Zaskakujący sekret tworzenia wartych miliardy dolarów firm

Google, Facebook, Amazon i Airbnb łączy to, że stosowały technikę blitzscalingu – piszą Reid Hoffman i Chris Yeh w książce „Blitzscaling: The Lightning-Fast Path to Building Massively Valuable Companies”.

„Prawdopodobnie was załatwią” – oświadczył w 2011 r. Andrew Mason, ówczesny współzałożyciel portalu Groupon. Opinia dotyczyła zagrożenia istnienia strony do rezerwacji kwater Airbn`n przez konkurencję z Europy. Airbnb wydawał się być na drodze do tego, by stać się ikoną internetu taką jak Google czy Facebook. Właśnie świętowano milionową rezerwację dokonaną za pośrednictwem strony.

Ale jak to bywa z firmami, które zaczynają odnosić sukcesy na nowych rynkach, szybko przyciągają konkurencję. Jak wynika z publikacji (jej polski tytuł to „Blitzscaling: Błyskawiczna ścieżka do budowy bardzo wartościowych firm) w przypadku Airbnb`n tą konkurencją byli trzej bracia z Kolonii w Niemczech: Oliver, Marc i Alexander Samwer. Stali się miliarderami wyszukując odnoszące sukcesy amerykańskie firmy internetowe, tworząc ich klony w Europie, a następnie odsprzedając udziały oryginalnym firmom z USA.

Na przykład Samwerowie skopiowali amerykański internetowy dom mody Zappos pod marką Zalando i 2017 r, miał on ponad 10 tys. pracowników i wyceniany był na 10 mld USD. Ale pierwszym „złotym strzałem” Samwerów była kopia eBaya – Alando – odsprzedana amerykańskiemu potentatowi za 43 mln USD zaledwie w sto dni po rozpoczęciu działalności. Potem pojawił się klon YouTube – myVideo, kopia Twittera – Frazr i Facebooka – StudiVZ.

Na początku 2011 r. użytkownicy Airbn`n zaczęli być spamowani przez nowy portal – Wimdu. Okazało się, że ta nowa inwestycja braci Samwerów otrzymała właśnie największy zastrzyk kapitału w historii dla start-up-u z Europy – 90 mln USD (pieniądze należały do szwedzkiego funduszu Rocket Internet and Kinnevik). Wimdu zostało założone w marcu 2011 r. i w ciągu kilku tygodni portal z siedzibą w Berlinie zatrudnił czterysta osób i otworzył dwadzieścia biur w całej Europie.

Tymczasem Airbnb udało się uzyskać zaledwie 7 mln USD w tym okresie od inwestorów a spółka miała tylko czterdziestu pracowników i jedno biuro w San Francisco. Współzałożyciel Airbnb Brian Chesky zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli Wimdu udałoby się zostać liderem w Europie, to Airbnb mogłoby przestać istnieć. Portal do wynajmu kwater dla turystów, który nie ma znaczącej pozycji w Europie, nie ma racji bytu.

Bracia Samwer podali swoją cenę: Airbnb może przejąć Wimdu w zamian za 25 proc. udziałów Airbnb. Chesky miał trudny orzech do zgryzienia. Zdecydował się wykorzystać swoją ulubioną metodę rozwiązywania tego typu problemów: poprosił o opinie osoby, z których opinią się liczył i które – jego zdaniem – miały doświadczenie w tego typu sprawach.

Odbiorcą pierwszego telefonu od Cheskiego był szef Groupona Andrew Mason. Była to o tyle właściwa osoba, że w grudniu 2009 r. bracia Samwer stworzyli klona Groupona – CityDeal. Pół roku później Goupon zapłacił wówczas 10 proc. swojej wartości rynkowej za wykupienie rywala. Jednak intuicja mówiła Cheskiemu, by odmówić.

Po pierwsze dlatego, że miał wrażenie, iż integracja obu firm przyniesie więcej kłopotów, niż korzyści. Poza tym, czuł się jak ofiara wymuszenia rozbójniczego. Stworzono mu konkurencje tylko po to by wyciągnąć od niego „okup”. Ostatecznie Czesky odmówił. Przekonała go do tego opinia jednej z osób, którą poprosił o radę:”Wy jesteście misjonarzami, oni są najemnikami. Oni są jak ludzie, którzy wychowują dziecko, którego nie chcą”.

Ale odrzucenie propozycji Niemców nie rozwiązywało problemu. Ciągle nie mieli pomysłu jak pokonać konkurentów z Europy. Odpowiedzią okazał się być tzw. blitzscaling. To program bardzo szybkiego i obarczonego wysokim ryzykiem wzrostu firmy, takiego w którym priorytetem jest przejmowanie rynku a nie efektywność.

Airbnbn rozpoczął od przejęcia mniejszego i tańszego rywala Wimdu, portalu Accoleo. Dzięki temu mogli konkurować z Niemcami na ich rodzimym rynku. Następnie wiosną 2012 r. Amerykanie otworzyli dziewięć biur w Europie, od Londynu, przez Hamburg aż do Moskwy. Liczba zamówionych kwater wzrosła do czerwca 2012 r. dziesięciokrotnie, do 10 mln. Tak więc blitzscaling, mimo iż ryzykowny, okazał się być decydujący do zbudowania globalnej firmy wartej obecnie 24 mld USD.

Zdanie autorów to właśnie blitzscaling jest sekretem sukcesu amerykańskiej Doliny Krzemowej. To bowiem tam powstała połowa z zaledwie czternastu notowanych na giełdach firm technologicznych na świecie o wartości powyżej 100 mld USD. Blitzscaling należy stosować, gdy firma ma wyjątkowy produkt, zna swój rynek docelowy i ma możliwość dotarcia z nim do klientów. Dlaczego czas jest wówczas tak istotny?

Dlatego, że wiele współczesnych nowych rynków to rynki na których „zwycięzca bierze wszystko”. Tak jest wśród wyszukiwarek internetowych (dominuje „Google”) czy portalów społecznościowych(„Facebook”). Obrazowo tę zasadę wyłożono w filmie „Glengary Glen Ross”. Grany przez Aleca Baldwina bohater przemawia to grupy sprzedawców mówiąc im, że nagrodą za pierwsze miejsce, dla tych którzy sprzedadzą najwięcej, jest auto „Cadillac Eldorado”, za drugie zestaw noży do steków. Trzecia nagroda to „wylatujesz z roboty”.

Tak więc na wielu nowych rynkach alternatywą wobec bycia pierwszym jest bankructwo albo wegetacja. W 2014 r. firma konsultingowa McKinsey& Company opublikowała raport zatytułowany „Rośnij szybko albo umrzyj wolno”. Przeanalizowano w nim historię trzech tysięcy firm internetowych i tworzących oprogramowanie. Okazało się, że firmy który rosły o więcej niż 60 proc. rocznie, gdy osiągnęły 100 mln USD przychodu, miały osiem razy większe prawdopodobieństwo „dobicia” do 1 mld, niż te których rozwijały się w tempie wolniejszym niż 20 proc. rocznie.

Autorzy konkludują, że w tego typu biznesach firma która pierwsza osiągnie dany poziom przychodów zyskuje przewagę konkurencyjną, którą później bardzo trudno jest zniwelować. Autorzy podają w książce znacznie więcej przykładów blitzscalingu i dopatrują się go w większości firm technologicznych, które osiągnęły sukces jak chociażby Google, Facebook czy Amazon.

Zrozumienie koncepcji fazy bardzo szybkiego i ryzykownego wzrostu może być bardzo przydatne przy selekcjonowaniu firm do portfela inwestycyjnego. „Blitzscaling” to nieźle napisana i wartościowa pozycja. Warta przeczytania przez każdego, kto chce mieć większą szansę na zidentyfikowanie wcześniej tych firm, które osiągnął ponadprzeciętny wzrost.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *