Zapewne wszyscy widzieliśmy zdjęcia pracowników upadających banków, którzy w świetnie skrojonych garniturach, ale już bez krawatów opuszczali biura upadających banków inwestycyjnych z kartonowymi pudłami w dłoniach. Wiele w mediach przewinęło się też opinii, iż jedynym miastem, które przyjmuje teraz do pracy w biznesie inwestycyjnym jest Dubai. Przeglądając weekendowe wydania serwisów rynkowych trafiłem na informację, która nie tylko przeczy tej tezie, ale jest zarazem ciekawym sygnałem tego, jak duże instytucje finansowe postrzegają przyszłość na rynku surowcowym.
Serwis Bloomberga informuje, iż Barclays Capital – spółka, która przejęła część biznesu inwestycyjnego od upadłego Lehman Brothers – zamierza zwiększyć personel w dziale zajmującym się rynkami towarowymi z 225 do 300 osób. Argumentem jest oczekiwany przez bank powrót hossy na rynku surowcowym, której obsłużenie będzie wymagało teamu większego o 30 procent.
Warto też zwrócić uwagę na inny argument, który coraz częściej pojawia się komentarzach analityków zachodnich banków i powtórzony został przez serwis Bloomberga. Mianowicie: obecny spadek cen na rynkach surowcowych ma doprowadzić do spadku inwestycji w wydobycie i przetwarzanie surowców. Efektem tego ma być kolejna fala wzrostowa analogiczna do tej, która miała miejsce w latach 2003-2007, bo wzrost popytu na rynku surowcowym jest pewny.
Ten komentarz ciekawie koresponduje z tezą, którą na blogu w komentarzach wprowadził jeden z czytelników (tomfid), iż rynek ma dziś wszystkie argumenty, by powtórzyć hossę surowcową z lat 2003-2007, gdyż pieniądz znów traci wartość a tani kredyt pozwala pożyczać tanio, by inwestować na rynkach towarowych.
9 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Wszystkie takie przewidywania zakładają statyczność technologii i przez to są bezwartościowe. A przecież wynikiem kryzysu paliwowego lat ’70 był szybki rozwój rynku paliwooszczędnych samochodów i ceny ropy poszybowały w dół na długo. Tak samo teraz – nowe technologie są tylko kwestią czasu, ale może z perspektywy finansisty czy maklera tego nie widać.
@Tomek
Jedyną zauważalną konsekwencją kryzysu paliwowego lat 70 było odejście od produkcji energii elektrycznej z ropy. Przyczyny spadku cen ropy też wówczas były nieco inne. Spadek popytu spotkał się z wyborami politycznymi. Ronald Reagan dogadał się z Arabią Saudyjską, która zalewała rynek ropą mimo spadku popytu. Celem nie było tylko doprowadzenie do ożywienia gospodarczego, ale obniżenie dochodów ZSRR. Reagan działał w tym czasie na dwóch frontach – doprowadził też do zamrożenia projektowanych rurociągów z ZSRR do Europy Zachodniej. Co do postępu technicznego zgoda – wielokrotnie już o tym na blogu rozmawialiśmy.
Zgadzam sie z teza, ze dezinwestycje w 2008-2010 prowadza do hossy na rynku towarowym w czasie powrotu do normalnosci po recesji (od 2011 ?? – to zgadywanie). To brzmi bardzo sensownie i logicznie tym bardziej, ze hossa 2003-2008 spowodowana byla wlasnie brakiem inwestycji w latach 90′. Miedzy innymi.
Nie zgadzam sie z opnia, ze hossa na towarach moze zaczac sie wczesniej. Obfitosc taniego pieniadza to okolicznosci, do wzrostu cen potrzebny jest tez motyw czyli chec zysku. Teraz kazdy mysli o tym jak sie uchronic przed strata. To raczej nie jest srodowisko na pompowanie wycen czegokolwiek.
@ Trystero
gdzieś wcześniej w dyskusji z tomfidem napisałem, że widzę jeszcze jedno ryzyko – świeżą pamięć o ostatniej porażce byków na surowcach.
Miło mi, że moje tezy są przywoływane na tym blogu.
Może zaciekawi was argumentacja z artykułów poniżej (mnie mocno zainspirowała):
http://dwagrosze.blogspot.com/2008/10/buffet-z-zakupami.html (przede wszsytkim druga połowa wpisu)
http://dwagrosze.blogspot.com/2008/10/zoto-historia-lubi-si-powtarza.html (jak sam tytuł wskazuje o złocie, ale to sądzę, że korelacji między tym metalem a pozostałymi może być spora w przyszłości)
@ Trystero
Wydaje mi się, że nie chodzi tyle o ilość taniego pieniądza i chęć do jego wykorzytania, tylko o to, że surowce to może być jedyne koło ratunkowe w warunkach inflacji.
PS Jeszcze taka ciekawostka o panu Jackowskim, o którym swego czasu pisał Kathay i który przewiduje wybuch „znaczącej” wojny (Bliski Wschód) tym miesiącu. Zasugerował on, że niedawna bańka spekulcyjna na surowcach (a na ropie w szczególności) to tylko zaplanowany test zachowania światowej gospodarki przed ww. wojną (tzn, co może się stać w globalnej gosp., jeśli wskutek wojny ceny ropy podskoczą do $150/baryłka). Na podstawie znanych już konsekwencji zwyżki cen na surowcach doszedł do mało optymistycznego wniosku, że gospodarce w sumie nic się nie stało i w związku z tym „wielcy tego świata” bez skrupułów doprowadzą do kolejnego konfliktu zbrojnego…Oczywiście to gdybanie, ale o całkiem sporych szansach realizacji, a wtedy mielibyśmy kolejny impuls cenowy na surowcach (przede wszsytkim paliwach).
ja to widzę tak jeżeli recesja okażę się płytka i szybka: bardzo szybko możemy być znowu świadkami spekulacyjnego wzrostu surowców … (co może doprowadzić do hiperinflacji)
jeżeli recesja będzie dłuższa i mocniejsza (na co się wg mnie zanosi ) z surowcami będzie pozamiatane.
Surowce to jedna wielka gra, spekulacja funduszy (nie -nie chcę tutaj pisać żadnych spiskowych teorii ^^). A co do hossy na rynku surowców … Analityk
piszę prognozy a Pan Bóg rynki nosi .. mieliśmy mieć ropę po 200 dolarów mamy po 50. Przy 80, 100, 120, 147, informacje o wzroście surowców (no nie ma siły żeby nie rosły przecież!!!) mogły prześcignąć jedynie ilość nowo powstających funduszy typu czarne złoto czy żywność coś tak ..
„żywność coś tam” – poprawka tak miało być
a jeszcze jedno zdanie: Jeżeli coś jest oczekiwane przez większość to istnieje duże prawdopodobneństwo że tak się nie stanie.
Warto chyba zwrócić uwagę na przyczyny niedawnych szalonych „podjazdów” i późniejszych „zjazdów” cen ropy. Wydaje się, że zostały napompowane przez graczy chcących zneutralizować część strat z innych rynków (oraz z toksycznych papierów hipo). Jeżeli tak, to szansa na kolejne rajdy istnieje – pod warunkiem, że banki będą dalej dostawać lewą kasę od rządów i centralnych bankierów. Ten pusty pieniądz będzie parzył i trzeba go gdzieś wtłoczyć. W surowce np.
„(…) gdyż pieniądz znów traci wartość a tani kredyt pozwala pożyczać tanio, by inwestować na rynkach towarowych”.
Prawdziwe i straszne zarazem. Pieniądz traci (inflacja) i do tego ognia rozmaici „naprawiacze”, drukarze i inne typy spod ciemnej gwiazdy Keynes’a dolewają jeszcze benzyny w postaci „taniego kredytu”.
zwyżka cen surowców w obliczu wojny tworzy bilans tego konfliktu na „0”,są inne ciekawsze miejsca inwestycji jak chociażby spółki w Rosji