Sztuka udanego tradingu: dyscyplina, część 2

Wstępem do osiągnięcia jak najbardziej zdyscyplinowanego podejścia jest znajomość tych wszystkich czynników, które nam ową samokontrolę utrudniają.

Zazdrościmy jako inwestorzy naturalnego podejścia do żelaznego przestrzegania dyscypliny w inwestowaniu ludziom, którzy wcześniej wykonywali służbę militarną, lub inną mundurową (przewija się to w dyskusjach co jakiś czas). Oni mają to już we krwi, doskonale znają tego zalety, wiedzą, do czego prowadzi niesubordynacja wobec zasad. W ich przypadku stawką jest życie i to chyba najmocniejszy argument. Kiedy w inwestowaniu chodzi tylko o pieniądze, zasady ulegają poluzowaniu dużo łatwiej.

Choć to ostatnie zależy w jakiejś mierze od naszego stosunku do owych pieniędzy. Jeśli ktoś posiada ich wystarczające rezerwy i z góry zakłada, że ileś tam może stracić, karmi swoją podświadomość stosownym komunikatem (typu: dobra, odpuszczam), a podświadomość potrafi z takich okazji korzystać. Z kolei dla kogoś inwestowane pieniądze mogą być kwestią na tyle istotną, że stanie się teoretycznie maksymalnie zdyscyplinowaną osobą. Teoretycznie, z określonego powodu: silne przywiązanie do pieniędzy (np. inwestowanie pożyczonych środków) może doprowadzić do innej skrajności – radykalnego strachu pozbycia się ich. W takiej sytuacji nawet honorowanie stop-lossa może wydać się działaniem ponad siły.

W takim razie pierwsza pułapka: nasz mentalny stosunek do pieniędzy i przekonania w ich sprawie.

Na ile w tej sprawie chcemy być rzeczywiście zdyscyplinowani w odniesieniu do własnego charakteru? Może brak wystarczającej kontroli jest jedynie najprostszą wymówką, która pomoże odsunąć winę od siebie? A przede wszystkim: czy kiedykolwiek próbowaliśmy się uczyć tej dyscypliny w inwestowaniu? Może jednak nie doszło nigdy do szczerej rozmowy z samym sobą na ten temat?  Taką lekcję trzeba kiedyś odrobić.

A wracając jeszcze na chwilę do kwestii militarnej: czy legendarna dyscyplina rzeczywiście powinna się przekładać na przekonanie o tym, że wojskowi są dzięki temu doskonałymi inwestorami, często wymienianymi w literaturze jako przykład, albo sami piszą o tym książki? Coś w tym chyba jednak jest, choć nie zapominajmy o jednym: najpierw trzeba stworzyć sobie reguły inwestycyjne dające szanse na wypracowanie własnej przewagi na rynku, a dopiero w drugiej kolejności powinniśmy się martwić nad ich przestrzeganiem. O ile w armii nauczyli się wypełniać rozkazy przełożonych bez dyskusji, a przy tym otrzymali stosowną wiedzę, to w inwestowaniu sami muszą być teraz generałami i stworzyć sobie odpowiedni kodeks przepisów i podręcznik działania.

Doskonałym inwestorem był np. Martin Schwartz, były marines, który napisał przy tym świetną książkę „Pit bull” o swoich przygodach z wojskiem i giełdą. Nie wiem jednak jaki procent stanowią owi marines w całej populacji skutecznych inwestorów i czy rzeczywiście są nadreprezentowani. Ale w ich przypadku jest coś więcej na rzeczy i odwołam się w tym miejscu do książek N. Taleba. Jak twierdzi on, wojsko jest najbardziej otwartą na wiedzę i innowacyjność, najlepiej pojmującą ryzyko oraz rozumiejącą meandry nauki z wszystkich znanych mu branż. A to może również robić i w tradingu różnicę. Nie wiem jednak, jak wygląda to w naszej armii, szczególnie w obecnych, dość ponurych dla niej czasach.

Kolejną sprawą, na którą chciałbym zwrócić uwagę to tzw. syndrom Jeckylla-Hyda, a więc kwestia być może podwójnej osobowości. Chodzi o to, czy jesteśmy spójni w tym, co robimy w życiu, a tym, jacy jesteśmy, lub chcemy być na giełdzie. Brak takiej spójności może być problemem, nałożenie innej maski może, ale nie musi pomagać go rozwiązać.

Wiele osób ma inne osobowości zależnie od warunków i otoczenia. Nawet wbijając się w inne ubrania stajemy się w jakiejś mierze innymi ludźmi, co zresztą psychologia udowadnia. Jednak w chwilach newralgicznych, naładowanych stresem, nie tak trudno wrócić do swojej osobowości. I jeśli w codziennym życiu nasz stosunek do dyscypliny jest nonszalancki, albo nie dane nam było wystarczająco jej się nauczyć, nie staniemy się raczej marines przystępując do tradingu. Nie mamy bowiem we krwi stosownego zestawu kompetencji w tym właśnie celu. Bardzo trudno być dwiema różnymi osobowościami w tak emocjonalnych dziedzinach. Aczkolwiek można to postarać się zmienić zaczynając właśnie od inwestowania, a potem dla zachowania spójności praktykować w życiu pozagiełdowym. Inaczej wszelkie zaklęcia o dyscyplinie w transakcjach nie będą działać. Warto więc krytycznie spojrzeć w swoją niegiełdową przeszłość i poszukać tam jakichś śladów. Jeśli są pozytywne, tym lepiej dla tradingu.

Proponowałbym również solidną i rzetelną analizę wszystkich przypadków złamania przez siebie dyscypliny. Najlepszy w tym celu były klasyczny dziennik dedykowany tylko do tego celu, tak by nie mieszać tego rodzaju problemu z innymi sprawami. Intencje prowadzenia go proponuję przynajmniej dwie:

1. Rzetelne rozpoznanie wszystkich przypadków

Jak przekonałem się w pracy z traderami, nie zawsze oczywiste wydaje się być oczywistością. Najczęściej bowiem złamanie dyscypliny kojarzone było ze stratą w transakcji, co nie oddaje pełnej rzeczywistości. Ile bowiem razy zdarza się tego rodzaju wpadka zakończona jednak zyskiem? Kiedy na koniec robiony był bilans, okazywało się, że w jakiś sposób to wszystko się bilansuje. Jednakże nasza niedoskonała percepcja rozpoznaje tylko przypadki nieudanych wejść.

2. Rozpisanie i wdrożenie działań naprawczych

Moje doświadczenia i przekonania podpowiadają mi, że prowadzenie klasycznego dziennika czy odrębnego dziennika „złamanej dyscypliny” w formie pamiętnika, gdzie zapisuje się suche zdarzenia z każdej transakcji, nie ma specjalnie sensu. Proponuję raczej od razu na żywo zanalizować problem i zapisać w dzienniku tylko diagnozę i pomysły na ulepszenia. Pisanie całych opowieści zabiera czas i zniechęca raczej w przyszłości do sięgania po te archiwalne zapiski.

Za to analiza, zamiast opowiadania, pozwala od razu uruchomić świeże wspomnienia i kreatywnie się do nich dobrać. Nie warto jednak robić tego na gorąco, potrzeba chwili na ochłonięcie z emocji, by spojrzeć na problem jak najbardziej obiektywnie. Celem zasadniczym niech będzie potem tylko:

– zapisanie wszystkich domniemanych przyczyn i okoliczności złamania dyscypliny,

– dodanie pod każdą z nich wniosków i propozycji postępowania w przyszłości lub pomysłów na ulepszenia.

Taka forma przenosi nas z budowania opowieści od razu do rozwiązywania problemów. Dzięki temu rzut oka do dziennika pozwala nam ocenić progres i rozliczyć tworzone niegdyś pomysły.

Zresztą w tym samym stylu możemy podejść do dowolnego problemu, nad którym chcemy pracować.

CDN

—kat—

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.