Dyskretny urok księgowych mafii

Księgowi pracujący dla mafijnych spółek we Włoszech są lepsi niż ci, którzy nie pracują dla zorganizowanych grup przestępczych; wzrost wartości inwestycji giełdowych zwiększa przedsiębiorczość inwestorów; moda na wybieranie ekologicznych spółek do portfela podnosi koszt kapitału dla pozostałych firm. To tylko niektóre z wniosków z najciekawszych prac naukowych dotyczących inwestowania i pieniędzy.

Pietro A. Bianchi, Jere R. Francis, Antonio Marra i Nicola Pecchiari przygotowali pracę „Does the Mafia Hire Good Accountants?” („Czy mafia zatrudnia dobrych księgowych?”). We Włoszech firmy muszą, zgodnie z prawem, poddać się audytowi, o ile spełniają przynajmniej jeden z poniższych warunków: mają aktywa o wartości co najmniej 4,4 mln euro, sprzedaż minimum 8,8 mln euro, lub 50 i więcej pracowników. Akcjonariusze wyznaczają wówczas trzech zewnętrznych księgowych, którzy tworzą Radę Audytorów. Jest ona niezależna od zarządu firmy. Członkowie Rady Audytorów podpisuje audyt i są odpowiedzialni jeżeli w audycie będą nieścisłości, pomyłki bądź pominięcia.

Autorzy analizy wykorzystali w niej bazę danych księgowych, w stosunku do których włoskie władze prowadziły śledztwo związane z ich rzekomą pracę dla zorganizowanych grup przestępczych (zorganizowana przestępczość odpowiada za 12 proc. PKB Włoch – dane z 2017 r.). Naukowcy nie mieli wglądu w pracę wykonywaną przez buchalterów dla mafii, ale zauważyli, że są w stanie oszacować jakość ich pracy na podstawie zadań wykonywanych przez nich dla legalnych biznesów. Zebrano kolejną bazę danych 14 506 prywatnych firm z regionu Lombardii (9,8 mln ludności i 25 proc. PKB Włoch) i ich sprawozdań finansowych z lat 2006-2013.

I okazało się, że firmy obsługiwane przez księgowych, którzy mają związki ze zorganizowaną przestępczością, mają lepszej jakości sprawozdania finansowe, niż te dla których pracują buchalterzy niepracujący dla mafii. Naukowcy konkludują, że mafia zatrudnia księgowych lepszych niż średnia na rynku. Choć nie możliwości stwierdzenia z jakiego powodu ci wybitni specjaliści zdecydowali się pracować dla zorganizowanych grup przestępczych. Być może dostali propozycję nie do odrzucenia.

Gabriel Chodorow-Reich, Plamen T. Nenov, Vitor Santos i Alp Simsek opracowali analizę „Stock Market Wealth and Entrepreneurship” („Bogactwo z giełdy i przedsiębiorczość”). Sprawdzili w niej, na danych z Norwegii, jak wzrost wartości inwestycji giełdowych wpływa na skłonność do zakładania firm. I okazuje się, że wpływa. I to bardzo. Wzrost majątku zainwestowanego na giełdzie o 20 proc. powoduje wzrost prawdopodobieństwa, że inwestor założył własną firmę o ok. 20 proc. Ten efekt utrzymuje się nawet, kiedy ograniczymy badaną próbę inwestorów do tych, którzy mają słabo zdywersyfikowane portfele, tzn. mają w nich mniej niż trzy spółki.

Gong Cheng, Eric Jondeau, Benoit Mojon i Dimitri Vayanos przygotowali pracę „The Impact of Green Investors on Stock Prices” („Wpływ proekologicznych inwestorów na ceny akcji”). Zauważają w niej, że duzi inwestorzy instytucjonalni mają zwykle zdywersyfikowane portfele, w których są także akcje firm, które emitują dużo gazów cieplarnianych. I w ten sposób przyczyniają się do globalnego ocieplenia finansując działania zanieczyszczające środowisko. Z drugiej strony w ostatnim czasie pojawiło się wiele inicjatyw promujących tzw. zeroemisyjne inwestycje. Także banki centralne, poprzez Sieć na Rzecz Ekologicznych Systemów Finansowych (ang. Network for Greening the Financial System – NGFS) biorą w tym udział.

Jeżeli chodzi o tzw. zielone inwestycje, to popularne są dwa podejścia. Albo inwestorzy pozbywają się aktywów firm emitujących dużo gazów cieplarnianych, albo wpływają na ich przeobrażenie się w ekologicznym kierunku za pomoc głosów na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy. Wielu inwestorów zadaje sobie pytanie, które podejście jest lepsze. Czy sprzedawanie firm, które lekceważą ekologie jest w stanie istotnie podnieść im koszt kapitału i zmusić do zielonej transformacji? Sukces tej strategii zależy od tego, jak wielu będzie inwestorów, który nie zwracają uwagi na kwestie globalnego ocieplenia i będą skupywać akcje „brązowych” spółek.

Autorzy pracy stworzyli model by zasymulować skutki interakcji między ekologicznie i nieekologicznie nastawionym inwestorami. W bazowym scenariuszu 30 proc. inwestorów to „zieloni”, 50 proc. pasywni, a 20 proc. aktywni. Oparte jest to na szacunkach obecnego stanu rzeczy. Zieloni inwestorzy w pierwszym roku wykluczają z portfela 1 proc. najmniej ekologicznych firm, a w kolejnym roku kolejny 1 proc. najmniej ekologicznych spółek itd. Z symulacji wynika, że ceny akcji „brązowych” spółek pod koniec 10 roku spadają średnio o 5,61 proc. Z kolei wartość walorów pozostałych firm rośnie o 0,71 proc. W sumie koszt kapitału dla najmniej ekologicznych spółek rośnie o 20 punktów bazowych, czyli o 0,20 proc.

Katarzyna A. Bilicka, Irem Guceri i Evangelos Koumanakos opracowali analizę „Dividend Taxation and Firm Performance with Heterogeneous Payout Responses” („Opodatkowanie dywidend i wyniki firm wraz z wpływem na politykę wypłat”). Zauważają w niej, że obniżka podatku od dywidend w USA w 2003 r. spowodowała wzrost wypłat z zysków, ale nie miała wpływu na inwestycje i zarobki pracowników. Z kolei we Francji wzrost podatku od dywidend spowodował spadek wypłat z zysków. Autorzy zbadali jakie efekty spowodowało wprowadzenie podatku od dywidend w Grecji, w sytuacji kiedy wcześniej żadnej daniny od wypłat z firm nie było.Ten podatek wprowadzono w Grecji w 2008 r. po tym, jak w 2007 r. Komisja Europejska stwierdziła, że jego brak oznacza złamanie prawa UE.

Na początku wynosił on 10 proc. W 2010 r. podniesiono go do 21 proc. W 2007 r., przed wprowadzeniem podatku od dywidendy, greckie firmy wypłaciły akcjonariuszom 3,8 mld euro. Gdyby zarządy firm nie zmieniły swojego zachowania można było oczekiwać, że państwo zbierze ok. 380 mln euro podatku. Autorzy podają, że w rzeczywistości firmy wypłaciły o ok. 12,5 proc. mniej dywidend, niż w poprzednich latach. Z tego tytułu rząd Grecji nie otrzymał 47,5 mln euro. Spadek dywidend wziął się także stąd, że 7,9 proc. firm od razu przestało wypłacać jakąkolwiek dywidendę. 49 proc. z zatrzymanych w firmach środków przeznaczono na inwestycje, 24 proc. na spłatę długów. Pozostałe 27 proc. zatrzymano w spółkach jako łatwo dostępną gotówkę m.in. jako zatrzymane zyski. Autorzy konkludują, że podatki od dywidend zwiększają efektywność spółek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.