Outsourcujemy nasze myślenie – także o pieniądzach

Wczoraj wspomniałem o nowej książce Morgana Housela The Art of Spending Money: Simple Choices for a Richer Life i o jednej idei z tej książki: ujmowania oszczędności jako kupowania finansowej i życiowej niezależności w przyszłości.

Housel myśli o satysfakcjonującym życiu jako połączeniu niezależności – wolności do decydowania, co się robi – oraz celu. Jest to bliska mi idea. To, że zadowolenie z życia rośnie wraz z powiększaniem się życiowej autonomii w sferze finansowej i zawodowej, jest dla mnie bardzo intuicyjne.

Dziś chciałbym wspomnieć o trzech innych ideach z książki Housela, który twierdzi, że ludzie mają problem z mądrym – zwiększającym zadowolenie z życia – wydawaniem pieniędzy, bo jest to dla nich nowa sytuacja. Przez niemal całą swoją egzystencję ludzie myśleli o tym, jak zaspokajać swoje potrzeby, a nie o tym, na co przeznaczyć finansowe nadwyżki, bo z wyjątkiem wąskiej elity tych nadwyżek nie mieli.

Większość ludzi nie wie, jak wydawać pieniądze, by zwiększać zadowolenie z życia. Wiedzą, czego potrzebują, wiedzą, czego nie chcą, ale mają mgliste pojęcie o tym, czego naprawdę chcą. Sytuację komplikuje wszechobecny marketing, reklama i media społecznościowe, które wrzucają do umysłów tysiące pomysłów na to, czego powinniśmy chcieć i jakie życie powinniśmy wieść.

Dlatego wielu deleguje decyzje o swoich konkretnych wydatkach i swoim modelu wydawania pieniędzy na zbiór społecznych oczekiwań. Żyjemy w społeczeństwie, które oczekuje, że ludzie na pewnym poziomie dochodowym i majątkowym będą prowadzić określony styl życia i posiadać konkretne rzeczy. Na pewnym poziomie nie wypada nie jeździć samochodem premium, nie wypada nie mieć wakacyjnego domu albo nie wypada latać klasą ekonomiczną – i tak dalej.

Morgan Housel sugeruje, że ten narzucony przez społeczne oczekiwania model życia może nie być korzystny dla konkretnej rodziny. Zwraca też uwagę, że pewna część naszych wydatków może wynikać z prób spełniania społecznych oczekiwań, a nie z dążeń do prowadzenia satysfakcjonującego życia.

Autor proponuje psychologiczny trik: próbę odpowiedzi na pytanie, jak wyglądałoby nasze życie, gdyby nikt – z wyjątkiem najbliższej rodziny – nie patrzył, jak żyjemy? Czy jeździlibyśmy tym samym samochodem, mieszkali w tym samym domu albo nosili te same ubrania?

Myślę, że wielu ludzi odpowiedziałoby na te pytania negatywnie: nie, moje życie wyglądałoby trochę inaczej. Jest prawdopodobne, że rzeczy, których nie mielibyśmy, gdyby nikt nie patrzył, są rzeczami, które nie poprawiają bezpośrednio naszej satysfakcji z życia.

Housel argumentuje w tym kontekście, że mamy kompletnie oderwane od rzeczywistości przekonanie o tym, jak dużo uwagi inni ludzie poświęcają myśleniu o nas i naszych dobrach materialnych.

W rozmowie Morgana Housela z Mebem Faberem przytoczono anegdotę o George’u Sorosie, któremu dziennikarz wytknął, że nie ma kolekcji win, choć jest miłośnikiem tego trunku. Soros odpowiedział, że gdyby miał piwnicę z winami, to musiałby o niej myśleć – w tym przypadku zasada prowadzenia prostego życia zwyciężyła nad potrzebą dostosowania się do społecznych norm.

W dyskusji o tym, jak społeczne oczekiwania, a nie nasze pragnienia, decydują o naszych wydatkach, Housel stosuje zabieg myślowy z obszaru przekonań religijnych. Istnieje, jak najbardziej uzasadnione, przekonanie, że ludzie, których cały światopogląd można odgadnąć po poznaniu jednej lub dwóch opinii na kontrowersyjne polityczne zagadnienia, nie są tytanami krytycznego myślenia.

Jeśli na podstawie wiedzy o tym, jaki jest czyjś stosunek do imigracji i budowy elektrowni wiatrowych, jesteśmy w stanie poprawnie zgadnąć 90% innych opinii tego człowieka, to możemy powiedzieć, że „outsourcował” swoje myślenie do politycznego plemienia.

Jeśli po poznaniu czyichś dochodów jesteśmy w stanie odgadnąć (w przybliżeniu), gdzie jeździ na wakacje, w jakim domu mieszka i jakiej klasy samochodem jeździ, to zapewne „outsourcował” swój model wydatków do społecznych oczekiwań – co może prowadzić do wielu niepotrzebnych, w kontekście zadowolenia z życia, wydatków.

Morgan Housel pobudza więc czytelników do refleksji nad tym, czy wiedzą, dlaczego wydają pieniądze w ten czy inny sposób. Równie pożyteczne może być zastanowienie się nad tym, czy wiemy, co naprawdę sprawia nam zadowolenie w czynnościach lub posiadaniu rzeczy, które sprawiają nam przyjemność. Co mam na myśli?

Weźmy pod uwagę wakacyjne wyjazdy. Większość ludzi uznaje je za źródło życiowego szczęścia. Ale co konkretnie daje im to szczęście? To, że nie pracują? To, że nie mają zaplanowanego czasu i mogą działać spontanicznie? To, że mogą spędzać czas z rodziną? To, że mają czas na swoje hobby? To, że poznają nowych ludzi? To, że poznają nowe miejsca? A może to, że przebywają w ciepłym klimacie? Być może wyjazdy na Malediwy są zupełnie zbędne?

Odpowiedź na te pytania pomoże nam lepiej organizować wakacje, zarządzać wydatkami i planować życie.

Pisałem o samooszukiwaniu się w kontekście inwestycyjnym. Wielu ludzi oszukuje się (a brak zrozumienia samego siebie wchodzi w zakres samooszukiwania się) w kwestii tego, dlaczego aktywnie inwestują.

Część jest przekonana, że chce wygrywać z rynkiem, choć to, co robią, wskazuje, że chcą się po prostu rozerwać. W tej sytuacji postąpiliby mądrze, gdyby dostosowali wielkość kapitału do rzeczywistego celu inwestowania.

Inni inwestorzy tłumią w sobie świadomość, że ich aktywne inwestowanie nie przynosi lepszych wyników od rynku, bo nie chcą przyznać, nawet przed sobą, że są gorsi od wielu inwestorów z mediów społecznościowych. Duma nie pozwala im zaakceptować prostego faktu, że pasywne podejście byłoby dla nich korzystniejsze.

Myślę, że regularnie oszukujemy się co do motywów podejmowanych decyzji inwestycyjnych. Często racjonalizujemy pozycje, których jedyną prawdziwą motywacją było FOMO.

Jestem przekonany, że rzetelne zrozumienie, dlaczego coś robimy, może być olbrzymią pomocą przy doskonaleniu procesu decyzyjnego w finansach osobistych – zarówno w części, w której inwestujemy pieniądze, jak i w tej, w której je wydajemy.

Morgan Housel zwraca też uwagę na niebezpieczeństwa związane z przywiązaniem do silnych, wybranych etykiet definiujących nas jako „ludzi finansowych”. Ktoś może uważać się za „oszczędnego”, „minimalistę”, „inwestora długoterminowego” czy „day tradera”, a potem podejmuje decyzje zgodne z tym obrazem, nawet gdy przestaje to mieć sens. Nasza sytuacja finansowa i życiowa się zmienia. Zmieniają się też nasze możliwości, potrzeby i pragnienia. Etykiety ograniczają naszą elastyczność.

Widać to dobrze na przykładzie osób, które całe życie odkładały pieniądze, a na emeryturze nie potrafią ich wydawać. Zbudowały swoją tożsamość wokół oszczędzania, więc zmiana zachowania wymagałaby zakwestionowania samego siebie. Ich finansowy sukces ma charakter czysto papierowy.

Etykiety są wygodne – porządkują świat, pomagają zachować dyscyplinę, ale też nas ograniczają. Łatwo je stworzyć, trudniej z nich zrezygnować. Zwłaszcza gdy stają się częścią publicznego wizerunku: w mediach społecznościowych, w pracy czy wśród znajomych. Porzucenie ich bywa bolesne, bo wydaje się nam, że nasz brak konsekwencji zniszczy nasz wizerunek wśród znajomych.

Dlatego lepiej jest nadawać sobie lekkie etykiety – takie, które można odrzucić, gdy sytuacja się wyraźnie zmieni. Gdy nie są zbyt publiczne i nie definiują nas całkowicie, łatwiej zmieniać nawyki i przekonania.

Podsumowując: możemy wiele zyskać, jeśli będziemy z większą samoświadomością podchodzić do naszych decyzji finansowych – zarówno tych dotyczących inwestowania, jak i wydawania pieniędzy. Wiedza o tym, które z naszych wyborów wynikają z prawdziwych potrzeb i pragnień, a które są jedynie próbą dopasowania się do społecznych oczekiwań lub wcześniej przyjętych etykiet, może pomóc nam podejmować lepsze decyzje finansowe.

3 Komentarzy

  1. Irek

    Przejście z trybu oszczędzania i inwestowania do trybu wydawania tych pieniędzy po osiągnięciu celu jest trudnym tematem. I chyba niezbyt często poruszanym w polskim (i nie tylko) świecie finansowym. Zapewne trzeba wiele energii włożyć w zmianę swoich przyzwyczajeń. Czy znasz jakieś inne źródła opisujące ten temat?

    1. trystero (Post autora)

      @ Irek

      Niestety, nie mam nic pod ręką.

      Widziałem to zagadnienie na Abnormal Returns w seriach Adviser Links i Personal Finance Links.

  2. ApC

    Ciekawe. Dzięki za poruszenie tego tematu. Pozdr.

Skomentuj Irek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.