No i cóż z tego, że nie do końca chce mi się wierzyć w trwałość trendu wzrostowego na polskim rynku. Czy to przeszkadza w zajmowaniu długich pozycji?
To zdaje się być jedna z największych konfuzji wielu inwestorów. Dla wielu z nich, mówienie o zbliżających się sygnałach ostrzegawczych, niepokoju związanego z sytuacją jest wręcz równoznaczne z „utraceniem okazji” i „zazdroszczeniem tym, którzy wsiedli do uciekającego pociągu”.
Tymczasem mogę z pełnym przekonaniem wątpić w racjonalne podstawy wzrostu, oczekiwać zapaści w gospodarce, która to zapaść przełożyć się może na krach lub bessę na giełdzie, a równocześnie kupować akcje, zajmować długie pozycje i korzystać z trendu, dopóki on trwa. W bardzo dużym uproszczeniu, można powiedzieć, że za sukcesem na giełdzie nie stoi zdolność do przewidywania przyszłości, tylko umiejętność wycofywania się, gdy nasze oczekiwania przestają się realizować.
W tej chwili faktem jest trend wzrostowy. Z faktami zaś się nie dyskutuje. Mogę nie wierzyć w siłę tego trendu, drapać się w głowę, widząc masowy napływ inwestorów na rynek (czy oni wiedzą coś, czego ja nie zauważam?), ale parafrazując Gertrudę Stein możemy zakrzyknąć trend jest trendem, jest trendem, jest trendem.
We wspominanej przeze mnie niegdyś, doskonałej książce Philipa Tetlocka i Dana Gardnera Superprognozowanie stale podkreślany jest wątek umiejętność dostosowywania się prognostów do zmieniającej się wciąż rzeczywistości. Nie chodzi o to, by każdego dnia zmieniać swoje prognozy radykalnie, tylko w miarę napływających informacji korygować, dostosowywać i szukać słabych punktów w swojej ocenie świata.
Progności bez przerwy poszukują innych punktów widzenia, które mogą zsyntetyzować z własnym.
Jeśli prognosta jest równocześnie traderem, ma do pomocy nieocenione narzędzia jakim są choćby stopy. Dzięki temu jest w stanie nieustannie monitorować ponoszone ryzyko i przygotowany jest na zmiany, które są nieustająco możliwe.
Problemem wielu inwestorów jest dążenie do tego, bo zrozumieć funkcjonowanie świata. Stąd wszelkie teorie, koncepcje i próby odpowiedzenia na pytanie „dlaczego”. Dlaczego dziś wzrosło? Dlaczego mimo dobrych informacji spadło. Ponieważ rynek jest systemem złożonym, to próba znalezienia odpowiedzi w jednym, czy dwóch czynnikach jest delikatnie mówiąc – naiwnym spojrzeniem na świat. Jeszcze raz zacytuję Gardnera i Tetlocka
Doszukiwanie się głębszego znaczenie w biegu wydarzeń wykazuje pozytywną korelację z dobrym samopoczuciem danej osoby, ale także negatywną korelację z jej zdolnością do trafnego prognozowania.
Dobrą prognozę utożsamiamy wielokrotnie z podaniem wartości indeksu z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku, albo podaniem dokładnej daty wystąpienia dołka lub szczytu. Biada nam, jeśli choć raz się to uda. Wówczas pojawi się w nas przekonanie o supermocy, zaś bacznie przyglądający się obserwatorzy i kibice, będą prosić – „powiedz co dalej, co za miesiąc?”. Stracimy wówczas zdolność do krytycznego spojrzenia na własne przewidywania, będziemy uparcie chcieli trafić „w punkt”. Co więcej presja na „poprawną” prognozę będzie coraz bardziej rosła. Znaczenie przestanie mieć trend i to co się faktycznie dzieje, a kluczowe stanie się przewidzenie poziomów lub dat. Jak w zwierciadle Galadrieli będziemy widzieć to co było, jest, być może będzie, a być może nigdy nie nastąpi. Wszystko jednak będzie podyktowane temu co chcemy zobaczyć.
Jeśli zaś jestem pewien, że 16 czerwca indeks WIG20 wyniesie 1547 punktów, to nie potrzebuję żadnych stopów, ani zarządzania ryzykiem. Ich stosowanie świadczyłoby o mojej nieudolności lub braku wiary we własną prognozę. I z takim paradoksem przychodzi nam się mierzyć na rynkach.
[Foto: Kadr z filmu Władca Pierścieni (reż. P. Jackson) – zwierciadło Galadrieli]
ooo biorę shorty, będzie zarobione ok 100 pkt:)