Dwa miesiące korekty znoszącej połowę hossy postawiło pod znakiem zapytania przyszłość rynku byka, ale bliska przeszłość ma historię, która wydaje się zaskakująca nawet dla optymistów.
Gdy jesienią zeszłego roku oglądaliśmy na wykresie WIG20 przełamanie linii trendu bessy spekulowaliśmy jednocześnie, jak może wyglądać scenariusz na rok 2023. Część z obserwujących widziała ryzyko kolejnego dołka, a inni – między innymi autor – skłaniała się do scenariusza, w którym odbicie zostanie skorygowanie, ale bazowym układem miało być wyznaczenie dołka bessy w październiku i faktyczne powielenie odbicia w modelu po poprzedniej bessie. Dziś zbliżamy się do końca pierwszego kwartału – zapewne podsumujemy go w bliskiej przyszłości – i na wykresie WIG20 pojawia się układ, który jeszcze mocniej rozpala wyobraźnię wokół jednego scenariusza.
Poniżej widzimy wykres miesięczny WIG20, na którym mamy odnotowane właściwie modelowe powielenie zachowania rynku po pandemicznej bessie. Kilka miesięcy zwyżek zamieniło się w dwa miesiące korekty. Zwolennicy liczb Fibonacciego odnotują, iż poprzednio rynek zniósł przeszło 60 procent odbicia po bessie, a dziś korekta wyczerpuje się przy 50-procentowym zniesieniu. Bez szukania dyskusji z tamtego okresu możemy wyobrazić sobie, jak bardzo wątpliwe wydawały się ówczesne wzrosty. Pomijając ten fakt, trudno nie odnotować struktury falowej, która staje się zaproszeniem do spekulacji z pytaniem: co dalej?
Jeśli rynek miałby powielić bliską historię, to po korekcie czeka nas rajd, który wyniesie WIG20 w okolice 2500 pkt. w około 12 miesięcy. Oczywiście, dziś nie uwierzymy w to, że w rok rynek może zyskać około 50 procent, bo przecież warunki są inne, ale czy w październiku 2020 roku dawaliście wiarę w to, ze za rok WIG20 będzie wyżej o blisko 1000 punktów i blisko 70 procent? Nie, bo przecież miała być kolejna fala pandemii. Bo to tylko korekta bessy i wracamy do spadków. Bo zaraz wydarzy się coś strasznego. Wydarzyło się, ale dopiero na jesieni, gdy Fed zaczął zapowiadać podwyżki ceny kredytu i faktycznie był zainteresowany spuszczeniem nieco powietrza z pędzącej maszyny. A później była wojna.
Dziś możemy wymieniać masę powodów, dla których wzrosty jesień 2020–jesień 2021 nie mogą zostać powielone. Inny punkt w cyklu koniunkturalnym, inna polityka banków centralnych, wojna w Europie, której nie widać końca. Inflacja, kryzys bankowy, kryzys finansowy, podatki i regulacje. Każdy wymieni swoje powody, ale możemy się też założyć, że zachowanie rynku po pandemii nauczyło nas, by z szacunkiem pochodzić do siły giełd, które potrafią budować fundament pod mocne wzrosty w czasie, gdy wszyscy widzimy powody do dalszych spadków. Jak zawsze trzeba jednak przyjąć założenie, że historia nie powtarza się bita z matrycy. Szczerze mówiąc, sam nie wierzę, że tym razem będzie tak samo. Dobrze byłoby się pomylić.
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
A jesli poprowadzic linie po dolkach, to co nam wyjdzie? Nierealne? 😉
A powaznie, do konca roku daleko, zatem zejscie do minimow ciagle lezy na stole. Trudno oczekiwac wielkiej hossy w srodowisku wysokiego kosztu pieniadza, ktory wyglada na to, ze moze sie przedluzyc i ktory bedzie nieustannie dlawic inwestycje i konsumpcje.
Z tego powodu bylem i jestem zwolennikiem bardziej konserwatywnego podejscia, niz hurraoptymistycznych wizji, tzn. – uwazam, ze rynek raczej utknie w szerokim trendzie bocznym do czasu, gdy inflacja odpusci, a co za tym idzie – zmieni sie retoryka bankow centralnych i pojawi sie perspektywa tanszego finansowania.
W ramach trendu bocznego na niskim poziomie, mozna sie spodziewac mniejszych lub wiekszych rajdow "od bandy do bandy", ktore beda odbiciem procesu dostosowawczego i ogolnej kondycji gospodarki (biznesu, konsumentow, panstw), zmuszonej funkcjonowac w srodowisku wyzszych stop procentowych.
Wszystko co ponadto wpisze do kategorii pozytywnych lub negatywnych zaskoczen.
Potem jednak mozna sie spodziewac kolejnej mega hossy, bo wyobrazmy sobie, co bedzie, gdy zahartowana trudna sytuacja gospodarka zacznir funkcjonowac w srodowisku mniejszych obciazen i napiec.