-43 103 448,28PLN na firmę

„Wycena opcji jest powiązana z kursem walutowym, a ten zależy między innymi od wiarygodności Polski. Na ten moment negatywna wycena kontraktów opcyjnych nie przekracza 15 mld zł.” Stanisław Kluza (KNF), 16.02.2009

-15 000 000 000/348 spółek giełdowych =   -43 103 448,28

16 Komentarzy

  1. Deol

    A skąd przekonanie, że Kluza mówi tylko o giełdowych?

  2. gzalewski

    a skąd miałby informacje o innych? Wydawało mi się, że analizowali spolki publiczne

  3. Deol

    Spodziewałbym się raczej, że KNF zbiera informacje z poszczególnych banków podlegających polskiemu nadzorowi. Wtedy KNF mogłoby się wypowiedzieć, jaka jest skala negatywnej oceny kontraktów w zależności od aktualnego kursu walut. Kluza powiedział „na ten moment” – a jestem przekonany, że wie, co mówi.

  4. r2b

    W dzisiejszym „Dzienniku” jest dosc duzy artykul na temat opcji, miedzy innymi wypowiedzi właścicieli firm, ktore stracily na tych transakcjach . Wiem jak dziala opcja walutowa ale to co banki proponowaly tym ludzia wyglada na jakis dziwny instrument „opcjo pochodny” .Transakcje byly zawierane pisemnie ale co dziwne banki powoluja sie na umowy USTNE(„bank mowie ,ze nie jest wazne, co jest podpisane. Bo liczy sie umowa ustna” to podobno na tej podstawie banki zadaja zaplaty roznicy kursow, strasza naliczeniem swapow itp. Moze ktos czytal ten artykul i wytlumaczy mi co tak na prawde banki oferowały i co Ci ludzie podpisywali?

  5. kathay

    Zarówno to z Dziennika jak i wczoraj z Dużego Formatu są dość tendencyjne – pokazują tylko jeden profil: drobnego przedsiębiorcy nie orientującego się w niuansach derywatów, naciętego z zimną krwią na wałek przez ludzi, którym ufał. Dobre bo emocjonalne i ja tym ludziom szczerze współczuję
    Tymczasem brak innych profilów – tych, którzy na maksa robili lewary w kilku bankach, często po cichu i czasem bez upoważnień, którzy dokładnie znali mechanizm a dziś palą głupów i wyją by narobione długi upaństwowić a o zyskach zapomnieć.

  6. astanczak

    @ Kathay, ale nad takimi szaleńcami nikt nie będzie płakał. Nie wierzę jednak w to, że goście z przedsiębiorstwa X, które nosi wszystkie cechy firmy rodzinnej wymyślili, że można w banku robić swapy – oni o swapach nie słyszeli od czasu, jak przestało się w Polsce puszczać Dynastię z obcojęzycznym dopiskiem soap opera. Większość tych gości pasowałaby do hazardu w Casino Grand Hotel Kutno (Kutno pojawia się tu, jako cytat z piosenki Kultu – Polska) a nie do spekulowania na japońskim jenie. Dajmy spokój. Fakt jest taki, że część polskich banków ma 60 procent portfela pożyczek hipotecznych we franku. Gdzie był ich geniusz i studia ekonomiczne, że zrobili taką ekspozycję w jednym segmencie rynku? Jeśli ludzie w bankach tak pojechali po bandzie, to nie można dziwić się pojedynczym ludziom – brali, co im mówiono w oddziałach, reklamach i u sprzedawców. Kredyty we franku a wcześniej w euro polecano w Polsce, jak zaproszenie na kawę. Gadaniem głupot jest, że ludzi informowano o ryzyku. W Polsce ścieżka kredytowa wygląda tak, że jak już po 3 miesiącach usłyszysz, że TAK, przyznali ci kredyt, to jesteś wniebowzięty i jak nawet mówią o ryzyku, to już nie słyszysz, tylko przytakujesz i myślisz „dobra, dobra już przestań pan gadać i dawaj papier do podpisu i kasę, bo muszę zapłacić u dewelopera karne odsetki od umowy wstępnej, którą podpisałem 4 miesiące temu”.

  7. kunta-kinte

    astańczak-niestety ale ma Pan rację,człowiek jak się podjara ma tyle endrofin w mózgu że przyćmiewa a wręcz eliminuje to trzeżwe myślenie

  8. kunta-kinte

    Aha,moje pytanie:jak sądzą Państwo ,jak długo spółki będą uzupełniały depa zamiast ciąć straty?

  9. Thom

    @astanczak

    Żadne „endorfiny” ani inne substancje wydzielane/zażywane dobrowolnie nie usprawiedliwiają braku zdrowego rozsądku. Zgadzam się, że doza nieuczciwości po stronie banków w niektórych sytuacjach mogła wystąpić. Ale większość tych dzisiejszych „załamanych” to niedawni „krezusi” giełdowi. Tylko trynd się zmienił.

    „nie można dziwić się pojedynczym ludziom – brali, co im mówiono w oddziałach, reklamach i u sprzedawców”

    Można się dziwić. Znam wielu przedsiębiorców (tych większych też paru), którym do głowy nie przyszło inwestować w opcje, a nadprzyrodzoną przenikliwością się nie charakteryzują. Po prostu „nie ich bajka”. Więc teraz „nie ich potwory”.

  10. astanczak

    > Można się dziwić

    Zgadzam, że większość jest sama sobie winna, bo nie siada się do gry, której reguł się nie zna. Problem w tym, że wielu tym ludziom wmówili, że w długim terminie kredyt we franku jest bardziej opłacalny, że inwestuje się na długi termin a jak się okazało, że pojawiły się sytuacje, które wielu z nas mówiło, że mogą się pojawić, to zaczyna się odkręcanie, że byli informowani. Sam mam pod ręką takiego, co próbował mi wmówić swój geniusz kredytowy informując o tym, jeszcze kilkanaście miesięcy temu, jak ma niską ratę w CHF. Jak frank spadał, to oczywiście śmiał się i radował – jak karta się odwróciła i okazało się, że jednak wystawił się na ryzyko kursowe przestał mi mówić dzień dobry. Wystarczy wrócić do prasy sprzed kilkunastu miesięcy, kiedy ci sami dziennikarze, którzy dziś płaczą na kredytami we frankach, powtarzali banialuki o tanim kredycie we franku. Zawsze tam było jedno zdanie kończące wywód „w długim terminie to się bardziej opłaca”. Ludzie naprawdę wierzyli w te bzdury, które ich otaczały – reklamy, prasa, „doradcy”. W przypadku zabezpieczeń/opcji – czy jak to sobie nazwiemy- na 100 procent wyglądało to tak samo, tylko praca odbywała się bez szerokiej reklamy. Przyszli specjaliści i mówili jeleniom, bierz, bo wszyscy biorą – no i jelenie ufały i brały. Czy są winni? Jasne. Czy powinny za to zapłacić? W 100 procentach. Tylko niech banki nie wykręcają się, że wszystko było OK – nie było. To one dawały kredyty we CHF, to one kręcili cały system sprzedaży tzw. zabezpieczeń. Ale GZ już pisał o tym, że teraz dostają za tą swoją krótkowzroczność – podpisali umowy, które brakiem wypłacalności jednej ze stron uderzą również w samych sprzedawców.

  11. Yayechny

    @Grześ
    Litości…
    1. KNF pozyskiwał dane ze spółek giełdowych i z banków (to pamiętam, może jeszcze skądś).
    2. Podana kwota – 15 mld – dotyczy wszystkich polskich firm (dane zapewne na podstawie informacji z banków)
    3. Większość z tej kwoty stanowi zabezpieczenie realnych przychodów walutowych (a więc można tu mówić tylko o utraconych korzyściach).
    4. Spółka publiczna to nie to samo co spółka giełdowa.

    Przestańmy uważać Polaków za skończonych debili, niepiśmiennych, nieczytatych i niekumatych. Kto zmuszał polskie firmy do wchodzenia w struktury opcyjne? Czy jeżeli zapuka do nas jakiś domokrążca i zaoferuje do sprzedaży eliksir mądrości, to go kupimy? Naturalnym odruchem jest nieufność, a potem ew. weryfikacja faktów. Poza marginesem ze strony bankowców, którzy być może po prostu kłamali przy sprzedaży oraz ze strony przedsiębiorstw, które zabezpieczały sie w kilku bankach, zdecydowana większość firm jest sobie sama winna.
    Skończmy z tym typowo polskim narzekaniem – my tutaj pracowite mróweczki prowadziliśmy nasze malutkie rodzinne biznesy, aż tu przyszedł zagraniczny bank-krwiopijca i doprowadził nas do bankructwa. Jeżeli sami będziemy przedstawiać się jako ostatnie dziady, to nie dziwmy się, że inni będą nas za takich uważali.

    Poza tym, jakoś nie słychać, żeby prezesi firm wylatywali ze swoich posad. Dotyczy to też banków. Ewidentnie przekroczyli zasady ostrożnego zarządzania ryzykiem. Niektóre z nich za dużo sprzedali i nie zamykali pozycji, kiedy sytuacja była już zła. Ciekawe, co KNF na to – prognozuję, że nic.

  12. astanczak

    @ Yayechny

    Nigdzie nie napisałem, że to zagraniczny kapitał coś tam zrobił – przedstawiciel polskiego banku spotykał się z polskim klientem (detalicznym lub przedsiębiorcą) i razem zawierali umowę. Tylko przynajmniej od jednej ze stron należałoby oczekiwać zrozumienia sytuacji. I teraz albo rozumieli co robią z klientami i robili to w pełni świadomie wpuszczając ich w nadmierne ryzyko, albo robili to w przekonaniu, że nie ma większego ryzyka dla nich samych i dla klientów. Szczerze mówiąc nie wiem, co byłoby większym skandalem.

  13. AlGebroid

    @astanczak

    >Nie wierzę jednak w to, że goście z przedsiębiorstwa X, które nosi wszystkie cechy firmy rodzinnej wymyślili, że można w banku robić swapy

    Zgadza się. Ale do nich docierali doradcy finansowi, niekoniecznie z banku, często z firm doradczych które działały podobnie jak pośrednicy kredytowi i wciskali im ciemnotę, a potem podsuwały umowę. Tak jak w kryzysie subprime, pośredników nie interesowało co potem będzie z klientem czy z bankiem, liczyło się ile umów uda się zawrzeć.

  14. gzalewski

    dopiero teraz moge sie podłączyc

    „Litości?
    1. KNF pozyskiwał dane ze spółek giełdowych i z banków (to pamiętam, może jeszcze skądś).
    2. Podana kwota – 15 mld – dotyczy wszystkich polskich firm (dane zapewne na podstawie informacji z banków)
    3. Większość z tej kwoty stanowi zabezpieczenie realnych przychodów walutowych (a więc można tu mówić tylko o utraconych korzyściach).
    4. Spółka publiczna to nie to samo co spółka giełdowa.”

    to nie jest jasne i oczywiste. W raporcie z grudnia KNF mowi o spolkach gieldowych (tak wiem jaka jest ronica miedzy publiczną i giełdową, samo obliczenie jest odrobine prowokacją).
    Jesli bylyby to dane z bankow dotyczace wszystkich pochodnych (albo uznanych za toksyczne tylko opcji, albo moze i forwardow) to mozemy w ogole wrzucic do kosza te kwoty, bo nie mówią totalnie nic. Wlasnie dlatego, ze nie wiadomo czy są zabezpieczeniem, czy pseudozabezpieczeniem

  15. Thom

    @astanczak

    „Problem w tym, że wielu tym ludziom wmówili, że w długim terminie kredyt we franku jest bardziej opłacalny, że inwestuje się na długi termin (…)”

    W pełni się zgadzam. Problemem nie jest jednak ta „porada”, ale fakt, że udzielano kredytów w walucie obcej osobom, które spełniały kryterium wypłacalności dla aktualnego (ówczesnego) kursu…….. Tym samym były całkowicie nieodporne na wahania kursu.

    Czyli……….zbyt łatwo dostępny pieniądz.:) Kiedy my wreszcie wrócimy do złota….albo przynajmniej do Friedmana:)

  16. lesserwisser

    .ilka dni temu rozmawiałem ze swoimi znajomymi, którzy prowadzą firmę robiąca spore obroty z zagranicą. Mają rachunki w dwóch bankach zaangażowanych we wciskanie opcji. Opowiadali, jak nie mogli odpędzić się od bankowych naciągaczy próbujących wcisnąć im opcje, cirsy i jakieś egzotyczne cuda, o których w życiu nie słyszeli. W sumie kontaktowało się z nimi 5 banków, w tym 2 z którymi nigdy nie współpracowali.

    Problem w tym, że trafiła kosa na kamień. Obaj maja wieloletnie dobre doświadczenie w różnych operacjach finansowych i nieżle znaja sie na walutach, pracowali też wiele lat zagranicą i maja tam kontakty. Celowo podpuszczali bardzo młodych ludzi z banków, udając zainteresowanie i symulując brak rozeznania. Na jednym ze spotkań, na ktorym ze strony banku X były aż trzy osoby wyraźnie zapytali czy ze strukturami wiążą się jakieś poważniejsze ryzyka, bo oferowano im collar USD/PLN przy kursie 2,52 ( powyzej rynku który był wtedy gdzieś kolo 2,3 ) z lewarem 1 : 4 (nazywany przez oferentów bezkosztowym reversalem). Usłyszeli, że ryzyko jest zawsze ale praktycznie niewielkie bo zloty sie bedzie umacniał nawet do poziomu 2. Szczegółów transakcji poza wątpliwa umową ramową nie udalo im sie wydostać, bo powiedziano im, ze oferowane struktury sa tak specyficzne, że róznia się od produktów oferowanych przez konkurencję.

    Szczegóły miały byc udostepnione dopiero po podpisaniu umowy ramowej, a tak w ogole to miały być trzy aż trzy etapy dojścia do transakcji. Na pytanie jak jest możliwe, że formalnosci związane z prostymi kredytami odnawialnymi załatwiaja ponad miesiąc a takie skoplikowane transakcje prawie od ręki, odpowiedziano im że ten rynek tak zybko sie zmienia, że jutro mogą byc zupełnie inne warunki. Sugerowano niedwuznacznie pospiech bo za kilka dni oferta moze byc nieaktualna, taki jest na nia popyt.

    Goście nie ściemniają, śa kompetentni i wiarygodni a poza tym mówili to w większym gronie, w którym był przypadkowy swiadek jednego z takich spotkań

Skomentuj Yayechny Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *