Mamy do czynienia z niesłychanie ciekawymi warunkami. Z jednej strony rekordy na indeksach akcji, z drugiej wzrost inflacji. Można powiedzieć, że są to niebywale korzystne warunki do tego, by coraz szersza grupa osób, nie mających do czynienia z inwestowaniem zaczęła z zainteresowaniem szukać alternatywy, już nie tylko dla lokat bankowych, ale również nieruchomości. O tych ostatnich mówi się coraz częściej, że oszalały, że są napompowane, że jest już bardzo drogo.

A takich słów nie ma o akcjach na GPW. Co więcej indeksy giełdowe są tak specyficznym tworem, że mogą rosnąć nawet wtedy, gdy za wzrost odpowiada zaledwie kilkoro liderów, którzy co jakiś czas się zmieniają. Co z tego, że KGHM w tym roku praktycznie stoi w miejscu, jeśli cena PKO BP wzrosła z 29 na 45 złotych. Akcje PZU wzrosły z 31 do 41 złotych, choć w tym samym czasie Allegro zniżkowało z 84 na 70 złotych. Takich par w indeksie WIG będzie mnóstwo, zarówno wśród spółek o dużej wadze, jak i tych mniejszych.

Takie uwarunkowania sprawiają, że na rynek wciąż można patrzyć jak na „okazję”. Bo co prawda sam indeks jest przecież wysoko, notowane są nowe rekordy, ale przecież jest jeszcze tyle okazji (czytaj: spółek, które nie wzrosły).

Jeden z popularnych modeli hossy mówi, że w pierwszej fazie rynku byka – gdy jeszcze nie ma powszechnej wiary – rosną spółki mocne fundamentalnie. Powoli dołączają do nich przedsiębiorstw słabsze, ale nadal zdrowe. Hossa zaczyna wciągać coraz to nowe rodzaje firm, aż w ostatecznej fazie inwestorzy kupują „wszystko co się jeszcze nie ruszyło”. Nie ma znaczenia, czy to firmy bankrutujące, z kłopotami, niewiarygodne, z nietrafionymi biznesami. Na każdą z nich można spojrzeć z zupełnie nowej perspektywy i szukać tam argumentów, że oto czeka je szansa. Często argumentacja ta jest wzmacniana przez przedstawicieli spółki, którzy widząc powszechną euforię budzą się z letargu i rozpoczynają festiwal obietnic, nowych wizji, zapowiedzi zmian biznesu, bądź dołączenia do modnych właśnie trendów. To w tych fazach producenci butów ogłaszają plany zostania firmami technologicznymi, a warzywniaki marzą o zajęciu się genetyką.

Z ogromną uwagą zaczynam obserwować media niefinansowe. Kiedy zaczną pojawiać się zachęty do inwestowania w akcje, jako alternatywie dla nieefektywnych w dobie inflacji lokat, czy innych konserwatywnych sposobów lokowania nadwyżek. Jeśli nie wydarzy się  nic niepokojącego na rynkach globalnych, co doprowadziłoby do przerwania tam szarży byków, przed naszym rodzimym parkietem rodzi się całkiem niezła szansa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *