Fenomen istotnego wzrostu aktywności indywidualnych inwestorów na rynkach finansowych, przede wszystkim na rynku akcyjnym, ma charakter globalny. W mediach biznesowych niemal codziennie publikowane są teksty opisujące to zjawisko w poszczególnych państwach.
Financial Times kilka dni temu pisał o rynku akcyjnym w Malezji. W 2020 roku inwestorzy indywidualni odpowiadają na nim za 45% obrotu. W ostatnich trzech latach nieprofesjonalni inwestorzy odpowiadali za około 20% obrotu.
Zapewne na zainteresowanie drobnych inwestorów rynkiem akcyjnym w Malezji wpływ miał fakt, że „segment covidowy” jest na malezyjskiej giełdzie mocno reprezentowany za sprawą liczących się w świecie producentów rękawic, na czele z Top Glove (wzrost o 480% w 2020 roku). Financial Times zwraca uwagę, że segment medyczny i segment rękawic odpowiadają w 2020 roku za 17% obrotów. W 2019 roku ten udział wynosił 4%.
Mamy więc globalną falę nowych indywidualnych inwestorów, jak się okazuje, wyjątkowo zainteresowaną popularnymi segmentami (na przykład sektorem covidowym). Obecność drobnych inwestorów jest mocno odczuwana w segmencie średnich i małych spółek bo jest to tradycyjnie część rynku z relatywnie silną pozycją indywidualnych inwestorów (dobrze pokazuje to polski NewConnect „od zawsze” zdominowany przez indywidualnych inwestorów odpowiadających za ponad 90% obrotów).
Nie może budzić zdziwienia, że rzesza nowych inwestorów, którzy często dopiero zaczynają aktywność na rynku akcyjnym poszukuje porad i wskazówek inwestycyjnych. Nie może też budzić zdziwienia fakt, że różnego rodzaju eksperci i influencerzy wychodzą naprzeciw tym oczekiwaniom. W ostatnich tygodniach po raz pierwszy zaczęły się mi wyświetlać na Facebooku reklamy działających w „szarej strefie” serwisów z rekomendacjami, analizami i przykładowymi portfelami inwestycyjnymi (do kopiowana dla subskrybentów).
Wczoraj Bloomberg napisał o nowej fali społecznościowych ekspertów inwestycyjnych na platformie TikTok. Jedną z kwestii, na które Amena Saad zwróciła uwagę był fakt, że wielu z tych ekspertów ma stosunkową niewielką wiedzę o rynku finansowym i bardzo niewielkie doświadczenie inwestycyjne. Można żartobliwie powiedzieć, że rynkowe doświadczenie ekspertów jest często o kilka tygodni dłuższe niż doświadczenie inwestorów, którzy z ich „eksperckiej” wiedzy korzystają. Myślę, że widoczny jest także trend, w którym influencerzy z innych dziedzin (np. stylu życia) stają się ekspertami inwestycyjnymi bo w budowaniu popularności większe znaczenie mają zdolności „influencerskie” niż „inwestycyjne”. Moim zdaniem wynika to z faktu, że bardzo łatwo jest sprawiać wrażenie osoby z doświadczeniem inwestycyjnym.
Amena Saad trafnie także zauważyła, że nowi indywidualni inwestorzy poszukują dwóch rodzajów porad. Z jednej strony poszukują elementarnej wiedzy inwestycyjnej w rodzaju czym jest ETF czy w polskich warunkach „co jest zlecenie PKC” albo „na czym polega równoważenie kursu” (takie pytania widziałem na facebookowych grupach). Z drugiej strony silny jest także popyt na inwestycyjne gotowce czyli rekomendację w stylu jaką spółkę kupić w tym tygodniu oraz jaką spółkę kupić w następnym tygodniu by odrobić stratę na spółce rekomendowanej w tym tygodniu. Dużą popularnością cieszą się także przykładowe portfele inwestycyjne (z reguły mocno skoncentrowane), które można co tydzień kupować czy co miesiąc kopiować.
Myślę, że tradycyjne instytucje finansowe, nawet takie, które kładą bardzo duży nacisk na działalność edukacyjną, mogą mieć dwa problemy z dotarciem do nowych inwestorów. Pierwszy problem dotyczy platformy i formatu: być może młodsze pokolenie szuka (i znajduje) porady niemal wyłącznie w mediach społecznościowych i do tego preferuje format video. Drugi problem dotyczy dużej ekspozycji nowych inwestorów na małe i średnie spółki, często o mocno spekulacyjnym charakterze (tzw. covidowych grzankach bez względu na to czy jest to Kodak czy mikro-spółka z NewConnect). Problem polega na tym, że spółki z tych segmentów znajdują się często poza pokryciem analitycznym. Co więcej spekulacyjny charakter tych walorów sprawia, że nawet mniej formalne (niż rekomendacje analityczne) opinie inwestycyjne nie mogą być częścią oficjalnej komunikacji instytucji finansowych z klientami.
Powstaje więc rynkowa nisza. Inwestorzy poszukują informacji i rekomendacji o spółkach z rozgorączkowanych segmentów rynku. Dostarcza ich analityczna „szara strefa”. Używam terminu „szara strefa” bo większość tych serwisów uprawia swego rodzaju arbitraż regulacyjny: sprzedaje de facto rekomendacje inwestycyjne opatrzone stwierdzeniem, że nie są to rekomendacje inwestycyjne w rozumieniu konkretnej ustawy. Wiele z tych serwisów używa innego irytującego disclaimera: nie informują klientów czy autorzy mają konkretną pozycję na opisywanych czy rekomendowanych walorach lecz informują, że autorzy mogą mieć taką pozycję. Klienci tego rodzaju serwisów mają więc szczątkową wiedzę o potencjalnych konfliktach interesów autorów rekomendacji.
W najnowszym podcaście Pulsu Biznesu o zagadnieniu inwestycyjnych analityków i trenerów rozmawiał z Marcelem Zatońskim analityk DM BOŚ Konrad Ryczko. Wybrałem z tej rozmowy kilka celnych myśli. Po pierwsze, segment małych spółek miał świetny okres od marca i trzycyfrowe stopy zwrotu w tym segmencie w tym okresie nie są rzadkością (indeks rynku NewConnect zyskał w 2020 niemal 140%) co znaczy, że internetowi analitycy mają w ręku świetne narzędzie marketingowe. Ich potencjalni klienci powinni pamiętać o rynkowej zasadzie by nie mylić rynku byka z umiejętnościami inwestycyjnymi. Po drugie, w przypadku internetowych rekomendacji czy przykładowych portfeli, tak jak w przypadku innych inwestycyjnych gotowców, występuje problem dostosowania tych porad do emocjonalnego profilu inwestora, przede wszystkim jego tolerancji na ryzyko (ale także horyzontu czasowego). Ten problem jest wyjątkowo wyraźny w sytuacji gdy aktywność internetowych analityków i doradców koncentruje się na rynkowych grzankach, które mogą doświadczyć dziennych spadków na poziomie 30% czy 40% i kilkunastodniowych obsunięć na poziomie 70%-80%.
Po trzecie, w długim terminie oparcie swojej inwestycyjnej aktywności na gotowcach, na przykład portfelach do kopiowania, jest pójściem na skróty i z reguły uniemożliwia rozwój inwestora i wypracowanie własnej strategii inwestycyjnej. Pod względem inwestycyjnego doświadczenia zyskuje się dużo mniej niż w przypadku samodzielnego inwestowania. Po czwarte, skupienie uwagi internetowych doradców i analityków na małych spółkach o ograniczonej płynności rodzi ryzyko tworzenia spontanicznych akcji typu „pompuj”: jeśli internetowy analityk ma spory zasięg to jego rekomendacja może stworzyć skok notowań spółki gdy na otwarcie notowań pojawi się w arkuszu sporo zleceń kupna od jego klientów. Naturalnie, nieetyczni internetowi doradcy i eksperci mogą wykorzystać to zjawisko do tworzenia niespontanicznych akcji typu „pompuj i rzuć”.
Bez wątpienia istnieje zapotrzebowanie na analizy inwestycyjne małych spółek, zwłaszcza z trójki modnych sektorów: gamingu, fotowoltaiki i GPW-COVID. Istnieją też ludzie, którzy rzetelnie wychodzą naprzeciw temu popytowi i oferują dopracowane analizy czy piguły informacyjne obejmujące spółki kompletnie ignorowane przez giełdowych analityków. Myślę jednak, że są wypierani przez ekspertów idących po linii najmniejszego oporu publikujących regularnie listy perełek z kilkuzdaniowym uzasadnieniem na poziomie wpisów z giełdowych forów. Inwestorzy korzystający z tego typu pomocy i wydający na to swoje pieniądze powinni pamiętać, że jeśli coś pójdzie nie tak to pretensje będą mogli mieć tylko do siebie. Jest to rodzaj inwestycyjnej dżungli albo Dzikiego Zachodu i jeśli koniecznie chce się tam przebywać to trzeba być świadomym panujących tam reguł.
6 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Jakoś musimy sobie radzić gdyż "profesjonalni" analitycy i maklerzy po pierwsze nie zalecali kupna podczas okazji stulecia, bo mityczny "drugi dołek" będzie. A po drugie nie pokrywają rosnących spółek tylko jakieś spadające dinozaury Sasina.
https://moja.info.bossa.pl/analizy/rekomendacje/portfel/
Raport miesięczny – 14 października 2019
Spółka: MERCATOR
Długoterminowa rekomendacja fundamentalna: Kupuj
Krótkoterminowa rekomendacja relatywna: Przeważaj
Kurs (PLN): 5,74
12M EFV (PLN): 22,90
Potencjał wzrostu/spadku: 299%
W raporcie z 18 listopada 2019 BOSSA dorzuca MERCATOR do swojego portfela przy kursie 7,26 PLN. Na dzisiaj przy cenie 334 PLN daje to równo 4500% zysku. Faktycznie spadający dinozaur.
@BOSSA: dziękuję.
To 1 spółka, w dodatku ukryta w raporcie miesięcznym, a nie na głównej liście reko, na której pojawiła się dopiero w lipcu.
A urosło sporo i to też tysiące procent.
Z ostatniego raportu:
1.3. Wyniki portfela od początku 2020 roku
Od początku br. nasz portfel przyniósł dodatnią bezwzględną stopę zwrotu w wysokości 70,3%
(wobec 11,5% spadku indeksu WIG), która okazała się wyższa o 81,8 pp od poziomu referencyjnego.
1.4. Wyniki portfela od początku istnienia
Licząc od momentu powstania (czyli od końca marca 2008 r.) oceniamy wyniki naszego portfela
jako solidne, a bezwzględna stopa zwrotu wyniosła 28 166,29 (w porównaniu do wzrostu indeksu
WIG o 6,6%), co oznacza, że w ciągu ostatnich 148 miesięcy nasz portfel przekroczył poziom
referencyjny o 28 160,3 pp.
Można narzekać albo można zarabiać. A że takie frukta są ukryte dla klientów, to czy to dziwne?
Chciałbym zauważyć, że w tym portfelu oprócz longów są też szorty, w tym spółki niemożliwe do szorcenia dla detalu w tym miesiącu np. BAH, Echo czy Ronson. Także nie możemy tego w 100% zreplikować, zresztą koszty transakcyjne też pewnie byłyby niemałe.
Ale gdyby zrobili ETF albo tani fundusz, to bym wchodził, bo wynik piękny 🙂
@Nuworysz
Nie mogę odpisać bezpośrednio pod Twoim postem, odpisuję tutaj.
Tak, portfela BOSSA nie można zreplikować. Ale jest świetną inspiracją i – że tak się wyrażę – u mnie działa. Mimo kosztów.
I tak, jakby BOSSA zrobiła fundusz na swój portfel, to wchodzę jak nic 🙂
Zastanawia mnie jednak mocno jak będzie sobie radzić portfel BOSSA jak już – o ile – na GPW pojawi się jakiś mocny trend. Portfel radzi sobie świetnie z biciem indeksu WIG przy ponad 10-letnim boczniaku. Ciekawe jak poradzą sobie wybierane spółki na tle indeksu przy mocnym trendzie wzrostowym.