Giełdowe (i nie tylko) szczęście, część 2

Tytułem wprowadzenia przypomnę jedynie główną ideę, w realizacji której ten wątek ma pomóc:

Szczęście to wybór i umiejętność, którą można i trzeba rozwijać. Sukcesy w inwestowaniu to oczywiste paliwo do poczucia szczęścia, co jednak robić, żeby szczęścia nie utracić, gdy sukcesy zamieniają się w straty?

Sięgając do poradników z dziedziny (pop)psychologii z pewnością znajdziemy dziesiątki rad, których praktykowanie pozwoli na odzyskanie poczucia szczęścia, utraconego z dowolnego powodu. Zwykle powtarza się mniej więcej ten sam zestaw: polub siebie, bądź wdzięczna/y, żyj dziś, medytuj i kochaj siebie oraz innych, dbaj o ciało, rozwój i pasje, miej marzenia, nie trać czasu, myśl pozytywnie, śmiej się, sprawiaj przyjemności sobie i innym.

Wiele z tych porad udokumentowano naukowo pod względem pozytywnego wpływu. Jest ich taka obfitość na wyciągnięcie ręki, że nie widzę sensu powielać ich treści tutaj, wystarczy chwila z wyszukiwarką internetową.

Dlaczego nie skończę w takim razie tekstu w tym miejscu, namawiając po prostu do skorzystania z opcji odnalezienia drogi do szczęścia w powszechnie dostępnych materiałach?

Otóż po pierwsze – choć w pierwszej kolejności i tak proponuję korzystać z tych ogólnie dostępnych porad, szczególnie gdy pochodzą od dyplomowanych psychologów, a najlepiej ze źródeł powiązanych z nauką, to jednak muszę dodać, że mają one dość ogólny charakter, przez co nie zaspokoją wszystkich potrzeb zgłaszanych przez potrzebujących tego rodzaju porad. Z własnych doświadczeń wiem, że niektóre kwestie wymagają nieco dokładniejszego adresowania niż tylko celowanie w ogólny dobrostan.

A przecież w tej rubryce chodzi właśnie o nieco dalej sięgające konkrety, ze specyficznego i bardzo trudnego świata inwestowania. Dlatego w ramach tej inwestycyjnej autoterapii utrzymywania szczęścia pozwolę sobie nieskromnie dorzucić kilka podpowiedzi, które pochodzą z puli doświadczeń, jakie sam aplikowałem sobie lub innym.

I po drugie, może nawet dużo ważniejsze: praktykowanie na wiele sposobów osiągania stanu szczęśliwości nie zmienia jednego – że w pewnym momencie i tak musimy wrócić do codziennych problemów, które potrafią się destrukcyjnie przebić przez najszczelniejsze nawet bariery szczęśliwości. I choć będzie już dużo łatwiej zmierzyć się z nimi praktykując  ogólne zasady utrzymania szczęścia, to nadal będą nam na wszelkie sposoby utrudniać życie.

Dlatego pierwsza podpowiedź w moim katalogu dobrych rad na drodze do rozwijania szczęścia w inwestycyjnym świecie to:

   1.   NAUKA ROZWIĄZYWANIA PROBLEMÓW

Przyznam jednak, że inspiracją w tym był pomysł, który wyrył mi się w głowie na lata po lekturze pełnej humoru i z lekkością napisanej książki o trudnych sprawach, czyli „ Subtelnie mówię f*ck! Sprzeczna z logiką metoda na szczęśliwe życie” Marka Mansona.

Otóż autor podrzuca w niej myśl, która wiele zmienia w definicjach szczęścia i do mnie trafia bez pudła:

Chyba nawet nie istnieje potrzeba, bym musiał ową myśl rozwijać i interpretować. Sprawa jest dość prosta: to przecież problemy wszelkiego rodzaju, pojawiające się co dzień i w stadach, nie pozwalają nam ze spokojem korzystać z życia jakie sobie wyobrażamy. To one zatruwają nam egzystencję, potrafią przerastać, przytłoczyć, zasysają czas i energię. Nie uniknie ich nawet najszczęśliwszy człowiek na świecie, chodzi jednak o to, by mierzenie się z nimi nie rujnowało nam szczęścia!

Możliwe? Ponoć tak, jednak trzeba się TEGO NAUCZYĆ, z tym się nie rodzimy. Poszukując do tego motywacji wyobraźmy sobie, jak znacząco szczęśliwiej poczulibyśmy się, gdyby rozwiązywanie wszystkich problemów przychodziłoby szybciej i łatwiej!

Wchodząc w inwestycyjny świat pchamy się tak naprawdę w nowe problemy, o których zwykle nie mamy pojęcia, które potrafią przerazić nas swoim skomplikowaniem i mocą, na które często nie znamy remedium. Już samo to, że inwestowanie jest konglomeratem strachu i chciwości pokazuje, że czekają nas raczej mało pozytywne emocje. Oczywiście najprościej owych problemów pozbyć się rezygnując z udziału w tej branży, ale przecież nie o to chodzi.

W takim razie jak rozwiązywać te problemy przeszkadzające naszemu szczęściu, którego spodziewaliśmy się w nadmiarze w ramach wizji niebotycznych zysków łatwym kosztem?

Podpowiedzi są krótko ujmując trzy:

Pierwsza, najbardziej popularna i często praktykowana: na frasunek dobry trunek. Niespecjalnie mogę tu służyć radą, jeśli już, to odwrotnie – odradzałbym. Odraczanie w ten sposób problemów do czasu ich samorozwiązania się może być groźne dla zdrowia i przy tym nie wróży kariery.

Druga, wprost od Kolesia z filmu „Big Lebowski”: jakie problemy? Nie ma się czym przejmować, luz po prostu.

I trzecia, stoicka: na problemy powinniśmy opracowywać skuteczne rozwiązania, a nie pogrążać się w smutku wywołanym nieszczęściem.  Branża już wypracowała cały katalog rozwiązań dla czyhających tutaj problemów. Potrzeba jedynie spotkać się z nimi oko w oko, dokładnie poznać i nauczyć się automatyzmu w ich praktycznym stosowaniu. Do tego pomocą służą choćby nasze blogi.

Każdy może sam sobie wybrać najlepszą z nich, pod warunkiem, że będzie to opcja trzecia. OK, może jeszcze druga, ale tylko dla tych, których na nią stać.

CDN

—-kat—

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *