Prościej często oznacza lepiej

Wczoraj pisałem o (niepotwierdzonej) historii o inżynierze z OpenAI, który ma bardzo mocną tezę inwestycyjną i bardzo karkołomny pomysł na praktyczne rozwinięcie tej idei.

Bohater historii jest mocno przekonany, że ludzkość szybko stworzy superinteligencję (ASI). Za najlepszy sposób zagrania pod tę tezę inwestycyjną uznał granie na spadki cen nieruchomości w „drogich” miastach opartych o wysoki poziom intelektualnego kapitału ludzkiego.

Zwróciłem uwagę, że taki sposób rozwinięcia tezy inwestycyjnej wprowadza dodatkowe możliwości błędu do procesu inwestycyjnego. Najprostszy proces inwestycyjny można opisać jako tezę inwestycyjną i pozycję na rynku, która przyniesie zysk (albo ma bardzo duże szanse na przyniesienie zysku) gdy teza inwestycyjna okaże się poprawna.

Uzyskanie idealnej kombinacji „jeśli moja teza jest poprawna to pozycja będzie zyskowna” jest niezwykle trudne jeśli pominiemy tautologiczne przykłady rodzaju „uważam, że rynki akcyjne pójdą w górę, otwieram długą pozycję na kontraktach na indeks”.

Rozważmy przykład „uważam, że spółka opublikuje świetne wyniki i dobre prognozy na następne okresy więc kupiłem akcje spółki”. Dane historyczne i rynkowa intuicja sugerują, że pozycja ma duże szanse okazać się zyskowna jeśli inwestycyjna teza się sprawdzi. Nie ma jednak co do tego 100% pewności, zwłaszcza jeśli chodzi o spółkę, której kurs mocno wzrósł w ostatnim czasie. Może dojść do realizacji zysków, może się okazać, że oczekiwania inwestorów były jednak wyższe niż to co pokazała spółka. Zgodzimy się jednak, że pomiędzy poprawnością tezy inwestycyjnej a zyskownością pozycji jest w tym przypadku bliska i prosta relacja.

Rozważmy inny przykład: po wnikliwej analizie rynku węgla koksowniczego inwestor uznał, że nierównowaga popytu i podaży doprowadzi do wzrostu cen surowca. Najprostszym rozwinięciem tej tezy byłoby kupno kontraktów na węgiel koksowniczy (co nie jest łatwe dla zwykłego inwestora). Bardziej skomplikowanym rozwinięciem tezy byłoby kupienie akcji producentów węgla koksowniczego. Ale w tym momencie inwestor wprowadza dodatkowe punkty błędu. Negatywny sentyment do sektora może sprawić, że kursy akcji nie zareagują mocno na wyższe zyski. W przypadku pojedynczej spółki inne czynniki (na przykład olbrzymie oczekiwania płacowe załogi albo problemy geologiczne) mogą sprawić, że spółka nie będzie beneficjentem wyższych cen węgla.

Możemy sobie wyobrazić bardziej karkołomne rozwinięcia tej tezy: na przykład granie na spadek kursów firm hutniczych albo granie na wzrost kursów spółek dostarczających sprzęt do kopalni węgla.

Z każdym skomplikowaniem procesu realizacji tezy inwestycyjnej wprowadza się dodatkowe punkty błędu i zmniejsza szansę na to, że poprawność tezy zapewni zysk z pozycji.

Dlatego pomysł inwestycyjny inżyniera z OpenAI wydaje się tak nierozsądny. Pomiędzy tezą inwestycyjną a pozycją rynkową jest bardzo duża odległość i kilka punktów, w których coś może pójść nie tak. Co więcej o ile sama teza inwestycyjna leży w sferze kompetencji inwestora (jako inżynier w OpenAI zapewne zna się na rozwoju AI) to rozwinięcie tezy obejmuje zagadnienia, które zapewne są mu obce: jak makroekonomia czy rynek nieruchomości.

Dlatego idea inwestycyjna by pod rozwój AI grać na spadek cen nieruchomości wydaje się niezbyt przemyślana. A może zbyt mocno przemyślana? Nie wydaje się rozsądna. Pokazuje to, że bardzo mądrzy ludzie mogą mieć bardzo niemądre pomysły inwestycyjne. Wysokie kompetencje w wymagającej dużej wiedzy branży nie przenoszą się automatycznie na umiejętności inwestycyjne.

W pomyśle inwestycyjnym inżyniera z OpenAI zwróciłem uwagę na jeszcze jedno zagadnienie. Prognozuje on szybkie stworzenie superinteligencji. Dla większości ludzi to ekscytujący scenariusz. Otwierający przed ludzkością i gospodarką nowe możliwości. Jasne, możemy wyobrazić sobie pesymistyczne scenariusze (mniej ekstremalne niż fabuła Matrixa) oparte na przykład na masowym bezrobociu i skrajnych nierównościach dochodowych. Jednak nawet w tych scenariuszach będą wygrani.

Obserwujemy spektakularny rozwój biznesów i wzrost giełdowych kursów spółek z sektora mikroprocesorów (sprawdzić czy nie Intel) czy produkujących komponenty centrów przetwarzania danych albo systemu chłodzenia do tych centrów. Osoba z branży AI zapewne jest w stanie wskazać dostawców sprzętu lub usług, którzy mogą jeszcze włączyć się biznesowo do gorączki AI.

A mimo to bohater historii postanowił zagrać na krótko pod tezę o szybkim stworzeniu AI. To o tyle interesujące, że bez używania derywatów potencjalny zysk z takiej pozycji wynieść może co najwyżej kilkadziesiąt procent. Długie pozycje na spółkach, które mogą stać beneficjentami rewolucji AI przynieść mogą trzycyfrowe a może czterocyfrowe stopy zwrotu.

Być może bohater historii jest jednym z tych inwestorów, których zarabianie na rynku cieszy tylko wtedy gdy wszyscy inni tracą. Jest spora grupa inwestorów, którzy nieustannie poszukują okazji by zagrać na krótko, by obstawiać krach. Zwyczajne podłączenie się pod trend wzrostowy ich nie interesuje choć jest to najprostszy i najmniej stresujący sposób na zarabianie na rynku. Sposób, który wybacza wiele błędów ze względu na fakt, że na globalnych rynkach akcyjnych przez ostatnie sto lat dominuje rynek byka.

Do głowy przychodzą mi dwa wyjaśnienia takiej postawy. Być może jest to oznaka ekstremalnie kontrariańskiej postawy intelektualnej. Niektórzy ludzie za wszelką cenę starają się być przeciwko wszystkim dominującym opiniom i postawom. Dlatego na rynku o ewidentnym optymistycznym skrzywieniu przybierają negatywne nastawienie i polują na krach. Problem z tym wyjaśnieniem polega na tym, że wspomniani inwestorzy rzadko odwracają się gdy raz na dekadę na rynek przychodzi gwałtowna przecena. To nie jest tak, że w dołku bessy, wbrew dominującym nastrojom, stają się bykami. Raczej utwierdzają się w swoim niedźwiedzim nastawieniu i po 50% spadku oczekują kolejnego ruchu w dół o 50%.

Za X

Być może chodzi więc o to, że zarabianie na rosnącym rynku, razem z tysiącami innych inwestorów nie sprawia im satysfakcji. Tym bardziej, że część z tych zarabiających inwestorów nie odznacza się wielkimi umiejętnościami. Inwestorzy tacy jak bohater historii chcą zarabiać, mieć rację i patrzeć jak ludzie, którzy się mylili znajdują się w tarapatach.

Bez względu na to jaka jest przyczyna tego trwałego pesymistycznego skrzywienia myślę, że jest to jedna z najgorszych postaw, które można mieć na rynku. Nie tylko dlatego, że niezwykle trudno jest z takim nastawieniem zarabiać. Także dlatego, że pielęgnowanie tego rodzaju nastawiania musi wyrządzać poważne szkody emocjonalne. Obserwowanie rynku, który 85% czasu spędza w fazie hossy i czekanie na gwałtowną przecenę, która zdarza się raz na dekadę wygląda na bardzo wyczerpującą postawę.

1 Komentarz

  1. Bogdanow

    Być może celem "inżyniera z AI" jest osiągnięcie korzyści wizerunkowych generowanych przez inwestycję, które łatwo mogą przewyższyć korzyści z inwestycji jako takiej.
    Myślę że to dotyczy wielu rodzaju inwestycji, kupujący fizyczne złoto pewnie w niemałej mierze cieszą się z możliwości pogłaskania ładnych monet, właściciele mieszkań na wynajem lubią popatrzyć na blok z myślą: tam jest moje mieszkanie, czy przewagę na najemcą itp.
    Itd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.