Przypomnę jedynie, że ten cykl poświęcony został sposobom radzenia sobie z pozycją, a także przy okazji ze sobą, podczas trwającej straty na rachunku w czasie rzeczywistym.
(Ta część poniżej przeznaczona jest dla mniej zaawansowanych inwestorów. Aczkolwiek ci doświadczeni zapewne dysponują wieloma radami, które mogą uzupełnić podaną wiedzę. Przy kolejnych wpisach będę informował również o stopniu zaawansowania tekstu. To pomysł który powstał po wywiadzie Grzegorza dla Parkiet TV:
Grzegorz Zalewski o inwestowaniu, blogach i szczęściu)
W zasadzie tego typu rozważania pod hasłem „jak przeżyć straty” powinny mieć jedynie mocno teoretyczny charakter, okresowa strata na rachunku to przecież w zupełności naturalne zjawisko w procesie inwestowania giełdowego, część całego systemu zarządzania ryzykiem. Do tego faktu należy się z góry stosownie przygotować, a potem zaadoptować, czemu poświęciłem już 2 inne podobne cykle w przeszłości. W praktyce jednak problem przybiera jak najbardziej realny wymiar kiedy przechodzimy do konkretów codzienności inwestycyjnej. A ta potrafi przytłoczyć nawet najtwardsze, ale nieprzygotowane charaktery.
Najbardziej naturalną, stosunkową głęboką, a przy tym mogącą trwać bardzo długo stratą jest ta związana z inwestowaniem długoterminowym, szczególnie tym pasywnym, gdzie kupuje się akcje (lub/i fundusze) na lata. „Na wieczność” – jak deklaruje najbardziej znany orędownik tego stylu legendarny, a przy tym najbogatszy inwestor Warren Buffett. Tym właśnie okresem zajmiemy się w tej części.
W trakcie takiej inwestycji może się zdarzyć kilka bess ze spadkami rzędu dziesiątków procent i niezliczona ilość korekt rzędu 5-15%. Każde z tych negatywnych dla portfela zdarzeń to ciężki okres dla każdego chyba inwestora, a już szczególnie dla początkujących. Pojawia się wówczas nagminna pokusa sprzedaży posiadanych papierów w najmniej odpowiednim momencie, szczególnie jeśli wcześniej osiągnęły jakieś zyski.
Paradoksalnie może nawet dużo łatwiej wytrzymać siedzenie na stratach, ponieważ i tak nie ma wówczas nic do stracenia, skoro nie pojawił się wcześniej zysk wart zrealizowania. A może inaczej pojawiają się po prostu wówczas emocje nieco innego rodzaju – przygnębienie, strach przed dalszymi spadkami, który przechodzi w pewnym momencie w rezygnację i apatię. Kiedy natomiast w grę wchodzi zamknięcie pozycji z obniżającym się zyskiem (obsunięcie), dużo mocniej działa zwykła niecierpliwość oraz niezdrowa, bo stresogenna ekscytacja połączona z żalem za każdą złotówką zmniejszającą zysk wraz ze spadkiem.
Co można poradzić w temacie strat długoterminowcom:
– Zarządzanie emocjami to wprawdzie temat na zupełnie inny wpis, ale to im właśnie należy przyglądnąć się w pierwszej kolejności. Przyjrzenie się im, nazwanie, zrozumienie ich działania i ich zależności od zmian na rachunku, nauczenie się zdobywania nad nimi kontroli to NIEZBĘDNA umiejętność w giełdowym fachu jeśli w grę wchodzą właśnie inwestycje o najdłuższych horyzontach z naturalnymi cofnięciami o znacznej wielkości.
//Na marginesie – kursy zarządzania własnymi emocjami powinny być prowadzone już w szkołach. Albo przynajmniej łatwo dostępne dla wszystkich chętnych//
– Umiejętność życia z długo trwającymi obsunięciami/stratami przychodzi sama naturalnie z czasem; najlepszym panaceum na opanowanie lęków jest wystawienie się na kontakt z czynnikiem stresującym, tu więc dość dobrze sprawdza się metoda „co cię nie zabije, to cię wzmocni”. To również pewnego rodzaju kapitał emocjonalny, który się w ten sposób zdobywa.
– Całkiem słusznie zaleca się niesprawdzanie stanu rachunku podczas wszelkich zawirowań giełdowych, pokusa zrobienia czegoś wówczas zanika; stresowanie się na własne życzenie rzeczami, na które mamy ograniczony wpływ, niewiele pomaga.
– „Nieznajomość historii powoduje jej nieustanne powtarzanie” (w negatywnym sensie), dlatego bardzo stosowną lekturą jest przeglądanie z uwagą i refleksją wszelkich wieloletnich wykresów ze wszystkich rynków (akcji, funduszy) żeby wyrobić w sobie nawyk rozumienia zmienności kursów w czasie i cykli spadków, które przeplatają wzrosty. Każdy spadek kiedyś ma swój kres i wbrew obiegowym pogłoskom nie istnieją fachowcy, którzy zawsze przewidzą kiedy, czekanie to najlepsza strategia.
– Jeśli podjęty plan inwestowania przewidywał inwestowanie na lata, to jedyną sensowną radą jest trzymanie się go; a jeśli ten długoterminowy plan uważamy za niewypał, za pomysł niedostosowany do naszego charakteru, to zanim podejmie się jakieś niczym racjonalnym nieuzasadnione decyzje, warto NAJPIERW nowy plan opracować, a potem zastąpić nim poprzednie „kup i trzymaj”. Stare powiedzenie mówi bowiem: jeśli nie wiesz, co zrobić, to najlepiej nic nie rób.
– Myślenie motywacyjne jest bardzo pożądanym zachowaniem. Wystarczy sobie uświadomić, że tego rodzaju ciążące wprawdzie, ale zasadniczo okresowe straty, przechodzą również zawodowi inwestorzy, nawet tak wyśmienici jak Warren Buffett, a także profesjonalni zarządzający kapitałami.
– Jednym z najgorszych zabójców cierpliwego i naturalnego znoszenia strat jest brak stosownej wiedzy; nie można więc chyba bardziej przysłużyć się sobie niż poszukaniem i przewertowaniem książek, stron czy poradników dla inwestorów. Szczególnie po to, by dowiedzieć się na przyszłość o efektywnej dywersyfikacji i rozproszonej alokacji aktywów. Paradoksem w pewnej mierze jest to, że za pasywne inwestowanie, któremu towarzyszą największe obsunięcia, często biorą się niedoświadczeni inwestujący i to właśnie staje się przyczyną ich największych zawodów.
– Innym zabójcą jest poczucie braku kontroli, bezsilności, niemożliwości zrobienia czegoś, pomysłu na zatrzymanie strat, a to często wpływa na obniżenie poczucia własnej wartości i pogorszenie dobrostanu. Najlepszymi sprzymierzeńcami w takiej sytuacji są wspomagający bliscy i znajomi, a także zajęcie się takimi zajęciami, które dają poczucie kontroli, sukcesu, wpływu na wynik. To wzmacnia bardziej i sensowniej niż używki stosowane z tego powodu w nadmiarze.
– Przejście na dużo aktywniejsze zarządzanie portfelem nie jest dobrym pomysłem ZANIM nie zdobędzie się w tej mierze pewnej wiedzy i doświadczenia. Analitycy i doświadczeni inwestorzy wcale nie zarabiają więcej podczas spadków, ani nie łagodzą w ten sposób swoich frustracji, wręcz przeciwnie.
– W radykalnej sytuacji można podjąć dość daleko idące kroki typu: kontakt z psychologiem czy psychoterapeutą (żaden wstyd w obecnych czasach, wręcz moda!) czy oddanie portfela w zarządzanie profesjonalnej firmie (dla bogatszych klientów).
Istnieją jednak metody interwencyjne, które pozwolą złagodzić wielotygodniowe lub czasem wielomiesięczne męki tkwienia w zanurzonej w stracie pozycji, a także określone decyzje, które należy podjąć. O nich w kolejnym wpisie.
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.