Przywódca USA niemal od początku swojej kadencji zdradza silną fascynację poziomem indeksu S&P 500, który wydaje się traktować jako dobry wskaźnik swoich osiągnięć jako prezydenta. Wczoraj celebrował na Twitterze przekroczenie przez S&P 500 okrągłego poziomu 3000 punktów.
Tweet prezydenta przypomniał mi o tym, że na początku przeceny z lutego i marca jako syn, Eric Trump, zamieścił na Twitterze bardzo mocną rekomendację kupna akcji. Napisał, że w jego opinii to świetny moment by kupić akcje na rachunek emerytalny. Dodał, że wchodziłby w akcje za wszystko.
Wczoraj pomyślałem sobie, że rekomendacja Erica Trumpa może już być „nad wodą” po spektakularnym odbiciu od marcowych dołków i powrocie S&P 500 ponad poziom 3000 punktów. Tak rzeczywiście jest. Eric Trump zachęcał do kupowania za wszystko 28 lutego, w sesję kończącą pierwszą falę spadków. W tym dniu S&P 500 był pomiędzy 2850 – 2950 punktów. Tak więc początkowo wyśmiewana rekomendacja Erica Trumpa jest już „na plusie”.
A raczej byłaby gdyby w międzyczasie Eric Trump nie skasował swojego tweeta. Okazało, że jakiś czas po podzieleniu się ze światem z odważną rekomendacją Eric Trump się jej wyparł, skasował tweeta. Na pewno zrobił to przed 13 marca bo wtedy pisał o tym na Twitterze jeden z dziennikarzy.
Na wykresie S&P 500 zaznaczyłem zarówno sesję, w czasie której Eric Trump wydał rekomendację jak i sesję, do której na pewno ją skasował:
Myślę, że krótka i burzliwa przygoda syna amerykańskiego prezydenta z doradztwem inwestycyjnym w mediach społecznościowym może być cenną lekcją dla inwestorów. Z tej historii można się sporo nauczyć o progu bólu i obsunięciach, internetowych inwestycyjnych guru oraz podawania w mediach społecznościowych swoich pozycji inwestycyjnych.
Zacznijmy od obsunięć. Problem z utrzymywaniem obsunięć w portfelu wynika z presji finansowej i emocjonalnej, którą tworzy dla inwestora strata: niezrealizowana ale jak najbardziej realna. Ale presja psychiczna nie musi wynikać z niezrealizowanej straty finansowej. W przypadku Erica Trumpa wynikała zapewne z poczucia, że jest się w błędzie wzmacnianego przez skrajnie wrogie środowisko medialne, które wraz z nurkowaniem S&P 500 zapewne regularnie i agresywnie przypominało Trumpowi jak bardzo się pomylił. Syn prezydenta mógł też traktować swoją nieudana rekomendację jako negatywny bagaż dający wrogim mediom kolejny pretekst do atakowania rodziny prezydenta.
W każdym razie, w którymś momencie presja związana z nietrafioną i znajdującą się coraz bardziej „pod wodą” rekomendacją okazała się zbyt silna i Eric Trump się z nie wycofał. W ujęciu procentowym nie utrzymał tej rekomendacji nawet do 20% obsunięcia.
Presja związana z błędnym nastawieniem rynkowym, wzmacniana przez rynek szybko poruszający się wbrew oczekiwaniom inwestora może głęboko oddziaływać na proces decyzyjny i skłonić inwestora do nagłych i nieplanowanych zmian w strategii. Taka presja nie występuje tylko przy gwałtownie spadającym rynku. Równie silna presja może być w przypadku gdy inwestor stoi obok rosnącego rynku albo rosnącej grupy aktywów na tym rynku. To dlatego wielu inwestorom zdarzają się sytuacje, w których najpierw odrzucają pomysł inwestycyjny (np. konkretną spółkę) a potem mimo braku dodatkowych informacji fundamentalnych otwierają pozycję kilkadziesiąt procent wyżej. Bo nie są w stanie patrzeć na rosnącą spółkę, którą obserwowali ale, w którą nie zdecydowali się początkowo zainwestować.
Inwestorzy powinni więc rozważyć scenariusz, w którym rynek podąży wbrew ich pozycji i zastanowić się jak zachowają się w tej sytuacji. Wnioski z takiej analizy mogą mieć znaczenie na przykład dla decyzji o wielkości otwieranej pozycji.
Wspomniałem, że Eric Trump wycofał się ze swojej rekomendacji. Zrobił to przez jej skasowanie. Myślę, że jest to całkiem częste zachowanie aktywnych w mediach społecznościowych ludzi kreujących się na inwestycyjnych guru. „Źle starzejące się” tweety lub wpisy są kasowane. Wypowiedzi, które okazały się trafne są przypominane. To prosta ale skuteczna metoda. W jej efekcie powstaje strumień niemal bezbłędnych prognoz i rekomendacji, z których te najbardziej spektakularne są regularnie przypominane. Taka strategia zapewne pomaga sprzedawać usługi inwestycyjne lub doradcze.
Poruszyliśmy kwestię mediów społecznościowych co prowadzi nas do ostatniego zagadnienia: czy inwestorzy mają jakieś korzyści z dzielenia się swoimi transakcjami w mediach społecznościowych? Mam na myśli zwykłych inwestorów, skoncentrowanych na zyskach i stratach swojego portfela, a nie na budowaniu swojego wizerunku jako inwestycyjnych guru.
Moim zdaniem przykład Erica Trumpa pokazuje, że bycie publicznie w błędzie (zwłaszcza w często wrogim, krytycznym, prześmiewczym środowisku jakim są inwestycyjne media społecznościowe) może tworzyć na części inwestorów dodatkową presję. Jeśli tak jest to powstaje pytanie: po co samemu utrudniać sobie zarządzanie pozycjami przez tworzenie dodatkowego źródła presji?
Zdaję sobie sprawę, że inwestorzy mają odmienne profile emocjonalne. Wyobrażam sobie, że część z nich może nawet skutecznie wykorzystać presję z publicznego trwania w błędzie jako motywację do utrzymania znajdującej się pod wodą pozycji (by nie byli zmuszeni przyznawać się do błędu). Nie zamierzam więc polecać konkretnego podejścia ale raczej zachęcać do zastanowienia się czy sposób podawania informacji o decyzjach inwestycyjnych (albo publicznie albo w prywatnych rozmowach) sprzyja lub przeszkadza inwestorom w zdyscyplinowanym trzymaniu się strategii.
Wiele rozważań o skutecznym inwestowaniu sprowadza się do podkreślania znaczenia dopasowania strategii w taki sposób by inwestor był w stanie ją zdyscyplinowanie realizować. Warto więc od czasu do czasu zastanowić się czy nasze nawyki (np. rozmowy na chacie z innymi inwestorami albo podawanie w mediach społecznościowych informacji o otwieraniu lub zamykaniu pozycji) sprzyjają lub przeszkadzają w trzymaniu się strategii. Są to sprawy, nad którymi inwestorzy mają relatywnie dużą kontrolę, a które mogą realnie wpływać na to jak skutecznie trzymają się strategii.
2 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Tak..
Od 2013 roku mam w portfelu MSZ, z poczatku mialobyc kilkadziesiat tysiecy z czasem poprzez usrednianie zrobilo sie kilkaset tysiecy. Strata na dzien dzisiejszy wynosi 116.893 PLN (rachunek jest w walucie obcej).
Nikt nie zliczy ile robilem analiz fundamentalnych, recznych wykresow czy jak analizowalem poszczegolne kontrakty MSZ.
Ile w tym czasie bylo cudownych zapowiedzi prezesow i obietnic tez chyba nikt nie policzy.
Przeszedlem z ta spolka wszystkie etapy budowania tlumaczenia siebie samego przed samym soba. Z perspektywy czasu to bylo doskonala edukacja. Wielokrotne sprzedawanie tylko po to aby odkupic ..drozej, he he.
Dzisiaj juz nie dokupuje, mam ta spolke jako talizman ostrzegajacy mnie przed moim umyslem.
Tak, masochistycznie przygladam sie temu i usmiecham sam do siebie jak mozna az tak bardzo nie byc Panem wlasnego rozumu.
Wydaje mi sie ze jednak cel rozwoju osiagnalem: zupelnie swobodnie moge kazdemu przyznac sie do swoich bledow.
Pozdrawiam, zycze milego Dnia
Wielki szacunek za tę wypowiedź. Podziwiam, że umiesz się przyznać.
Co do mnie to ogólnie nie rozumiem ludzi, którzy chwalą się swoimi pozycjami przed kimkolwiek. Ja nawet nikomu poza absolutnie najbliższymi nie zdradziłem, że w ogóle mam jakieś oszczędności!