Aż dwa długie cykle poświęciłem na tym blogu w przeszłości tematom strat i radzenia sobie z nimi.

Jak się okazuje, to za mało! Z prozaicznego powodu.

Zostałem ostatnio zapytany o to, jak sobie skutecznie poradzić w chwili, gdy pozycja czy cały rachunek zanurza się w straty, ponieważ transakcja nie wypaliła. Zaskoczyło mnie to nieco, z kilku powodów. Zrobiła się z tego dyskusja, z której musiałem wyciągnąć wnioski i zapisać je na blogu pod postacią kilku praktycznych porad.

Dlaczego mnie to zaskoczyło?

Otóż pytająca mnie osoba przyznała, że czytała oba moje cykle poświęcone stratom, ale nie dotarła do sedna tego, co ją interesuje najbardziej. A chodzi o pewien niuans, z którego zdałem sobie sprawę dopiero w trakcie dyskusji.

Chodzi mianowicie o to, że moje cykle porad dotyczyły czasu PRZYSZŁEGO, a więc jakie środki zapobiegawcze można by podjąć, by ustrzec się strat, zamortyzować je, zaadaptować się do nich, albo wręcz jak to nazwałem – „polubić” je. Tymczasem mojego rozmówcy interesowała kwestia strat w TERAŹNIEJSZOŚCI. To znaczy już wiedział mniej więcej, jak się zabezpieczyć, ale to nie rozwiązywało kwestii tego co zrobić, gdy się w nie już realnie wdepnie, bo pomimo wszelkich zabiegów one i tak ZAWSZE nastąpią w takiej czy innej wielkości. Co robić w takiej sytuacji żeby nie stracić głowy, nie zwariować, nie popełnić emocjonalnych błędów, jak sobie pomóc je przeżyć, albo może nawet w jakiś sposób szybko się ich pozbyć?

I to jest znakomity temat, tyle że na wiele głosów jak się okazało w naszej dyskusji. Zbierałem więc do kupy moje przemyślenia, doświadczenia, porady, kiedy podobne pytanie znalazłem na jednym forum. Uznałem więc, że zasadnym będzie rozwinięcie tego poradnikowego tematu. Czasem techniki adaptacji do przyszłych strat są podobne do tych, które można użyć w czasie już trwającej straty, ale zdałem sobie sprawę, że można sięgnąć również po inne, bardziej adekwatne środki.

Na wstępie wyodrębnienia i uściślenia wymaga termin „strata w czasie rzeczywistym”:

Chodzi o zanurzenie w minusowe wartości nadal otwartej pozycji, która zaczyna się poruszać w stronę przeciwną do obranego na wejściu  kierunku. Strata taka jest dynamiczna, zmienna.

Dla odróżnienia mamy „stratę zrealizowaną”, czyli taką powstałą po definitywnym zamknięciu pozycji, bądź też serię takich strat, które łącznie składają się na obsunięcie kapitału (ang. drawdown). To strata, której wartość już się nie zmieni, nie można z nią nic już zrobić.

W tym cyklu interesuje nas tylko „strata w czasie rzeczywistym”, a więc sposoby optymalnie najłagodniejszego odchorowania jej zanim pozycja zostanie zamknięta lub też znalezienia wyjścia, które pozwoli straty „pozbyć się” szybko i bez szkody.

Bądźmy jednak realistami – to ostatnie zwykle należy do kategorii cudów. A my operujemy w środowisku ryzyka, które podejmuje się inwestując na giełdzie ze świadomością, że grozi ono nieodwracalnymi stratami na skutek zmaterializowania się wielu czynników. Gdyby strat można było bezboleśnie i szybko pozbyć się bez większej szkody, wszyscy zajęliby się inwestowaniem, i to angażując się w wyższe ryzyko niż akceptowalne w danych warunkach kapitałowych i mentalnych. Tymczasem giełda to celowe podejmowanie ryzyka w nadziei na proporcjonalny do tego zysk. A już szczególnie dotyczy to traderów, których zadaniem jest właśnie przejmowanie na swoje braki ryzyka płynącego z rynku.

Kwestia formalna – strata w czasie rzeczywistym może wyglądać dla przypomnienia na przynajmniej 2 sposoby:

1. Rynek akcji

Strata ma wymiar wirtualny, papierowy, „nie widać jej”, ponieważ nie zmienia się stan gotówki rachunku. Pełna wartość kupionych akcji jest odejmowana od wartości kapitału już w chwili zakupu i ewentualna strata rozliczana zostaje dopiero po zamknięciu transakcji. Z punktu widzenia psychologicznego ta strata może być mniej dotkliwa przez to, że nie jest odejmowana aż do momentu pozbycia się akcji. Pomijam w tym miejscu przypadek pozycji krótkich.

2. Rynki lewarowane

Kiedy kupujemy przy użyciu jedynie depozytu (kontrakty wszelkiego typu) lub premii (opcje), a więc wykładamy tylko część całej wartości nominalnej pozycji, straty są na bieżąco odejmowane od pozostałego kapitału dostępnego na rachunku, po rozliczeniu sesji, albo w czasie rzeczywistym. Straty stają się więc w pełni widoczne, odczuwalne. A przy tym mogą boleć po wielokroć, ponieważ broker może zażądać dopłacenia środków jeśli straty przekraczają dostępny na rachunku kapitał (margin call).

Inwestorom na rynkach lewarowanych dużo łatwiej jest z ich doświadczeniem znieść wirtualną stratę istniejącą na akcjach.

I tu jeszcze przypomnę 2 warianty potencjalnej straty:

a/ strata na kapitale początkowym, czyli cofnięcie się kursu w odniesieniu do poziomu ceny, po której otwarta została pozycja (strata bezwzględna).

b/ strata w wyniku obsunięcia, czyli pozycja jest zyskowna, doszła do kursu krytycznego, z którego nastąpiło cofnięcie; to oznacza, że wobec poziomu otwarcia pozycji nadal notujemy zysk (strata relatywna); to również może boleć i doskwierać, ale nadal daje dość komfortową sytuację w porównaniu do wariantu a/, chyba że z zysków staczamy się po obsunięciu w straty, czyli już poniżej poziomu otwarcia pozycji.

Nie każda strata wygląda tak samo również z punktu widzenia celowości, czyli kiedy bierzmy pod uwagę sposób jej powstania. O to właśnie zapytałem mojego dyskutanta, ma to bowiem istotne znaczenie przy poszukiwaniu środków zaradczych. Moje najgorsze obawy się ziściły – strata powstała na forexie z powodu dość niefrasobliwego podejścia do ryzyka, czyli krótko mówiąc brak stop-lossów.

Ale z kolei inny przypadek znalazłem na wspomnianym wyżej forum – ktoś dopytywał się co zrobić z doskwierającą stratą powstałą po kupnie akcji konkretnej spółki.

Motywów i przejawów strat jest oczywiście dużo więcej i spróbuję je wszystkie rozpatrzyć w tym i przyszłych wpisach, tak by każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Przypadek forexu i braku procedury zarządzania ryzykiem to nie jest akurat pożądana sytuacja, do której chciałbym się odnieść z poradami. Z dwóch dość oczywistych powodów:

Powód 1.

Spekulacja bez stopów, bez metody okiełznania ryzyka to najczęściej proszenie się o kłopoty, pójście na łatwiznę, zdanie się na dość pozorną przewagę. Owszem, rynki potrafią wykonać ruchy powrotne, ale to nie jest wcale reguła. Cmentarze giełdowych ofiar są pełne „grobów” tych, którym się wydawało, że powrót pozycji z obszaru strat zawsze jest możliwy. A to tak nie działa, to życie w ułudzie. Nawet rynek akcji potrafi dać w kość. Szkoda więc tracić czas na złudzenia.

Powód 2.

Jeśli ktoś odkryje, że istnieją jakieś sposoby spekulacji bez rozsądnej metody zarządzania ryzykiem, to z dużą pewnością zacznie ich używać, tylko po to, by nie używać pod żadnym pozorem stop-lossa czy innej strategii rozwiązywania problemu otwartych strat. W ten sposób ja przyczyniłbym się do powstania i/lub utrwalenie złego nawyku czekania na cud zamiast uczciwego zmierzenia się z nieusuwalną realnością ryzyka, które zawsze towarzyszy tradingowi. Nie jest to więc w pewien sposób rozwojowe.

Ale ponieważ pewne miękkie metody poza stop-lossem i tak istnieją, choć wcale niczego nie gwarantują, dlatego nie będę udawać, że ich nie znam, ale spróbuję je zaprezentować i ocenić w dalszym ciągu cyklu. To jedynie rozwiązania doraźne, przejściowe, w długim terminie i przy wielu powtórzeniach nie zawsze zakończą się pomyślnie.

CDN

—kat—

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.