Kończy się 2022 roku, który w inwestycyjnym kontekście okazał się przynajmniej równie burzliwy, a przez to interesujący, co „pandemiczny” rok 2020.
Chciałbym podzielić się spostrzeżeniami, które wyciągnąłem z własnych zmagań z rynkiem. Skupię się na pobocznej części mojej rynkowej aktywności: transakcjach na rynku walutowym. Dlatego, że w generalnie udanym roku, okazały się największym emocjonalnym i finansowym obciążeniem dla szeroko rozumianego portfela inwestycyjnego.
Jak wielu inwestorów w Polsce doszedłem w lutym 2022 roku do wniosku, że moje aktywa są zbyt słabo zdywersyfikowane pod względem walutowym. Rosyjska inwazja na Ukrainę i status państwa „przyfrontowego” skłonił mnie do zaktualizowania w górę szacunków ryzyka geopolitycznego w Polsce. Jak wielu inwestorów znalazłem szybkie i skuteczne rozwiązanie tego problemu na rynku Forex. Wiele razy pisałem, że skupiam się na polskim rynku akcyjnym. Rok 2022 był wyjątkowy pod względem aktywności na rynku FX.
Aktywność tę mogę w 2022 podzielić na dwa etapy. Pierwszy etap to okres bezpośrednio obejmujący rosyjską inwazję na Ukrainę i „wojenną fazę” osłabienia złotego. Drugi etap obejmuje późniejszy okres i „makroekonomiczną fazę” osłabienia złotego. W dużym skrócie: moje transakcje w pierwszym etapie były udane choć ostatecznie złapałem tylko niewielką część ruchu bo późno zamykałem pozycje. Moje transakcje w drugim etapie nie były udane a jednym z powodów było powiększanie pozycji w momentach pogorszenia sentymentu do złotego i redukowanie ich w momentach poprawy nastrojów. Krótko mówiąc: pod względem wyczucia rynku w drugim etapie zachowywałem się jak antywskaźnik.
Część czytelników może już w tym momencie zapytać: skoro całą ideą aktywności na rynku FX było zwiększenie dywersyfikacji walutowej to dlaczego w ogóle aktywnie handlowałeś? To pytanie doprowadza nas do pierwszego zagadnienia, które chcę poruszyć: niebezpieczeństw związanych z dualnym charakterem transakcji i ograniczeń związanych z szufladkowaniem. Być może niepotrzebnie to skomplikowałem ale myślę, że trzeba jakoś te zjawiska nazwać.
Wielu inwestorów dzieli portfel na krótkoterminowy i długoterminowy albo fundamentalny i spekulacyjny. Z reguły mają dwa osobne konta maklerskie (np. zwyczajne i IKE) ale czasem wspomniany podział ma charakter w 100% mentalny. Część pozycji w portfelu jest krótkoterminowa a część otworzona z myślą o długim terminie.
Kluczowe jest to, że dla obydwu typów pozycji obowiązują inne podejścia inwestycyjne: różne poziomy akceptowalnych obsunięć, różne poziomy cen docelowych, różne reakcje na pozytywne lub negatywne informacje napływające ze spółek. Takie podejście przypomina szufladkowanie: pozycje wkłada się do różnych szufladek, w których obowiązują odmienne reguły.
Ten sam proces może dotyczyć pozycji zabezpieczających. Inwestor z generalnie długą ekspozycją na rynek akcyjny może otworzyć krótkie pozycje na kontraktach indeksowych albo w celach spekulacyjnych albo w celach zabezpieczenia portfela akcyjnego. Teoretycznie dla tej samej krótkiej pozycji na kontraktach inwestor może mieć bardzo różne limity akceptowalnych obsunięć czy warunki zamknięcia pozycji w zależności od tego czy jest to kierunkowa pozycja spekulacyjna czy pozycja zabezpieczająca portfel akcyjny.
Podobnie na rynku FX. Inwestor z Polski mógł otworzyć spekulacyjną, kierunkową pozycją opartą na przekonaniu, że większa niż oczekiwano skala konfliktu na Ukrainie spowoduje przecenę złotego i wyznaczyć poziom realizacji zysków i limit obsunięcia. Inwestor mógł też otworzyć pozycję zabezpieczającą jego denominowane w PLN aktywa na wypadek osłabienia złotego w przypadku zrealizowania się pesymistycznego, krwawego scenariusza w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Te same pozycje mogłyby mieć inne limity obsunięć i inne warunki zamknięcia pozycji. Zapewne też istotnie różniłyby się wielkością.
Rok 2022 wyraźnie pokazał mi, że wbrew oczekiwaniom i życzeniom inwestora pozycja może się przemieszczać z jednej szufladki do drugiej. Możemy sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś otwiera pozycję zabezpieczającą, obserwuje na niej kuszący zysk i decyduje się go zrealizować a tym samym przeklasyfikuje pozycję jako spekulacyjną. To samo może się zdarzyć z bardzo zyskowną pozycją długoterminową, z której zysk inwestor decyduje się ściągnąć ze stołu. W przypadku mojej aktywności na rynku FX doszło do przeklasyfikowania pozycji zabezpieczającej na spekulacyjną w sytuacji gdy albo obserwowałem bolesne topienie się niezrealizowanego zysku (I etap) albo gdy obserwowałem bolesne powiększanie się obsunięcia (II etap).
Złoty kończy 2022 rok z zaledwie 2% spadkiem do euro (w roku wojny na Ukrainie i dużej popularności narracji o „scenariuszu tureckim”). Pod względem finansowym moje przeklasyfikowanie pozycji przyniosło korzyści bo ograniczyło zakres strat. Co nie zmienia faktu, że należy uznać taką zmianę charakteru pozycji po jej otwarciu za błąd w dyscyplinie inwestycyjnej.
Rok 2022 pokazał mi także ograniczenia szufladkowania. Wspominałem, że jako inwestor odznaczam się bardzo niską odpornością na straty i obsunięcia. Byłem przekonany, że włożenie pozycji na FX do szufladki „zabezpieczenie aktywów denominowanych w PLN” zmieni moje podejście do obsunięć na tych pozycjach. Okazało się, że „magia szufladki” działała tylko do pewnego poziomu obsunięć. Tylko odsunęła moment kapitulacji.
Jest to tym bardziej rozczarowujące, że nie była to wymyślona szufladka, wzięte z powietrza uzasadnienie dla wspomnianych pozycji. To były rzetelne, uczciwe pozycje zabezpieczające. Nie mówimy tu o sytuacji, w której day trader notuje dużą stratę na jednej pozycji i koniunkturalnie przeklasyfikowuje pozycję na inwestycję długoterminową.
Nie mam złudzeń, że powyższe przemyślenia okażą się przydatne dla wszystkich inwestorów. Jest bardzo niewiele uniwersalnych zasad inwestycyjnych. Cały czas uważam szufladkowanie, tworzenie subportfeli za potencjalnie przydatne narzędzia w walce z inwestycyjnymi ograniczeniami związanymi z profilem emocjonalnym (głównie tolerancją na ryzyko) inwestora. Warto jednak pamiętać, że w przypadku części inwestorów siła tych narzędzi będzie ograniczona. Może nie jest to najbardziej optymistyczna refleksja na koniec roku ale może się okazać przydatna w kolejnych latach.
5 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Okazuje się, że mozna być w rownym stopniu nieprzygotowanym na spodziewany choc nadzwyczajny sukces jak na niespodziewana i dramatyczna porazke.
Po prostu, czasem idzie tak dobrze, ze czlowiek glupieje, bo to, ze idzie dobrze, to jest okej, ale ze idzie az ZA dobrze, to jest niezwyczajne i testuje nasze progi mentalne odnosnie dotychczas wypracowanej odpornosci na chciwosc i strach. Czlowiek potrafi sie wtedy zachowywac jak zupelny nowicjusz, bo wplywa na nieznane mu wody.
Trzeba wtedy nie mniejszego, a moze nawet wiekszego chlodu i dystansu niz wtedy, gdy wszystko sie wali, aby moc zachowac kontrole nad tym, co sie robi i nie zmarnowac okazji jak zwykly amator.
Najlepszego w Nowym Roku.
@ Kornik
Dobrego 2023 roku dla Ciebie.
Jeśli szufladka ma być długoterminowa, to konieczny jest odpowiedni zamek.
Dla mnie takimi zamkami są:
1) złote monety, gdzie upierdliwość osobistej sprzedaży, połączona z kosztami transakcyjnymi powoduje silne zatrzymanie ruszeniem tej szufladki.
2)inwestycje w amerykańskie akcje, gdzie podobnie koszty związane ze sprzedażą, transferem środków, rozliczeniem podatków są równie zniechęcające do otwierania szufladki.
@ Bogdanow
Zgadzam się. Mam nawet taką pół-poważną teorię, że te ograniczenia płynnościowe w PE czy VC to nie wada lecz przydatna funkcja. Dlatego skłaniam się do wniosku, że dywersyfikacje walutową najlepiej się robi przez rynek nieruchomości. Bo tam zamek jest mocny.
The best lock is the castle. 😉