdej cenie wykonania), nie ma horyzontu 3-12 miesiecy (domyslam sie znowu ze wiedze czerpiesz z ksiazek dostepnych na Amazon tudziez w Empiku). To jest odpowiednie parametryzowanie modelu wyceny opcji tak zeby wysylajac quoty zajmowac defaultowo pozycje (przez bycie najbardziej konkurencyjnym w porownaniu z innymi MM i black boxami np.) odpowiadajaca wlasnemu pomyslowi. Np. mozesz chciec byc lokalnie gamma long/vega short/delta flat i przy spadkach stawac sie dywidend short/intrest rates short/gamma long/vega long/delta short natomiast przy wzrostach vega short/gamma short/delta long/dividend long etc. To jest wierz mi kolego wyzsza szkola jazdy. Siedze w temacie juz kilka lat i wiem ze tylko nieliczni MM (powiedzmy = 10%) potrafia miec wyobraznie odpowiednia do takiego ulozenia pozycji.
    Wiedza dot. opcji w wykonaniu MM jest bardzo zaawansowana (nie znajdziesz tego w ksiazkach – np. parametryzowanie sliding vola smile – to jest wiedza dostepna tylko praktykom tematu).
    PS> DLaczego wypowiadasz sie w temacie na ktory nie wiesz zbyt wiele?

  48. lepszy cwaniak

    na naukę nigdy nie jest za późno;)
    a nigdy nie twierdziłem, że pozjadałem wszystkie rozumy:)

    pozdro!

  49. blackswan

    i to mi się podoba:)

    pzdr

  50. exnergy

    Tyle komplikacji a jak nie ma plynnosci tak jak na GPW to opcjami mozna sie pobawic na papierze. Z drugiej strony im bardziej skomplikowana sprawa, tym w warunkach stresu i wymogu szybkiej reakcji o blad nie trudno.
    10 lat z opcjami? Oj ktos to musi kochac. Ale w perspektywie spadku dynamiki na rynkach > juz piszą o recesji typu L > chyba szkoda czasu inwestostowac w cos co moze nalezec do „starego porzadku swiata” 😉 – ale zafilozofowalem 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.