Amerykańskie akcje gwałtownie spadły w środę w odpowiedzi na sugestię prezesa Rezerwy Federalnej Jerome’a Powella, że bank centralny przyjmie bardziej ostrożne podejście do obniżania stóp procentowych w 2025 r.
A jeśli chodzi o konkrety, to szef Fed przyznał, że inflacja utknęła w miejscu, potrzebny jest jej uważny monitoring, a ilość planowanych obniżek stóp zmniejszono do 2 w przyszłym roku. To załamało ceny akcji, ich spadki wymazały większość lub niemal całość zdobyczy po wyborach 5 listopada. W jakiejś mierze ta zapowiedź szefa Fed to wdrożenie środków ostrożności wobec zapowiedzi działań Trumpa po zaprzysiężeniu.
Po wyborach w USA 5 listopada indeksy amerykańskie ostro ruszyły w górę dyskontując to, co zapowiadał lub co uważa się, że zrobi w gospodarce nowy prezydent. Nazwano to w uproszczeniu „Trump trade” i euforia oznaczać może, że będą to zmiany bardzo korzystne dla niektórych aktywów, w tym dla akcji. Można więc się spodziewać, że zmaterializują się owe zapowiedzi w pierwszych miesiącach 2025 roku, dając napęd kursom spółek amerykańskich i indeksom.
Co jest już w miarę bardzo prawdopodobne w ramach jego działań?
– Zniesienie części regulacji (robił to w 2 kadencji)
Na to najbardziej liczą mega-techy ze swoją AI. Bossowie tych gigantów technologicznych albo już wspierają Trumpa bezpośrednio (Musk) albo odbywają pielgrzymki i deklarują jakieś wsparcia. Do tego dochodzi zapowiadane wsparcie Trumpa dla rozwoju AI.
Technologiczny Nasdaq dzięki temu piął się nieustannie w górę, gdy spółki tradycyjnej gospodarki traciły sesja po sesji w grudniu.
– Obniżenie podatków dla firm
Nie trzeba przekonywać jak korzystne jest to dla zysków firm. Choć i tak nie ucierpiały one z powodu wysokich stóp przez ostatnie lata dzięki kreatywnej inżynierii finansowej, a inflacja pozwoliła im ukrywać dodatkowe marże.
– Cła na importowane towary
Wymierzone przede wszystkim w Chiny, ale oberwie się i Europie i sąsiadom w obu Amerykach. To powinno wywołać inflację, która już nie chce spadać. Można ją amortyzować słabszym dolarem, ale nowy Sekretarz Skarbu jest zwolennikiem silnego dolara. Sam Trump raczej mało rozumie te wszystkie zależności, on najchętniej osłabiałby i wzmacniał dolara jednocześnie.
Jakiegoś rodzaju ironią jest, że wielu wyborców głosowało na Trumpa, ponieważ nie podobała im się inflacja za Bidena. Tymczasem Trump niemal wprost celuje w jej podwyższenie podbijając cła, co głośno wyrażał jeszcze w kampanii.
Chiny twierdzą, że same sobie poradzą „sterując” juanem i dodatkowo nakładając cła na USA. Z uwagi właśnie na możliwy wzrost inflacji z tego powodu Fed może się powtrzymać z obniżaniem stóp przez kilka miesięcy, monitorując sytuację i nawet podwyższać je, jeśli będzie trzeba. Cła mogą spowodować podrożenie najważniejszego składnika współczesnej gospodarki, czyli półprzewodników (kursy branży spadają również od wielu sesji).
Ciekawe, że ma być zakończone wsparcie dla aut elektrycznych, co w jakimś sensie bije w Teslę, ale ogranicza import aut i baterii. Tesla rośnie jednak jak na drożdżach, Musk wiedział co robi dając miliony na kampanię Trumpa, którego owinął sobie wokół palca (już teraz nazywa się Trumpa wiceprezydentem).
– Deportacje nielegalnych imigrantów
Z jednej strony oznacza to brak rąk do pracy na najniższych stanowiskach (budowy, pomoc domowa, usługi), z drugiej drenaż talentów. W poprzedniej kadencji doprowadziło to do perturbacji i popłochu wśród mega-techów. Szukano specjalistów za dużo więcej pieniędzy, co ponownie napędza koszty i inflację. Dziś pewnie są lepiej przygotowani, a poza tym mają już udeptane ścieżki do ucha Trumpa.
– Wsparcie dla kryptowalut
Z jednej strony jest to blokowanie regulacji (nowy szef nadzoru jest Bitcoin-friendly), z drugiej zamiana części rezerw kraju na kryptowaluty. Gwałtowne wzrosty na tym rynku wspierają przy okazji wzrosty Nasdaq.
– Redukcja przerostu zatrudnienia i wydatków rządowych
Tym ma się zająć m.in. Musk, by uwolnić część środków na inne potrzeby, w ramach programu zwanego DODGE.
– Redukcja deficytu
To raczej w sferze marzeń, nikt nie wierzy, że to jest możliwe, raczej niewyobrażalnie rekordowy deficyt urośnie. Trumpowi wydaje się, że zrobi o dzięki cłom zaporowym, ale tak to nie działa, a Ameryka jest uzależniona pożyczkowo od świata bardzo mocno.
– Zakończenie wojny w Ukrainie
To może być jedynie napuszoną deklaracją, ale nawet jeśli się uda, przemysł zbrojeniowy straci dochody.
– Wsparcie dla paliw
Trump ma w poważaniu klimat i już zapowiada, że odblokuje wszelkie restrykcje związane z wydobyciem ropy i gazu. Także odblokuje zakazy w eksporcie LNG.
Generalnie chodzi o nieprzeszkadzanie gospodarce i wspieranie USA kosztem reszty świata. Giełdy nie mogą się z tego nie cieszyć, nawet jeśli Trump jest nieobliczalny i może się przy okazji zdarzyć coś, co dziś nawet fantastom nie przychodzi do głowy. A że wiele obietnic jest sprzecznych, nierealnych i niezbornych? Tego rynki póki co nie chcą widzieć, wierząc, że spółki sobie poradzą i wyjdą na tym na spory plus.
Rynek obligacji w to wszystko uparcie nie wierzy, pompując rentowności w górę.
No i przy okazji ten program oznacza problemy dla reszty świata, który i tak coraz mocniej odstaje gospodarczo od USA.
Powstaje pytanie, czy nie za wysoko rynki zagalopowały się z dyskontowaniem tych obietnic? Odpowiedź brzmi: tak. Nakręcono sprężynę zbyt mocno i dlatego tak tąpnęło po konferencji szefa Fed. Giełdy doszły do punktu, z którego większa korekta aż sama się prosiła. Ta aktualizacja cen raczej brana jest jako chwilowa korekta. Gospodarka jest nadal silna, PKB przyspieszyło, a same obniżki stóp niewiele dają, w końcu wszystko kwitło przy znacznie wyższych ich poziomach.
Zagrożeniem mogą być dla siebie sami inwestorzy. Wiele wskazuje na to, że mamy do czynienia ze sporą euforią jeśli chodzi o ich nastawienie, co nigdy nie jest dobrym objawem.
Wpływy do funduszy akcji i ETFów w USA sięgnęły rekordów, w tym przez ostatnie tygodnie od wyborów były to nienotowane kwoty, co widać na tym wykresie:
140 mld USD w miesiącu wyborczym może to świadczyć o inwazji najmniej doświadczonych inwestorów indywidulanych. Przy tym ich zaangażowanie w akcje jest na najwyższym historycznie poziomie:
A do tego coraz więcej z tego jest lewarowane. Wpływy do ETFów indeksowych lewarowanych biją rekordy. Dodajmy, że przy tym rekordu sięga zaufanie tych inwestorów we wzrosty kursów w ciągu kolejnych 12 miesięcy:
Euforia z tej strony nigdy nie kończyła się dobrze, bo to detal zostawał podczas każdej hossy z akcjami na szczycie.
Jednak i fundusze są zapakowane po rekordowe poziomy. Ostatnie sondaż Bank of America wśród zarządzających funduszami wskazuje na rekordowo niskie poziomy gotówki (czyli wysokie zakupy akcji), co w historii wskazywało przesilenie i spadki, a rekordowo historycznie zapakowanie w akcje:
Jednak dla inwestorów liczą się przede wszystkim zyski spółek. Tutaj analitycy nie przewidują zwolnienia. Jeśli już to spadnie tempo przyrostu zysków wśród Wspaniałej 7, a urośnie wśród reszty firm. Z mega techami jest ciekawa sprawa, ponieważ wbrew podejrzeniom o bańkę ich zyski na akcje (EPS) idą w ślad za wzrostem kursów. Pokazuje to poniższy wykres, gdzie zmiany kursów akcji są porównanie do zmian wskaźnika EPS (zysk na akcję):
Poza Teslą reszta spółek ma za sobą wsparcie rosnących proporcjonalnie zysków. To objaw zdrowych fundamentów.
Wygląda to jakby rynek przestał się bać ryzyka i niepewności. To nie jest najlepszy objaw, zwłaszcza wtedy, gdy wiele wskaźników giełdowych, w tym C/Z, wskazuje przewartościowanie. Mocna korekta nie powinna dziwić, pytanie czy euforyczne nastroje i wskaźniki nie obrócą się przeciw inwestorom? Tak może być, jeśli polityka Trumpa doprowadzi do zawirowań zamiast ekspansywnego rozwoju, co Fed będzie musiał dyskontować w swojej polityce.
—kat—
![](/wp-content/uploads/2024/12/Blogi-IKE-IKZE-630x330-2024.jpg)
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.