Czy trzeba znać powody tego co się dzieje na rynku aby zarabiać?
W giełdowych dyskusjach jak i na naszych blogach regularnie przewija się motyw hazardu. Nie chcę już ponawiać wielokrotnie omawianego tutaj problemu statystycznej przewagi, ryzyka oraz losowości i szczęścia, zajmę przez chwilę Czytelników równie ciekawą kwestią motywów, inspiracji i podłoża decyzyjnego.
Kasyna we wszelkiej postaci (w tym internetowe) zdecydowanie celują w segment rozrywkowy, gracze przychodzą w zdecydowanej większości głównie dla zabawy, podniety, adrenaliny, choć z nadzieją na dużą wygraną, która jest udziałem co najwyżej małej grupy zawodowców od pokera czy black jacka. Cała reszta może liczyć tylko na szczęście gdyż żaden inny rodzaj umiejętności, informacji i wiedzy poza dostępną profesjonalistom nie przyda się do pokonania kasyna.
Z kolei zakłady bukmacherskie czy wyścigi różnego rodzaju (np. konne) angażują przede wszystkim miłośników rywalizacji (szczególnie sportowych), objętych danego rodzaju zakładem. W ten sposób próbują zmaterializować swoją wiedzę, łącząc hobby, pasję, rozrywkę i polowanie na kasę w jedno. Ich celem jest potwierdzenie tego, że MAJĄ RACJĘ w swoich przewidywaniach odnośnie wybranego faworyta w poszczególnych pojedynkach. Gromadzenie wiedzy i doświadczeń oraz analiza informacji z przeszłości oraz obrazu teraźniejszości pomaga im teoretycznie w zwiększeniu szans wygranej. Tak naprawdę jednak bukmacherka w czystym wydaniu (bez manipulacji samych zawodników) nadal zawiera w sobie spory element losowy i specjalistyczna wiedza nie daje aż tak wielkiej przewagi jak wydaje się grającym. Potwierdzają to zresztą badania prowadzone przez naukowców.
Zarówno hazard wszelkiego rodzaju jak i bukmacherka są z racji swoich właściwości zdarzeniem jednorazowym, zero-jedynkowym, po zawarciu zakładu i zamknięciu przyjmowania obstawień nie można już nic zrobić by poprawić swoje szanse. Natomiast zajście samego zdarzenia od razu generuje wynik, który pokazuje kto jest wygranym a kto „golasem”. W tej mierze giełda oferuje znamienitą ilość szans na skorygowanie swojego zakładu i przetrzymaniu go dowolną ilość czasu do ostatecznego zapadnięcia. A to dlatego, że zajęcie pozycji nie jest jednorazowym wydarzeniem lecz całym, ciągłym procesem, podczas którego możemy aktywnie zarządzać ryzykiem i pozycjami, a więc choćby wielokrotnie zmieniać stopy.
Nas najbardziej interesuje w tym wszystkim, co już wcześniej delikatnie zaznaczyłem, aspekt wiedzy, informacji i umiejętności. Te czynniki, w przeciwieństwie do ich znaczenia w hazardzie, zwiększają nasze prawdopodobieństwo wygranej i to pomimo tego, że rynek giełdowy i ceny aktywów uznaje się również za zjawiska losowe. Pod pewnymi warunkami jednakże, które częściowo zanurzone są w zjawiskach opisanych wyżej:
Warunek pierwszy – nie traktujemy inwestowania/tradingu jako sposobu na podpompowanie adrenaliny i źródła rozrywki, gdyż pociąga to za sobą rozbuchane emocje; a te ostatnie to domena właśnie gier hazardowych, na giełdzie wymagają natomiast uładzenia i kontroli.
Warunek drugi – nie upieramy się by mieć rację; ten akurat warunek mocniej zakorzenia się w bukmacherce, która celuje właśnie w graczy, którzy chcą zweryfikować swoje trafności oceny formy zawodników i znajomości tematu.
Co do pierwszego sprawa jest jasna, drugi wymaga kilka słów wyjaśnienia. //Można oczywiście dodać trzeci i kolejne, ale nie będą one konieczne dla tych rozważań.//
Pogoń za posiadaniem racji łączy się niepodzielnie z ciągłym odpowiadaniem sobie na pytanie: „DLACZEGO to i tamto dzieje się na giełdzie?” a potem emocjonalnym konfrontowaniem odpowiedzi z realnością. A więc znajdowaniem powodów tego co się wydarzyło, dzieje lub z jakichś powodów ma się dziać. Tymczasem właściwe pytanie brzmieć powinno dużo prościej: CO się dzieje? Czyli obserwacja i reakcja na to co się wydarza a nie z jakich powodów. Neutralność zamiast zaangażowania. Ujmując problem z angielska (co brzmi dosadniej): WHAT zamiast WHY. Różnica wcale nie jest subtelna, w kilku słowach postaram się ją wyłożyć.
Otóż jeśli przyjrzymy się bliżej wszystkiemu co się na giełdzie dzieje to praktycznie znaczenie ma nie powód każdego ruchu tylko reakcje inwestorów. Obojętnie więc czy poprawnie zdiagnozujemy przyczynę tego co się działo, dzieje i wydarzy, czy też zupełnie losowo to odgadniemy, nie ma to większego znaczenia przy tym co zrobią z tym inwestorzy. Możemy więc zdiagnozować bańkę spekulacyjną a kursy będą jeszcze miesiącami czy latami rosnąć. Możemy spodziewać się wzrostów po dobrych danych o bezrobociu a rynek i tak się zawali. Możemy wymyślić 100 powodów tego co działo się wczoraj, co praktycznie nieustannie serwują nam analitycy, a i tak żadnego z nich nie będziemy w stanie poprawnie zweryfikować, mogło rosnąć tylko dlatego, że algorytmy kupowały akcje w USA. Lista tych powodów „why” jest długa i w zasadzie bez znaczenia. Liczy się bowiem w zasadzie tylko to, i tu powtórzę, jak reagują na zdarzenia inwestorzy, i to w każdym horyzoncie czasowym. Gdyby zysk był jedynie funkcją prawidłowej odpowiedzi na pytanie „why?” fundusze zatrudniające najtęższe głowy zarabiałyby krocie a nie walczyły o drobne procenty z indeksem rynkowym.
W takim razie pytanie DLACZEGO (why) dużo sensowniejsze może wydawać się w odniesieniu właśnie do powodów takich a nie innych reakcji inwestorów. To jednak tylko pozory! Znaczna część inwestorów, szczególnie indywidualnych, nie działa racjonalnie, kieruje się emocjami i impulsami, robi szereg pomyłek, poddaje się błędom postrzegania i z tej racji traci lub ledwo nadąża za średnią rynkową. Jak w takim razie racjonalnie oceniać i przewidywać nieracjonalne działania innych!? Odpowiedź na pytanie DLACZEGO tak a nie inaczej właśnie zadziałali, albo odgadnięcie tego w przyszłości, prowadzi donikąd ponieważ nie jest możliwe do spelnienia w sposób regularny, poza tym nieustannie zakłócane jest schizofrenicznym niemal w tej sytuacji zgadywaniem o to co wyżej czyli dlaczego się coś dzieje. Obłędne koło…
Więc zamiast koncentrować się na niemożliwym do zyskownego odpowiedzenia na pytanie DLACZEGO skoncentrujmy się na pytaniu: CO. Czyli reakcje na to co robi rynek a nie szukania odpowiedzi dlaczego, które jest zwykłą donkichoterią i nieustanną pogonią za zaspokojeniem swojego ego w wyścigu o rację…
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.