Tam gdzie religia spotyka się z pieniądzem, tam zwykle emocje zaczynają wrzeć niebezpiecznie, a w związku z tym:
Na wstępie uprzedzę, że postaram się szczególnie ważyć słowa w poniższym wpisie i podkreślę przy tym jak się da najgłośniej, że przedstawione poglądy są wyłącznie moimi osobistymi ocenami, niezależnego blogera, i nie mają nic wspólnego ze stanowiskiem BOŚ, który jedynie udziela mi gościny na prezentowanie opinii. Jak zawsze do tej pory zresztą, ale ze zrozumieniem tego różnie bywało wcześniej. Stoję na stanowisku, że tylko dyskutując o istotnych, choć drażliwych sprawach bez personalnych ataków możemy dochodzić do kompromisów i rozwijać branżę, o której piszę.
A wprowadzeniem do tematu niech będzie poniższy cytat, w którym celowo podkreślam fragment wzbudzający nie tylko moje kontrowersje:
„Któraż z dzisiejszych ideologii znajduje się w centrum i jest matką korupcji, wojen? Bałwochwalstwo pieniędzy. Mężczyzna i kobieta nie są już na szczycie stworzenia, tam umieszcza się bożka pieniądz, a wszystko jest kupowane i sprzedawane.
Zabijać dla pieniędzy. Wyzyskiwać ludzi, wyzyskiwać stworzenie.
[…]
A kto za to płaci? Płacą ludzie: wyzyskiwane dziewczyny, młodzi ludzie bez pracy. We Włoszech 40 % osób poniżej 25. roku życia nie ma pracy, w Hiszpanii- 50%, w Chorwacji- 47%. Dlaczego? Ponieważ istnieje gospodarka pieniężna, która zachęca do korupcji. Opowiadał mi zgorszony, wspaniały katolik, który udał się do znajomego przedsiębiorcy: „Pokażę ci jak zarabiam 20 tys. dolarów, nie ruszając się z domu”. I za pomocą komputera, z Kalifornii, zrobił zakup nie wiem czego i sprzedał do Chin: w czasie krótszym niż 20 minut zarobił 20 tys dolarów. Wszystko jest płynne! A ludzie młodzi nie mają kultury pracy, bo nie mają pracy!”
To już reguła, że nas traderów uważa się w niektórych środowiskach za pariasów, używając często określenia, które ma brzmieć pejoratywne, choć nam wcale ujmy ono nie przynosi: spekulanci. Tak samo zresztą nie czujemy powodów do wstydu z racji tego, co robimy. Regułą jest również to, że próbujący dezawuować nas i nasze zajęcie nie rozumieją zwykle natury i mechanizmów tego, czym się paramy. Często nawet zrozumieć nawet nie próbują, albo po prostu nie potrafią. W powyższej wypowiedzi ubrano nas na domiar złego w zafałszowaną ideologię, co wymaga stanowczej repliki, ponieważ tego rodzaju przekonania pojawiły się na szczytach hierarchii kościelnej, co ani trochę nie przyczynia się do ulepszania świata i budowy poczucia zaufania ze strony wyznawców dominującej w Polsce religii.
Cytat powyższy jest fragmentem wypowiedzi papieża Franciszka na spotkaniu z polskimi biskupami. Podaję go za ->
http://press.vatican.va/content/salastampa/it/bollettino/pubblico/2016/08/02/0568/01265.html
Nie mnie tego niezwykłego w tych czasach papieża oceniać, ani interpretować, co najwyżej mogę nieśmiało upominać się o rzetelną ocenę wszystkich faktów, które jak wskażę poniżej, przeczą w wielu wypadkach tego rodzaju przekonaniom, a być może niektórym osobom czynią przez to niezasłużoną krzywdę.
Nie jestem w żadnym razie biegły w religijnych wykładniach znaczeń rzeczy i czynów, choć samą treść i przesłanie religii katolickiej znam dość dobrze. Być może dlatego niezrozumienie i zdziwienie moje budzi fakt tego, że za przykład bałwochwalstwa czy korupcji gospodarczej służy praca tradera, lub jeśli ktoś woli – spekulanta. Kupno towaru dowolnego rodzaju od kogoś, kto chce się go pozbyć i sprzedaż komuś, kto chce go nabyć, to jak najbardziej normalny akt KUPIECKIEGO rzemiosła. Co dzień robi to miliony handlowców, sklepikarzy, hurtowników, importerów, agentów nieruchomości, sprzedawców antyków, właścicieli kantorów itp.
Czy powodem skazania na ostracyzm ma być szybkość lub wielkość transakcji i zysku? Błąd! Szybkość i komputer, jako rodzaj narzędzia pracy, to jedynie znak czasów, a idąc tą drogą wcale nie rozgrzeszamy kupców żadnego rodzaju jako mniej „grzesznych”. W każdym przypadku proces jest dokładnie taki sam – kupić by sprzedać drożej i osiągnąć zysk. W przypadkach hurtowej transakcji nominał musi być z wielu względów wysoki, by miało to ekonomiczne uzasadnienie. Kwota 20 tysięcy to raczej hurt lekkiej kategorii.
Dokonywanie transakcji przez komputer z domu to nie tylko wygoda, ale i oszczędzony czas oraz koszty. Nikt w dobie internetu nie lata samolotem z jednego krańca świata na drugi by coś szybko kupić/sprzedać. W ślad za tymi innowacjami podąża cała branża finansowa, próbując znaleźć swoje nisze na tym wysoce konkurencyjnym rynku, który wreszcie dzięki technologii może być wykorzystywany również przez miliony detalicznych inwestorów. Mamy w tej branży nieskrępowaną demokrację! Nie istnieje formalna ani finansowa bariera dostępu, nie potrzeba nic poza komputerem wpiętym w internet, nie potrzeba zakładać żadnych firm ani dokonywać kapitałowych nakładów na rozkręcenie działania. Nie istnieje mobbing, wykorzystywanie, podległość, każdy jest tu równy, ma takie same prawa i dostęp do transakcji. W istocie więc my sami TWORZYMY sobie miejsca pracy, nie oczekując tego od innych, sami redukujemy w ten sposób bezrobocie, płacimy przy tym podatki i dajemy żyć innym dzięki płaconym prowizjom.
Co więcej – działamy całkowicie LEGALNIE! Nie wykorzystujemy pracy innych, nie łamiemy niczyich praw, nie czynimy szkód środowisku, nie domagamy się specjalnego traktowania. Czy to zbyt wiele, że domagamy się tego samego od innych?
Wiele osób łatwo i naiwnie ulega wizjom kreowanym w mediach, popkulturze i innych przekazach. Spekulant to musi być przecież krwiożerczy kapitalista, macher, oszust, szubrawca. Ot tak bez wyrzutów sumienia zarabia 20 tysięcy, napędzając tym samym zło tego świata. Cóż tym ludziom możemy powiedzieć? Choć, spróbuj sam, przekonaj się? 80 czy nawet 90% tych, którzy spróbowali, nie dało rady. Bo to nie są pieniądze, które łatwo można ot tak zarobić. Mało kto ma pojęcie o tym ile trzeba się najpierw nauczyć, ile potu wylać i nerwów zszargać na praktyczne doskonalenie i znalezienie metody zarabiania, ile ćwiczyć swój charakter, ile poświęcić, by utrzymać się w tym biznesie. Jeśli już, to najwłaściwsza byłaby w tym miejscu biblijna przypowieść o talentach, których nie mamy prawa marnować, lecz zająć się ich pożytecznym rozwijaniem.
A przy tym kto tak naprawdę zdaje sobie sprawę, że owe 20 tysięcy to jednorazowe zdarzenie? Że przynajmniej w połowie transakcji musimy przełknąć gorycz porażki i straty, że żyjemy w ciągłej niepewności i w oparach permanentnego ryzyka! To nie tylko przyjemności życia i góry gotówki, lecz częściej zgryzota i rozczarowania. My bierzemy na siebie ryzyko, którego nigdy nie doświadczy ktoś na etacie.
Korupcja finansowa? Istnieje w tej branży, dokładnie tak samo jak w każdej innej! Ale to są poziomy korporacji, instytucji, rządów i prosimy nie mieszać nas do tego, sami nad tym bolejemy. Za każdą taką transakcją trzeba najpierw zobaczyć człowieka, i nie ma to znaczenia jakimi kwotami operuje i jak szybko. Świat zaludniają zarówno uczciwi inwestorzy jak i zdemoralizowani księża, sam znam osobiście kilku z obu tych grup. Uogólnianie niczemu nie służy.
Inwestowaniem i spekulacją zajmuje się setki tysięcy ludzi na całym świecie, w tym spora grupa katolików. Postawienie sprawy tak jak w cytowanym fragmencie może przysporzyć im niepokojów, obaw, wyrzutów sumienia, poczucie winy. To samo zresztą dotyczy „bałwochwalców” w najczystszym wydaniu, czyli tych bezpośrednio zajmujących się jedynie obrotem pieniądza na wszelkie sposoby: bankowców, doradców, zarządzających, pośredników finansowych. I chyba nie na takie słowa jak zacytowane wszyscy czekają… A dalej musielibyśmy wejść już w materię, która przekracza zakres tego bloga, zatrzymuję więc palce na klawiaturze…
—kat—
20 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Płomienna apologia spekulanta w tym miejscu nie jest chyba potrzebna. Spróbujmy dodać tu trochę analizy. Dwie kwestie i mały dopisek.
1. Kościół katolicki jest tradycyjnie antykapitalistyczny (w przeciwieństwie do kościołów protestanckich). W dodatku Bergoglio wywodzi się z Ameryki Płd., gdzie problemy społeczne są w nauczaniu absolutnym fundamentem. On jest po prostu przesiąknięty tym "komunizmem ewangelicznym" do cna.
2. W Polsce mamy obecnie bardzo mocny sojusz kościoła i tronu, a elektorat partii rządzącej to coś w rodzaju współczesnych chłopów pańszczyźnianych. Idą złe czasy dla kapitalizmu w naszym kraju; jawna wrogość dla rynku i przedsiębiorców będzie hamowana jedynie potrzebami budżetu. Niemniej, kiedy zacznie braknąć na pińcet, możemy zobaczyć potężną nagonkę na wszystkich, których da się utożsamić z posiadaniem pieniędzy. Chłopu pańszczyźnianemu trzeba będzie wskazać "Żyda", przez którego nie ma na pińcet (lecz i tak ta władza uderzy w ścianę budżetową).
3. Mały dopisek: marzy mi się taka sytuacja jak w Hiszpanii. Tam zblatowanie kościoła z dyktaturą Franco było całkowite – i po odejściu Franco w ciągu kilkunastu lat kraj zmienił się z ultrakatolickiego w świecki. Hierarchowie polscy mają świadomość nieuchronności trendu sekularyzacyjnego, stąd ich obecny szał "nachapania się" w każdej dziedzinie (również ustawodawstwa).
PS. Najfajniejsza jest ta całkowita hipokryzja kościoła, kiedy Bergoglio atakuje wściekle wszystko, co wiąże się z pieniądzem i kapitalizmem, a jednocześnie biskupi są w absolutnym szale zawłaszczania materialnego i sięgania po władzę polityczną. Świetnie pomyślane.
Apologia wyglądałaby nieco inaczej, tym bardziej na blogu firmowym – wolność, sprawczość, palmy itp. Wybrałem realia – pot, łzy, ryzyko, straty.
Zamiast ocen i wyroków proponuję argumenty i fakty. Czyli ten rodzaj dyskusji, który jest w coraz większym zaniku. Jeśli ja nie będę protestował to kto?
Kościół czuje, że nie nadąża za światem i pyta papieża co robić. On słusznie proponuje- wyjdźcie z tych złotych wież i wejdźcie między ludzi. Świetnie. Więc katolik zapyta: pokażcie mi jak być zbawionym traderem, bo na likwidację giełdy, handlu i banków jest za późno. Albo dajcie świadectwo, że się tym wszystkim naprawdę przejmujecie i chcecie realnie pomóc. Np. w pierwszym kroku poprosicie wiernych zajmujących się bałwochwalstwem o nie przekazywanie tych bloody money na tacę, Caritas, datki, zapłatę za ślub. Uważam, że nie łatwo być katolikiem, szczególnie właśnie traderem, kiedy czyny i słowa z ambony nieustannie ze sobą się sprzeczają. Nie mówiąc o ‚moral hazard’ – cokolwiek złego zrobisz i tak dostaniesz rozgrzeszenie. Ale to moja prywatna opinia, dlatego daję ją w komentarzu, a nie we wpisie.
@TomaszS
Fakty:
Tomasz zestawiłeś dwa cytaty /każdy pies z innej wsi/ i złozyłeś do kupy i kupy się nie trzyma powodując pozorne dylematy moralne :-).
1. Cytat z papieża dotyczy problemu makro dystrybucji bogactwa w sensie systemowym, w którym zyjemy /tak to pojmuję/ w kontekście wrażliwości wyrosłej na gruncie południowoamerykańskim , które do bogatych nie należą.
2.Cytat tradera w ogóle z tym nie koresponduje /prócz elementu wspólnego money/.Co ma zarobienie 20k w 20 minut do pkt 1. Absolutnie nic w kontekście samego zarabiania.
Gość ma problem ze sobą samym . NIech sobie wydłuży czas i zmniejszy gratyfikacje i po problemie zamiast łączyć to z dobrym katolicyzyzmem lub nie i stawiać problemy tam gdzie ich nie ma.
"Nie mówiąc o ‚moral hazard’ – cokolwiek złego zrobisz i tak dostaniesz rozgrzeszenie"
NO właśnie popełniłeś definicję tzw. grzechu przeciwko Duchowi Sw. , który jako taki jest nierozgrzeszalny 🙂
Analogia makrekonomiczna- QE i grzeszymy nadal 🙂
SAmo rozgrzeszenie niczego nie zmienia to jest płytka świecka narracja.
Zapomniałeś o postanowieniu poprawy, zadośćuczynieniu krzywdy, pokucie.
Bez spełnienia tych elementów rozgrzeszenie jest puste.
TYlko nadal nie rozumiem jak to sie ma do tego dylematu tradera z cytatu.
JEżeli jest traderem to porusza się w zestawie reguł, których nruszenie jest "grzechem" powodującym stratę i DD.
Analogicznie do oceny swego " katolicyzmu" w sensie czynność ma zestaw reguł w postaci dekalogu.
Jeżeli ich nie naruszył nie ma żadnych dylematów moralnych , a przenoszenie tego na poziom rozważania makro głowy kościoła jest pewnym samobiczowaniem dla sztuki IMO.
Oczywiście można je pokontemplować ,ale nie interpretować dosłownie.
.
NA tym koniec rozważań na niedzielę.
@pit
Nie chciałbym za głęboko wchodzić w dyskusję akurat przy tym temacie, ale skoro prowokujesz to odpowiem krótko na pytania i zarzuty.
Cytaty nie były zestawione. Jeśli dobrze się przyjrzysz, to po prostu wyciąłem z jednego pełnego akapitu kawałek nie wnoszący nic nowego do problemu. Ale całość była na jednej nucie, profilaktycznie wrzuciłem link dla sprawdzenia.
Tematem było bałwochwalstwo, a trader jednym z jego przejawów, w moim przekonaniu nietrafionym, z pewnością z naszego punktu widzenia, bo spory kawał świata święcie wierzy, że jesteśmy produktami ojca szatana i matki mamony. Problem niezrozumienia zawodu spekulanta pojawia się regularnie, akurat trafiło na papieża, czyli na szczyty władzy nad duszami, więc tym bardziej kontra wydała mi się wskazana. Mam głos więc z niego korzystam.
Dylemat tradera-katolika pojawił się przy okazji, choć to nie jest dobre forum na jego roztrząsanie, ale nie pojawił się przypadkowo ani nie z czapki. Zwrócił mi na niego uwagę jeden z moich znajomych, który ma z tym problem i on właśnie wskazał mi źródło. Pomyślałem, że uporanie się z tego rodzaju dylematem może dotyczyć sporo innych osób, a mity narosłe w temacie spekulacji wcale temu nie pomagają.
To co wymieniasz w kwestii rozgrzeszenia to formalności. Jeśli już to znacząco ważniejsze wydaje się w tej perspektywie kwestia tego co po śmierci. Ale to abstrakt dla większości, a na co dzień dominuje płytka religijność na poziomie kremówek papieskich, często nawet brak wiedzy o wszystkich 10 przykazaniach. A moral hazard jest na wyciągnięcie ręki, grzech przestaje uwierać. Albo też można zrobić z niego użyteczne narzędzie. Kiedy widzisz, że sam papież mówi ci, że trading to najcięższy z grzechów współczesnego świata, to musisz się z tym jakoś uporać, albo przynajmniej zracjonalizować. Albo więc tworzysz relatywną jakość swojej wiary, albo sięgasz po ów moralny hazard… A może to właśnie ten moral hazard powoduje, że wszystko zostaje doprowadzone do takich skrajności – polisolokaty, Ambery, hipoteki dla bezrobotnych itd
"Dylemat tradera-katolika pojawił się przy okazji.."
Jak pisałem to są pseudo-dylematy,cytaty w ogóle nie poruszają tradingu w kategoriach grzechu , a jak go nie ma to i rozgrzeszenie nie jest wymagane 🙂
Jest za to jakaś refleksja /mniej lub bardziej trafna/ nad technicznymi możliwościami zarabiania dzisiejszym świecie, które przerosły wyobrażenia tegoż hipotetycznego zgorszonego katolika /zgorszenie wynika ze skali sukcesu/ a nie jest potwierdzone rzeszą współplemieńców dla których jest to nieosiągalne.
NAturalne ,że pojawia się pewien dylemat moralny w odwiecznej kategorii mieć więcej niż inni – ale "niewierny Tomaszu" tu nie ma tematu grzechu i te cytaty nie tego dotyczą.
" może to właśnie ten moral hazard powoduje, że wszystko zostaje doprowadzone do takich skrajności"
Chcesz stwierdzić ,że u zarania tegoż stoi pojęcie rozgrzeszenia zrównane przez Ciebie z moral hazardem . Śmiała teza z gatunku iluminatów i innych jednostronnych teorii poznawczych IMO.
Rozumiem ,że to jest puenta z pewnych różnic w moralności stosowanej w społeczeństwach wyrosłych z zasad protestanckich, ale to nie przeszkadza różnej maści Madoffom robić tego samego bez możliwości tak pojmowanego moral hazardu 🙂
Śmiem twierdzić , że ostatnią rzeczą o której myśleli biznesmeni prowadzący te działaności to konfesjonał i łamanie 7 przykazania 🙂
"To co wymieniasz w kwestii rozgrzeszenia to formalności"
Formalności to jest miejsce, czas i sposób ich wykonania /procedura/.
To natomiast są to warunki niezbędne , które także przeciwdziałają moral hazard jednakowoż potrzebne tu jest podejście transcendentalne , gdyż w kategoriach doczesnych /na oko/ nie jesteśmy w stanie tego wyjaśnić w 100% /stwierdzić dla każdego przypadku/ stąd takie lapsusy logiczne jak rozgrzeszenie=moral hazard.
Wiecej zauważ ,że każda czynność przynosząca "zły owoc" przybiera bardzo często postać pseudodobra – kredyty dla bezdomnych, polisolokaty, hipoteki dla bezrobotnych wszystkie te "uczynki miłośierdzia" dla "braci najmniejszych" wynikają pośrednio lub bezpośrednio z naruszenia 7.
Ci ludzie już się sami rozgrzeszyli z 7 bo przecież niosą pomoc im konfesjonał nie potrzebny moga nawet mieć 100% PR jako gorliwy katolik , jest tylko mały haczyk /nie ze swoich zasobów i nie dobrowolnie/ i to czyni róźnicę.
Tylko dla narracji świeckiej tej róznicy nie widać bo jest zasłonięta przyjętą ignorancją wobec transcendencji wiec i osąd na wyjściu musi być odmienny i taki jest.
I tak też powinieneś podejść do swojego tradingu.
Jeżeli grasz za swoje, spłacasz długi jak Lanister w terminie , organizujesz to tak czasowo by nie krzywdzić rodziny tudzież ludzi z którymi egzystujesz to sam Papież nie jest w stanie wyspowiadać się za tradera.
W innym przypadku trzeba by się zastanowić nad słowami PApieża i właśnie do tego one są, a nie utożsamiać ich od razu z łamaniem Dekalogu i Bóg wie z czym jeszcze wymyślając bardzo karkołomne konstrukcje .
Definitywny koniec rozważań 🙂
Wydaje mi się, że łatwiej mają ci, którzy patrzą na cały ten trading nie przez pryzmat pracy, zawodu ale jako okazji do zarobienia pieniędzy lub spędzenia wolnego czasu a może nawet szukając dodatkowo mocnych wrażeń chcąc się sprawdzić na tym polu. Świadomie akceptują fakt, że to co robią nie ma większego sensu dla ludzkości. Nie mają sobie nic do zarzucenia, bo przecież wszyscy przynajmniej część swojego życia poświęcają dogodzeniu sobie a nie tylko innym. Ludzie szukają zarobku grając w lotto, pokera, biorąc udział w różnego rodzaju konkursach. Forex, giełda gdzie ostawia się kursy można postrzegać w podobnych kategoriach. Jest to także forma spędzania wolnego czasu, jak każda inna. Tysiące ludzi gra na przykład w gry komputerowe, powstał cały biznes wokół tej formy rozrywki. Gdyby dostojnik kościelny zwrócił uwagę graczom komputerowym, sugerując że w tym czasie gdy bezproduktywnie gapią się w monitory mogliby popracować w wolontariacie zapewne wielu z nich siedziałaby dalej i grała. Co więcej bez żadnej riposty, z całym szacunkiem dla dostojnika kościelnego, rozumiejąc i podzielając intencje duchownego. Po prostu takie jest życie drogi papieżu, biskupie.
Rozwadnianie życiowych problemów rozrywką do niczego nie prowadzi, wręcz przeciwnie. Wmawiaj sobie, że robisz kasę tylko ze względu na jakieś hedonistyczne pokusy, a sumienie i tak cię dopadnie. Nie mowiąc o tym, że takie argumenty w dyskusji na serio odstrzelą cię już w pierwszej rundzie. Ale oczywiście każdy ma prawo rozstrzygnąć to w swoim sumieniu. I to jest chyba znacząca wartość, o którą warto się bić z tymi, którzy twierdzą, że tylko oni mają prawo do decydowania o twoim sumieniu….
Nie bardzo wiem co to za problemy życiowe wynikają z tej rozrywki. Mogą wynikać gdy rozrywka przestaje nią być i zmienia się postrzeganie tego co robimy. Przy odpowiednim nastawieniu także dyskusja na serio nie ma większego sensu, bo trudno na serio dyskutować o działalności, gdy sami traktujemy ją w sposób nie do końca poważny. To jest raczej problem tych, którzy stawiając buy lub sell chcieliby postawić się na równi ze sklepikarzem, pośrednikiem finansowym a może nawet lekarzem i prawnikiem i teraz mogą mieć moralny dylemat a nie tych, którzy nie widzą takiej potrzeby pozycjonowania swojej roli tradera we współczesnym świecie a jednocześnie są w stanie realizować pewne cele i potrzeby poza tradingiem, zwłaszcza gdy sam trading uważają za działalność, który z założenia nie może zapewnić spełnienia we wszystkich obszarach życia.
@astanczak
Czy wprowadzanie wątku "kościelnego" do tradingu ma za zadanie sztucznie ożywic martwą dyskusję na blogu niczym QE ekonomię 🙂
A może lepiej wprowadzic element Starotestamentowych Braci narażając się na pregierz anty…..u, tudzież jakiś Iluminatów.
@dorota
Dorota popolemizowałbym z tobą o tzw. nauce społecznej kościoła i jej genezie,teologii wyzwolenia, o Franco, który wybrał KK jako priorytet swojej polityki w środowisku katolickim /nie odwrotnie/, o trójpodziale władzy wg. Monteskiusza i jak to się ma do obsadzania stanowisk politycznych przez hierarchów KK w Polsce teraz,o tym ile zawłaszczyła hierarchia KK kopalń i fabryk w RP po tym jak opcja Prezesa doszła do władzy i inne dyrdymały propagandowe.
Problem polega na tym ,że podanie tego w takiej formie jak to zrobiłaś nie jest żadną informacja czy analizą tylko pseudoinformacją desymulacyjną powodowaną jedynie jakimś chronicznym urazem do Prezesa i to właściwie kończy temat Twojej obiektywności nt. KK opartej na starym wykorzystywanym przez socjalistów stereotypie "kto nie z nami to przeciw nam".
No, ale Ty zagorzała antysocjalistka 🙂 Niemożliwe!
Po pierwsze: zwracam uwagę, że nie ma sensu, żeby spekulant uzasadniał swoje istnienie – a szczególnie w takim miejscu. Dosyć absurdalne, nieprawdaż?
Po drugie: daję syntetyczny przegląd czynników, które teraz grają. I w kościele katolickim (wzmocniony latynosko antykapitalizm) i w Polsce (społeczeństwo post-feudalne, w którym kapitalizm z różnych powodów się nie przyjął).
"pseudoinformacją desymulacyjną"
🙂 Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ulubionym słowem prezesa jest "dyfamacja". Nawiązujesz odważnie i z powodzeniem.
"jakimś chronicznym urazem do Prezesa"
To jest człowiek, który – dla osobistej władzy (niczego innego w życiu nie ma) – dogłębnie dzieli i skłóca naród, rozpętuje populizm i niszczy instytucje państwa polskiego. Destruktor porównywalny z Gomułką i Bierutem.
"To jest człowiek, który – dla osobistej władzy (niczego innego w życiu nie ma) – dogłębnie dzieli i skłóca naród, rozpętuje populizm i niszczy instytucje państwa polskiego. Destruktor porównywalny z Gomułką i Bierutem."
te cechy są na tyle ogólnikowe, że można je przypisać dowolnemu politykowi, wolałbym jakieś konkrety
1."pseudoinformacją desymulacyjną" = stereotypy ubrane w relacje do innych stereotypów stwarzające pozór prawdziwośći.JEden potwierdza drugi.
2."defymacja" – I do not know what you are talking about 🙂
W końcu to ty jesteś (anty)fanką Prezesa więc na zasadzie "know your enemy" wyjaśnij proszę co zacz?
"Polsce (społeczeństwo post-feudalne)"
W Polsce to mamy homosovieticus./należymisię/.
Uważaj z terminem postfeudalne bo prawo własności wywodzi się też z feudalizmu , a nie chciałabyś tego deprecjonować 🙂
"spekulant uzasadniał swoje istnienie "
Spekulant ma spekulować, problem w tym ,że jeżeli ta forma działaności zaczyna dominować to coś nie tak z ekonomią IMO.
Jeżeli spekulacja zdefiniujemy jako przenoszenie ryzyka no to ludzie jako całość nie mogą budować bogactwa jedynie na tym , to nie jest fundamentem, a możę każdy fundament wywrócić do góry nogami /vide subprime".
W tym kontekście słowa cytowane przez "astanczaka" cytowane przez kogokolwiek papieża, socjalistę, kapitalistę, ekonomistę mają
sens, a w kontekście pojedynczych spekulantów, handlowców to nie ma dylematu moralnego IMO.
"Destruktor porównywalny z Gomułką i Bierutem."
No to go doceniasz 🙂 tak jak i nazwałeś kiedyś Dyktatorem.
JAki to dyktator 🙂 to jest narracja opozycji której usunięto stołek, gdyby to był dyktator to sobie porównaj z Erdoganem czy na stołku by się zakończyło.
Mam szacunek dla Erdogana , żę nie plami pojęcia D y k t a t o r.
Dyfamacja (za SJP)= oszczerstwo, zniesławienie.
Między człowiekiem post-pańszczyźnianym a homine sovietici (nie wiem, czy dobrze odmieniłam) są ciekawe analogie, to bardzo podobne typy. W każdym razie prezes odwołuje się do potrzeby bezpieczeństwa, antyintelektualizmu, poczucia skrzywdzenia i nieufności wobec gospodarki opartej na pieniądzu. Ci, którzy mówią o PRL-bis mają dużo, dużo racji.
@pit
Jeśli masz wiedzę o tym, które tematy ożywiają dyskusje, daj znać please! Z przyjemnością wprowadzę ją w czyn jeśli istnieje taka potrzeba 🙂
Gdyby chodziło tylko o dyskusje to rzuciłbym po prostu kawałek krwistego mięsa a piranie same by przypłynęły. Mam inne priorytety.
@Klondike
On wyrasta z latynoskiej odmiany chrześcijaństwa i widocznie tam jest to tak postrzegane i nie maskowane przez naszą poprawność.
Przesadzenia człowieka na grunt europejski powoduje, ze widać różnicę w podejściu do pewnych spraw społecznych, a także doktrynalnych co jest od razu tak , a nie inaczej interpretowane stąd taka , a nie inna świecka narracja, której nie oparł się sam mistrz astanczak.
MOżę i dobrze wszak "inżynierowie sumienia" mają swoje zadanie , a rynek swoje.
Najgorsza opcja to zrobić z tego wspólna michę na wzór socjalizmu, wtedy nieuchronna jest konfrontacja w imie postępu , a zanegowany wybór.
@
pit65
Nie pisałem tej notki. Nawet nie biorę udziału w tej dyskusji.
Jak widzę jakiekolwiek wątki religijno-finansowe, to zawsze przypomina mi się dialog z filmu z Bondem i myślę, że na giełdzie powinniśmy trzymać się tak daleko od bogów, jak każdy potrafi i tak blisko tezy Mr. Le Chiffre (I believe in a reasonable rate of return), jak można.
https://www.youtube.com/watch?v=WAyCxlIwtYw
Nie przeszkadza Ci, że pogląd wyraził jeden z imponującej galerii bondowskich psychopatów?
PS. W tytule notki "Jak Europa strząsnęła się brexit’owe strachy?" jest chyba jakieś słowo nadprogramowe.
(Dzięki za wyłapanie błędu poprawiłem)
Odpowiem anegdotą z innej części popkultury. Jak część z nas wie, Lemmy Kilmister – nieżyjący już lider zespołu Motorhead – miał sceniczny wizerunek złożony z mieszanki faszysty i południowca z okresu Wojny Secesyjnej. Na pytanie, czy nie sugeruje to, że ma jakieś dziwne fascynacje supremacją białych odpowiedział, że nic na to nie poradzi, że źli ludzie zawsze ubierali się lepiej od dobrych. W tym sensie nie przeszkadza mi, że powiedział to psychopata.
pisze to jako rzymski katolik : to smutne ,że osoba z takim oglądem spraw zasiadła na stolicy Piotrowej, teologia wyzwolenia zbiera swoje zniwo,chyba zakon Jezuitów musi być ponownie rozwiązany:) na odtrutke proponuję
http://www.jacekgniadek.com/
@astanczak
TAk wyszło chochlik . Miałem na myśli Tomka 🙂