Proszę wybaczyć trywialny tytuł, ale tym razem nie ja jestem pomysłodawcą.
Trafił do mnie wraz z zapisaną pod nim wyliczanką na twitterze. Taki format w stylu „10 czy 20 powodów czegoś tam” to idealny tekst na blogi, twitterowe wrzutki czy instagramowe fotki. Czytam je zwykle głównie dla rozrywki, a czasem robię to drugi raz – dla refleksji- jeśli są rzeczywiście przemyślane. Ale powodów ich tworzenia jest zdecydowanie więcej. Chodzi często o przekazanie wiedzy w pigułce, zainteresowanie czytelnika jakimś większym tekstem, streszczenie wywiadu czy wykładu, albo z zupełnie przeciwnej strony – o samopromocję autora. Natomiast w tym akurat przypadku zdałem sobie sprawę, że w grę wchodzi coś więcej, coś całkiem pożytecznego samo w sobie.
Co zatem?
Bardzo istotny, a często pomijany w inwestowaniu czynnik: MOTYWACJA.
Nie zawsze przecież idzie dobrze w transakcjach, wielokrotnie pojawiają po drodze straty, rozczarowania, złe emocje. Człowiek nie ma wtedy ochoty otwierać notowań, najchętniej rzuciłby te stresy i niekończące się analizy w diabły i wyjechałby w Bieszczady doić kozy i wytwarzać autorski ser. Trzeba sobie przypomnieć w takich chwilach po co się z tym wszystkim męczyć i z jakiego powodu oddawać się przeżywaniu kolejnego rekordowego obsunięcia.
Ale to wersja dla tych już jako tako wtajemniczonych. Co mają jednak powiedzieć początkujący, dla których samo dojście do zyskownego stabilnie tradingu jest już wyzwaniem porównywalnym do zimowego wejścia na K2?
A poza tym dam głowę, że z wielu korzyści, które daje inwestowanie i trading, wielu w to zaangażowanych nawet nie zdaje sobie sprawy.
Doszedłem więc do wniosku, że takie 10 czy mniej/więcej krótkich myśli naładowanych motywacyjnie może się przydać każdemu. Do refleksji, do powieszenia na ścianie, do wybrania sobie 1 czy 2 i zapisania w pamięci czy gwoździem na obudowie laptopa, do odnalezienia siebie, czy może do wymyślenia własnej wersji tej 10-tki.
Skorzystam przy tym szeroko z oryginału, ale dołożę gęsto swoje pomysły oraz komentarze.
Zacznijmy od tytułu i krótkiego wprowadzenia zanim przedstawię pełną dziesiątkę.
Owe 10 powodów ma zachęcić do stania się traderem (ang. to become a trader), a więc skierowane są do potencjalnych chętnych. Sądzę jednak, że ci akurat nie docierają do finansowych mediów na tym etapie, ale przedstawienie ich tym, którzy już w tym biznesie siedzą, przyniesie nie mniej pożytku i emocji.
Dodałem „inwestora” to tytułu, bo choć to jednak odrobinę inny „zawód”, ale w motywacjach bardzo podobny.
***
Czy ktoś obstawiał, że pierwszym i najważniejszym powodem mogłyby być w takim zestawieniu… pieniądze? Zdobycie ich, pomnażanie, zagospodarowanie nadwyżek, zarobienie na szereg potrzeb? Najlepiej szybko i w dużych ilościach.
Nic z tego! Taki powód w tej wyliczance nie pojawia się w takiej strzelistej formie. A więc fake? Hipokryzja? Banał? Jakaś arystokratyczna maniera? Jak można nie zachęcać potencjalnych aspirujących do stawiania sobie finansowego celu w roli silnej motywacji?!
Wyjaśniam:
Autor w swoim zestawieniu pokazuje unikalne zalety tradingu/inwestowania na tle innych zawodów czy przedsięwzięć. Wskazuje korzyści, których nigdzie indziej nie osiągniemy lub nie w takiej obfitości. A co za tym idzie, nie bardzo jest więc do czego zachęcać w kwestii pieniędzy. W każdej działalności aktywnego przedsiębiorcy chodzi przecież właśnie o zysk, a w drugiej kolejności o jego podział. Nie trzeba namawiać na przykład lekarza, programistę, designera czy elektryka do zajęcia się przedsiębiorczością na własny rachunek i ryzyko z powodu możliwości osiągnięcia zysku. To przecież oczywiste.
W przypadku giełdy można by podejść do tego od innej strony, bardzo często zresztą wykorzystywanej, i zadeklarować, że tutaj zyski robi się szybciej, łatwiej, większe i spektakularne, a przy tym nie potrzeba do tego żadnych studiów, specjalizacji, fachu itp. Czy będzie to jednak rzetelne stwierdzenie?
Weterani inwestowania wiedzą doskonale, że takie zachęty stoją daleko od rzetelności i wiarygodności nagabującego. Przecież 90-procentowy próg śmiertelności rachunków inwestycyjnych świadczy o czymś zupełnie innym. Lewar wprawdzie pomaga, ale tylko wtedy gdy ma się świadomość tego, jak go używać. Dochodzenie do zyskowności w długim terminie może trwać latami bez gwarancji sukcesu. Niewykluczone, że to prywatna praktyka lekarska lub projektowanie albo pisanie aplikacji mają średnio większe szanse osiągnięcia zyskowności przy niższym ryzyku. Epatowanie w takim razie czynnikiem ogromnych zysków statystycznie może być nietrafione i nieuczciwe. Za to, za obiektywność, za niewciskanie kitu autor wspomnianych porad zarobił u mnie duży punkt.
Czy to znaczy, że chęć sięgania po ponadprzeciętne zyski nie powinna pojawić się na naszej liście motywacyjnych celów. Ależ skąd, nie przesadzajmy, ani nie brnijmy w hipokryzję! To, że ktoś nie wskazuje nam publicznie zyskowności jako koła napędowego z jak najbardziej szlachetnych pobudek, nie oznacza, że sami nie możemy tego postawić na poczesnym i choćby jedynym miejscu naszej motywacyjnej listy. Jeśli ktoś w taki sposób potrzebuje uzasadniać sens swojego poświęcenia, nie znajdowałbym w tym nic zdrożnego. Proszę się nie krygować!
Istnieją jednak przy tym przynajmniej 3 „ale” warte rozważenia i przedyskutowania z samym sobą lub kimś bliskim:
- Rzeczywista świadomość pobudek zaangażowania się w inwestowanie, a szczególnie w trading. Wielu inwestujących myśli, że robi to dla pieniędzy, nie potrafiąc rozpoznać, że chodzi raczej o realizację zupełnie innych ukrytych pobudek, np. potrzebę hazardu, wysokich poziomów adrenaliny, odnalezienia poczucia wartości, miłość do nadmiernego ryzyka jako odtrutka na nudne życie itd.
- Pieniądze i bogactwo same w sobie to najczęściej pusty i złudny cel. Dużo mocniej przemawiającym motywem, a przy tym emocjonalnie bardziej wiążącym i pobudzającym są sposoby wykorzystania tych pieniędzy – do rozwiązywania problemów, do poczucia siły i władzy, do uzyskania niezależności itd.
- Pieniądze jako cel jedyny i nadrzędny mogą prowadzić do katastrofy. Pokazywał to choćby Schwager w książkach-wywiadach, w których gwiazdy tradingu wspominały jak potrzeba zarobienia na określony cel kończyła się totalną porażką. Stawianie sprawy w kategorii nominalnie określonych zysków a nie dobrze przeprowadzonego procesu inwestycyjnego prowadzi do emocjonalnego związania, błędów, zachowań wychodzących poza przyjętą strategię itd.
W kolejnej części przyglądniemy się 10 czynnikom z bliska.
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.