Nie lubimy czytać i słuchać o stratach w inwestowaniu, co ma swoje uzasadnienie psychologiczne, ale tylko przez ich analizę jesteśmy w stanie znaleźć błędy i poszukać wniosków oraz usprawnień.
O błędach i stratach popełniłem już wiele wpisów w historii tego bloga, nie chciałbym wejść w rolę zdartej płyty, która powtarza w kółko to samo. Zresztą samo wypominanie strat i błędów, jakkolwiek konieczne do samorozwoju, nie jest specjalnie progresywne. Skokiem naprzód jest odnajdywanie rozwiązań i porad w temcie jak strat i błędów efektywnie unikać i jak radzić sobie z nimi. A zresztą, inwestor z krwi i kości nie ma problemów z tematami strat, tylko ich rzetelna analiza jest rozwojowa.
Tym razem pewne wydarzenia skłoniły mnie do podjęcia tego tematu z nieco innej strony niż robi się to zwykle, a przy tym dorzucę kilka praktycznych podpowiedzi mogących pomóc w ukierunkowaniu się na rozwoju, a nie tylko rozpamiętywaniu strat.
Pierwszym wyzwalaczem do ruszenia tego tematu był coroczny raport KNF, w którym podawane są statystyki segregujące wyniki klientów na rynku Forex. Trochę czasu upłynęło od tegorocznego raportu, ale stwierdziłem, że zajmę się tym po jakimś czasie, gdyż w tamtym momencie towarzyszyło temu zbyt dużo niezdrowych emocji i komentarzy.
Zasadnicza statystka z tego raportu przedstawia się tak oto:
73-79% działających na forex inwestorów i traderów traciło w ostatnich 5 latach. W 2023 było to 128 252 klientów polskich brokerów, w tym ok. 60 tysięcy to rezydenci polscy. W takim razie ok. 68 tysięcy tych, którzy stracili, pochodzi z innych krajów, ale u naszych brokerów posiadają rachunki.
Jak liczy się te procenty? Otóż bierze się pod uwagę jedynie transakcje zamknięte w danym roku, czyli dokładnie tak jak przy wyliczaniu zysków/strat do podatkowych PITów. Nie są więc brane pod uwagę transakcje otwarte. A tych jest zawsze trochę, ponieważ mniej doświadczeni inwestorzy potrafią hodować straty przez dłuższy czas z nadzieją, że ponownie wejdą w obszar zysków. Do tego dochodzi jakaś liczba tych, którzy posługują się strategiami uśredniania strat. To rodzi dodatkowe problemy, do których wrócę jeszcze później.
Tracący to nie jest co roku inna pula inwestorów. Część z nich w jednym roku może notować zyski, w innym straty, więc zależnie od tego pojawiają się w tych statystykach więcej niż raz w tych rubrykach. Choć oczywiście jest w tym zestawieniu sporo takich, którzy stracili w jednym roku i zrezygnowali.
Forex to dziś nazwa dość umowna, kiedyś oznaczał tylko rynek walutowy, dziś można tam handlować także kontraktami CFD na towary, indeksy, kryptowaluty czy akcje. Z tego tytułu nadaje się do robienia zabezpieczeń portfela (hedging), a nasze sondy twitterowe wskazywały, że kilka procent inwestujących na rynku akcji robi tego rodzaju zabezpieczenia, które podczas hossy są stratne, zyskowne tylko gdy potrzebne, czyli w bessie. Inna sprawa, że niektórzy inwestorzy posiadają po kilka rachunków w różnych biurach, być może zostali w tych statystykach zdublowani.
Mnie interesuje w tym wątku pula tych, którzy po prostu przychodzą tutaj głównie pospekulować i robią to nie zawsze z powodzeniem. To do nich skierowane są te ostrzeżenia o ilości tracących, które każdy polski broker musi wywiesić w widocznym miejscu. Mało możliwe, by się nie natknęli na nie rozpoczynając przygodę z forexem. Trzeba więc założyć, że byli ostrzeżeni, inna sprawa to na ile się tym przejęli?
Nasze umysły pobudzone wizją szybkich zysków najczęściej ignorują tego typu ostrzeżenia, choć wiemy gdzieś tam w tylnej, zapomnianej części mózgu, że można tu stracić i może nawet znamy takich, którym się faktycznie nie udało. Szybka i prosta kalkulacja zwykle kończy się tak, że ufamy, iż należymy do grupy szczęśliwców, którym się uda. A jak nie, to i tak chcemy zaryzykować, żeby się sprawdzić, żeby poczuć to z bliska, żeby poznać z czym się to je, żeby nabyć doświadczeń i wrażeń.
Dlaczego się nie udaje? Powodów jest cała lista. Na jej szczycie to nieprzygotowanie mentalne i merytoryczne (brak przewagi). Poświęciłem kiedyś cykl 3 wpisów aby wyjaśnić większość powodów porażek forexowych, zachęcam do przeczytania pod tymi linkami -> część 1, część 2, część 3.
Te statystyki o stratach zawsze są powodem do drwin i ironii. Zapomina się często przy tym, że rynek giełdowy, w akcji czy ETFów, wcale nie jest krainą wiecznej szczęśliwości inwestorskiej, tylko po prostu nikt nam nie świeci przed oczami podobnymi statystykami jak na forex. Ba, nawet dokopanie się do nich jest niezwykle trudne.
A skoro tak, to mogę się podeprzeć obserwacjami czy danymi, które sam znam i które powinny być równie głośno brzmiącym ostrzeżeniem:
– z pewnością traci spora część spekulujących kontraktami terminowymi na giełdzie; jeden ze znajomych dziennikarzy kiedyś przekopał się przez dane, by odkryć, że tracących na GPW może być tutaj ok. połowa, przy czym im wyższy stan rachunku, tym większy procent wygrywających,
– z pewnością straty notuje się w obrocie instrumentami typowo spekulacyjnymi jak opcje czy certyfikaty, choć wiemy to bardziej z danych w USA, gdzie za tego typu handel wzięli się nieprzygotowani spekulanci w czasach pandemii,
– nasza sonda twitterowa wskazała kiedyś, że nawet podczas silnej hossy część inwestorów traci na akcjach; to dlatego, że zajmują się spekulacją a nie inwestowaniem długoterminowym,
– nawet jednak inwestorzy długoterminowi tracą; dzieje się tak zasadniczo wtedy, gdy przychodzi bessa i nie są w stanie wytrzymać presji spadków cen przez wiele miesięcy.
Tak więc wszyscy jedziemy na jednym wózku, tylko ten forexowy jest lepiej zdiagnozowany, policzony i opatrzony ostrzeżeniami o ryzyku. I bardzo dobrze.
A co z tego dalej wynika? Pokażę w kolejnych częściach.
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.