Druga, w niektórych państwach trzecia (Iran, po części USA), fala pandemii maszeruje przez świat. Ludzie boją się o życie, biznesy, pracę i wszystko to, o co należy się bać w trakcie największego kryzysu zdrowotnego od 100 lat. W tym samym czasie uczestnicy rynkowej gry liczą zyski i z optymizmem spoglądają w końcówkę roku, która wzbudza tak wiele niepewności w innych segmentach gospodarki. Dobrze być częścią tego świata. Prawda?

Ilość – z braku lepszego słowa – łajna, które przypadek rzucił w tym roku na rynki jest imponująca. Od pandemii po recesję. Od bessy po hossę. Od.. po… sami wybierzcie. A jednak, w finałowe tygodnie roku wchodzimy bez większych obaw. Korekty nie straszą. Drugie fale recesji na horyzoncie nie bolą. Biden czy Trump – wszystko jedno. Nawet Szpital Narodowy nie straszny. Wejście w ostatnie tygodnie roku obywa się z przekonaniem, iż rynki przetrwają wszystko.

No dobrze, z tego zamieszania może należałoby wyłączyć WIG20. Jednak i tu dzięki debiutowi Allegro, które jest liderem i kanibalem indeksu jednocześnie, koszyk stabilizuje się mimo spadków wielu spółek. Bez wejścia Allegro zapewne postawa rynku w kontekście rysującego się na horyzoncie drugiego lockdown’u w Polsce, byłaby znacznie gorsza. Szorowalibyśmy dziś gdzieś z 10 procent niżej, w okolicach 1500 pkt.

Podobnie wygląda sytuacja na rynkach światowych, które ostatnio jawią się jako nieco zaniepokojone powrotem ograniczeń, ale cofają się raczej skromnie i więcej tam konsolidowania zwyżek niż poważnych spadków. Wall Street właściwie operuje w przekonaniu, iż niezależnie kto wygra prezydenckie zakończenie niepewności i paraliżu na linii Kongres – Prezydent będzie lepsze niż obecne zamieszanie i wątpliwości, jakie wzbudza strategia przyjęta przez polityków w walce z tlącą się pandemią.

Prawda jest taka, iż w obecnej sytuacji rynek papierów wartościowych jest jednym z najlepszych miejsc, w jakim można było się znaleźć. Inwestycyjnie i osobiście. Uczestnicy robią to, co robili bez większej zmiany. Rządzący dbają o to, żeby świat kręcił się dalej, a gracze korzystają z tego, ciesząc się wzrostami na rynkach. Nie dotyczy ich problem kwarantann, bo od marca izolują się w swoich domach i mieszkaniach. Stąd ten spokój, którego nie ma reszta świata. Nie dziwcie się zatem, iż inwestorzy patrzą na północ, kiedy inni boją się o przyszłość.

5 Komentarzy

  1. _dorota

    Niezwykle ciekawy konstrukt myślowy: że w czasie powszechnej trwogi i upadku* może istnieć jakiekolwiek miejsce zupełnie spokojne. Coś jak Dekameron – wokół szaleje zaraza, a wybrani bawią się bezpieczni w swoim małym raju.

    * Tak, tak, wiem: ogromne ilości pieniądza muszą gdzieś zaparkować. Ale co z drugą stroną rynku: spółkami, realną gospodarką? Czy nawet te branże, które profitują na lockdownie (np. sprzedaż internetowa) uciągną całość gospodarki? Co z zasobami ludzkimi uwięzionymi w kwarantannie (niekiedy dobrowolnej)?

  2. Adam Stańczak

    @ _dorota

    Pandemia – jak każdy kryzys – ma swoich wygranych i przegranych. W przypadku kapitału szukającego okazji, to jak dany rynek sobie radzi i jak radzą sobie władze z kryzysem jest też konkurencją o atrakcyjność. W pewnym sensie to konkurs piękności najmniej podrapanych. Pieniądze popłyną tam, gdzie największe szanse. Jeśli nawet w PL uderzy kryzys, to będą miejsca, w które uderzy mniej. Można się na to obrażać, ale takie są fakty.

    Kolejnym elementem jest "żywienie się zmiennością". Dla kapitału spekulacyjnego zmienność to pastwisko. Czeka się na to. Brak zmienności jest problemem.

    Ale żeby nie było, że to coś bardzo wyjątkowego. Producenci PPE też mają swoją hossę. Dostawy (zamówienia od klientów) zakontraktowane na 2 lata do przodu. Branża farmaceutyczna też nie narzeka na finansowanie nowych badań. Jeszcze raz, każdy kryzys ma wygranych. Giełda – z racji takiego, a nie innego działania – zwyczajnie korzysta z tego. Nagradza wygranych, szacuje wygranych w trakcie obudowy i porzuca tych, którzy nie podniosą się bez programów naprawczych.

    1. _dorota

      > każdy kryzys ma wygranych. Giełda (…) zwyczajnie korzysta z tego.

      Tak, jasne. Ja się tylko zastanawiam, jak ta "wygrana" będzie wyglądała w sytuacji generalnego obniżenia popytu i możliwej katastrofy społecznej po załamaniu się służby zdrowia. CO może kwitnąć w takich warunkach (biznes funeralny? nawet handel internetowy ucierpi, bo ludzie ograniczą się na krótko do rzeczy absolutnie niezbędnych).

      Moja teza jest taka, że obecna fala pandemii ma potencjał do wywołania całkowitego skurczu gospodarki, jak w 2008. "Konkurs piękności najmniej podrapanych" (nb zgrabne) może wyglądać jak trwające z kwartał załamanie wszystkiego.

  3. Adam Stańczak

    Na dziś konsensus jest taki, że gospodarczo odbędzie się to w modelu V do v, a więc dwa dołki w gospodarkach, gdzie drugi będzie płytszy i jednak krótki.

  4. grabek

    Gotowanie żaby.
    Podobno jak żabę wrzucimy do wrzątku to wyskoczy.
    Jeśli jest gotowana powoli nie ma szans, zostanie ugotowana i cały czas nie ma poczucia zagrożenia.
    To chyba adekwatne porównanie do obecnej sytuacji na giełdach.

    grabek99

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *