W poniedziałek 15 lutego, hurtowe ceny energii elektrycznej w Teksasie osiągnęły poziom 10 000 USD za megawatogodzinę. Jeszcze 10 lutego kosztowały 30 USD.
To daleki od ideału punkt odniesienia ale średnia cena sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym, publikowana przez Urząd Regulacji Energetyki, wyniosła w Polsce w III kwartale 2020 roku 257,98 zł za MWh (czyli jakieś 70 USD po obecnym kursie).
To co wydarzyło się na teksańskim rynku energii* z całą pewnością zainteresowałoby media i opinię publiczną nie tylko w USA ale na całym świecie nawet gdyby nic ekstremalnego nie stało się z rachunkami za prąd niektórych mieszkańców Teksasu. Fakt, że część Teksańczyków bezpośrednio odczuła chwilowy wzrost hurtowych cen prądu o 30 000% (trzydzieści tysięcy procent) sprawił, że informacje o teksańskim kryzysie energetycznym są medialnym hitem.
Fragment artykułu z New York Times, cytowany między innymi przez portal RMF24: Moje oszczędności przepadły – mówi Scott Willoughby, 63-letni były żołnierz, żyjący na przedmieściach Dallas i utrzymujący się z publicznej emerytury. Twierdzi, że niemal wyczyścił swój rachunek oszczędnościowy by uregulować rachunek za energię elektryczną w wysokości 16 752 USD, który obciążył jego kartę kredytową. To kwota 70 razy większa niż zwykle wynosi wysokość wszystkich rachunków za media. Nic nie mogę w tej sprawie zrobić ale czuję się załamany – dodał.
Scott Willoughby jest klientem firmy Griddy – jednego z ponad 200 dostawców energii elektrycznej dla indywidualnych klientów w Teksasie. Griddy ma ponad 30 000 klientów. Oferuje im energię elektryczną po cenach hurtowych z dodatkową miesięczną opłatą $9,99.
Kupowanie energii elektrycznej po cenach hurtowych ma swoje zalety: zapewnia oszczędności bo ceny hurtowe są z reguły niższe niż ceny oferowane klientom detalicznym. Pozwala także na dynamiczne oszczędności: ceny zmieniają się wraz z zapotrzebowaniem w dobowym cyklu więc zdeterminowani klienci mogą używać energochłonnych urządzeń w okresie niskiego zapotrzebowania (np. robić pranie albo kopać kryptowaluty nocą) i tym samym obniżać swoje rachunki za prąd. Z doniesień medialnych wynika, że mieszkańcy Teksasu, którzy borykają się z astronomicznymi rachunkami za prąd mieli jakiś rodzaj umowy zakładającej zmienne ceny prądu (bezpośrednio albo przez jakąś formułę powiązane z cenami hurtowymi).
Jak wspomniałem, taka formuła zapewnia regularne comiesięczne oszczędności. Jednocześnie związana jest z ryzykiem przeniesienia na klienta podwyżek cen prądu w ekstremalnych okolicznościach, np. w trakcie kryzysu pogodowego wyłączającego istotną część mocy wytwórczych w Teksasie. Co ciekawe, tuż przed załamaniem pogody Griddy apelował do swoim klientów (w emailu) o zmianę dostawcy energii elektrycznej ponieważ oczekiwał drastycznego wzrostu hurtowych cen prądu. Dla większości klientów było już jednak za późno na zmianę dostawcy.
Tydzień po wydarzeniach, tydzień po wystąpieniu ekstremalnego zdarzenia pogodowego jest już jasne, że wybór umowy o dostawę energii elektrycznej o zmiennej cenie (bez ustawowego limitu albo z możliwością drastycznej zmiany ustawowego limitu) jest rodzajem specyficznej decyzji finansowej. Bierze się w niej ograniczone, relatywnie niewielkie oszczędności ale jednocześnie bierze się też ryzyko o potencjalnie bardzo dużych lub nieograniczonych konsekwencjach. Moim zdaniem to jest najgorszy typ decyzji finansowych, które można podejmować w dziedzinie zarządzania finansami osobistymi czy w dziedzinie inwestowania.
Nie jest trudno podać przykłady tego rodzaju decyzji. Część inwestorów wybiera dostawców usług maklerskich, zwłaszcza na rynku Forex, zlokalizowanych w „rajach regulacyjnych”, dysponujących niewielkim kapitałem, o wątpliwej reputacji ponieważ oferują odrobinę niższe koszty transakcyjne niż tradycyjni dostawcy usług brokerskich. Podobne decyzje wielu inwestorów podejmuje na rynku kryptowalut. Najważniejszym kryterium wyboru giełdy kryptowalutowej stają się koszty transakcyjne albo łatwość rejestracji a takie czynniki jak reputacja operatora, jego kompetencje technologiczne czy wysokość kapitału oraz otoczenie regulacyjne przesuwane są na dalszy plan. Moim zdaniem są to przykłady decyzji, w których za relatywnie niewielkie i ograniczone oszczędności ludzie gotowi są wziąć na siebie ryzyko potencjalnych strat o katastroficznych konsekwencjach.
Nie jest moim celem krytykowanie gospodarstw domowych z Teksasu, które zdecydowały się na umowy ze zmiennymi cenami prądu. Artykuł na portalu amerykańskiego publicznego radia sugeruje, że jest to preferowany przez dostawców energii sposób rozliczeń. Wielu klientów mogło nawet nie wiedzieć, że płacą w formule zmiennych cen prądu bo część kontraktów po rocznym okresie stałych kosztów automatycznie przechodzi na formułę zmiennych cen energii elektrycznej. Co więcej, nawet klienci, którzy świadomie zdecydowali się na formułę zmiennych cen mogli nie zdawać sobie sprawy z rozmiarów ryzyka, które na siebie biorą. Dopiero aplikacja dostawcy energii elektrycznej pokazująca w czasie rzeczywistym koszty energii elektrycznej na poziomie $5-$10 za kilowatogodzinę (przy „normalnych” cenach poziomie kilkunastu centów) uświadomiła im co może stać się z cenami prądu w ich stanie w czasie ekstremalnego zdarzenia pogodowego (w Polsce detaliczne ceny kWh to około 70 groszy).
Taka jest już natura ekstremalnych zdarzeń, że dopiero po ich wystąpieniu większość ludzi w pełni uświadamia sobie ich konsekwencje i zaczyna rozumieć dlaczego nawet przy niewielkiej szansie na wystąpienie tych zdarzeń nie powinno się ignorować związanego z nimi ryzyka.
Na Blogach Bossy podkreślamy, że jedną z najważniejszych zasad inwestycyjnych jest unikanie sytuacji z potencjalnie katastroficznymi, negatywnymi konsekwencjami. Relacje z Teksasu pokazują, że zasada unikania „dużych obsunięć” wykracza poza segment inwestycyjny i ma praktyczne zastosowanie w całej dziedzinie zarządzania budżetem domowym. Oczywiście ta zasada obowiązuje także poza obszarem domowego budżetu. Nie wyobrażam sobie na przykład inaczej podchodzić do zarządzania ryzykiem złapania COVID-19 albo definiowania stylu jazdy samochodem bez uwzględnienia imperatywu unikania potencjalnie katastroficznych konsekwencji. Inspirująco pisał o tym Morgan Housel, czerpiąc ze swoich osobistych doświadczeń.
* Kilka dobrych wyjaśnień teksańskiej wyjątkowości energetycznej:
7 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
A pomyśleliście, w jaki sposób facet, w ciągu kilku dni, zużył ponad 1,6 MW energii?
@ Wanda
Ktoś na TT zwrócił na to uwagę i niespecjalnie mamy pomysł. Zwykłe ogrzewanie nie zużyłoby chyba tyle. Może jakaś działalność gospodarcza? Artykuły w prasie nic o tym nie wspominają.
kWh a nie KW/h Poza tym jak zwykle świetna lektura. Dzięki.
@ Jacek
Dzięki. Poprawiłem.
Ciekawe, czy jak ktoś miał domową elektrownię PV na dachu i oddawał w tym czasie do sieci, to też dostawał ceny rynkowe/hurtowe? Wiem, że w zimie uzyski nie są duże, ale przy tych cenach…
Ciekawe czy Teksańczycy wyciągną naukę z tej sytuacji i np. połączą w końcu elektryczną sieć stanową do krajowej. Bo chyba jako jedyni nie są wpięci w federalny system. Co ciekawe na obrzeżach stanu są przyłączeni do sieci krajowej a nie teksańskiek i nie mają problemu.
Pomysł na biznes:
1. wylobbować odłączenie innych stanów od sieci krajowej;
2. robić awarie systemów by zwiększać cenę energii.
3. kasować zyski.
Na dalszym etapie powtórzyć powyższy schemat z wodą pitną.