Kontrowersje w biznesie szkoleń i doradztwa, część 3

Skoro bez trudu można znaleźć sporo negatywnych opinii na temat przede wszystkim szkoleń i szkoleniowców, to istnieją jakieś ku temu powody. Zebrałem te najważniejsze w poniższym tekście.

Tym samym jest to druga część odpowiedzi postawionej w poprzednim wpisie:

Skoro ktoś zarabia na rynku, to po co jeszcze sprzedaje swoją wiedzę innym?

Z tym, że w poprzednim wpisie opisałem pozytywne powody prowadzenia działań komercyjnych dla inwestorów/traderów (I2I, czyli Inwestorzy dla Inwestorów). Natomiast tym razem poszukam ukrytych, niezbyt czystych zamiarów.

                    10 Niechlubnych intencji komercyjnej działalności I2I   

                           

    1. Maskowanie słabych wyników własnych.

Jeśli wyniki inwestycyjne mentora, szkoleniowca czy doradcy są mizerne lub niestabilne, sprzedaż kursów i szkoleń staje się dla niego źródłem stałego, przewidywalnego dochodu. Pozwala to utrzymać wysoki standard życia i kreować ekspercki wizerunek sukcesu, który jest tak naprawdę finansowany nie z zysków z rynku, ale z kieszeni naiwnych uczniów. To biznes oparty na opłacie za dostęp, a nie na umiejętnościach inwestycyjnych.

Nie jest to jednak wyłącznie kwestia jakości komercyjnie sprzedawanych tym sposobem materiałów, choć można mieć co to tego wątpliwości, skoro sprzedający ma problem z ich zyskownym wykorzystaniem. Tutaj, przypomnę tylko, odpowiadam na pytanie: dlaczego je sprzedaje?, a nie czy mają merytoryczną lub praktyczną wartość.

Osobny tekst poświęcę tzw. czerwonym flagom, czyli znakom ostrzegawczym, które mogą świadczyć, że szkolący kreując się na wybitnego tradera, może wcale nim nie być albo sprzedaje lipne treści.

   2. Manipulacja rynkiem lub schematy typu „pump and dump”

W przypadku niektórych kryptowalut czy mało płynnych akcji traderzy sprzedają sygnały czy porady, by manipulować cenami aktywów. Na przykład, promują token w ramach grupy sygnałowej, by wywołać popyt, a następnie sprzedają własne pozycje po wzroście ceny. Albo kupują akcje małej, mało płynnej spółki na parkiecie, do kupna której w jakiś sposób nakłaniają tych, którzy płacą za porady, po czym sprzedają je tym właśnie kupującym. Wariantów „pompuj i wyładuj” może być zresztą wiele, amerykański nadzór ma bogatą bazę wyłapanych w ten sposób nieuczciwych „doradców”.

   3. Skok na kasę, czyli eksploatacja naiwności początkujących

To nic innego jak monetyzacja niewiedzy i desperacji wszystkich rozpoczynających, mało zorientowanych, nie posiadających odpowiedniej wiedzy zarówno inwestycyjnej, jak i tej w zakresie tego typu biznesów edukacyjno-doradczych.

Albo inaczej- to klasyczny model biznesowy polegający na sprzedaży łopat podczas gorączki złota. Guru sprzedaje naiwnym drogie kursy, obiecując przy tym tajemną wiedzę, która zresztą zwykle jest dostępna we wszystkich podręcznikach, często mamiąc przy tym gadżetami, na które ponoć na rynku zarobił. To bezpieczniejszy i bardziej przewidywalny sposób dla niego na wzbogacenie się niż same inwestycje, ponieważ płacą naiwni, niezależnie od tego, czy jego metody okażą się skuteczne.

Ponownie dodam – nie każdy oferujący tego typu usługi wpada do tej kategorii, ale to materiał na osobny wątek później.

   4. Prowizje afiliacyjne zamiast rzeczywistych zysków

Niektórzy traderzy zarabiają głównie na programach afiliacyjnych (np. polecając brokerów), a nie na handlu. Na przykład, jako Introducing Brokers (IB) otrzymują prowizje za przyciąganie klientów, niezależnie od wyników tych klientów. Ich nadrzędnym celem nie jest zysk klienta, lecz wolumen jego transakcji. Będzie więc zachęcał do aktywnego handlu, częstych zmian w portfelu i strategii opartych na daytradingu. To może prowadzić do promowania czasem dość szemranych platform bez odpowiedniego ujawnienia interesów.

Nierzadko schemat jest taki, że udzielają darmowych porad czy szkoleń, a afiliacja jest w jakiś sposób ukryta. Dużo gorzej, jeśli promują scamerskie usługi. Oczywiście problem w dużej mierze zostałby rozwiązany, gdyby ostrzegali wszystkich jawnie o pełnionej roli, ale część początkujących pewnie i tak nie zrozumiałaby tego ostrzeżenia, nie mając pełnego pojęcia o branży.

   5. Podtrzymywanie własnego ego i statusu

Dla wielu samozwańczych mentorów sprzedaż kursów nie jest kwestią jedynie pieniędzy, tylko sposobem na budowanie poczucia wyjątkowości. Publikując materiały i kreując się na lidera opinii, próbują zdobyć swoją pozycję w środowisku. Nawet jeśli ich wyniki są przeciętne, to fakt, że ktoś ich słucha i płaci, daje im substytut prestiżu i statusu eksperta, którego na rynku samym tradingiem nie potrafili zdobyć.

   6. Szukanie dostępu do kapitału innych ludzi

Dobrze zbudowany wizerunek mentora jest przepustką do większych pieniędzy kursantów i inwestorów w przyszłości. Po kilku kursach, czasem nawet darmowych, pojawia się oferta zarządzania portfelem, sprzedaży sygnałów bądź „rekomendacji”, czy wejście do jakiegoś funduszu prywatnego. Dla wielu to był cel od początku, nie nauczanie, ale stworzenie lejka marketingowego prowadzącego do przejęcia cudzych pieniędzy w inny sposób. To już nie tylko zarobek na szkoleniach, ale strategia pozyskiwania kapitału dzięki aurze eksperta.

   7. Sposób na życie tanim kosztem

Na rynku edukacyjno-doradczym mogą znaleźć się osoby, które same nie posiadają żadnej głębszej wiedzy, doświadczenia ani udokumentowanych wyników. Często po prostu biorą gotowe pomysły, materiały, strategie czy sygnały od innych, czasem znalezione w darmowych źródłach, a następnie sprzedają je jako własne unikalne know-how. Choć bywa, że się nie kryją i np. kupują już gotową usługę a następnie odsprzedają ją wielu mniej obrotnym taniej.

Ryzyko dla sprzedającego praktycznie nie istnieje, bo nie handluje on realnym kapitałem, a tylko przekazuje dalej cudze pomysły, zyskując czas i pieniądze. Tego typu działalność jest łatwa do skalowania: sygnały czy strategie można sprzedawać setkom osób jednocześnie, kopiując treści w kółko.

   8. Patologie

To bardzo pojemna kategoria. Znajdą się w niej miękkie przypadki z pogranicza, czyli przestępcy monetyzujący swoją wiedzę i doświadczenia oraz wizerunek z popkultury. Tu mamy choćby 2 głośne przypadki, czyli:

  • Jordan Belfort znany jako „Wilk z Wall Street”, który po odbyciu wyroku zarabia krocie na szkoleniach (słynne: sprzedaj mi ten długopis).
  • Nick Leeson, który swoim nieuczciwym tradingiem pogrzebał Barrings Bank, dziś również jest do wynajęcia aby udzielać porad.

A po drugiej stronie są przypadki naprawdę dewiacyjne, typu pato-streaming, psychopaci, osoby niezrównoważone itd. Dla nich być może nie pieniądze się liczą, lecz realizacja ich własnych ukrytych żądz. Tacy również przewinęli się i przez nasz rynek, np. jeden z nich twierdził, że zarządza funduszem, wydając rekomendacje (oczywiście bujda na resorach jak sprawdził KNF).

Najbardziej gęsta substancja w tym biznesie to może być zorganizowana mafia. Istnieje kilka filmów dokumentalnych na ten temat o branży krypto.

   9. Budowanie piramid finansowych

W ekstremalnych przypadkach traderzy tworzą schematy przypominające piramidy, gdzie zyski pochodzą z opłat nowych klientów, a nie z rzeczywistego tradingu. Takie oszustwa są szczególnie widoczne w nieregulowanych sektorach, jak krypto, gdzie „zarządzanie portfelem” może być przykrywką. No ale mieliśmy przykład i z samego szczytu, czyli fundusz Madoffa, który wysysał ogromne pieniądze z najbogatszych, teoretycznie najbardziej oblatanych. Tutaj wiadomo, że czerwonym światłem jest oferowanie ponadprzeciętnych zysków „bez ryzyka”.

   10. Oszustwa, kradzież

Obecne czasy to złote żniwa dla scamerów. Szczególnie często wabikiem jest rynek kryptowalut, o ogromnej zmienności i sporych potencjalnych zyskach. Tu jednak nie ma dywagacji o jakości porad czy zarządzania, chodzi tylko i wyłącznie o wyłudzenie dostępu do rachunków bankowych czy kart i wyczyszczenie ich. Przynętą są najczęściej ogromne zyski proponowane w nachalnych reklamach, gdzie często oszuści podszywają się pod celebrytów. Manipulacje psychologiczne skłaniają ofiary do instalacji oprogramowania złodziei i/lub podawanie haseł dostępu. W tym oszukańczym biznesie inwencjom nie ma końca.

***

To wszystko jest generalnie dość łatwe do przeprowadzenia z uwagi na niedostatek stosownej wiedzy odbiorców, a przy tym często brak czasu i ochoty na poszukiwanie jej w tradycyjny sposób. A do tego ta branża na początku może wydawać się zbyt trudna do zrozumienia, przytłaczająca żargonem i ilością możliwości do wyboru. We tych procederach pomaga oczywiście odpowiednie granie na psychologicznych nutach, czyli nasze ludzkie słabości (chciwość, naiwność).

CDN

—kat—-

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.