Kolejny z zarzutów wobec Analizy technicznej ściśle łączy się z poprzednim, który opisałem w -> części 6 tego cyklu, to ułatwi zrozumienie problemu.
Zarzut ten to:
Analiza techniczna nie potrafi przewidzieć gwałtownych skoków kursów
Zarzut ten da się oddalić na kilku frontach, które spróbuję wyjaśnić.
Otóż AT nie potrafi skutecznie przewidzieć żadnych ruchów kursów, ani tych gwałtownych, ani tych niewielkich, ani żadnych innych. Choć są tacy technicy, którzy tego próbują. Trafność tych prognoz nie waha się raczej powyżej losowej, ale jeśli ktoś potrafi na tym zarobić, to tylko pogratulować. Owe zyski nie biorą się jednak z prognozowania, lecz z zarządzania ryzykiem oraz szczęścia (ang. luck).
Działalność predykcyjna w oparciu o AT wdarła się jednak do świadomości inwestorów dzięki kilku spektakularnym sposobom użycia wykresów do tego właśnie celu. Mam na myśli tutaj choćby takie przedsięwzięcia jak:
- publiczne analizy w mediach wszelkiego typu,
- kilka głośnych, choć wyrwanych z kontekstu trafnych strzałów dokonanych przez sławnych traderów w szczególnie newralgicznych momentach typu kryzysy,
- konkursy,
- komercyjne produkty dla klientów,
- branża szkoleniowa potrzebująca wabików.
Tak naprawdę ma to w sobie więcej z show-biznesu niż realnego tradingu. AT cechuje mocno wizualny charakter, więc świetnie się do tego nadaje. A przy tym sporo w niej tajemniczych pojęć, ukrytych znaczeń, tajnych reguł i metod (black boxy), więc ten biznes łatwo się kręci. A jeśli stoi za tym analityk z rzeczywistym talentem, to moc przyciągania gwarantowana. Nikt przy tym nie sprawdza rzeczywistej trafności tych prognoz w długich terminach.
Doświadczeni traderzy wiedzą jednak, że pieniędzy za pomocą AT nie robi się z prognozowania, lecz z systematycznej pracy nad robieniem testów i statystyk, czasem budowaniu modeli, szacowaniu prawdopodobieństw, zdyscyplinowanemu zarządzaniu ryzykiem i kapitałem, a wreszcie mozolnej praktyce. Robienie prognoz to co najwyżej intelektualna rozgrywka.
Jak wspominałem w poprzedniej części, cała idea AT to wykorzystywanie powtarzalności układów cen z określonymi prawdopodobieństwami jako sygnał do transakcji i zarządzania stopami. I jeśli następstwa określonego ruchu po wystąpieniu układu XYZ są wysokie, mózg sam zostaje wciągnięty w nieświadome procesy prognostyczne, a przy okazji spróbuje czasem ogłosić to światu.
Przykład:
Jeśli formacja typu W (tzw. podwójne dno) posiada po jej wystąpieniu 70% trafności ruchu o amplitudzie równej jej wysokości (to w AT tzw. minimalne zasięgi), to jeśli zrobić z tego publiczną analizę, okaże się, że w 70% przypadków analityk trafi z tego typu „prognozą”. A ponieważ te rozkłady trafności są losowe, może się okazać, że w 10 analizach trafi nawet w 100% przypadków (a w kolejnych 10 już tylko 30%).
Nie jest to jednak prognoza oparta na deterministycznych zależnościach i związkach, którymi da się te ruchy objaśnić i w podobny do naukowego sposób wykorzystać do prognozowania. AT to w głównej mierze zwykła statystyka, oparta na wspomnianych powtarzalnościach z historii.
Dużo lepiej do ewentualnego prognozowania, ale w bardzo krótkich terminach, nadaje się obserwacja zmian cen i wolumenu na widełkach (tzw. tape reading). Sporej wielkości ustawiane i przepływające zlecenia zwykle mogą oznaczać dużo większe prawdopodobieństwo ruchu w daną stronę.
Z zasady jednak i ze swej teoretycznej podbudowy AT nie obiecuje ŻADNEJ skutecznej metody prognozowania czy przewidywania przyszłych ruchów w takim sensie, w jakim powszechnie się od tego rodzaju przedsięwzięć analitycznych oczekuje. Zatrudnienie do tych celów AT bierze się jednak z 2 powodów niezależnych od niej:
A/ Chęci jej użytkowników do: komercyjnego w ten sposób jej wykorzystania, dla podniesienia swojej publicznej atrakcyjności, dla zaspokojenia swojego ego, albo po prostu z nieświadomości i braku stosownej wiedzy.
B/ Oczekiwań odbiorców, którzy potrzebują rekomendacji i tipów od biegłych użytkowników AT, na tej samej zasadzie jak oczekuje się tego od innego rodzaju analiz, bardziej unaukowionych.
Obie te strony czasem żywią mylne przekonania, że zyskowność na giełdzie opiera się właśnie na trafnym prognozowaniu.
Istnieje jednak w obrębie AT dział analiz, które określa się mianem prognostycznych, wyprzedzających. To choćby fale Elliota, geometria Ganna czy poziomy Fibonacciego. Pozwalają one z góry wyznaczać miejsca zwrotne i docelowe. Skuteczność ich jest jednak dość wątpliwa, nie mówiąc o tym, że nie do wiarygodnego sprawdzenia z powodu subiektywnego charakteru. To pewna paralela do marzeń człowieka o lataniu.
Tu zresztą możemy sięgnąć do skarbca nieudanych przewidywań w wykonaniu znanych techników, napędzanych zwykle właśnie komercyjnymi względami. Słynnym przypadkiem jest uznany za najlepszego w świecie specjalista od fal Elliota – Robert Prechter.
Jeszcze w ubiegłym stuleciu udało mu się trafić z wyznaczeniem krachu w oparciu o owe fale, jednak w kolejnych latach i wraz z kolejnymi prognozami stracił swoją reputację. Otóż regularnie przepowiadał krachy gdy kursy rączą pięły się w górę, na czym masowo tracili odbiorcy jego newsletterów. I to chyba najbardziej oddaje ślepy pęd ludzkości do użycia AT w ramach szklanej kuli.
Ten wstęp był potrzebny po to, by wyjaśnić dlaczego AT jest bezużyteczna do przewidywania dużych skoków cen. Chyba jednak teraz staje się to dużo jaśniejsze: po prostu przewidywanie to NIE JEST ROLA AT, choć z pozoru taką chcieliby ją widzieć użytkownicy i odbiorcy.
To, że nastąpił kiedyś duży ruch np. po przecięciu się 2 konkretnych średnich, nie oznacza, że odtąd można tego rodzaju sygnał odbierać w przyszłości jako zapowiedź podobnych ruchów, choć nikomu nie zabrania się takiego ich traktowania.
Otóż 2 średnie dowolnej długości przecinają się ZAWSZE gdy następują jakieś silne przesunięcia trendów na wykresie, i dzieje się to zarówno wówczas, gdy powstaje z tego nowy trend, jak i wówczas gdy będzie to sygnał fałszywy. Dowolne narzędzie techniczne zawsze wskaże te zmiany na wykresie, do których jest przeznaczone i to ze 100% trafnością, bo tylko wtedy powstaje ów techniczny sygnał! Jak ma to nie być kuszące dla wykorzystania do prognoz?! Kłopot jest jednak z ciągiem dalszym po sygnale, którego w wielu wypadkach już nie ma, lub jest zbyt słaby na uzyskanie zysków.
W przypadku silnych ruchów mamy jednak pewną niedogodność – to ich powstanie dopiero generuje sygnał z opóźnieniem, który wcześniej jest niemożliwy do wyłapania. To kolejny, zupełnie matematyczny powód braku użyteczności do prognozowania tego rodzaju skoków.
A wreszcie trzeba zdać sobie sprawę z rzeczy najważniejszej w tym wypadku:
Kursy, a więc i wykresy, to zapis kolejnych transakcji inwestorów biorących udział w obrocie, a więc ich oczekiwań, posiadanych informacji, emocji, strategii, przewidywań itd. I to jedynie inwestorzy swoimi pieniędzmi mogą gwałtownie ruszyć rynkiem. Dzieje się to zazwyczaj przy pojawieniu się znaczących dla rynku informacji, oczekiwanych lub nieoczekiwanych, ale z reguły takich, których dokładnego wpływu na notowania nie da się z góry ustalić.
I tu tkwi właśnie cała tajemnica. Jeśli sami inwestorzy nie zareagują wcześniej z wyprzedzeniem na taki mocny ruch, nie będzie go widać w cenach i na wykresie, które sami tworzą, więc AT nie ma podstaw by zareagować zanim ów gwałtowny ruch się dokona. W wykresach, które czytają technicy, nie ma jakiejś tajemniczej siły, która daje im cudowną moc przewidywania przyszłości. Wykresy to emanacja działań inwestorów i nawet jeśli część z nich wie z góry o takim ruchu, to i tak nie zawsze uda się to wykresom wyłapać, wszystko zależy od płynności całego rynku.
Zresztą chyba nie istnieje żaden inny rodzaj analizy, który takie nieoczekiwane ruchy z wyprzedzeniem potrafi ustalić. AT to nie magiczne pudełko, pewne zasady logiki nadal w niej obowiązują.
CDN
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.