Po miesiącach operowania w kontekście obaw inwestorów przed polityką Fed szybko przeszliśmy na rynkach w kontekst obaw przed recesją. Protokoły z ostatniego posiedzenia FOMC zostały nawet odczytane jako wskazanie, iż Fed liczy się z recesją w USA już w trzecim kwartale bieżącego roku. Czy czas się bać?
Oczywiście, rynki mają to do siebie – a zwłaszcza media około rynkowe i społecznościowe – iż lubią operować raczej strachem niż optymizmem. Łatwiej sprzedać tytuły i opinie o nadciągającej recesji, kryzysie bankowym czy jakiejś nowej zmiennej, która za chwilę załamie rynki akcji, bo jest za drogo, za optymistycznie i generalnie za ładnie. Właśnie stajemy w tym samym kontekście. Inflacja spada, na rynku pracy w USA pojawiają się pęknięcia, których chciał Fed, a analitycy wieszczą szybką, choć płytką recesję. W tym samym czasie rynki znalazły się w hossie po zeszłorocznej bessie i trudno jakoś uzasadnić kontynuację wzrostów, gdy czarne chmury na horyzoncie. Do tego dochodzi zamieszanie w sektorze bankowym, które jest jakimś szokiem systemowym i straszy nowym kryzysem finansowym
Zagrajmy zatem w adwokata kontynuacji rynku byka i odnotujmy, iż to, co dziś dzieje się w gospodarce zostało wycenione w przeszłości, a to co będziemy wyceniali za chwilę będzie miało miejsce w 2024 roku. Możemy wierzyć, że rynki przechodzą od paniki do euforii szybko, ale ilość pieniądza zainwestowana w fundusze czyni je raczej masowcami niż ścigaczami zdolnymi do szybkiego zwrotu. W tym momencie robi się już ciekawie, bo z racji wielkości kapitałów pod zarządem zwyczajnie wielkie pieniądze muszą operować w innej perspektywie. Jeśli spojrzeć na konsensus analityków indeksu S&P500 w 2024 roku, to zysk ma sięgnąć rekordowego poziomu 247 dolarów, a nie brakuje też prognoz, iż wyniesie 250 dolarów. Zwyżka ma wynieść około 14 procent wobec 2022 roku, gdy 2023 rok będzie mizerny z racji negatywnych dwóch pierwszych kwartałów
W istocie spółki z indeksu S&P500 mają wrócić do zyskowności już w trzecim kwartale bieżącego roku, a więc właśnie wtedy, gdy gospodarkę ma uderzyć recesja. Kiedy owa recesja będzie miała miejsce – i jeśli będzie miała miejsce – perspektywy dla inflacji będą optymistyczniejsze, Fed pewnie zacznie obniżać stopy procentowe, a rynek będzie już pozycjonował się pod to, co w będzie działo się w gospodarce w połowie przyszłego roku. Dlatego stale warto rozważać scenariusz bazowy, w którym dno bessy na giełdach – nie tylko amerykańskich – zostało jednak wyznaczone w październiku 2022 roku, a przed rynkami raczej perspektywa kontynuacji hossy niż powrót do bessy. Jak zawsze ze scenariuszami bywa, optymistyczny może okazać się tym błędnym, ale na dziś chyba warto zachowywać dawkę dystansu do scenariusza pesymistycznego.

Klauzula informacyjna