Wczoraj spółka CDA z NewConnect, zarządzająca popularnym serwisem streamingowym, opublikowała raport za I kwartał 2024 roku. W ujęciu rok do roku przychody spółki wzrosły o 25% do 24,5 mln zł a zysk netto o 40% do 7,8 mln zł.
Miesiąc wcześniej, na początku kwietnia zarząd rekomendował wypłatę dywidendy w wysokości 2,4 zł na akcje. Względem kursu zamknięcia poprzedniej sesji dawało to stopę dywidendy na poziomie 10,7%.
Na początku marca spółka opublikowała raport roczny za 2023 rok. Pokazała w nim 19% wzrost przychodów do 84,8 mln zł i 27% wzrost zysku netto do 24,8 mln. Liczba aktywnych subskrypcji wzrosła o 27% do 666,2 tysiąca.
W pierwszym roku obecności na NewConnect (2019) spółka wypracowała 42,9 mln zł przychodów i 9,2 mln zł zysku netto. Spółka zwiększała przychody i zyski w każdym roku obecności na NewConnect. W każdym roku wypłacała też dywidendę, która rosła w każdym roku z wyjątkiem 2022 roku.
CDA należy do licznego grona spółek z GPW, których rozwój zignorowałem ponieważ postrzegałem je przez cząstkowy (tak naprawdę jednozdaniowy) proces analityczny. Pokażę na przykładzie CDA jak wygląda ten sposób spoglądania na spółki i oceniania ich atrakcyjności inwestycyjnej. Myślę, że CDA jest dobrą ilustracją bo wielu inwestorów przyzna, że miało podobne podejście do spółki.
Problemy z debiutem CDA na NewConnect sprawiły, że duża część inwestorów patrzyła na spółkę w kontekście jednego zagadnienia: piractwa. Z tym zagadnieniem wiązały się dwa ryzyka: ryzyko ewentualnych kar i ryzyko konieczności zmiany modelu biznesowego.
Spółka przeprowadziła emisję akcji w 2017 roku. Oferowała 1 mln akcji po cenie emisyjnej 5,5 zł. Znalazła nabywców na zaledwie 155 tysięcy akcji. Z debiutem czekała do maja 2019 roku. Jednym z powodów była kwestia piractwa. Pod koniec 2018 platforma VOD spółki została wpisana przez Motion Picture Association of America na listę największych pirackich stron na świecie. W związku z tymi zarzutami GPW „podjęła czynności wyjaśniające” co opóźniło debiut spółki. Łatka „pirata” (zapewne słusznie) została przypięta a wraz z nią widoczne stały się związane z piractwem ryzyka. Ten wątek zdominował moje postrzeganie spółki w okresie jej debiutu na NewConnect.
Debiut wypadł nieźle. Kurs otworzył się na poziomie 8,5 zł a skończył pierwszą sesję na poziomie 12,75 zł – 130% powyżej ceny emisyjnej.
Spółka deklarowała, że planuje zostać konwencjonalną platformą VOD. W usłudze CDA Premium zamierzała, także w modelu subskrypcyjnym, udostępniać treści, na które kupiła licencje. Myślę, że w tym momencie wielu inwestorów, tak jak ja, skorzystało z drugiej szczątkowej analizy fundamentalnej. Można ją sprowadzić do problemu: niby jak CDA ma konkurować z globalnymi serwisami streamingowymi czy nawet z polskimi platformami prowadzonymi przez duże firmy mediowe? CDA wydawała się znajdować na przegranej pozycji po całkowitym odejściu od nielicencjonowanych treści.
Myślę, że w przypadku CDA wielu inwestorów skorzystało, tak jak ja, z jeszcze jednego skrótu analitycznego w postaci: ta oferta kompletnie do mnie nie przemawia. Przez ostatnie kilka lat miałem subskrypcje wielu serwisów streamingowych i VOD. Niektóre z nich mam na stałe od kilku lat. Nie pamiętam nawet bym się kiedyś na poważnie zainteresował ofertą CDA Premium.
To jest jeden z kardynalnych błędów popełnianych przez inwestorów w kontekście oceny atrakcyjności oferty biznesowej giełdowych spółek. Nie sądzę, że jest to wina błędnej interpretacji inwestycyjnej maksymy Petera Lyncha „kupuj to co znasz” choć można spekulować, że wielu inwestorów rozumie tę maksymę jako „kupuj to co lubisz”. Myślę, że wspomniany błąd wynika z naszej naturalnej skłonności do oceniania wszystkiego przez pryzmat naszych preferencji. Wynikiem tej skłonności są regularne wpisy w mediach społecznościowych w stylu „jak można lubić ten rodzaj muzyki?”, „jak można uważać tę osobę za atrakcyjną?”, „jak można uważać tego pisarza za interesującego?”. No można jeśli się ma inne preferencje, inny gust albo inne zainteresowania niż autorzy tych pytań.
Tak więc fakt, że produkty czy usługi oferowane przez giełdową spółkę (czy to klientom indywidualnym czy biznesowym) kompletnie do nas nie przemawiają niemal zawsze nic nie znaczy bo niemal zawsze jesteśmy jednym z tysięcy czy milionów potencjalnych klientów. A bardzo często w ogóle nie jesteśmy w docelowej grupie klientów danej spółki.
Nie argumentuję w tym tekście, że model biznesowy CDA jest skazany na sukces (czy nawet jest trwały). Nie argumentuję nawet, że spółka skutecznie, całkowicie odcięła się od nielicencjonowanych treści (zamieszczanych oczywiście przez użytkowników). Faktem jest jednak, że w horyzoncie czasowym 2019-2024 obecność spółki na NewConnect należy uznać za sukces.
Sukces, który wielu inwestorów przegapiło bo posługiwało się analitycznymi skrótami:
- pozwoliło by pierwsze wrażenie zdominowało ich podejście do spółki
- sprowadziło spółkę do jednego zagadnienia
- oceniało szanse biznesowe spółki przez pryzmat ich subiektywnej oceny atrakcyjności oferowanych przez spółkę usług
Z lektury inwestycyjnych forów i mediów społecznościowych wnioskuję, że są to popularne wśród inwestorów skróty analityczne.
2 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Tu się chyba ujawnia pewien błąd poznawczy, czyli ocenianie procesu na podstawie jego wyniku. Skoro nie są unieważnione żadne zagrożenia związane ze spółką, a jedynym argumentem jest wzrost ceny (widziany w tylnym lusterku!), to raczej nie można uważać, że ostrożność inwestorów była błędem. Może miałoby to sens, gdyby historia rozgrywała się przy większej kapitalizacji i na głównym parkiecie- możnaby się zastanawiać, czego inwestorzy nie wiedzą, a jest dyskontowane przez kurs. Ale to jest NC, które nie jest, eufemistycznie mówiąc, efektywne w wycenie spółek.
@ Lugosi
Nie zgodzę się (co nie jest zaskoczeniem bo napisałem ten tekst). Oceniam spółkę na podstawie wyników, dywidendy a nie kursu.
Spółka dowozi wyniki, dzieli się owocami z akcjonariuszami i jakoś zarządza ryzykiem związanym z piractwem. Jasne, tu jest ryzyko, że nagle dostanie pozew i cały model biznesowy runie (dzień dziękczynienia) ale pięć lat to sporo czasu na przygotowanie pozwu a ludzie od ochrony IP nie są leniwi.