Pieniądz, chciwość i spekulacja

Reczy w tym drodzy Państwo, że tzw. chciwość jest dobra. Chciwość jest w porządku, sprawdza się, chciwość oczyszcza, dociera do sedna i uosabia ducha ewolucji. Chciwość wszelkiego rodzaju. Pieniądza miłości, wiedzy. Wskazywała ludzkości drogę do góry Zapamiętajcie moje słowa.

Gdyby Oliver Stone nie włożył w usta Gordona Gekko w filmie Wall Street słynnego monologu „Chciwość jest dobra”, mógłby z równym powodzeniem wykorzystać tyradę Saccarda, którą ten wygłosił przed Karoliną w powieści Pieniądz, Emila Zoli.

Spekulacja to sam smak życia, odwieczne pożądanie, które każe walczyć i żyć… […]

czy wyobraża pani sobie, że bez… jakby tu powiedzieć… bez rozpusty rodziłoby się dużo dzieci?… Na sto dzieci, które można by zrobić, jedno zaledwie przychodzi na świat. Nadmiar zatem daje to, co konieczne, nieprawdaż?

[…] gdyby nie spekulacja, nie byłoby interesów… Po diabła miałbym wyciągać pieniądze, ryzykować majątek, gdyby nie przyrzekła mi pani wyjątkowych rozkoszy, niezwykłego szczęścia, które otwiera bramy niebios?… Przy legalnym i marnym wynagrodzeniu za pracę, przy rozsądnej równowadze zwykłych transakcji — istnienie jest nieskończenie nudną, jednostajną pustynią, bagniskiem, w którym wszystkie siły marnieją i gniją; ale niech tylko zabłyśnie na widnokręgu promień nadziei, niech pani obieca sto centymów za centym, podsunie tym odrętwiałym tłumom myśl pogoni za niemożliwością, za milionami zdobytymi w dwie godziny, nawet wśród karkołomnych wyczynów, a rozpocznie się wyścig, energia wzrośnie dziesięciokrotnie, powstanie taki zamęt, że w tym trudzie, podjętym dla własnej jedynie przyjemności, uda się niektórym spłodzić dziecko — to jest, chciałem powiedzieć — rzeczy wielkie, piękne i żywe… Dalibóg! Dużo jest niepotrzebnego brudu, ale bez niego świat niechybnie przestałby istnieć.

Być może część czytelników blogów wie, że przygotowuję nowe wydanie powieści Emila Zoli z 1891 roku wraz z komentarzem dotyczącym motywacji i zachowań głównych bohaterów. Podczas ostatniej konferencji Wall Street organizowanej przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych miałem przyjemność poprowadzić wykład zatytułowany „Na rynkach zmienia się niemal wszystko. Stała jest jedna – ludzie”.

Ten tytuł wybraliśmy wspólnie z Michałem Masłowskim wiele tygodni wcześniej rozmawiając o bieżących wydarzeniach rynkowych: hossie, napływie nowych inwestorów, fenomenie rynku kryptowalut. Mieliśmy przekonanie, że to co obserwujemy jest z jednej strony fascynujące, a jednak z drugiej nie ma w tym zupełnie nic nowego. Inwestorzy, którzy tłumnie zaczęli przybywać na rynki, znów (jak wielokrotnie w przeszłości) zaczęli być przekonani o swojej omnipotencji. O tym, że tym razem jest inaczej, choć w gruncie rzeczy ich zachowania podczas fazy euforii, gdy wybrane rynki rosną „tu de mun”, później zaś przerażenie, gdy następują gwałtowne korekty niczym nie różniły się od tego co miało miejsce lata temu, dekady temu i stulecia temu.

Nie wiedziałem, jak poprowadzę sam wykład i nagle w ręce wpadła mi powieść Zoli. Co ciekawe , cytaty z niej pochodzące miałem pozaznaczane w klasycznej pozycji „Szaleństwo, panika, krach” Ch. Kindlebergera, którą czytałem dwadzieścia lat wcześniej i wielokrotnie do niej wracałem. I choć zwykle, czytuję pozycje, do których odwołują się inni autorzy, ta mi jakoś umknęła. Być może dobrze się stało, bo podejrzewam, że dwie dekady temu nie przyszedłby mi do głowy pomysł wznowienia jej, i okraszenia dodatkową treścią.

W każdym razie, z każdą kolejną stroną, akapitem, rozdziałem byłem przekonany, że bohaterowie powieści okażą się doskonałą ilustracją wykładu.

Czytam teraz rozdział po rozdziale. Dokładnie rozpisując i postaci oraz analizując ich zachowania z perspektywy finansów behawioralnych, tych wszystkich zjawisk opisywanych przez Kahnemana, Tverskyego, Thalera, Tetlocka, Ariely i wielu wielu innych i nie mogę się zadziwić, jak genialnym obserwatorem ludzkich dusz był Zola. Sto lat przed tym, zanim wymienieni przeze mnie psychologowie wyrzucili na śmietnik teorię rynków efektywnych z absurdalnym założeniem o racjonalności człowieka Zola ukazał niemal wszelkie typy inwestorów (i nie tylko) funkcjonujących na rynkach.

Sama powieść choć stanowi fikcję literacką oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, związanych z założeniem przez Eugene Bontoux banku L’Union generale w 1878 roku. Boom na akcje tego banku trwał niemal cztery lata i w 1882 roku doszło do jednego z największych kryzysów francuskiej bankowości. Zanim jednak do tego doszło, akcje chcieli mieć niemal wszyscy, ze wszystkich klas społecznych. Co więcej, gorączkę rozpalał fakt, że w większości przypadków akcjami spółek na giełdzie francuskiej handlowano jedynie za 10 procent ich wartości, zaś rozliczenia tych transakcji przypadały w okresach dwutygodniowych.

Jak mówi Saccard (który w powieści jest założycielem banku) w cytacie przywoływanym już na początku: „Spekulacja to sam smak życia, odwieczne pożądanie, które każe walczyć i żyć. [..] niech tylko zabłyśnie na widnokręgu promień nadziei, niech pani obieca sto centymów za centym, podsunie tym odrętwiałym tłumom myśl pogoni za niemożliwością, za milionami zdobytymi w dwie godziny, nawet wśród karkołomnych wyczynów, a rozpocznie się wyścig, energia wzrośnie dziesięciokrotnie”.

Czy coś się zmieniło?

[Na fotce ilustracyjnej „warsztat”. Mam nadzieję, że warto będzie czekać 😊 ]

Polecam również czytelnikom inną książkę Zoli Wszystko dla pań, która również może okazać się doskonałą ilustracją tego, że człowiek się nie zmienia, bez względu na to, czy w danych czasach chodzi się w cylindrach, zaś szczytem technologii jest kolej, czy może w podartych dżinsach, a dookoła mówi się o starlinkach, podboju Marsa i sztucznej inteligencji.

[cytat z filmu WallStreet, reż. O. Stone, 1987, w tłumaczeniu. Magdy Balcerek]

3 Komentarzy

  1. Wojtek S.

    Ciekawe, że w Polsce przytaczane jest zwykle to tłumaczenie, z którego wypadł moim zdaniem istotny fragment "z braku lepszego słowa". I Gordon Gekko stał się w Polsce symbolem zachłannego kapitalisty

    "The point is, ladies and gentleman, that greed — for lack of a better word — is good. "

    Sam też na to nie zwróciłem uwagi, dopiero przeczytałem niedawno o tym w książce Tendlera, który omówił te słowa w rozdziale o chciwości, podkreślając że rzeczywiście nie ma nic złego w chciwości, chyba że jesteśmy hipokrytami i na rynku nie jesteśmy po to, aby zarabiać. Od strony psychologicznej chciwość jest napędzana przez ambicję. Ciekawe rozważania, polecam.

    1. GZalewski

      Generalnie, do tej pierwszej części, gdy mówi o biurokratach żywiących się kosztem akcjonariuszy, to nie ma się do czego przyczepić. Oczywiście sam Gekko też nie jest minimalistą (cudowna scena z sushi z maszynki, którą dziś można kupić pewnie za 2$). A chciwość, bardzo szeroko rozumiana to generalnie jednak motor postępu, ryzyka, chęci robienia czegoś. Zarówno Gekko, jak i Saccard mają sporo racji. A to, że później z tym się dzieją różne rzeczy, to już zupełnie inna bajka

  2. _dorota

    Z pewnością czekać warto, ale mam cichą nadzieję, że w swojej książce sięgniesz głębiej niż opis emocji tłumu, że zanurkujesz do tych, którzy te emocje na chłodno rozbudzają. Bo przemowa Saccarda (Gekko też) jest w istocie swojej niewiarygodnie wulgarna (w sensie najszerszym, nieseksualnym).

    Żeby to wyjaśnić podam przykład odległy. Ludzka kondycja potrzebuje pocieszenia i to zapewniają wszelkie religie (i sekty), ale jest grupa ludzi, którzy tego pocieszenia potrzebują wręcz rozpaczliwie. Poczucie osamotnienia i zagubienia szczególnie dotyka osoby starsze – i jest ktoś, kto na naszym rynku potrzebę wspólnoty zaspokaja wręcz perfekcyjnie. Radio Maryja ma od ćwierć wieku produkt przeznaczony dla seniorów i duża ich grupa dałaby się za padre R. pokroić. Podaję taki przykład, bo słuchając kiedyś audycji R. byłam pod mocnym wrażeniem, jak precyzyjnie rozpoznał i zaadresował różne emocje grupy docelowej.

    No więc to samo mamy w przypadku Saccarda i Gekko. Fraza "niech pani obieca sto centymów za centym" zawiera zachętę tak wulgarnej manipulacji, że aż żenuje. Czy jednak ma sens pisanie kolejnego appendixu "Historii manipulacji na rynkach finansowych"? Czy psychologia nie powiedziała już wystarczająco wiele na ten temat?

    Ma sens, jeśli by ktoś spróbował uchwycić mechanizm tego, jak skutecznie "obiecać sto centymów za centym" i dynamikę sterowania rozpoczętym procesem. Resztę znamy.

Skomentuj Wojtek S. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *