Zbliża się czas, kiedy święta na peryferyjnym rynku, jakim jest GPW, pokrywają się ze świętami w metropoliach, więc nie będę męczył czytelników klasyczną dla blogów bossy notką. W ramach świątecznej przerwy proponuję Państwu wyprawę do granic własnej wyobraźni, w której sami wymyślicie, jak będzie wyglądał świat tradingu za 10 lub 20 lat. Oczywiście nie chodzi o prognozę, bo już teraz możemy powiedzieć, że się nie sprawdzi, ale o zabawę i – również – spojrzenie w przeszłość.
Zacznę od tego, iż genezą notki nie jest jakieś marzenie o tradingu przyszłości, ale… awaria jednego z monitorów. Konieczność kupna nowego ekranu stawia przed pytaniem o wielkość w calach i miejsce na biurku. Jeszcze trzy lata wstecz 22 cale było stanem średnim a dziś 22 cale to już raczej standard, poniżej którego rzadko się schodzi. Ciekawostką jest to, iż przy rosnącej rozdzielczości i wielkości monitorów w tle odbywa się rewolucja w postaci oglądania notowań na urządzeniach przenośnych. Okazuje się, że są na świecie ludzie, którzy śledząc rynek potrafią zrobić to na 7 calach. Czynią coś, czego nie potrafię się nauczyć.
W istocie przesunięcie śledzenia rynku w stronę urządzeń typu iPhone czy tablet jest po części efektem zmiany, jaka zachodzi w sposobach korzystania z sieci. Dla mojego pokolenia wyszukiwarka typu Google jest jednym z najważniejszych narzędzi naszej obecności w obiegu informacji. Dla nowego pokolenia wyszukiwarką staje grupa znajomych, która podsyła sobie ścieżki w sieci. To jest udowodnione pomiarami czasu obecności ludzi w poszczególnych serwisach. Naprawdę mechanizm wyszukiwania zostaje zastąpiony społecznym dowodem istotności jakiejś treści, którą ktoś wcześniej znalazł. Zupełnie nowy paradygmat, który – jak sądzę – zmieni też oglądanie rynku.
Bez wątpienia na ekranie 7-calowym czy nawet 10-calowym trudno umieścić treści, które dziś umieszczamy ekranach 22-calowych i większych. Nikt jednak nie będzie biegał po ulicy z 22 calowym iPadem. Czy problem rozwiążą małe ekrany, które będą mieściły więcej treści za sprawą przejścia na technologię 3D? Tak czy inaczej przesunięcie akcentu na urządzenia przenośne – nie mam na myśli usychających już laptopów – spowoduje, iż będziemy oglądali rynki w sposób bardziej syntetyczny. Tylko co to właściwie znaczy? Dla mnie bardziej powierzchowny, płytki, ale ja już jestem dinozaurem internetowym i pewnie za kilka lat moja córka będzie uczyła mnie sieci na nowo.
Warto też zadać pytanie, jak zmieni się analiza. Czy – jak sygnalizował to na blogach czytelnik (blackswan) – analizy jakościowe zastąpią w całości metody ilościowe, czy może jednak zmiana przebiegnie zupełnie inną ścieżką i zamiast usuwać subiektywność z rynku i indywidualne cechy traderów i analityków znajdziemy się w świecie, w którym będą one atutem. Już dziś rośnie świadomość potencjału nieuświadamianych procesów w analizie treści. W filmie* można zobaczyć takie badania na przykładzie zdjęć lotniczych. Czy rewolucja w badaniach nad mózgiem zmieni również nasze oglądanie notowań?
Jeśli miałbym pisać o własnych oczekiwaniach wobec przyszłości, to chciałbym doczekać momentu, w którym w domu będzie można uprawiać coś, co sam z przesadą nazywam tradingiem kwantowym. W modelu wszystkie stany przyszłe rynku będą określane na wejściu i wszystkie niewiadome będą brane pod uwagę. Chciałbym doczekać momentu, w którym skończy się męczarnia naiwnego tradingu kierunkowego. Punktu, w którym istnienie procesów i rozkładów prawdopodobieństw będzie powszechne a programy do analizy wykresów zostaną zdominowane dodatkami do analizy stanów potencjalnie możliwych opisywanych językiem rozkładów prawdopodobieństw.
Przeszłość podpowiada, że będzie zupełnie inaczej niż w powyższym liźnięciu tematu. Tylko jak?
* http://www.youtube.com/watch?v=LM_iiPFkNas
Wesołych Świąt!
21 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
„Naprawdę mechanizm wyszukiwania zostaje zastąpiony społecznym dowodem istotności jakiejś treści, którą ktoś wcześniej znalazł. Zupełnie nowy paradygmat, który – jak sądzę – zmieni też oglądanie rynku.”
I tak i nie – to raczej powrót do korzeni ludzkości, gdzie w gąszczu niebezpieczeństw, należało zaufać społeczności, bo ta miała zbiorowe doświadczenie, siłę i przewagę.
„nalizy jakościowe zastąpią w całości metody ilościowe, czy może jednak zmiana przebiegnie zupełnie inną ścieżką i zamiast usuwać subiektywność z rynku i indywidualne cechy traderów i analityków znajdziemy się w świecie, w którym będą one atutem.”
i znow mowimy o analizach, czy o biznesie, który przeniknal do mediów i „pobudza wyobraznie wielu”
pozwole sobie wrzucic ctacik z nowo przygotowywanej ksiazki (V.Katsenelson „Mała książeczka o trendach bocznych”
„Przez lata, poważne wiadomości biznesowe, którym brakowało sensacyjności, a zatem wysokiej oglądalności zostały zastąpione nowym gatunkiem: biznes rozrywką (oczywiście, inwestorzy nie otrzymali tej notatki). Biznes rozrywka znalazła sposób na wypełnienie ludzkiej potrzeby posiadania wytłumaczenia wszystkiego, nawet przypadkowych, niewytłumaczalnych spraw. Z ekranu armia ekspertów prowadzi nas, w krótkich fragmentach emitowanych wywiadów, przez każdy moment ruchu akcji, informując nas dokładnie dlaczego akcje spadły rano, znajdowały się w wąskim przedziale podczas lunchu, poszły w górę, następnie znowu spadły i ostatecznie skończył na poziomie, z którego rozpoczęły.”
i jeszcze:
„W przeszłości próbowałem kontrolować szum wrzeszcząc do odbiornika telewizyjnego, mając włączony kanał biznesowy z na stałe wyciszonym dźwiękiem (jak większość ludzi, których znam). Jednak, władze telewizji zorientowały się i teraz na kanałach z biznes rozrywką używają efekciarskiej grafiki oraz nagłówków „z ostatniej chwili” (które są nadawane kilkakrotnie w ciągu godziny) by przyciągnąć przypadkowe spojrzenia takich „wyciszonych” jak ja.”
„Chciałbym doczekać momentu, w którym skończy się męczarnia naiwnego tradingu kierunkowego. Punktu, w którym istnienie procesów i rozkładów prawdopodobieństw będzie powszechne a programy do analizy wykresów zostaną zdominowane dodatkami do analizy stanów potencjalnie możliwych opisywanych językiem rozkładów prawdopodobieństw.”
Nie wierzę 🙂
Patrze na nowo wydawane pozycje na świecie i nie wierzę. Patrzę na teksty w polskich mediach finansowych i nie wierzę. Patrzę na pytania na forach, blogach i nie wierzę. Ten biznes karmi się naiwnością i z niej nie zrezygnuje.
„Naprawdę mechanizm wyszukiwania zostaje zastąpiony społecznym dowodem istotności jakiejś treści, którą ktoś wcześniej znalazł. Zupełnie nowy paradygmat, który – jak sądzę – zmieni też oglądanie rynku.”
Też mnie zastanowiło to zdanie. Jeżeli to prawda, to współczuję ludziom, którzy kierują się „społecznym dowodem istotności”. Bo prowadzi on prosto do zachowań stadnych, a te, jak wiadomo, nie są najlepszym pomysłem na istnienie na giełdzie 🙂
Bardzo młodzi może są durni, ale chyba aż tak to nie…
„programy do analizy wykresów zostaną zdominowane dodatkami do analizy stanów potencjalnie możliwych opisywanych językiem rozkładów prawdopodobieństw”
Ja już dzisiaj mogę codziennie podawać stany potencjalnie możliwe.
Nie jest ich wiele, raptem trzy.
Albo spadnie, albo wzrośnie, albo pójdzie bokiem.
A mówi się, że wielkość nie ma znaczenia, technika się liczy 😉
Mi wystarcza tablet do wyświetlenia wykresu i robienia tradów. Ważniejsze wydaje mi się być stabilne i szybkie połączenie.
No i dlaczego monitory mają być w ogóle potrzebne? :)Buffett nie ma żadnego i znakomicie daje sobie radę, tego rodzaju umiejętności zawsze będą w cenie bez względu na rozmiar 😉
Język do opisywania możliwych rozkładów prawdopodobieństw powinien byc odpowiednio giętki, aby opisał to co pomyśli głowa.
A mnie podpowiada taki prawdopodobny wariant – Albo spadnie, albo wzrośnie, albo wyjdzie bokiem. 🙂
1.”Czy rewolucja w badaniach nad mózgiem zmieni również nasze oglądanie notowań?”
Badania co jakiś czas rewolucjonizuja same siebie, a mózg jaki jest od 2000 lat i taki bedzie za 2000.Ciekawe kiedy badania powiedzą – Mea culpa .Więc wykresy beda podobne.Co najwyżej proteza mózgowa się zmieni może na kwantową 🙂
Życzę każdemu analizy na ekranie 7 calowym – miodzio ślepota gwarantowana .
Co najwyżej składanie zleceń. Ale uwaga nawet BOŚ nie ma spozycjonowanej strony do takiej wielkości urządzenia nie wspominając o minimum ilość ładowana w kb co by szybko wczytywaała sie na słabym łączu i co tu mówić o przyszłości kiedy terażniejszość kuleje i wbrew pozorom to są żadne koszty.
„a mózg jaki jest od 2000 lat i taki bedzie za 2000”.
Mu tu raczzej mówmy o perspektywie 20 lat, a wtedy mózg na pewno bedzie jeszcze taki jak jest dzisiaj, czyli nieprzystosowany ewolucyjnie do odbioru takiego natłoku informacji oraz takiej sieczki i papki.
To co obecnie pisze się i nadeja to w wiekszości trudno przyswajalny chłam, często podany w pseudo naukowej formie albo jakims „modernym” bełkotem – językiem naszych czasów.
Ach, nie ma to jak niegdysiejsze czasy, gdy mózgi były skoncentrowany na istoscie problemu a jezyk wypowiedzi klarowny!
@Less
Z perspektywy 20 latka 20 lat wygląda na 2000 lub wieczność można więc w badania naukowe wierzyć na słowo 🙂
No cóż jeżeli chodzi o przystowanie mózgu to jestem sceptykiem tych chcących ogarnąć natłok informacji i sie przystosować zgoła niewolucyjnie może miast przepoczwarzenia w „piękny umysł” czekać lądowanie w wariatkowie.
Osobiście jak sie skoncentruje jednocześnie na 3 wskaźnikach to jest Maxxxxx, ale ja nierozwojowy jestem pewnie już 😉
@pit65
„Osobiście jak sie skoncentruje jednocześnie na 3 wskaźnikach to jest Maxxxxx”
Aż trzy??
To co ja mam powiedzieć, zero wskaźników, bez formacji, poziomów, fibo, HT, AF, tylko czysty wykres. Będą jeszcze istnieli w przyszłości tacy jak ja?
Natłok informacji? Nie znam takiego słowa i nie ma żadnego problemu. Po prostu wyłącza się źródło informacji.
„Będą jeszcze istnieli w przyszłości tacy jak ja?”
Będą, bo gatunki endemiczne wymierają powoli. 😉
@Klondike
Mam kumpla.
Robi to samo co Ty, ale pewnie odmiennie.
Zero wskaźników.
Jako ,że kilka lat siedzieliśmy razem przed tym samym monitorem znam jego metodę .
Rozumiem ją i wiem na czym polega.
Próbowałem i poległem 🙂
Analizowałem to i doszedłem do wniosku ,że wykres niesie dla mnie zbyt dużo informacji, których sam nie jestem w stanie zablokować koncentrując się na istocie.
Jeden wskaźnik jest mi niezbędny bym wiedział „gdzie góra , a gdzie dół” inaczej wchodzę w stan nieważkości 🙂
Co charakter to metoda, a może można to wytrenować tylko jakim kosztem ?
Max 3 to max koncentracji zwykle to 1 lub 2 i do tego jak >2 muszą byc ładnie zsynchronizowane /komplementarne najlepiej/ 🙂
Do tego stosuje komputerową protezę mózgową jako, że rynek obnażył moje minusy niemiłosiernie , a także z racji wykształcenia.
Rozumiem krytyków protezy bo to dodatkowy wirtualny interfejs między człowiekiem , a rynkiem.Właściwie stosowany może Ci pomóc , ale i przysłonić rynek. Taki jest koszt.Zawsze jakiś jest.
Poza tym sprawę komplikuje fakt ,że masz 2 rzeczy do zsynchronizowania z rynkiem siebie , kompa miast tylko siebie nie mówiąc już o poznaniu technologii jej słabych i mocnych stron.
” mózgi były skoncentrowany na istocie problemu a jezyk wypowiedzi klarowny!”
Szczęśliwe przedinternetowe (a nawet zgoła przedkomputerowe) czasy. Gdzieś tak mniej więcej średni paleozoik 😉 Książki, gazety i rozmowy. Zupełnie inna praca mózgu.
„jestem sceptykiem tych chcących ogarnąć natłok informacji i sie przystosować zgoła niewolucyjnie może miast przepoczwarzenia w „piękny umysł” czekać lądowanie w wariatkowie.”
Racja, to jest największe chyba teraz wyzwanie: jak ogarnąć i wyłuskać. Powiedziałabym, że dobre studia uczą właśnie tego (bo kto jeszcze pamięta, co zdawał na egzaminach).
Akurat jestem po przymusowym, 5-dniowym bezdostępie do internetu. Prędzej uwierzyłabym w życie pozagrobowe niż w życie pozainternetowe, a jednak 😉 Piękne doświadczenie i wyciągam wnioski.
„To co ja mam powiedzieć, zero wskaźników, bez formacji, poziomów, fibo, HT, AF, tylko czysty wykres.”
Jednak przecież jakoś szacujesz stany wyprzedania/wykupienia, trendy, odległości od średnich etc. Jestem w stanie uwierzyć w Twoją metodę: po wielu latach oglądania wykresów pewne rzeczy po prostu na nich widać, bez wskaźników. Tyle, że to nie jest ich brak, tylko błyskawiczne ich szacowanie przez wytrenowany do tego mózg.
„zero wskaźników, bez formacji, poziomów, fibo, HT, AF, tylko czysty wykres”
Zero wskaźników? Zgoda.
Bez formacji? Zgoda.
Bez fibo, HT, AF? Zgoda.
Bez poziomów? 🙂
To po co ten wykres? Na Twoim miejscu spróbowałbym bez wykresu.
Idę o zakład, że można. Najwyżej się straci trochę kasy, ale można.
@Lucek
„Bez poziomów?
To po co ten wykres?”
Chodzi mi o ustalanie z góry pewnych poziomów cenowych na prykład poziomy wsparć i oporów, dla mnie trudno wytłumaczalny fenomen. Gdzie dojdzie a gdzie nie jeszcze zanim doszło albo na jakim poziomie kurs się odwróci i to wszystko ustalane względem pewnego punktu odniesienia jakim może być poziom wsparcia, oporu, fibo, kreska, cokolwiek bardzo często w sposób bardzo uznaniowy, aż za bardzo.
Jak przygląda się analizy w internecie można odnieść wrażenie, że wszystko sprowadza się do ustalania poziomów cenowych.
Ja nigdy nie potrafiłem ich przewidywać.
„Ja nigdy nie potrafiłem ich przewidywać.”
Nie rozumiemy się – na razie 🙂
Nie chodzi o „przewidywanie” poziomów, ale o poziomy, na których nastapiło odwrócenie chociażby najkrótszego ruchu.
Te poziomy określały punkt równowagi pomiędzy kupującymi a sprzedającymi. Jedni godzili się na kupowanie po określonej cenie, a drudzy na sprzedawanie. Dlaczego podejmowali decyzje na takim a nie innym poziomie? Każda ze stron mogła mieć różne powody. Niemniej te poziomy zostały zaznaczone wykresem. Wobec tego nie trzeba nic przewidywać, tylko trzeba te poziomy widzieć, aby obserwować jak się zachowuje rynek, gdy do nich dotrze ponownie.
Byłbym wdzięczny, gdybyś napisał, na podstawie czego podejmujesz decyzje patrząc na nagi wykres.
@ all
>> społecznym dowodem istotności
Wydaje mi się, że internet powielił tu w pewnym sensie przejście, które w przeszłości już miało miejsce – ze świata książek do świata TV. Z cywilizacji słowa do cywilizacji obrazów. Z cywilizacji abstrakcyjnych pojęć do cywilizacji banału.
Kolejna sprawa, to fakt, iż społeczny dowód istotności czy uznania jest powszechnym mechanizmem wykorzystywanym w reklamie. Te wszystkie reklamy, gdzie Goździkowa poleca coś Nie-goździkowej opierają się właśnie na tym samym procesie. Internet robi się taki, jaki się robi bo jest coś w ludziach, co każe im wierzyć innym niż samemu szukać. Możliwe, że ta swoista ekonomia w korzystaniu ze treści w świecie jest jakoś wbudowana w nasze… nie wiem co… naturę? (pojęcie, którego nie lubię).
„Internet robi się taki, jaki się robi bo jest coś w ludziach, co każe im wierzyć innym niż samemu szukać.”
Tak, ludzie są jakieś dziwne 🙂
Zamiast samemu szukać wierzę, że:
Na każde ciało zanurzone w cieczy działa siła wyporu skierowana pionowo w górę, równa ciężarowi wypartej cieczy.
„Byłbym wdzięczny, gdybyś napisał, na podstawie czego podejmujesz decyzje patrząc na nagi wykres.”
Ja wszystko sprowadzam do sekwencji szczytów i dołków, trendów i konsolidacji a formacje to efekty wtórne będące skutkiem a nie przyczyną. Jest to naiwna AT polegająca na wybiciach ze szczytów i dołków ale nigdy nie biorę wszystkim dołków, interesuje mnie ten pierwszy, pierwsze LH, HL. Może to też przypominać grę na powstanie DT, DB, RGR czy czego tam jeszcze, na powstanie a nie gra po uformowaniu się i to wszystko w kontekście trendu i korekty wyższego stopnia. Nie muszę dodatkowo opisywać dołków za pomocą wskaźników, można natomiast wspierać się wykresami bezczasowymi dla lepszej przejrzystości, są tacy co pracują nawet na wykresie liniowym. Nie interesują mnie specjalnie poziomy cenowe na których powstają szczyty i dołki, to jest raczej gra na przyłączenie się już do istniejącego ruchu po wybiciu. Ale tu już chyba odbiegliśmy od głównego tematu dyskusji.
@Klondike
No cóż technika naked nie jest taka naked.Prawda.
Ludzki umysł potrzebuje punktu zaczepienia , aby prawidłowo sparametryzować zysk lub stratę pomiędzy kupnem , a sprzedażą.
Wykres całkowicie naked równa sie prawie brakowi wykresu 🙂
Pierwsze HL i LH to też jest dla mnie wskaźnik , a właściwie już 2 tylko wpisane w wykres ze zmiennym okresem powstawania /variable period – np raz po 10 słupkach drugi po 7 itd …/ .
Taka np. średnia i wiekszość klasycznych wskaźników jest tworem typu fixed period /np 34 słupki/.
Tak jak mamy tzw. „hidden divergance” tak ja nazywam to „hidden wskaźnik”.
Bez identyfikacji trendu samo ślepe LH i HL może niewiele dać bo jest grą niezgodną z trendem i tylko prawidłowe określanie oznak jego wyczerpania + kontrola strat pozwala cieszyć się zyskami.
I właśnie na tym IMO polega odwiewanie „ziarna od plew” w tej technice.To czy będziemy stosować dodatkowo klasyczne wskaźniki czy nie jest indywidualnym wyborem i nie ma żadnego znaczenia liczy sie wynikowy stan konta w wyniku takiego a nie innego działania.
Technologia nie ma znaczenia.
Pewien jestem ze z gieldy bedzie zyl mniejszy odsetek ludzi niz teraz i bedzie trudniej sie czegos dorobic na wlasny rachunek.
Zakladam ze paleczke przejma wyspecjalizowane firmy z dobrym zapleczem, kltore beda wylapywac co lepszych traderow i dawac im oferty u siebie.