Saga węgierskich Madoffów

15 stycznia 2015 r., czyli siedem lat po aferze Bernarda Madoffa, węgierski regulator rynku zarządził niezapowiedziany audyt wszystkich biur maklerskich w kraju. I okazało się, że trzy z nich oszukiwały klientów: Quaestor, Buda Cash i Hungaria Brokerhaz. Byli to uznani brokerzy z długą obecnością na rynku. W przypadku największego z oszustw, dotyczącego firmy Quaestor, straty klientów sięgnęły pół miliarda euro a przestępstwa były popełniane przez prawie dwie dekady.

Jak opisuje Csaba Györy w pracy „The institutional context of financial fraud in a post-transition economy: The Quaestor scandal”(„Instytucjonalny kontekst finansowego oszustwa w gospodarce po transformacji ustrojowej: skandal Quaestora”) Questor powstał w latach 90. jako niewielka firma zajmująca się doradzaniem publicznym instytucjom i organom rządowym odnośnie krótkoterminowych inwestycji. W czasie tego doradzania twórcy firmy zauważyli, że ówczesne organy rządowe dostawały pieniądze z budżetu, które leżały na kontach w czasie, kiedy w kraju inflacja sięgała 20 proc.

https://journals.sagepub.com/doi/10.1177/1477370819874436

Chodziło o to by pomóc urzędom zainwestować te pieniądze na krótki okres, zwykle w rządowe obligacje, tak by chociaż częściowo zrekompensować straty wynikającego z inflacji. W 1994 r. powstał dom maklerski Quaestor Securities and Investment Ltd. Do 1998 r. stał się jednym z największych brokerów w kraju.

Zaczęto też inwestować na własną rękę. I właśnie straty na tych inwestycjach sprawiły, że władze domu maklerskiego zdecydowały się złamać prawo i sięgnąć po pieniądze klientów, by pokryć straty. W efekcie defraudacji Quaestor stal się piramidą finansową. Wypłaty pokrywano z pieniędzy zdefraudowanych z kont klientów.

Na początku lat 2000 władze firmy wpadły na pomysł skąd zdobyć pieniądze na kolejne wypłaty. Firma złożyła wniosek i dostała pozwolenie na emisję obligacji korporacyjnych. Pierwsza emisja tych obligacji miała miejsce w 2001 r. a ich emitentem była spółka zależna Quaestora zajmująca się inwestycjami w nieruchomości. Regulator dał pozwolenie na sprzedaż papierów za 10 miliardów forintów, czyli ok. 33 mln euro.

Quaestor miał wysoką renomę a obligacje były dobrze oprocentowane i były bardzo popularne wśród inwestorów indywidualnych. Co ciekawe, żadna obligacja Quaestora nie została kupiona przez instytucje. Pieniądze z obligacji nie poszły na cel, na który zgodnie z zapowiedziami firmy miały pójść, czyli na inwestycje w nieruchomości. Wydano je na różne inne inwestycje oraz na bieżącą działalność spółki.

Ale nawet to nie sprawiło, że Quaestor stał się największym oszustwem w historii Węgier. Dopiero to, że Quaestor zaczął emitować znacznie więcej obligacji niż mu było wolno. Ostatecznie sprzedano papiery wartościowe za 25 miliardów forintów (82 mln euro), a więc ponad dwa razy więcej niż limit. Uwzględniając odsetki oznaczało to, że dom maklerski miał zwrócić nabywcom obligacji 214 mln euro.

Ale ponieważ inwestycje i przedsięwzięcia biznesowe Quaestora nie przynosiły spodziewanych dochodów, to w 2010 r. firma musiała wyemitować kolejne obligacje. Tym razem pozwolenie opiewało na emisję papierów wartościowych o wartości 70 mld forintów, czyli około 229 mln euro. Stworzono osobną firmę Quaestor Invest, który miał być gwarantem emisji. Dom maklerski Quaestor SI odkupił obligacje od Quaestor Invest i sprzedał je klientom. Chodziło o to, by wygenerować przepływy dużej ilości pieniędzy między firmami z grupy Quaestor, tak by sprawić wrażenie, iż grupa ma mnóstwo pieniędzy.

Poza tym władze firmy chciały stworzyć rynek wtórny dla swoich obligacji, tak by zmniejszyć prawdopodobieństwo tego, że ktoś się zorientuje iż obligacji jest więcej niż być powinno. Nowe obligacje także okazały się hitem, bo oferowały wyższe oprocentowanie od lokat bankowych i rządowych papierów wartościowych. Większość właścicieli papierów wartościowych pierwszej emisji zdecydowała się je rolować (czyli zamiast pieniędzy dostali obligacje nowej emisji) odsuwając ryzyko ujawnienia niewypłacalności firmy.

Co ciekawe, w drugiej emisji także wyemitowano więcej obligacji, niż pozwalał limit (w niektórych seriach prawdziwe obligacje stanowiły tylko 11 proc. wszystkich). Za pieniądze z drugiej emisji obligacji odkupiono papiery wartościowe od których defraudacji zaczęły się problemy firmy. Tak więc w 2013 r. na kontach klientów rządowych nie brakowało żadnych obligacji. A zatem pieniędzy klientów indywidualnych pokryto straty klientów rządowych.

Autor analizy podejrzewa, że mogła być to celowa strategia, by złagodzić reperkusje od strony państwa, jak już przestępstwo zostanie wykryte. Wskazuje na to także to, że Quaestor zaczął wydawać duże pieniądze na projekty, które miały sympatię partii rządzącej albo premiera. Na przykład firma zapłaciła za budowę centrum wizowego w ambasadzie Węgier w Moskwie oraz misji handlowej w Turcji.

Władze spółki miały też plan jak zdobyć pieniądze na spłacenie wszystkich klientów. Otóż zakupiły ziemię, gdzie miała być wybudowana wioska olimpijska dla przyszłej olimpiady w Budapeszcie. Problem polegał na tym, że Węgry wycofały swój wniosek o zorganizowanie olimpiady i do budowy wioski nie doszło.

Jest znamienne, że oszustwa Quaestora zostały ujawnione przypadkiem w wyniku nieplanowego audytu domów maklerskich zleconego w 2015 r. Władze spółki przyznały się do przestępstwa pierwszego dnia inspekcji dochodząc do wniosku, że i tak zostanie wykryte. Zarządzajacy firmą zostali aresztowani a spółka ogłosiła bankructwo. W sumie poszkodowane zostało 32 tys. osób, głównie drobnych inwestorów.

W wyniku tej afery kwotę gwarantowaną w domach maklerskich podniesiono z poziomu zbliżonego do obecnego w Polsce, czyli 20 tys. euro, z czego większość jest zwracana w 90 proc., do 100 tys. euro. Co z tego wynika dla naszego kraju? Warto zauważyć, że do 2008 r. kwota gwarantowana w domach maklerskich i bankach była u nas taka sama.

W wyniku kryzysu finansowego i doświadczenia z upadającymi bankami na świecie, kwotę gwarantowaną w bankach podniesiono do 100 tys. euro (i jednocześnie gwarancje zwrotu do 100 proc.) pozostawiając tę w domach maklerskich na dotychczasowym poziomie, ponieważ wówczas żadnych spektakularnych bankructw domów maklerskich nie było. Tylko czy podejmowanie tego typu decyzji dopiero wówczas gdy ludzie tracą oszczędności życia jest rozsądne? Czy jest jakikolwiek powód by klienci domów maklerskich mieliby być gorzej chronieni, niż klienci banków?

1 Komentarz

  1. Tu de mun

    Obligacje, przepływy w tą i z powrotem, podlizywanie się władzy. Pięknie opisany GetBack pod płaszczykiem opisu machlojek na rynku HU 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *