Anglojęzyczne media biznesowe żyją od kilku dni napisanym przez miliardera Toma Perkinsa (współzałożyciela Kleiner Perkins Caufield & Byers) listem, który opublikował Wall Street Journal, a w którym autor porównał sposób w jaki postrzegani są najbogatsi Amerykanie do postrzegania Żydów w nazistowskich Niemczech.
Dlatego gdy zobaczyłem dziś wykres pokazujący wyniki badań sondażowych najbogatszego 1% Amerykanów pomyślałem, że warto zaglądnąć do źródła. To była dobra decyzja bo wyniki sondażu są dużo bardziej interesujące niż to co przekazują dziennikarze bloga Know More na stronach Washington Post za pomocą tego wykresu i tytułu „Wygląda na to, że bogaci ludzie nie przepadają za pomaganiem bezrobotnym”.
Na powyższym wykresie pokazano odsetek respondentów w grupie najbogatszych Amerykanów (zielone słupki) i całym społeczeństwie (czerwone słupki), który popiera poszczególne pomysły w dziedzinie siatki zabezpieczeń społecznych i polityki edukacyjnej. Dosyć wyraźnie widać, że poparcie dla programów socjalnych jest zdecydowanie niższe wśród najbogatszych Amerykanów niż w całym społeczeństwie. Odwrotnie rzecz się ma z aprobatą pomysłów prywatyzacyjnych czy wprowadzających mechanizmy rynkowe do sektora publicznego.
Jak wspomniałem wcześniej, wyniki sondażu, opublikowane w artykule, który napisali Benjamin Page, Larry Bartels, and Jason Seawright, komplikują trochę czarno-biały obraz z wykresu. Page, Bartels i Seawright zorganizowali sondaż, w którym wzięło udział 83 zamożnych (średni majątek – 14 mln USD, średnie dochody 1,04 mln USD) Amerykanów z okolic Chicago (jeśli dobrze rozumiem – zatrudnionych jako wysoka kadra managerska w dużych korporacjach). Sondaż przeprowadzono na początku 2011 roku.
Warto więc zauważyć, że mamy do czynienia z niewielką próbą jak na sondaż opinii publicznej i to próbą ograniczoną geograficznie i sektorowo (zupełnie pomijającą bogatych z sektora technologicznego na Zachodnim Wybrzeżu czy sektora finansowego na Wschodnim Wybrzeżu). Tym niemniej autorzy prezentują pewien obraz ważnej grupy społecznej, której całościowe preferencje w dziedzinie polityki gospodarczej są bardzo mało znane.
Zwrócę uwagę na trzy zagadnienia. Pierwsze dotyczy polityki regulacyjnej i polityki makroekonomicznej. Poniższa tabela pokazuje odsetek respondentów, którzy odpowiedzieli twierdząco na poszczególne pytania:
O ile więc zdecydowana większość najbogatszych, aż 69%, uważa, że rząd zbyt mocno interweniuje regulacjami w działalność gospodarczą to 18% przewagę (różnica pomiędzy respondentami odpowiadającymi twierdząco i przecząco) uzyskał pogląd, że należy wzmocnić regulacje sektora finansowego. Zdaniem najbogatszych Amerykanów (z okolic Chicago) zbyt słabo jest także regulowany sektor naftowy, spożywczy i opieki zdrowotnej. Najbogatsi Amerykanie w mniejszym stopniu niż szerokie społeczeństwo popierają zwiększenie regulacji ale wydają się dostrzegać słabość regulacji w kilku sektorach, w tym sektorze finansowym.
Trzecie pytanie od końca pokazuje, że badani bogaci Amerykanie są, w potocznym znaczeniu tego słowa, keynesistami – są zwolennikami prowadzenia polityki deficytu budżetowego w czasie gdy państwo znajduje się w czasie recesji i w czasie wojny. W dużo większym stopniu niż szerokie społeczeństwo (73% poparcia vs 31% poparcia).
Ostatnie pytanie także stawia najbogatszych Amerykanów w innym świetle niż prezentowany na początku wykres – 65% z nich zadeklarowało gotowość płacenia wyższych podatków w celu obniżenia deficytu budżetowego.
Interesująco wyglądają także odpowiedzi na temat polityki podatkowej. Przedstawia je tabela poniżej:
To fascynujące, ale większy odsetek bogatych Amerykanów niż zwykłych Amerykanów jest zwolennikami progresywnego systemu podatkowego. Aż 66% bogatych respondentów zgodziło się z opinią, że ludzie o wyższych dochodach powinni płacić w podatkach większy odsetek swoich dochodów niż ludzie o niższych dochodach.
W kwestii najwyższych dopuszczalnych marginalnych stawek podatkowych dla poszczególnych podatków zamożni respondenci podawali poziomy zbliżone do obowiązujących w 2011 roku (obecnie najwyższa stawka podatku PIT w USA to 39,6%, w 2011 było to 35%).
Ostatnią kwestią, na którą zwrócę uwagę jest problem nierówności ekonomicznych. Wyniki sondażu w tej dziedzinie także można uznać za interesujące. 62% zamożnych Amerykanów uznało, że nierówności dochodowe w USA są zbyt duże – to niemal taki sam odsetek co wśród zwykłych Amerykanów. Najbogatsi Amerykanie zupełnie jednak nie życzą sobie interwencji rządu w likwidowaniu nierówności dochodowych – zaledwie 13% popiera taką politykę (46% wszystkich Amerykanów).
Badacze poprosili także respondentów o podanie przybliżonych dochodów na poszczególnych stanowiskach i tego ile zdaniem respondentów te osoby powinny zarabiać. Porównując te dwie odpowiedzi (mediany) uzyskali wskaźnik pokazujący o ile zdaniem respondentów poszczególne wynagrodzenia powinny być wyższe lub niższe. Wyniki pokazuje poniższa tabela:
Jak wspomniałem – wyniki można uznać za intrygujące. Zastanawiam się tylko, podobnie jak w przypadku pytania o regulacje, jak bardzo różniłyby się te wyniki od sondażu najbogatszych Amerykanów z okolic Nowego Jorku czy Connecticut.
Naturalnie, wszystkie powyższe wyniki można zinterpretować zgodnie ze swoim prywatnym ideologicznym skrzywieniem. „Bogaci preferują pewne rozwiązania ponieważ wiedzą co jest dobre dla gospodarki a inne pomysły preferują bo są korzystne dla bogatych” – można sobie powiedzieć. Moim zdaniem, ten bardzo niedoskonały sondaż zasugerował, że wiele idei przedstawianych jako rezultat zawiści ludzi, którym się nie udało, jest całkiem popularnych wśród najbogatszych Amerykanów. Z sondażu wynika także, że warto unikać karykaturalnego obrazu ludzi zamożnych, niezdolnych do poświęceń, skoncentrowanych na swoim interesie – w tym przypadku wyniki wymykają się takim prostym ideologicznym uproszczeniom.
PS Zastanawiam się kiedy podawanie odnośników do informacji źródłowych będzie standardem w polskim dziennikarstwie, choćby internetowym.
15 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Zauwazylem trzy bledy w interpretacji danych:
1. „O ile więc zdecydowana większość najbogatszych, aż 69%, uważa, że rząd zbyt mocno interweniuje regulacjami w działalność gospodarczą to 18% uważa, że należy wzmocnić regulacje sektora finansowego.” – 69% to odpowiedzi na tak, ale 18% to roznica miecy odpowiedziami „tak” a „nie” („need more [minus less]”), wiec zdanie 18% uwaza, ze „tak” jest nieuprawnione.
2. „Trzecie pytanie od końca pokazuje, że badani bogaci Amerykanie są, w potocznym znaczeniu tego słowa, keynesistami – są zwolennikami antycyklicznej polityki fiskalnej, czyli deficytu budżetowego w czasie recesji.” To zadnie jest przeklamaniem, bo pytanie bylo „when country is in recession AND IS AT WAR”. Taka drobna roznica czy sama recesja czy recesja podczas wojny z innym krajem.
3. „To fascynujące, ale większy odsetek bogatych Amerykanów niż zwykłych Amerykanów jest zwolennikami progresywnego systemu podatkowego. Aż 66% bogatych respondentów zgodziło się z opinią, że ludzie o wyższych dochodach powinni płacić w podatkach większy odsetek swoich dochodów niż ludzie o niższych dochodach.” Znow przeklamanie, byc moze istotnie wiekszosc bogatych Amerykanow jest zwolennikami podatku progresywnego, ale w tabelce jest pytanie o „larger share” a nie o „larger percentage”, nawet przy podatku liniowym bogaty kontrybuuje larger share niz biedny, choc procentowo tyle samo. Share nie musi znaczyc percentage i respondenci nie musieli tego tak rozumiec.
Jesli ktos znalazl inne niescislosci podzielcie sie.
@ Przekłamania
Wielkie dzięki za skrupulatne czytanie moich tekstów. Po kolei odniosę się do Twoich uwag.
1. Tak, to jest napisane w pytaniu, które znajduje się na obrazku, który jest integralną częścią tekstu. Użyłem tutaj skrótu myślowego. Masz rację, że znacznie więcej niż 18% najbogatszych Amerykanów uważa, że należy zwiększyć regulacje na Wall Street. 18% to wynik netto z tych, którzy uważają, że należy je zwiększyć i z tych, który uważają, że należy je zmniejszyć.
2. Umknęło to mojej uwadze. Dzięki.
3. Obawiam się, że nie masz racji. Pytanie wyraźnie mówi o „larger share of THEIR INCOME” czyli o „większą część ich dochodów”. Tak więc moja interpretacja jest w pełni uprawniona.
Jeszcze raz dziękuje za skrupulatne uwagi.
„Anglojęzyczne media biznesowe żyją od kilku dni napisanym przez miliardera Toma Perkinsa (współzałożyciela Kleiner Perkins Caufield & Byers) listem, który opublikował Wall Street Journal, a w którym autor porównał sposób w jaki postrzegani są najbogatsi Amerykanie do postrzegania Żydów w nazistowskich Niemczech.”
Jak się ma 82 lata to nic dziwnego, że się pitoli takie kocopoły.
@ lesserwisser
Czuję się zmuszony zaprotestować przeciwko dyskryminowaniu ze względu na podeszły wiek. Wiele osób w wieku 80 lat ma umysł ostry jak brzytwa by zacytować pewnego polskiego polityka starszo-średniego pokolenia by zacytować innego polskiego polityka.
Komentarze napewno beda obarczone skrzywieniem ideologicznym.
Ja uwazam ze bogaci sa w stanie placic wyzsze podatki z tym ze badanie nie pokazuje o ile wieksza mialaby byc to stawka.
Generalnie przy dochodzie 1 mln$ i 14 mln$ odlozonych nie ma wiekszego znaczenia jakie place podatki i powiedzmy zwiekszenie do stawki 50% PIT nie spowoduje AZ takiej zmieny w moim majatku.
@ trystero
„Czuję się zmuszony zaprotestować przeciwko dyskryminowaniu ze względu na podeszły wiek. Wiele osób w wieku 80 lat ma umysł ostry jak brzytwa by zacytować pewnego polskiego polityka starszo-średniego pokolenia by zacytować innego polskiego polityka.”
Sorry, faktycznie zapomniałem o takiej brzytwie jak „profesor” W.Bartoszewski, byłym przewodniczącym rady nadzorczej PLL Lot!
@ lesserwisser
Buffett ma 84 lata, Munger 90 a myślę, że wielu ludzi mogłoby zazdrościć im kondycji intelektualnej.
@ Przekłamania
„w tabelce jest pytanie o „larger share” a nie o „larger percentage”, nawet przy podatku liniowym bogaty kontrybuuje larger share niz biedny, choc procentowo tyle samo.
Share nie musi znaczyc percentage i respondenci nie musieli tego tak rozumiec.”
Słuszna uwaga! Share nie musi znaczyć procentowo i nie tylko respondenci nie musieli tego tak rozumieć ale również nie jestem pewien czy twórcom pytania akurat o to chodziło.
@ trystero
„3. Obawiam się, że nie masz racji. Pytanie wyraźnie mówi o „larger share of THEIR INCOME” czyli o „większą część ich dochodów”. Tak więc moja interpretacja jest w pełni uprawniona.”
Obawiam się, że twoja interpretacja też nie jest w pełni uprawniona więc ogłaszam remis ze wskazaniem na wygraną przez Przekłamania.
Wprawdzie można tak odczytać to jak odczytałeś, i w pierwszym odruchu ja tez tak zrobiłem, ale uwaga Przekłamania zwróciła moją uwagę na konieczność dokładniejszej lektury tekstu.
Jeśli w tabeli pierwszej używa się określeń „higer/lower percentage of income” oraz „higer rate of income” to znaczy że ankietujący potrafią rozgraniczyć pojęcia „udział procentowy” oraz „udział” jako taki wyrażony kwotowo.
Bo chyba używając w tabeli kolejnego określenia „larger share of income” nie wprowadzają trzeciego synonimu (miękkiego=niedokładnego) udziału procentowego/stopy podatkowej gdyż by to wprowadzali niepotrzebny zamęt pojęciowy odbijający się na wynikach ankiety.
Share to nie tylko udział, część ale również współudział, przyczynienie się, wzięcie na siebie ciężaru, obowiązku, współodpowiedzialności itp.
Większy udział może mieć miejsce nie tylko poprzez podwyższoną stawkę podatku dochodowego ale również pośrednio poprzez wyższy podatek akcyzowy od dóbr luksusowych, dużych transakcji (wille, jachty, samoloty) lub opłaty katastralne itp.
@ lesserwisser
Share to nie tylko udział, część ale również współudział, przyczynienie się, wzięcie na siebie ciężaru, obowiązku, współodpowiedzialności itp.
Ależ tam jest wyraźnie napisane „larger share of THEIR INCOME” co czyni sprawę jasną. Chodzi o większą część ich dochodów i interpretacja procentowa jest oczywista.
Zresztą sami autorzy badania, gdyby ktoś miał wątpliwości w kwestii mojego rozumienia języka angielskiego, interpretują odpowiedź na to pytanie jako poparcie dla progresywnego systemu podatkowego.
Cytuję: „Perhaps surprisingly, most of the wealthy accepted the general principle of progressive taxation. Two-thirds (66 percent) of the wealthy, like 61 percent of the general public, say that people with high incomes should pay a larger share of their incomes in taxes than those with low incomes”.
Jak czytam takie badania, to przypomina mi się jedno, w którym respondenci deklarowali zdaje się swoją gotowość do podatku rzędu 20 procent na rzecz ochrony środowiska. Naprawdę badanie nie mówiło nic więcej ponad to, że ludzie pozytywnie postrzegają ochronę środowiska i jednak nie rozumieją działań matematycznych na poziomie ucznia z 4 klasy szkoły podstawowej.
Zresztą sami autorzy badania, gdyby ktoś miał wątpliwości w kwestii mojego rozumienia języka angielskiego, interpretują odpowiedź na to pytanie jako poparcie dla progresywnego systemu podatkowego.
Cytuję:
„Perhaps surprisingly, most of the wealthy accepted the general principle of progressive taxation. Two-thirds (66 percent) of the wealthy, like 61 percent of the general public, say that people with high incomes should pay a larger share of their incomes in taxes than those with low incomes”.
A czy to eliminuje moje rozumienie: bezpośrednio przez podatek dochodowy oraz pośrednio poprzez podatek akcyzowy, transakcyjny i katastralny, gdzie ludzie o wyższych dochodach bardziej przyczyniają się (bigger share) w przychodach budżetowych?
Czy były jakieś powody by nie zachować consistency i pisać o percentage of income albo rate of income? Jeśli tego nie zrobiono to według mnie implikuje, że nie o to chodziło.
A jeśli jednak o to chodziło, to takie badanie jest kiepskie, z uwagi na sformułowania które mogą wprowadzać w błąd myślących respondentów.
@ lesserwisser
A czy to eliminuje moje rozumienie: bezpośrednio przez podatek dochodowy oraz pośrednio poprzez podatek akcyzowy, transakcyjny i katastralny, gdzie ludzie o wyższych dochodach bardziej przyczyniają się (bigger share) w przychodach budżetowych?
Jeszcze raz: bigger share odnosi się do THEIR INCOME a nie do dochodów budżetu czy czegoś innego. To jest jasne.
Masz rację, że tę większą część swoich dochodów nie muszą płacić przez PIT ale także przez inne podatki. Tylko nie zmienia to faktu, że uczyni to system podatkowy bardziej progresywnym.
A jeśli jednak o to chodziło, to takie badanie jest kiepskie, z uwagi na sformułowania które mogą wprowadzać w błąd myślących respondentów.
Każde badanie sondażowe jest na swój sposób kiepskie ale często jest to i tak najlepszy z dostępnych środków by dowiedzieć się co ludzie myślą.
@ trystero
„Jeszcze raz: bigger share odnosi się do THEIR INCOME a nie do dochodów budżetu czy czegoś innego. To jest jasne.”
Jak jeszcze raz to jeszcze raz, odnosi się do income, a gdzie idzie ta ich bigger share jak nie do budżetu?
PS
Tu oprócz wspomnianych czynników partycypacji pośredniej podatkowej powinienem również wspomnieć coś bezpośredniego – jak ulgi i odpisy podatkowe.
Ale żeby nie było tak aby „niebogaty” Clinton musiał odliczać stare galoty, biedaczek! 🙂
Podobają mi się odpowiedzi z sekcji „inequality and redistribution”.
Obie grupy wskazują dość podobnie, kto jest przepłacany (macherzy od finansów i CEO), a kto niedopłacany (lekarze/robotnicy).
Prywatnie jestem przekonany, że raczej prędzej niż później doświadczymy buntu mas przeciw tłustym kotom z Wall Street / City. Może nie w takiej formie, w jakiej oglądamy dziś na Ukrainie, ale jakaś partia zogniskuje w końcu skutecznie gniew ludu (w tym jego bogatych przedstawicieli) na rzeczonej grupie.
Pewnie się narażę pisząc, że moim zdaniem zupełnie słusznie.
A mnie dziwi, że autor się dziwi, że tzw. bogaci są za wysokimi podatkami dochodowymi.. Przecież bogaty w stanach płaci niewielki podatek dochodowy bo wypłaca sobie niewielkie wynagrodzenie, a reszta to bardzo często tax-free income np. z obligacji stanowych czy federalnych. Takiej osobie jest jak najbardziej na rękę, aby ten co się chce dorobić (czyli jego konkurencja) płacił jak najwięcej.. Sam Buffet to postuluje udając dobrodusznego.