Nie będę ukrywać, że poniższy tekst, zwłaszcza kilka pierwszych akapitów, będzie odstawał od tego czego można się spodziewać na blogu inwestycyjnym. Obiecuję jednak, że w miarę szybko przejdę do głównego zagadnienia.
Lubię gotować. Zajęcie to jest dla mnie jednocześnie relaksujące i satysfakcjonujące. Eksperymentuje z nowymi przepisami (ostatnio zrobiłem sernik baskijski) ale mam też trochę podstawowych dań, które regularnie przyrządzam.
Jednym z tych dań są kotleciki z łososia, ryżu i szpinaku. Dosyć pracochłonne z nielubianą przeze mnie czynności odciskania uduszonego na patelni szpinaku. Długo eksperymentowałem z dodatkami do dania. Próbowałem chipsów z jarmużu, brokułu gotowanego na parze aż w końcu wymyśliłem grillowane warzywa: bataty, marchewka, etc. Przepis wydawał się idealnie dopracowany.
Problem polegał na tym, że do dosyć pracochłonnej części głównej dodałem pracochłonną część dodatkową (obieranie, krojenie i pilnowanie by każde warzywo miało idealną twardość). Przestałem przyrządzać dopracowane danie bo stało się zbyt pracochłonne. Niedawno naszła mnie ochota na kotleciki i zdecydowałem się je zrobić w wersji z brokułami. Zajęło mi to dużo mniej czasu i myślę, że w tej formie powróci do obiadowej rotacji.
Mam nadzieję, że główny motyw tekstu jest już wyrazisty. Moje przygody z gotowaniem ilustrują przydatną i użyteczną życiową zasadę: dobry plan, który będzie realizowany jest lepszy niż doskonały plan, który nie będzie realizowany.
Myślę, że wielu ludzi zetknęło się ze skutkami niestosowania tej zasady w codziennym życiu. Na przykład stworzyli sobie ambitny, wymagający poświęceń plan treningowy i po kilku frustrujących tygodniach zmęczeni i zirytowani porzucili ten plan a z nim całą ideę pracowania nad swoją kondycją. Mogli też z entuzjazmem wziąć się do nauki nowego języka, przeznaczać na to każdy wieczór kosztem lubianych i relaksujących rozrywek, wprowadzić system powtórek i sprawdzianów i po kilku tygodniach stwierdzić, że ta nauka nie sprawia im żadnej radości i porzucić ten pomysł.
Zarówno w życiowym jak i inwestycyjnym wymiarze problem z doskonałym planem, który nie będzie realizowany sprowadza się do dwóch zagadnień:
- plan jest zbyt pracochłonny, zbyt wymagający przez to wzbudza frustrację i jest porzucany
- plan zakłada robienie rzeczy zbyt trudnych albo niedostosowanych do charakteru osoby i nie może być zrealizowany
Rozpatrzmy to pierwsze zagadnienie. Możemy sobie wyobrazić osobę, która skrupulatnie analizuje stronę wydatkową swojego budżetu domowego. Wpisuje w arkusz kalkulacyjny każdą kawę na mieście i bilet parkingowy. Po kilku miesiącach takiego skrupulatnego prowadzenia budżetu zauważa, że pochłania jej to bardzo dużo czasu a przy tym w niewielkim stopniu poprawia stan domowego budżetu. Zniechęcona odpuszcza poważne zajmowanie się finansami domowymi.
Dobrą ilustracją drugiego zagadnienia są regularnie pojawiające się zachęty by młodzi ludzie alokowali wszystkie swoje oszczędności na rynku akcyjnym. Z punktu widzenia historycznych stóp zwrotu (z amerykańskiego i globalnego rynku) i długiego okresu inwestycji jest to sensowna sugestia. Ma mocne oparcie w faktach. Ignoruje jednak fakt, że duża część ludzi nie jest w stanie psychicznie wytrzymać kilka 40%-50% obsunięć, których można się spodziewać w 40 letnim horyzoncie inwestycyjnym. Ten plan 100% alokacji w akcje nie sprawdzi się jeśli inwestor panice opuści rynek w trakcie bessy.
Ten sam problem dotyczy teoretycznie sensownych rad by młodzi ludzie regularnie ryzykowali cały swój skromny kapitał a nawet korzystali przy tym z dźwigni finansowej (ale tak by w najgorszym wypadku zostać bez długów). Te rady opierają się na założeniu, że koszty zaczynania od zera są niewielkie we wczesnej fazie kariery (traci się niewielki procent przyszłych życiowych dochodów). A któryś z tych ryzykownych zakładów (jak all in Nvidia) może wypalić. Rozumiem intelektualne podstawy tych rad i żałuję, że nikt mnie z nimi nie zapoznał gdy kończyłem liceum i szedłem na studia. Dostrzegam także, że te rady mają poważny słaby punkt: zakładają, że młodzi ludzie będą dalej próbować, że nie wyrobią sobie skrajnej awersji do ryzyka po kilku spłukaniach się do zera.
Innym inwestycyjnym przykładem, który przychodzi mi do głowy w tym kontekście jest pokusa długoterminowych inwestorów by „by robić sobie kółeczka” na swoich pozycjach. Takie wyczucie rynku, oddanie blisko lokalnego szczytu i odkupienie, na korekcie może atrakcyjnie powiększyć stopy zwrotu. Problem z takim doskonaleniem strategii polega na tym, że trzeba zrobić wiele „kółeczek” by odpracować wypadnięcie z portfela jednego ten-baggera, którego nie zdążyło się odkupić i który na trwale wypadł z portfela.
Doskonalenie dobrego planu nie zawsze jest korzystne a dobry plan, który jesteśmy w stanie wykonać jest lepszy niż doskonały plan, którego nie zrealizujemy.
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Zgadzam się. Na GPW też są takie firmy jak Dino, Xtb, Budimex itp. Występowały na nich korekty czy większe obsunięcia, pytanie ile osób potrafiło kupić np. Dino na debiucie czy po i mieć plan trzymanie przez x lat i nie uległo po drodze pokusie sprzedaży np. Załamanie covidowe. Najlepiej jest mieć mapę i nie trzeba zaglądać pod każdy kamień,a np. Celem dla średniak ów z midwigu może być założenie że najlepsze wejdą do wig20 czy msci jak ostatnio Budimex.