Zacznijmy od definicji dobrych praktyk:
„Dobrymi praktykami określamy działanie przynoszące konkretne i pozytywne rezultaty oraz zawierające w sobie pewien potencjał innowacji. Jest ono trwałe i powtarzalne oraz możliwe do zastosowania w podobnych warunkach w innym miejscu lub przez inne podmioty (Bednarek M. (2007), Doskonalenie systemów zarządzania: nowa droga do przedsiębiorstwa lean Difin, Warszawa,)
Intuicyjnie „dobre praktyki” to coś co jest pożądane, zalecane, ale nie koniecznie musi być wymagane. Intuicyjnie nie stawiałbym znaku równości między dobrymi praktykami a procedurami. Te drugie to precyzyjne zasady postępowania, od których nie powinno być odstępstwa.
I gdy czytam wyjaśnienia prezesa PSE Eryka Kłossowskiego w sprawie awarii w Elektrowni w Bełchatowie, to włosy stają mi na głowie.
Prezes PSE tłumaczył, że pracownik, który wykonywał czasowego odłączania linii Rogowiec-Ołtarzew zrobił to „po swojemu”, z pogwałceniem pewnych dobrych praktyk obowiązujących w PSE.
i jeszcze:
„Cała instalacja uziemiająca okazała się niezgodna z projektem (…), kiedy ją wykopaliśmy okazało się, że jest wykonana zupełnie inaczej” – podkreślił. Kłossowski zaznaczył, że pomiary, dokonywane standardowo przez PSE nie są w stanie wykazać, jak instalacja zachowa się, gdy popłynie przez nią moc zwarciowa z całej elektrowni. Gdyby była wykonana w zgodzie z dzisiejszymi normami, to by wytrzymała”.
[źródło]
Aż muszę zacytować Łonę i Webera
Wprawdzie horyzonty tu nie najszersze, marne gusta
(Ale) Gdzie tak pięknie potrafią przypuszczać?
Gdzie takie dzikie tłumy drogą fantazji szłyby?
Cały mój kraj zamknięty w „gdyby”
[…]
I słyszę w każdym miejscu, na każdej drodze:
„Ech, gdyby to się dało jakoś obejść”
Jak zawsze w takiej sytuacji polecam jako lekturę Zagrożenia do przewidzenia, Max Bazerman

Klauzula informacyjna